Źródło: AUTOR: ŁM --> PORTAL: SPORTSLASKI.PLŁM-->SPORTSLASKI.PL pisze:
Ruch po stronie udziałowców. "Bierzemy pod uwagę dwa scenariusze"
Zgodnie z zapowiedzią prezydent Chorzowa Andrzej Kotala spotkał się z udziałowcami chorzowskiego Ruchu w celu pilnego omówienia przyszłości Ruchu.
Na zainicjowanym przez prezydenta spotkaniu rozmawiano przede wszystkim o finansach zadłużonego klubu. Z ust Kotali padła jasna deklaracja.
- Obecnie bierzemy pod uwagę tylko dwa scenariusze. Pierwszy zakłada wsparcie ze strony głównych udziałowców i otrzymanie licencji na grę w I lidze. Jeśli jednak udziałowcy nie obejmą kolejnych akcji, to miasto przystąpi do budowy Ruchu Chorzów od nowa, od IV ligi. Wtedy klub zacznie grę z czystym kontem, bez długów - powiedział Prezydent Kotala i dodając, że decydujące będzie kilka najbliższych dni.
Miasto Chorzów posiada niewiele ponad 20 procent akcji w "niebieskiej" spółce. Głównymi akcjonariuszami są Janusz Paterman (34,74%) i Aleksander Kurczyk (31,71%).
Czytaj również: Eksodus z Chorzowa. Prezydent zwołuje pilne spotkanie
Ruch po spadku z Lotto Ekstraklasy wciąż nie otrzymał prawa do gry na jej zapleczu. Komisja Licencyjna ostateczną decyzję powinna podjąć w przyszłym tygodniu. Chorzowianie mają spore kłopoty finansowe, ciąży na nich również zakaz transferowy który będzie obowiązywać do połowy sierpnia.
RUCH W PRASIE - bez komentowania [brig]
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Ruch po stronie udziałowców. "Bierzemy pod uwagę dwa scenari
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Wojciech Grzyb żegna się z Ruchem Chorzów!
Źródło: AUTOR: brak --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PLbrak-->PRZEGLADSPORTOWY.PL pisze:
Wojciech Grzyb żegna się z Ruchem Chorzów!
Wojciech Grzyb w następnym sezonie nie będzie członkiem sztabu szkoleniowego Ruchu Chorzów. Były piłkarz Niebieskich poinformował o swojej decyzji za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Grzyb został włączony do sztabu szkoleniowego Ruchu w kwietniu, po tym jak trenerem "Niebieskich" został Krzysztof Warzycha. 42-latek był asystentem pierwszego szkoleniowca. Wydawało się, że były piłkarz zostanie na Cichej nawet w przypadku spadku zespołu do I ligi, ale dziś na Twitterze poinformował, że nie będzie członkiem sztabu w następnym sezonie.
Oficjalnie: Nie będzie mnie w sztabie @ruchchorzow1920 w nast.sezonie. Mimo wszystko bardzo dziękuję za zaufanie i wsparcie kibiców. Wrócę!— Wojciech Grzyb (@WojtekGrzyb) 6 czerwca 2017
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Ruch Chorzów: albo podwyższenie kapitału albo 4. liga
Źródło: AUTOR: Eurosport/Onet --> PORTAL: EUROSPORT.ONET.PLEurosport/Onet-->EUROSPORT.ONET.PL pisze:
Ruch Chorzów: albo podwyższenie kapitału albo 4. liga
Jeśli główni udziałowcy spadkowicza z piłkarskiej ekstraklasy Ruchu Chorzów nie obejmą kolejnych akcji klubu, samorząd miejski przystąpi do budowy nowego Ruchu w czwartej lidze, bez długów – poinformował prezydent Chorzowa Andrzej Kotala.
- Bierzemy pod uwagę tylko dwa scenariusze. Pierwszy zakłada wsparcie ze strony głównych udziałowców i otrzymanie licencji na grę w 1. lidze. Jeśli jednak udziałowcy nie obejmą kolejnych akcji, to miasto przystąpi do budowy Ruchu Chorzów od nowa, od 4. ligi. Wtedy klub zacznie grę z czystym kontem, bez długów – wyjaśnił Kotala w przesłanym komunikacie.
Głównymi udziałowcami 14-krotnego mistrza Polski są biznesmeni Janusz Paterman (obecny prezes) i Aleksander Kurczyk oraz miasto Chorzów.
- Prezydent od kilku dni prowadził rozmowy z głównymi akcjonariuszami spółki Ruch Chorzów. Tematem spotkań była przyszłość klubu i jego sytuacja finansowa. Ostateczna decyzja zostanie podjęta w ciągu najbliższych kilku dni – poinformowała rzeczniczka chorzowskiego magistratu Karolina Skórka.
Nękany od dawna problemami finansowymi Ruch spadł z elity po raz czwarty w historii, ale jeszcze zanim do tego doszło, została mu cofnięta ekstraklasowa licencja z powodu zaległości wobec piłkarzy. Po zakończeniu sezonu zasadniczego rozstał się w klubem trener Fornalik. Sam zrezygnował z pracy i podkreślał, że zostawia zespół na miejscu "bezpiecznym". Zastąpił go ściągnięty z Grecji inny były gracz Niebieskich Krzysztof Warzycha. Piłkarska ikona klubu, ale praktycznie bez trenerskiego doświadczenia.
Poprzednio chorzowianie spadli z najwyższej klasy rozgrywkowej w 2003 roku. Wrócili do niej po czterech latach.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Górnik znów zdeklasował. Gdzie wzrosła, a gdzie spadła frekw
Źródło: AUTOR: Sportslaski.pl --> PORTAL: SPORTSLASKI.PLSportslaski.pl-->SPORTSLASKI.PL pisze:
Górnik znów zdeklasował. Gdzie wzrosła, a gdzie spadła frekwencja?
Na stadionach w Zabrzu, Bielsku-Białej i Katowicach wzrosła frekwencja. W porównaniu z poprzednim sezonem, mniej ludzi chodziło na mecze w Chorzowie, Gliwicach i Tychach.
Podobnie jak rok temu, najlepszą frekwencję w regionie miał Górnik Zabrze, który - mimo gry o klasę niżej - wykręcił lepszą średnią (o ponad tysiąc) niż w poprzednim sezonie - średnio na meczach 14-krotnego mistrza Polski było ponad 10 tysięcy widzów (10 636)! Najwięcej oczywiście na Śląskim Klasyku (20 987), a najmniej na pojedynku z Wisłą Puławy (5892).
