fajny artykul jeszcze chyba nikt w prasie nie wysmial tak dzialania naszego zarzadu z przesikiem na czeleGazeta Wyborcza
Piotr Zawadzki: Ten nasz kochany Ruch
Euforia panuje od kilku dni wśród kibiców Ruchu i pewnie nie zmąciła jej nawet sobotnia porażka piłkarzy w Opocznie z niejakim Stasiakiem. Chorzowskich fanów dumą i radością napawa oto fakt, że członkiem ich ukochanego klubu, jednym z nich po prostu, został Eugeniusz Stanek. Wypełnienie deklaracji członkowskiej przez mecenasa Stanka stało się najbardziej nagłośnionym punktem obrad ostatniego zebrania zarządu klubu. Szef Naczelnej Komisji Odwoławczej PZPN będzie odtąd co miesiąc wspierał budżet Ruchu 10-złotową składką. Zapowiedział też, że spróbuje jakoś pomóc klubowi, co druga strona, czyli prezes Krystian Rogala, przyjęła z niekłamaną satysfakcją.
Dzięki tej spontanicznej decyzji Stanka wiem już przynajmniej, że jest on chorzowianinem z urodzenia i od zawsze kibicem Ruchu. Wcześniej nie miał jakoś okazji zademonstrować swoich proniebieskich sympatii. Tkwił w ukryciu i dopiero teraz, kiedy dla Ruchu nastąpiły naprawdę ciężkie czasy, postanowił się ujawnić. Oczywiście, nie może to mieć nic wspólnego z niedalekimi wyborami w PZPN, w których mecenas podobno zgłasza duże ambicje. Chcąc nie chcąc przypomina się przypadek Górnika Zabrze, który przygarnął kiedyś wypróbowanego przyjaciela Śląska Zbigniewa Bońka. "Zibi", jako delegat Górnika, z powodzeniem startował w wyborach PZPN. Kibice z Zabrza do dziś mają we wdzięcznej pamięci zasługi Bońka dla ich klubu.
Ruch, niezależnie od swojego sportowego i finansowego poziomu, zawsze miał słabość do nazwisk z pierwszych albo przynajmniej drugich stron gazet. Pod tym względem bije na głowę wszystkie inne kluby w regionie. Nawet tak bardzo, wydawałoby się, upolitycznione Zagłębie Sosnowiec. Także Marian Dziurowicz nie przesadzał w GKS Katowice z adorowaniem władzy, ale może dlatego, że władzę to najzwyczajniej on sam stanowił.
Ruch na flirtach z władzą wychodził różnie. Przodownik pracy Wiktor Markiefka okazał się pomocny dla "niebieskich" w jednej konkretnej sytuacji, kiedy wybronił Gerarda Cieślika od gry w Legii Warszawa. Z Ruchem byli lub są związani także m.in.: wiceminister hutnictwa Ryszard Trzcionka, minister budownictwa Barbara Blida, I sekretarz Komitetu Miejskiego PZPR Witold Pietrek, wicepremier z okresu schyłkowego PRL-u Manfred Gorywoda.
A kto po Stanku? Czy do wspólnej fotografii z prezesem Rogalą nie dałoby się teraz namówić kolejnych sławnych kibiców Ruchu: kompozytora Wojciecha Kilara albo językoznawcę Jana Miodka? A może nawet słynną niemiecką aktorkę Hannę Schygullę, która urodziła się 60 lat temu w Chorzowie.
Śladem futbolistów podążyły zresztą chorzowskie piłkarki ręczne, które w tym roku spadły z ekstraklasy. Ich szefem został megagwiazdor szołbiznesu Klaudiusz Sevkovic. Kto wie, może dokooptuje do zarządu Gulczasa czy Manuelę i zrobią w Ruchu jakieś reality show.
