1920tauzen pisze: ↑20 lis 2021, o 18:35
HullCityFC pisze: ↑20 lis 2021, o 17:46
Skoro cyganom udalo sue wproqadzic swoich do rady to tymbardziej nam mogloby sie cos udac.
Kiedys ktos rzucil pomysl z meldunkiem w Chorzowie na czas wyborow.
To jest realne?
Radnych wprowadzić to nie problem, pod warunkiem, że znajdą się na listach partii i stowarzyszeń, które mają realne poparcie w tym mieście. Bo istnieje coś takiego jak próg wyborczy. Problem polega na tym, że obecnie liczące się partie w tym mieście to:
- PO
- SLD
- PiS
- Wspólny Chorzów
- RAŚ
i chyba tylko ta ostatnia organizacja w żaden sposób nie koliduje z kibicami choć Szymon Michałek widzę, że mocno flirtuje z regionalnym PiSem.
Żeby zostać radnym trzeba mieć w swoim okręgu od 300 głosów w wzwyż więc spokojnie moglibyśmy 2-3 może nawet 4 radnych wprowadzić.
Żeby zostać radnym trzeba mieć jeden z najlepszych wyników na liście, która uzyskała wysoki wynik w okręgu + przekroczyła 5% w skali całego miasta. W poprzednich wyborach tylko dwóm partiom udało się dostać mandaty w radzie: KO ( 51 % i 18 mandatów) i PiS(22% i 7 mandatów). Z pewnością nie przyjmie na listy naszych przedstawicieli KO, na wejście do rady z list PiSu też nie ma co liczyć, bo nikt nie da ludziom spoza partii czołowych miejsc na listach i choćby komuś z naszych udało się uzyskać 3 wynik na liście mimo jednego z dalszych numerów na niej i tak nie ma szans przy takim wyniku PiSu jak w poprzednich wyborach na wejście do rady. 300 głosów to może starczyć komuś z KO, który wybił się na kolegach którzy powykręcali po kilka tysięcy głosów, tak działa ten system, że liczy się wynik całej listy - na podstawie wyników wszystkich list przydziela się daną liczbę mandatów które udało się uzyskać ugrupowaniom po czym kandydaci z najlepszymi wynikami na liście obstawiają wygrane przez partię miejsca w radzie.
Żeby wejść do rady w danym okręgu zgodnie z metodą D'Hondta trzeba sobie mandat wywalczyć poprzez liczbę głosów oddaną na daną listę. Już kiedyś w temacie stadionu robiłem takie wyliczenia i wyszło, że w poprzednich wyborach, aby liczyć na kogoś w radzie miasta lista musiała uzbierać w okręgu około 1000 głosów (dla każdego z 4 okręgów wyszło podobnie) + oczywiście przekroczyć 5 % w całym mieście. Sprawa nie jest wcale taka prosta, jeżeli przyszłoby startować ludziom z naszego środowiska to tylko w asyście małych lokalnych partyjek, a nie ogólnopolskich partii, z którymi współpraca prędzej czy później nic by nie dała. Tych małych partii było trochę w 2018, jednak ze względu na rozdrobnienie żadnej nie udało się wprowadzić ludzi do rady miasta. Z takimi organizacjami można się dogadać, stworzyć wspólną listę, wywalczyć pierwsze i drugie miejsca na listach i spróbować za 2 lata. Nigdy nie wiadomo, w jaki sposób potoczą się wybory, czy kilku radnych nie zdecyduje jaka koalicja w radzie zostanie zawiązana bo okażą się do niej niezbędni, sam Kotala mimo świetnego wyniku w poprzednich wyborach (65% w I turze) nie musi być taki pewny zwycięstwa w 2023. Prawdę mówiąc w poprzednich nie miał żadnego konkurenta, teraz przy wyrazistym rywalu może się przejechać. W poprzednich wyborach do rady miasta na listy KO zagłosowało niecałe 20 tys. ludzi, na samego Kotalę w wyborach na prezydenta ponad 25 tys. co w mojej ocenie dowodzi, że wielu ludzi głosowała na Kotalę nie ze względu na przywiązanie partyjne tylko ze względu na brak konkurencji, ludzie prawdopodobnie nie kojarzyli kompletnie nikogo po za nim na karcie wyborczej, albo w znanych im postaciach nie widzieli nikogo poważnego na to stanowisko. Jeżeli uda się wykreować kogoś kto by się nadawał na fotel prezydenta i zrobił dobre wrażenie na mieszkańcach można doprowadzić do niespodzianki. Tym bardziej że Kotala dostaje nie tylko od kibiców za brak stadionu, ale też od innych grup niezadowolonych z wielu innych rzeczy. Przed nami niecałe 2 lata które dla samorządów będą trudne, to też bardzo mocno odbije się na jego szansach na reelekcję.