Na drugim miejscu w rankingu znalazł się Ruch Chorzów, którego mecze oglądało średnio 6080 osób (spadek o ponad tysiąc względem sezonu 2015/2016). "Niebieskim" udało się przekroczyć barierę 100 tysięcy widzów - w sezonie 2016/2017 przy Cichej pojawiło się łącznie 109 437 fanów. Najwięcej było na meczu z Legią Warszawa (9010), a najmniej z Arką Gdynia (5029). Spotkanie z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza odbyło się bez publiczności.
Na trzecią pozycję awansowało Podbeskidzie Bielsko-Biała, którego spotkania oglądało średnio 5830 ludzi, co jest wynikiem lepszym o 700 osób w porównaniu do poprzedniego sezonu. Najwięcej kibiców zgromadził mecz ze Stalą Mielec (8752), który był oficjalnym otwarciem stadionu. Najmniej fanów przyszło na spotkanie z Drutex-Bytovią Bytów (4221).
Czwarte miejsce należy do GKS-u Tychy, którego mecze średnio gromadziły 5286 kibiców. W porównaniu do poprzedniego sezonu, frekwencja spadła o ponad tysiąc. Najwięcej ludzi zgromadziły derby z GKS-em Katowice (11 489), a najmniej z Sandecją Nowy Sącz (3226). Warto podkreślić, że jest to jedyny klub w regionie obok Górnika, który może się pochwalić, że na jego meczu było ponad 10 tysięcy sympatyków (wspominane derby z GieKSą).
Z trzeciego miejsca na piąte spadł Piast Gliwice. Mecze tej drużyny oglądało średnio 5063 kibiców, co jest wynikiem o ponad tysiąc ludzi gorszym niż w poprzednich rozgrywkach. Najtłoczniej przy Okrzei było w trakcie spotkania z Legią Warszawa (8219), a stadion najbardziej świecił pustkami w trakcie pojedynku z Lechem Poznań (3875).
Szóstą pozycję utrzymał GKS Katowice. Cieszyć się jednak nie ma z czego, bo średnia frekwencja na poziomie 3163 widzów na pewno nikogo nie zadowala, nawet mimo tego, że w poprzednim sezonie było średnio o 700 osób mniej. Najwięcej ludzi było na Śląskim Klasyku (7455), a najmniej na kończącym sezon spotkaniu z Drutex-Bytovią Bytów (1500).
Siódmą frekwencję w regionie ma Odra Opole, której mecze średnio oglądało 1354 widzów. 2000 ludzi było na meczu z Rakowem Częstochowa, a zaledwie 500 na spotkaniu z Rozwojem Katowice.
Następne drużyny miały średnie frekwencje poniżej tysiąca osób: Polonia Bytom 732, ROW 1964 Rybnik 539, a Rozwój Katowice 418.
Górnik Zabrze - 10 636 (180 813)
Ruch Chorzów - 6080 (109 437)
Podbeskidzie Bielsko-Biała - 5830 (99 111)
GKS Tychy - 5286 (89 865)
Piast Gliwice - 5063 (91 131)
GKS Katowice - 3163 (53 773)
Odra Opole - 1354 (23 010)
Polonia Bytom - 732 (12 443)
ROW 1964 Rybnik - 539 (9164)
Rozwój Katowice - 418 (7105)
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Krzysztof Warzycha: Zostanę nawet w IV lidze!
Źródło: AUTOR: Leszek Błażyński" border="0 --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PLLeszek Błażyński pisze:
Krzysztof Warzycha: Zostanę nawet w IV lidze!
- Nie opuszczę klubu w przypadku najczarniejszego scenariusza. Wierzę jednak głęboko w to, że będziemy grali w pierwszej lidze – mówi trener Ruchu.
Leszek BŁAŻYŃSKI: Nie jest pan rozczarowany postawą drużyny? W niektórych spotkaniach nie było widać walki, zadziorności...
Krzysztof WARZYCHA: - Nie zarzuciłbym nikomu braku ambicji. To nie jest tak, że im się nie chciało, po prostu w niektórych spotkaniach nie potrafili więcej z siebie dać. Na treningach ciężko pracowali. O brak zaangażowania nie mam do nikogo pretensji. Wpływ na gorszą postawę miała także presja. Graliśmy w dolnej ósemce, mieliśmy mało punktów, każde spotkanie miało swoją stawkę. A w zespole było przecież wielu młodych zawodników. Nie dali radę tego udźwignąć.
Koszmarne było starcie ze Śląskiem, druga połowa z Piastem, czy początek z Cracovią. Co było przyczyną takiej postawy?
Krzysztof WARZYCHA: - Zwłaszcza 0:6 ze Śląskiem mocno nas wszystkich zraniło. Po takim fatalnym spotkaniu ciężko było poskładać drużynę. Mecze odbywały się co trzy dni, zespół był w dołku, ale mimo to starał się, nie złożył broni. No i potem nastąpiło to feralne starcie z Arką. Gdyby sędzia nie uznał gola Siemaszki, gralibyśmy z Łęczną o życie. O tej bramce, zdobytej ręką, jeszcze długo nie zapomnę. Czy sędziowie zdają sobie sprawę, że klub przez tę degradację stracił aż 8 mln złotych, bo około tylu otrzymywał z kontraktu telewizyjnego? A sędziego Tomasza Musiała spotkała jeszcze nagroda! Bo przecież prowadził w następnej kolejce mecz w górnej ósemce. Czyli uznano, że nic się nie stało.
Ale klub nie spadł tylko przez rękę Siemaszki.
Krzysztof WARZYCHA: - Był to jednak incydent, który w dużym stopniu wpłynął na kolejność w tabeli, a w fazie finałowej przełomowe było starcie ze Śląskiem.
Powiedział pan, że pracować w Ruchu to zaszczyt, ale nikt nie chce na początku swojej kariery trenerskiej mieć w CV degradacji.
Krzysztof WARZYCHA: - Wierzyłem, że uda się utrzymać. Gdybym był innego zdania, nie przyleciałbym przecież do Polski. Podjąłem się bardzo dużego ryzyka. Teraz w mojej biografii wpisany jest także spadek, ale mam wielką nadzieję, że za rok czy dwa wrócimy do ekstraklasy.
To czwarty spadek Ruchu w historii. Po piątkowym meczu był pan zdruzgotany. Widać było, że miał pan łzy w oczach.
Krzysztof WARZYCHA: - Strasznie przeżywałem nasze ostatnie mecze, ale nie płakałem. Dopiero zaczynam swoją przygodę trenerską w Polsce i już na początek musiałem przeżywać takie smutne chwile. Przejmowałem jednak drużynę w bardzo trudnym momencie.
Kibice na koniec też się nie popisali: wrzucili race na murawę, podpalili flagi GKS-u Katowice, a później część z nich wbiegła na murawę.
