tommy tauzen pisze:to dobrzę że byś ino pedzioł bo nie ma to jak teoria wymyślono za młodu i przekazywano z pokolenia na pokolenia jak legenda smoka wawelskiego w Krakowie abo Wandy co Niemca nie chciałaatleticomadryt pisze:Ja bym powiedzial, ze sreal za czasow Franco byl popapranym klubem majacy krew na rekach.![]()
tak z ciekawosci ta krew to co jakos Łubianka abo cosik podobnego ala łagry na Santiago Bernabeu otwarli i to chyba na skala europejsko musiało być otwarte bo te 6 pucharów Europy to tyz chyba nie przypadek a spowodowane sterroryzowaniem całej piłkarskiej Europy
a skoro już mosz taki a nie inny nick i zarzucosz komuś krew z czasów Franco na rękach to poczytej kto był jednym z głownych fundatorów pomnika Franco w podziece za "pomoc" ( chyba za pomoc bo tak za free sie pomników nie stawio
) że tak powiem w okolicy kero jako zatwardziałemu kibicowi drużyny z nicka nie powinna być obco i dopiero potem zabierz głos na temat spraw które są delikatnie mówiac wyssane z palca
czasem odrobina prawdziwej wiedzy jest bardziej przydatno niż powtarzania kajś zasłyszanych gupot jako prawdziwe
a odbiegajac od tematu postu żeby smutno nie było je*** barca jak i cało katalonia
![]()
skoro już na ten temat jest gadka, to ja napisze, że mam sentyment do Barcelony. A to z racji tego, że dawno temu (początek lat 90-tych) miałem okazje spędzać tam wakacje. Po pierwsze Katolończycy to ludzie bardzo nam przyjaźni. Zwykli ludzie oprócz tego że nie zamykali przed nami żadnych drzwi mimo naszych bidnych portfeli, na wieść o tym że jesteśmy z Polski bardzo interesowali się wydarzeniami u nas: Wałęsą, wizytą Papierza i wszystkimi przemianami... i świetnie się w tych sprawach orientowali. Gratulowali nam, że też jesteśmy wolni i życzyli dobrze. Nie jestem w stanie powiedzieć absolutnie niczego złego na ich temat. Podobnie jak my kultywują swoją odrębność kulturową i tradycję. Najważniejsze dla młodego kibica było to, jaką świętością jest tam Barca. Cokolwiek bym teraz nie napisał nie oddam atmosfery tego miasta względem futbolu na co dzień, a o dniu meczu nie wspomnając, a dokładnie jakie wrażenie to zrobiło na takim szesnastolatku jak ja. Nie miałem szansy żeby zobaczyć mecz na żywo, ale widziałem jak ludzie oglądali mecz w knajpce na plaży. To akurat był Espaniol z Realem. Siedziało tam kilku starszych gości, a zrobili po bramce Esponiolu atmosferę taką jak u nas po drugiej bramce Gucia przeciwko żabolom w 89-tym.
A teraz... teraz mnie to już wkurrwia... ile razy w roku idzie oglądać GranDerbi? Real i Barcelona są nienaturalnie napompowanymi balonami-produktami na skale światową... koncentrują 80% przychodów primeradivision - nie podoba mi się to. To są dwa kluby tworzące duopol, brak prawdziwej, sportowej konkurencji.
Jak się tak spokojnie przyjrzeć, to być może w Polsce niektórzy chcieliby aby takimi klubami stały się Legia, Wisła i Lech - niedoczekanie!