łowca goroli pisze:Że niy wolno go stawiać w jednym szeregu z Biza w kategoriach czysto ludzkich zgoda.
Za zasługi wrynczo się medale, dyplomy i kwiotki, niy wstawio na siła do składu.
Boiskowego cwaniactwa zawodnik sie uczy na boisku, niy z obserwacji z ławy gasnący gwiazdy człapiący niywiadomo po co po trowie.
Zasłużonych graczy w historii tego klubu było dużo, dużo wiyncy niż jedyn Srutwa. Faktym jest, że ino łon podkreślo to manialnie jak ino podtyknąć mu mikrofon pod twarz. A jo powtórza, Ruch bez Srutwy by dali był tym samym Ruchem, Srutwa bez Ruchu byłby takim samym szarakiem jak jo.
Nikt niy neguję, że pomógł tymu klubowi finansowo ale do ku*** nyndzy, to może niych mu ta wartość przeliczą na akcje i niych mo tyla a tyla procent udziałów, bo mu się to BEZDYSKUSYJNIE należy i szlus. Ale niych się przestanie wozić na tym wozku, bo za chwila trza bydzie mu wystawić pomniki w każdym eku boiska.
Ktoś już tu prosioł, żeby podać w wartościach piłkarsko wymiernych te zasługi Srutwy (o 164 bramkach wiym) w skali historii tego klubu i odniesiyniu do jego osiągnięć.... i cisza, żadnych konkretów.
Dogmaty jak za PRL
"Srutwa dużo dla Ruchu zrobioł, bo ???????? bo dużo zrobioł." Normalnie wypisz wymaluj kult jednostki.
Tak jak tysiące ludzi, niy było w stanie pojąć, że świat bez CCCP może istnieć, tak samo inkszym sie wydowo, że Ruch niy może istnieć bez Srutwy". Konczyli kariera lepsi łod niego, przichodzyli inni roz było lepi, roz gorzy ale zawsze było.
Mariusza szanowołech niy za jakieś mityczne "zasługi" ino za jego stosunek, do barw, do klubu, do obowiązków, czyli to co opisoł Łysy. Niystety w momencie gdy ta jego miłość, zamienio się w chorobliwo zaborczość, tyn szacunek som sobie rozmienio na drobne. To jest tak jak stosunek syna do matki, dopóki jest bajtlem i tuli sie do ni, to wszystko jest ok, ale jak osiągo wiek dojrzały i dali chce sie z niom tulić, to przestowo to być miłość a zaczyno zboczenie.
Mysle ze to akurat trzeba odniesc do czasow w jakich przyszlo Mu grac. Moze gdyby trafil na inne wcale nie zapisalby sie tak w kronikach jak zrobil to w ostatnim dziesiecioleciu, a moze mialby okazje poprowadzic Ruch do wielkich sukcesow. Tak czy inaczej to tylko gdybanie. A jesli o zaslugi chodzi, procz liczby gier i bramek? Wsadzil w ten klub mnostwo kasy, pomogl sciagnac glownego udzialowca, jest z klubem na dobre i zle, potrafil wrocic mimo ze kiedy zostal wyrzucany to w beszczelny sposob. Wylozyl pieniadze i sciagnal MLODYCH zawodnikow (ktorym niby teraz odbiera miejsce w skladzie), i jest KIMS w szatni. Czy sie ktos z tym zgodzi czy nie, czy ktos wierzy czy nie, to nie na Mariusza narzekaja najbardziej mlodzi, choc kiedys bylo inaczej. A pilkarsko od tego zawodnika nauczyc sie moga jeszcze wszyscy nasi wielcy mlodzi napastnicy. Czy to tak malo?
Pisze to po raz ktorys - jestem za tym zeby Mariusz gral, ale tylko ze wzgledu na forme a nie znajomosci. Bo nawet jesli dzisiaj znajomosc naszego kapitana z trenerem czy udzialowcem nie ma wplywu na gre w jedenastce, to tworzy sie niezdrowa atmosfera i takie domysly. Nie jestem wielbicielem Srutwy, mam tylko swoje zdanie, i doskonale rozumiem tych ktorzy maja inne. Dla mnie Srutwa w skladzie - TAK, ale nie ze wzgledu na zaslugi.