Krzysztof WARZYCHA: - Dla nich ostatnie miejsce w tabeli to też ogromny cios. Kibice jeździli za nami na wyjazdy, wspierali drużynę, ale za petardy klub na pewno zostanie ukarany. Przypuszczam, że na początku nowego sezonu rozegramy kilka spotkań bez udziału publiczności.
Nie lepiej było dla pana pozostać w świadomości kibiców legendą Ruchu niż trenerem, który też jest obwiniany za spadek.
Krzysztof WARZYCHA: - Mam takich charakter, że nie potrafię siedzieć bezczynnie. Mogłem dalej mieszkać w Atenach, ale gdy otrzymałem ofertę z Ruchu, nie zastanawiałem się długo. Wierzę w swoje umiejętności i w to, że dobrze wpłynę na chorzowski zespół. Muszę jednak przepracować z zespołem okres przygotowawczy, zbudować drużynę. Mam ogromne wsparcie ze strony prezesa Janusza Patermana. Ufamy sobie, przyjaźnimy się od lat.
Był pan w drużynie jako piłkarz w sezonie 1986/87, gdy zespół opuszczał elitę. Która degradacja była gorsza?
Krzysztof WARZYCHA: - Wtedy czułem się gorzej, bo Ruch spadł z najwyższej klasy rozgrywkowej po raz pierwszy w historii. Naszym kierownikiem był znany piłkarz „Niebieskich” Bernard Bem. Pamiętam, jak siedział w szatni i płakał. Wszyscy bardzo mocno przeżywali ten spadek. Ale drużynę przejął Jerzy Wyrobek, który miał świetne podejście do zawodników. Mieliśmy wtedy zakaz transferowy, i większość graczy została w klubie, spacerkiem przeszliśmy drugą klasę rozgrywkową, wróciliśmy do elity i zdobyliśmy mistrzostwo Polski! To były niezapomniane chwile.
Zarzuca się panu jako trenerowi, że jest pan zbyt miękki w stosunku do piłkarzy.
Krzysztof WARZYCHA: - Czytałem o tym w prasie, dzwonili do mnie także doświadczeni trenerzy i mówili, że czasami trzeba wpaść do szatni i porzucać mięsem. Ja odpowiem im w ten sposób. Świętej pamięci Jurek Wyrobek nie musiał robić takich rzeczy, a potrafił porozumieć się z piłkarzami. Był z zawodnikami na stopie koleżeńskiej, ale oczywiście my piłkarze nie mogliśmy przekroczyć pewnych barier. W Panathinaikosie Ateny Juan Ramon Rocha też był osobą kontaktową i wprowadzającą super atmosferę. Z nim awansowaliśmy do półfinału Ligi Mistrzów. Dwaj utytułowani szkoleniowcy są dla mnie wzorami i nie zamierzam zmieniać swojego podejścia. Zresztą przeklinać i trzaskać drzwiami umie każdy, to pójście na łatwiznę. Ja swojego charakteru nie zmienię. Nie ma takiej potrzeby.
Pański dobry kontakt z zawodnikami nie przełożył się jednak na dobre wyniki w lidze?
Krzysztof WARZYCHA: - Miesiąc to za mało, aby ocenić moją robotę. Uważam, że my, jako sztab szkoleniowy, zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy.
Leszek Dyja, były trener przygotowania fizycznego „Niebieskich” zarzucił, że zespół jest zajechany.
Krzysztof WARZYCHA: - Akurat zawodnicy GKS-u Katowice, w którym od niedawna Dyja pracuje, nie wyglądali za dobrze. W kluczowym meczu zespół przegrał z ostatnią drużyną w lidze, MKS Kluczbork 2:3, chociaż prowadził 2:0. W ten sposób drużyna pozbyła się szans na awans. Dlatego niech lepiej popatrzy na swój zespół.
Dyja stwierdził również, że jest zaskoczony tym, że Pan i pańscy współpracownicy nie przeprowadzili testów szybkościowych i wydolnościowych.
Krzysztof WARZYCHA: - Rozegraliśmy w miesiącu 7 spotkań i dlatego nie przeprowadziliśmy takich testów. Skupialiśmy się na jak najlepszym przygotowaniu drużyny do spotkań.
Grecki trener przygotowania fizycznego Giorgos Papalamporou nadal będzie pracował w Ruchu?
Krzysztof WARZYCHA: - On się zna na swojej robocie i wciąż mi pomaga. Rozmawialiśmy już na ten temat. Giorgos na kilka dni poleciał do Grecji, ma tam sprawy do załatwienia, między innymi chce przedłużyć urlop w szkole, gdzie jest zatrudniony jako nauczyciel wychowania fizycznego.
Czy jeszcze ktoś będzie wam pomagał w kwestii przygotowania fizycznego?
Krzysztof WARZYCHA: - Jestem po wstępnym rozmowach z Remigiuszem Rzepką i prawdopodobnie u niego przeprowadzimy testy wydolnościowe.
Jak będzie wyglądała kadra na przyszły sezon?
Krzysztof WARZYCHA: - Zakończyły się wypożyczenia Jarosława Niezgody, Eduardsa Visnakovsa, Milena Gamakowa. Kilku innym zawodnikom kończą się umowy. Dyrektor Krzysztof Ziętek jest w kontakcie z piłkarzami. Chcemy, aby część graczy została, ale wiadomo, że niektórzy z nich mają większe ambicje i chcą grać w ekstraklasie.
Z klubem żegna się Łukasz Surma.
Krzysztof WARZYCHA: -Wielki szacunek dla Łukasza, za to co zrobił przez te lata dla Ruchu. Myślałem nad tym, aby włączyć go do sztabu szkoleniowego, ale Łukasz powiedział, że chce jeszcze pograć. Muszę uszanować jego decyzję, a budując drużynę na I ligę trzeba patrzeć w przyszłość.
Na pewno budowanie drużyny utrudnia panu zakaz transferowy?
Krzysztof WARZYCHA: - Jest nałożony do 15 sierpnia, a okienko będzie otwarte do końca sierpnia. Liga wystartuje i nie będziemy mogli jeszcze korzystać z nowych graczy. Tak naprawdę szukamy piłkarzy na każdą pozycję, chociażby w ataku został nam jeden napastnik, Jakub Arak. Rozmawiałem już z kilkoma menedżerami, mają nam przysłać listę graczy, którzy są do wzięcia. Zanim przyjadą do nas na treningi, oczywiście dokładnie ich zweryfikujemy. Oglądałem także mecze rezerw i 4-5 graczy dołączy do kadry pierwszej drużyny.
Czy do zespołu dojdą jacyś piłkarze z Grecji?
Krzysztof WARZYCHA: - Nie mam zamiaru ściągać stamtąd zawodników.
Jeśli jednak Ruch nie otrzyma licencji na pierwszą ligę i wyląduje w IV, to...