Do tego żeby w ogóle myśleć o takiej akcji wprowadzenia kibiców do rady i powalczenia o nowego prezydenta, potrzebne jest myślenie z wyprzedzeniem, kupa kasy na kampanię, ludzie którzy się zaangażują i zdecydują się wystartować z list. 1000 głosów w jednym okręgu to naprawdę dużo i nie wiem czy taki próg są w stanie przekroczyć sami kibice Ruchu, ale wciągnięcie na listę społeczników, znanych z lokalnych organizacji, szkół itp. może podbić wynik każdej liście w znaczący sposób, bo każda z takich osób jest w stanie po kilkadziesiąt głosów zdobyć. Dochodzą media, których przekaz może zbudować bądź zniszczyć wynik ugrupowaniom. Myślę że na przychylność niektórych z nich można będzie liczyć, ostatnio dobrze pisze się o klubie, czego przykładem są choćby artykuły na ogólnokrajowej Interii, bardzo pozytywne i w których wspominana jest czasami sprawa stadionu (to pewnie dzięki pojawieniu się w redakcji Pawła Czado). Wiele stacji czy redakcji będzie również zgodnie z swoją linią polityczną wspierać każdego kto będzie tylko jakąś szansą na zmianę władz w mieście, byleby tylko odsunąć KO.
Po ostatnich informacjach o ryzyku nie zapisania środków w budżecie na Ruch w 2022, dochodzę to smutnego wniosku, że od przyszłych wyborów samorządowych będzie zależeć los Ruchu. Bez wsparcia miasta, opierając się tylko na pieniądzach zarobionych na kibicach i ich wsparciu, stać nas będzie na wegetowanie w 2 lidze w dolnej połowie tabeli, w najlepszym przypadku. Sądzę, że nie bez powodu akurat teraz, gdy mamy tak dużą szansę wrócić do 1 ligi i trochę bardziej usamodzielnić się od miasta - choćby dzięki kasie z TV, prezydent podstawia nam nogę. W 1 lidze potrzeba nowego stadionu znacznie wzrośnie, odpada argument o czwartym poziomie rozgrywkowym na którym niepotrzebny jest nowy stadion, zdarzałyby się częściej mecze na które brakuje miejsc. Klub może zacząć zarabiać więcej kasy z dnia meczu, ze sprzedaży zawodników, sponsorów itd. nie zwiększając drastycznie kosztów, biorąc pod uwagę fakt, że już teraz mamy w kadrze wielu zawodników z 1 ligowego poziomu. Trudniej będzie szachować w takim przypadku niesfornych kibiców domagających się obietnicy sprzed wielu lat... Jeżeli chcemy myśleć na poważnie o powrocie Ruchu na należne mu miejsce, to trzeba koniecznie podjąć próbę i pokusić się o zmianę w magistracie. Następne rządy obecnej władzy do 2028 roku oznaczają dla nas marazm w 2 lidze bez jakichkolwiek perspektyw, a być może nawet całkowity upadek.