Krzysztof WARZYCHA: - Nie opuszczę klubu. Nawet w IV lidze będę pracował przy Cichej dla chwały Ruchu. Wierzę jednak głęboko w to, że będziemy grali na zapleczu ekstraklasy.
Widać, że spadek bardzo podrażnił pańską ambicję?
Krzysztof WARZYCHA: - Byłem, jestem i będę „Niebieski”. Zawsze byłem ambitnym piłkarzem i takim także jestem trenerem.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Wysokie koszty „zadymy” przy Cichej: nie tylko finansowe
Źródło: AUTOR: Leszek Błażyński" border="0 --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PLLeszek Błażyński pisze:
Wysokie koszty „zadymy” przy Cichej: nie tylko finansowe
Podczas ostatniego meczu sezonu z Górnikiem Łęczna (2:2), fani „Niebieskich” zachowywali się skandalicznie. Mecz został dwukrotnie przerwany, bo szalikowcy wrzucili na murawę setki rac. Palili również flagi GKS-u Katowice, które wcześniej skradli ze stadionu przy Bukowej, oraz inne przedmioty na trybunach.
Po końcowym gwizdku cześć fanów wbiegła na murawę, musiała interweniować policja konna oraz mundurowi z psami. W środę zadymami zajęła się Komisja Ligi „Ekstraklasy” SA. Chorzowski klub będzie musiał zapłacić grzywnę w wysokości 60 tysięcy złotych, a dwa najbliższe spotkania ligowe drużyny przy Cichej zostaną rozegrane bez udziału publiczności. Dodatkowa kara to zakaz wyjazdów zorganizowanych grup kibiców do końca 2017 roku.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Ruch Chorzów bliżej licencji na I ligę, choć prezydent jest
Źródło: AUTOR: DziennikZachodni --> PORTAL: DZIENNIKZACHODNI.PLDziennikZachodni-->DZIENNIKZACHODNI.PL pisze:
Ruch Chorzów bliżej licencji na I ligę, choć prezydent jest gotów zacząć wszystko od nowa
Ruch walczy o licencję na grę w I lidze. O trudnej sytuacji klubu z głównymi akcjonariuszami klubu rozmawiał w tym tygodniu prezydent Chorzowa Andrzej Kotala. Niebiescy poinformowali, że wysłali na konta piłkarzy połowę zaległej premii za sezon 2015/16.
– Obecnie bierzemy pod uwagę tylko dwa scenariusze. Pierwszy zakłada wsparcie ze strony głównych udziałowców i otrzymanie licencji na grę w I lidze. Jeśli jednak udziałowcy nie obejmą kolejnych akcji, to miasto przystąpi do budowy Ruchu Chorzów od nowa, od IV ligi. Wtedy klub zacznie grę z czystym kontem, bez długów – powiedział prezydent Chorzowa.
Miasto ma w tej chwili nieco ponad 20 procent udziałów w klubie, natomiast prezes Janusz Paterman ponad 35 procent, a były prezes Aleksander Kurczyk niecałe 32. O porozumieniu dwóch głównych akcjonariuszy nie ma jednak co marzyć, skoro obaj panowie nie siedli nawet do wspólnego stołu w Urzędzie Miasta i spotkania z nimi odbywały się osobno.
Kurczyk w tej chwili nie angażuje się w żaden sposób w działalność klubu, natomiast Paterman robi wszystko, by Ruch dostał licencję na I ligę twierdząc, że nie wyobraża sobie innego scenariusza niż gra na zapleczu Ekstraklasy, a za rok czy dwa podjęcie walki o powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej. Główna przyczyna, która spowodowała odebranie Ruchowi licencji na grę w Ekstraklasie ponoć została już usunięta, bo klub twierdzi, że właśnie przelał na konta zawodników połowę zaległej premii za awans do grupy mistrzowskiej w sezonie 2015/16. W piątek po południu te pieniądze - razem z odsetkami ponad pół miliona zł - nie trafiły jednak jeszcze do rąk zawodników.
Komisja ds. Licencji Klubowych domagała się także zapłacenia przez Ruch 140 tys. zł Dariuszowi Gęsiorowi z tytułu sprawowania przez niego funkcji prezesa Fundacji Ruchu Chorzów. Tych pieniędzy klub nie zamierza jednak płacić wyjaśniając w skierowanym do Komisji piśmie, że Fundacja jest mu winna 2,8 mln zł, które Niebiescy przelali zimą na konta piłkarzy z tytułu umów zawartych przez nich z Fundacją na świadczenie usług promocyjnych.
Komisja ds. Licencji Klubowych werdykt w sprawie Ruchu wyda w poniedziałek. Chorzowski klub ciągle czeka natomiast na wyznaczenie terminu rozprawy przed Trybunałem Arbitrażowym ds. Sportu przy Polskim Komitecie Olimpijskim, do którego wystąpił o anulowanie ciążącego na nim zakazu transferów. Wnioski o rozwiązanie kontraktów z winy klubu już dawno złożyli Marcin Kowalczyk oraz Michał Koj i ich odejście jest kwestią czasu. Za chwilę okaże się więc, że Niebiescy na ligową inaugurację w lipcu nie będą mieli kim grać, bo zakaz transferów obowiązuje do 15 sierpnia.
Pod Ostrzałem GOL24
WIĘCEJ odcinków
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Rozstają się w zgodzie. Kolejny zawodnik opuszcza Chorzów
Źródło: AUTOR: ŁM --> PORTAL: SPORTSLASKI.PLŁM-->SPORTSLASKI.PL pisze:
Rozstają się w zgodzie. Kolejny zawodnik opuszcza Chorzów
Marcin Kowalczyk jest kolejnym piłkarzem który nie będzie w przyszłym sezonie grał w barwach chorzowskiego Ruchu.
Kowalczyk trafił na Cichą u progu poprzedniego sezonu. 8-krotny reprezentant Polski zaliczył w barwach "niebieskich" 24 ligowe występy. W regularnej grze przeszkadzały mu kontuzje, ale jeśli był zdrowy z reguły znajdował miejsce w wyjściowej jedenastce Ruchu. Najczęściej jako środkowy obrońca, ale grywał też na boku defensywy lub jako środkowy pomocnik z zadaniami obronnymi. Doświadczenie i uniwersalność były atutami, na które od początku w przypadku wychowanka łódzkiej SMS w Chorzowie liczono.
Kowalczyk nie wnioskował o rozwiązanie umowy z winy Ruchu. Obecnie, jako wolny zawodnik czeka na oferty z innych klubów.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Od piłki nie ma odpoczynku!
Źródło: AUTOR: brak --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PLbrak-->PRZEGLADSPORTOWY.PL pisze:
Od piłki nie ma odpoczynku!
No i skończyło się. Na stadionach szczebla centralnego zabrzmiały ostatnie gwizdki sezonu, rozdano ostatnie karty. Najważniejsza decyzja - na którą czekałem z racji osobistych sympatii - to awans zabrzańskiego Górnika. Radość i gratulacje. Ale to nie może przesłonić braków...
Górnik wygrał wyścig żółwi. Czołowe drużyny grały chimerycznie, traciły punkty, więc wystarczyło trochę regularności w końcówce - i jest sukces, tak oczekiwany przez wspaniałych zabrzańskich kibiców. Teraz trzeba robić zespół na ekstraklasę - mam nadzieję, że świadomość, iż obecny skład drużyny z Roosevelta ma małe szanse w elitarnej rywalizacji, jest powszechna. Kto jednak ma to zrobić? Komu mają przyjść do głowy dobre pomysły? No właśnie... W składzie wierchuszki klubowej piłkarska wiedza jest, niestety, w deficycie... Górnik wrócił „na salony” - tam, gdzie jego miejsce. Teraz głównie od mądrego zarządzania zależy, czy będzie to powrót trwały.
W ekstraklasie najpierw rozstrzygnęły się spadki. Niestety, dużo tu było niepiłkarskich elementów. Trener Arki powinien zaliczyć pielgrzymkę dziękczynną, bo trudno samo utrzymanie drużyny w ekstraklasie uznać za sportowy sukces. Ważny mecz rozstrzygnięty został przez świństwo Siemaszki. Drugie świństwo - to postawa Zagłębia Lubin w meczu ostatniej kolejki z gdynianami. Niesmaku dopełniły prostackie wypowiedzi trenera i zawodnika - bez cienia autorefleksji i sportowej uczciwości. Skoro - ponoć - „dobro wraca”, być może i biegunowo odmienne zachowania wywołają - w przyszłości - stosowny rewanż...
Spadek Ruchu i Górnika Łęczna to efekt całorocznych problemów w tych klubach, ale też przyłożyli do niego rękę sędziowie, w końcówce sezonu wypaczając wyniki niektórych meczów tych drużyn. Tak czy siak w obu klubach muszą teraz szybko opanować wewnętrzne problemy, bo inaczej jazda w dół może być bolesna, a wymarzony powrót do ligi - bardzo odległy w czasie.
U góry - zgodnie z prognozami - mistrzem została Legia. Nie zrobiła tego nazbyt efektownie, ale przecież liczy się złoty medal - o stylu szybko zapomnimy. Imponująca feta przy Łazienkowskiej pokazała, że „złoto” należy się też legijnym fanom.
Wielkim wygranym sezonu jest też Jagiellonia i jej trener. Nie byli pupilami arbitrów, budżetem znacząco ustępowali konkurencji, ale mądrością taktyczną i zaangażowaniem zdobyli „srebro”. Mecz z Lechem pokazał, jak wielką stratą dla „Jagi” będzie odejście Michała Probierza. Mądrymi zmianami odmienił losy niedzielnej potyczki; był - krótko mówiąc - najmocniejszym punktem swojej drużyny. Brawo!!! Cała liga przebiegała - jak w ostatnich latach - w cieniu idiotycznej reformy. Jest jednak nutka optymizmu; ponoć „już za chwilę” znów ma być normalnie.
Przed piłkarzami teraz krótkie wakacje; kibice emocjonować się będą zaś walką 21-latków o medale mistrzostw Europy i - jak co roku - zmianami trenerów i transferami. Bo przecież od piłki po prostu nie ma odpoczynku!
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
GKS Tychy najbardziej utytułowany. Najwięcej medali mamy...
Źródło: AUTOR: AW --> PORTAL: SPORTSLASKI.PLAW-->SPORTSLASKI.PL pisze:
GKS Tychy najbardziej utytułowany. Najwięcej medali mamy... w futsalu
69 - tyle medali zdobyły w XXI wieku męskie drużyny z naszego regionu w najpopularniejszych dyscyplinach. Najbardziej utytułowanym klubem jest GKS Tychy, który zdobył aż 14 krążków, w tym dwa złote.
W XXI wieku drużyny z naszego regionu najwięcej sukcesów odnosili z futsalu. W tej dyscyplinie "nasi" wywalczyli aż 23 medale, z czego osiem złotych. Najczęściej mistrzem Polski zostawał Clearex Chorzów - cztery razy. Złoto po dwa razy zdobywali także zawodnicy PA Novej Gliwice i Rekordu Bielsko-Biała. Bielszczanie w ostatnich latach bronią honoru i jako jedyni znajdują się na podium. Raz - w 2001 roku - śląskie ekipy zdominowały podium.
18 krążków zdobyliśmy w siatkówce. Całym łupem podzieliły się dwie drużyny - Jastrzębski Węgiel i ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Kędzierzynianie pięć razy sięgali w XXI wieku po tytuł mistrza Polski, w tym w dwóch ostatnich sezonach. Jastrzębianie tylko raz byli najlepsi w kraju, ale za to zdobyli więcej medali - 10.
W hokeju na lodzie śląskie ekipy zdobyły aż 22 medale, ale tylko dwa złote. Oba za sprawą GKS-u Tychy, który jest najbardziej utytułowanym klubem w regionie. Tyszanie 14 razy stanęli na podium. W poprzednim sezonie zajęli drugie miejsce, co można uznać za katastrofę bowiem kibice dobrze pamiętają finałową rywalizację z Comarch Cracovią. Prowadzić w rywalizacji do czterech zwycięstw 3:1, mieć jeszcze dwa mecze na własnym terenie i nie wygrać...
W XX wieku śląskie kluby futbolowe często rządziły i rozdawały karty na krajowym podwórku. W obecnym stuleciu już niestety tak dobrze nie jest - zaledwie pięć medali, w tym ani jeden złoty. Wicemistrzami Polski byli piłkarze Ruchu Chorzów i Piasta Gliwice. Brązowy medal wywalczył GKS Katowice.
Tylko jeden medal wywalczyli szczypiorniści - w 2014 roku trzecią drużyną w kraju byli zawodnicy Górnika Zabrze. Jeszcze gorzej ma się sprawa w koszykówce i żużlu. Mimo że w latach 90-tych dobrze w kosza dobrze grali w Bytomiu, a jedną z najbardziej utytułowanych ekip w "czarnym sporcie" jest ROW Rybnik, ani razu w XXI wieku nie mogliśmy się cieszyć ze śląskiego medalu.
Futsal (8-5-10) - 23
2000/2001: 1. Clearex Chorzów, 2. PA Nova Gliwice, 3. Jango Gliwice
2001/2002: 1. Clearex Chorzów, 3. PA Nova Gliwice
2002/2003: 1. PA Nova Gliwice, 2. Clearex Chorzów
2003/2004: 2. Clearex Chorzów
2004/2005: 2. Clearex Chorzów
2005/2006: 1. Clearex Chorzów, 3. Inpuls Siemianowice Śląskie
2006/2007: 1. Clearex Chorzów, 3. Jango Katowice
2007/2008: 1. PA Nova Gliwice, 3. Clearex Chorzów
2008/2009: 2. Jango Katowice
2009/2010: 3. Nova Katowice
2010/2011: 3. Rekord Bielsko-Biała
2011/2012: 3. Rekord Bielsko-Biała
2013/2014: 1. Rekord Bielsko-Biała
2014/2015: 3. Rekord Bielsko-Biała
2015/2016: 3. Rekord Bielsko-Biała
2016/2017: 1. Rekord Bielsko-Biała
Siatkówka (6-5-7) - 18
2000/2001: 1. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, 3. Jastrzębski Węgiel
2001/2002: 1. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
2002/2003: 1. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, 3. Jastrzębski Węgiel
2003/2004: 1. Jastrzębski Węgiel
2005/2006: 2. Jastrzębski Węgiel
2006/2007: 2. Jastrzębski Węgiel
2008/2009: 3. Jastrzębski Węgiel
2009/2010: 2. Jastrzębski Węgiel
2010/2011: 2. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
2011/2012: 3. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
2012/2013: 2. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, 3. Jastrzębski Węgiel
2013/2014: 3. Jastrzębski Węgiel
2015/2016: 1. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
2016/2017: 1. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, 3. Jastrzębski Węgiel
Hokej na lodzie (2-13-7) - 22
2000/2001: 2. GKS Katowice, 3. Polonia Bytom
2001/2002: 2. GKS Katowice, 3. GKS Tychy
2002/2003: 2. GKS Katowice
2003/2004: 3. GKS Tychy
2004/2005: 1. GKS Tychy
2005/2006: 2. GKS Tychy
2006/2007: 2. GKS Tychy
2007/2008: 2. GKS Tychy
2008/2009: 2. GKS Tychy
2009/2010: 3. GKS Tychy
2010/2011: 2. GKS Tychy
2012/2013: 2. JKH GKS Jastrzębie, 3. GKS Tychy
2013/2014: 2. GKS Tychy, 3. JKH GKS Jastrzębie
2014/2015: 1. GKS Tychy, 2. JKH GKS Jastrzębie
2015/2016: 2. GKS Tychy
2016/2017: 2. GKS Tychy, 3. Polonia Bytom
Piłka nożna (0-2-3) - 5
2002/2003: 3. GKS Katowice
2009/2010: 3. Ruch Chorzów
2011/2012: 2. Ruch Chorzów
2013/2014: 3. Ruch Chorzów
2015/2016: 2. Piast Gliwice
Piłka ręczna (0-0-1) - 1
2013/2014: 3. Górnik Zabrze
Koszykówka - 0
Żużel - 0
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Wychowanek wyjeżdża do Krakowa. Defensywa zdekompletowana
Źródło: AUTOR: ŁM --> PORTAL: SPORTSLASKI.PLŁM-->SPORTSLASKI.PL pisze:
Wychowanek wyjeżdża do Krakowa. Defensywa zdekompletowana
Michał Helik nie będzie dłużej grał w chorzowskim Ruchu. Wychowanek "niebieskich" żegna się z Cichą i przenosi się do Cracovii. To kolejny po Michale Koju, Martinie Konczkowskim i Marcinie Kowalczyku obrońca, który opuszcza tegorocznego spadkowicza z Ekstraklasy.
Wychowanek "niebieskich", chorzowianin, jeden z najbardziej utalentowanych śląskich piłkarzy swojego pokolenia. Michał Helik to kolejny zawodnik który po zakończonym spadkiem sezonie wyjedzie z Chorzowa i będzie kontynuował karierę na boiskach Ekstraklasy. Umowa 21-latka z Ruchem wygasa z końcem czerwca - od nowych rozgrywek "Helio" będzie grać już dla Cracovii.
Helik, który przygodę z piłką zaczynał w UKS-ie Ruchu Chorzów w dorosłej drużynie "niebieskich" zadebiutował we wrześniu 2013 roku za kadencji trenera Jacka Zielińskiego, w przegranym 6:0 meczu z Jagiellonią Białystok. Konsekwentnie wprowadzany do zespołu szybko stał się podstawowym obrońcą chorzowian, znalazł też uznanie w oczach trenera polskiej młodzieżówki. Jego dobrze rozwijającą się karierę zatrzymała kontuzja, przez którą musiał pauzować ponad 1,5 roku. We wrześniu ubiegłego roku wrócił do gry i stał się podstawowym piłkarzem trenera Waldemara Fornalika. Dzięki regularnej grze otrzymał też szansę powrotu do przygotowującej się na młodzieżowe Mistrzostwa Europy kadry trenera Marcina Dorny, ale ostatecznie nie znalazł się wśród powołanych na czerwcowy turniej.
Bilans Helika w dorosłej drużynie "niebieskich" zatrzymał się na 46 meczach o punkty, w których zdobył jednego gola. Z Cracovią, w której dyrektorem sportowym został niedawno znany z pracy w Ruchu Mirosław Mosór, podpisał 3-letni kontrakt.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Ruch Chorzów zapłacił milion Norymberdze, a sprawę zaległych
Źródło: AUTOR: DziennikZachodni --> PORTAL: DZIENNIKZACHODNI.PLDziennikZachodni-->DZIENNIKZACHODNI.PL pisze:
Ruch Chorzów zapłacił milion Norymberdze, a sprawę zaległych premii zgłasza do sądu
Ruch walczy o licencję na grę w I lidze. Niebiescy sprawę zaległej premii za sezon 2015/16 skierowali do Piłkarskiego Sądu Polubownego, ale mają mają zabezpieczone pieniądze na wypłatę zawodnikom pół miliona zł. Na razie przelali milion zł na konto Norymbergi. Decyzja w sprawie licencji zapadnie w poniedziałek.
Główną przyczyną, która spowodowała odebranie Ruchowi licencji na grę w Ekstraklasie było nie wypłacenie piłkarzom zaległej premii za awans do grupy mistrzowskiej w sezonie 2015/16. Klub skierował tę sprawę do Piłkarskiego Sądu Polubownego, bo trzy kancelarie prawne wydały opinie, w której stwierdzają, że wypłata tych środków bez zgody miasta byłoby złamaniem warunków pożyczki udzielonej klubowi przez Centrum Przedsiębiorczości w Chorzowie i mogłoby skutkować jej wypowiedzeniem. Klub ma jednak przygotowane pół miliona złotych na ten cel i poinformuje o tym Komisję ds. Licencji Klubowych.
Na razie Ruch zapłacił milion złotych Norymberdze z tytułu ubiegłorocznego transferu Mariusza Stępińskiego. To połowa kwoty należnej niemieckiemu klubowi. Całość zgodnie z zawartym porozumieniem ma zostać spłacona do końca czerwca. Na konta piłkarzy wpłynęła też część zaległych tegorocznych pensji.
Komisja ds. Licencji Klubowych domaga się zapłacenia przez Ruch 140 tys. zł Dariuszowi Gęsiorowi z tytułu sprawowania przez niego funkcji prezesa Fundacji Ruchu Chorzów. Tych pieniędzy klub nie zamierza jednak płacić wyjaśniając w skierowanym do Komisji piśmie, że Fundacja jest mu winna 2,8 mln zł, które Niebiescy przelali zimą na konta piłkarzy z tytułu umów zawartych przez nich z Fundacją na świadczenie usług promocyjnych.
Komisja ds. Licencji Klubowych werdykt w sprawie Ruchu wyda w poniedziałek. Chorzowski klub ciągle czeka natomiast na wyznaczenie terminu rozprawy przed Trybunałem Arbitrażowym ds. Sportu przy Polskim Komitecie Olimpijskim, do którego wystąpił o anulowanie ciążącego na nim zakazu transferów. Wnioski o rozwiązanie kontraktów z winy klubu już dawno złożyli Martin Konczkowski oraz Michał Koj, a Marcin Kowalczyk rozwiązał kontrakt. Do Cracovii odszedł Michał Helik. Za chwilę okaże się więc, że Niebiescy na ligową inaugurację w lipcu nie będą mieli kim grać, bo zakaz transferów obowiązuje do 15 sierpnia.
Pod Ostrzałem GOL24
WIĘCEJ odcinków [/cs]
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Ruch Chorzów zapłacił milion Norymberdze, a sprawę zaległych
Źródło: AUTOR: DziennikZachodni --> PORTAL: DZIENNIKZACHODNI.PLDziennikZachodni-->DZIENNIKZACHODNI.PL pisze:
Ruch Chorzów zapłacił milion Norymberdze, a sprawę zaległych premii zgłasza do sądu
Ruch walczy o licencję na grę w I lidze. O trudnej sytuacji klubu z głównymi akcjonariuszami klubu rozmawiał w tym tygodniu prezydent Chorzowa Andrzej Kotala. Niebiescy sprawę zaległej premii za sezon 2015/16 skierowali do Piłkarskiego Sądu Polubownego, ale mają mają zabezpieczone pieniądze na wypłatę zawodnikom pół miliona zł. Na razie przelali milion zł na konto Norymbergi.
Główną przyczyną, która spowodowała odebranie Ruchowi licencji na grę w Ekstraklasie było nie wypłacenie piłkarzom zaległej premii za awans do grupy mistrzowskiej w sezonie 2015/16. Klub skierował tę sprawę do Piłkarskiego Sądu Polubownego, bo trzy kancelarie prawne wydały opinie, w której stwierdzają, że wypłata tych środków bez zgody miasta byłoby złamaniem warunków pożyczki udzielonej klubowi przez Centrum Przedsiębiorczości w Chorzowie i mogłoby skutkować jej wypowiedzeniem. Klub ma jednak przygotowane pół miliona złotych na ten cel i poinformuje o tym Komisję ds. Licencji Klubowych.
Na razie Ruch zapłacił milion złotych Norymberdze z tytułu ubiegłorocznego transferu Mariusza Stępińskiego. To połowa kwoty należnej niemieckiemu klubowi. Całość zgodnie z zawartym porozumieniem ma zostać spłacona do końca czerwca. Na konta piłkarzy wpłynęła też część zaległych tegorocznych pensji.
Komisja ds. Licencji Klubowych domaga się zapłacenia przez Ruch 140 tys. zł Dariuszowi Gęsiorowi z tytułu sprawowania przez niego funkcji prezesa Fundacji Ruchu Chorzów. Tych pieniędzy klub nie zamierza jednak płacić wyjaśniając w skierowanym do Komisji piśmie, że Fundacja jest mu winna 2,8 mln zł, które Niebiescy przelali zimą na konta piłkarzy z tytułu umów zawartych przez nich z Fundacją na świadczenie usług promocyjnych.
Komisja ds. Licencji Klubowych werdykt w sprawie Ruchu wyda w poniedziałek. Chorzowski klub ciągle czeka natomiast na wyznaczenie terminu rozprawy przed Trybunałem Arbitrażowym ds. Sportu przy Polskim Komitecie Olimpijskim, do którego wystąpił o anulowanie ciążącego na nim zakazu transferów. Wnioski o rozwiązanie kontraktów z winy klubu już dawno złożyli Martin Konczkowski oraz Michał Koj, a Marcin Kowalczyk rozwiązał kontrakt i ich odejście jest kwestią dni. Za chwilę okaże się więc, że Niebiescy na ligową inaugurację w lipcu nie będą mieli kim grać, bo zakaz transferów obowiązuje do 15 sierpnia.
Pod Ostrzałem GOL24
WIĘCEJ odcinków [/cs]
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Piotr Ćwielong: Szkoda mi pani Reni
Źródło: AUTOR: Krzysztof Brommer --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PLKrzysztof Brommer-->PRZEGLADSPORTOWY.PL pisze:
Piotr Ćwielong: Szkoda mi pani Reni
Skrzydłowy zimą jako pierwszy publicznie powiedział, że ma dość zamieszania w Ruchu i odszedł z chorzowskiego klubu. Na piłkarza wylano kubeł pomyj. Teraz przekonuje, że ostatnie wydarzenia pokazują, kto miał rację.
Krzysztof BROMMER: Gdy teraz patrzy pan z boku na to, co dzieje się w Ruchu, to co pan sobie myśli?
Piotr ĆWIELONG: - Powiedziałem odchodząc, że z kilkoma osobami nie było mi po drodze i nie dało się współpracować. Wszyscy mieli do mnie pretensje, ale czas pokazał, że to ja miałem rację, bo nie ma tych ludzi już w klubie. Teraz każdy widzi, co się dzieje. To jest przykre, ale ciągle wypadają jakieś trupy z szafy. Zmieniły się władze, które chcą dobrze dla klubu, ale problemy zrodziły się dużo, dużo wcześniej. To nie jest tak, że wszystko się posypało w kilka miesięcy, bo kłopoty nawarstwiały się od lat.
Gdy przychodził pan do Ruchu, to obiecywano co innego? Czuje się pan na swój sposób oszukany?
Piotr ĆWIELONG: - Ludzi poznaje się po czasie i po czynach. Dla mnie największym żartem jest ta afera z premiami dla zespołu. Wiceprezes (Mirosław Mosór - dop. red.) ma dostać premię wyższą od 70 procent zespołu. To jest kpina. Dlaczego nikt nie da żadnej premii na przykład tej biednej pani Reni, która pracuje w klubie od lat. Jej bardziej by to pomogło niż działaczom. Każdy wie, kto podpisywał te dokumenty. Szkoda słów.
Ruch panu zalega jeszcze z wypłatami?
Piotr ĆWIELONG: - Nie. Wobec mnie nie ma już żadnych zaległości. Mnie te sprawy nie dotyczą.
Co pana bardziej zabolało: słowa trenera, że ma do pana żal, czy krytyka kibiców?
Piotr ĆWIELONG: - Nie czytam komentarzy. Oczywiście, rozmawiam z kibicami. Każdy, kto czuł niesmak związany z moim odejściem, słysząc potem, co było powodem, mówił: „masz rację”. Kibice patrzą na ten klub sercem, bo są z nim na dobre i na złe. Ja to rozumiem. Czuję się tak samo winny spadkowi z ekstraklasy. Czasem po prostu trzeba wysłuchać dwóch stron. Na pewno przykro jest, że taki klub coraz bardziej upada. Mam nadzieję, że są ludzie, którzy będą chcieli to wszystko poukładać i podnieść.
Myśli pan, że Ruch się pozbiera?
Piotr ĆWIELONG: - Liczyłem, że sportowo uda się utrzymać w ekstraklasie. Gdyby nie zabrane punkty, to tak by pewnie było. To są właśnie te rzeczy. My, piłkarze, byliśmy karani za nieswoje przewinienia sprzed kilku lat. Inny komfort jest grania, gdy ma się tych kilka punktów więcej i nie jest się na dnie. A tak, za każdym razem coś wychodzi i szkoda klubu. Sportowo Ruch miał drużynę na spokojne utrzymanie.
Jak podsumowałby pan kilka ostatnich miesięcy w niemieckim 1. FC Magdeburg?
Piotr ĆWIELONG: - Przyjechałem tam późno i musiałem czekać na załatwienie wszystkich formalności, przez co uciekła jedna kolejka. Potem byłem w kadrze meczowej, ale przytrafiła się kontuzja. Nie ukrywałem, że gdy przychodziłem do Ruchu, nie miałem za sobą okresu przygotowawczego. Straciłem przygotowania także zimą przed przyjściem do Magdeburga. Organizmu się nie oszuka. Zacząłem trenować, naciągnąłem mięsień, wypadłem z treningu. W końcu jednak zagrałem mecz w Pucharze Niemiec i od tamtego czasu zacząłem grać. Szkoda tylko, że cały czas byliśmy na pozycji premiowanej awansem, ale w przedostatniej kolejce zremisowaliśmy z Aalen i wyprzedzili nas. W ostatniej kolejce już nie wszystko zależało od nas i nie awansowaliśmy. Miałem taką propozycję, że w wypadku awansu do 2. Bundesligi kontrakt mi się przedłuży, ale potem tej opcji już nie było.
Niektórzy byli zaskoczeni tym, że wybrał pan trzecią ligę w Niemczech...
Piotr ĆWIELONG: - To nie jest zła czy słaba liga. Na pewno ekstraklasa jest wyżej, ale tam dominuje fizyczna piłka, za dużo grania nie ma. Dużo walki. U nas na każdy mecz przychodziło po 17 tys. widzów, a na ostatni mecz 25 tys. kibiców. Magdeburg kibicowsko, organizacyjnie, to naprawdę poziom najlepszych klubów w ekstraklasie.
Co teraz będzie z panem? Jest pan zdecydowany na powrót do Polski?
Piotr ĆWIELONG: - Tak. Trenuję indywidualnie w Polsce. Będę się rozglądał, nie mam menedżera, ale uważam, że w Polsce nie jest mi on potrzebny. Czekam, co się wydarzy, kilka osób się do mnie odzywało. Na pewno chciałbym grać w polskiej ekstraklasie. W Niemczech byłem sam, więc ponowny tam wyjazd na rok nie wchodzi w rachubę. Nie chcę brać dzieci i zaburzać im rytm szkolny.
Gdy odchodził pan z Ruchu, mówiło się o polskich klubach.
Piotr ĆWIELONG: - Było kilka opcji, rozmowy były, ale brakowało konkretów, a czas uciekał. Najbliżej mi było do Grecji, tyle że wtedy pojawiła się oferta z Niemiec, na którą się zdecydowałem. Teraz na pewno nie chcę się ruszać z kraju.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Ruch walczy o ligę. "Bańka" przelana do Norymbergi
Źródło: AUTOR: ŁM --> PORTAL: SPORTSLASKI.PLŁM-->SPORTSLASKI.PL pisze:
Ruch walczy o ligę. "Bańka" przelana do Norymbergi
Działacze Ruchu Chorzów nie składają broni w walce o przyszłość klubu. "Niebiescy" robią wszystko, by uzyskać licencję na grę w I lidze. Na Cichej spłacili część zaległości wobec niemieckiej Norymbergii.
Jak informuje Dziennik Zachodni chorzowianie przelali na konto 1. FC Nuernberg milion złotych. To połowa kwoty, jaką Ruch musi zapłacić niemieckiemu klubowi z tytułu umowy zobowiązującej go do oddania części zarobionych pieniędzy na transferze Mariusza Stępińskiego do francuskiego FC Nantes. Do końca czerwca na konto byłego klubu napastnika polskiej młodzieżówki powinien powędrować kolejny milion.
Chorzowianie mają również przygotowane pieniądze na ewentualną wypłatę zaległych premii dla zespołu, który w sezonie 2015/16 wywalczył dla Ruchu miejsce w czołowej ósemce Ekstraklasy. "Niebiescy" sprawę skierują jednak najpierw do Piłkarskiego Sądu Polubownego, bo po konsultacjach prawnych wciąż stoją na stanowisku, że wypłacenie 0,5 miliona bez zgody Miasta groziłoby wypowiedzeniem pożyczki udzielonej Ruchowi przez magistrat.
Działacze "niebieskich" wojują też na kilku innych frontach. Zapłaty 140 tysięcy złotych z tytułu pracy w Fundacji Ruchu Chorzów domaga się jej były prezes Dariusz Gęsior. Chorzowianie poinformowali Komisję Licencyjną, że... to Fundacja jest winna spółce prawie 3 miliony! Ruch chciałby też skrócenia zakazu transferowego, ciążącego na klubie do połowy sierpnia. Tak długa kara nałożona przez Związek w lutym sprawia, że "niebiescy" przed inauguracją kolejnego sezonu nie mieliby możliwości zbudowania kadry I drużyny.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot], krzysiek..., stillimatic82 i 67 gości