Ruch - Jaga
A tutaj macie wczorajszy wywiad z Nowakiem odnośnie meczu z Jagą:
Zimą zastanawiałem się czy nie odejść z Chorzowa. Teraz gram i czuję, że odżyłem. Liczę, że tak będzie do końca rundy - mówi Sebastian Nowak, bramkarz Ruchu Chorzów.
Wojciech Todur: Co Pan sądzi o rywalu?
Sebastian Nowak: Na pewno ma silniejszy skład niż Kmita Zabierzów, z którą graliśmy w ostatniej kolejce. Za nami będą tłum kibiców i świetna murawa, zabłysną też jupitery - liczę, że to wszystko nam pomoże i onieśmieli rywala.
Kto najbardziej przeżywa Pana występy w bramce Ruchu?
- Myślę, że rodzice. Jeżeli spotkanie Ruchu jest transmitowane w telewizji, to tata podskakuje przed telewizorem pod sam sufit (śmiech). Często śledzi też przebieg spotkań w internecie. Na stadionie Ruchu zawsze mogę liczyć na wsparcie mojej narzeczonej Magdy i brata Mariusza. On też grał w piłkę, ale ostatecznie postawił na studia i pracę. Teraz jest tylko kibicem młodszego brata.
Wszyscy chwalą Ruch za organizację gry w ataku, ale fachowcy dodają, że siłą drużyny jest jednak defensywa. - To zasługa trenera Marka Wleciałowskiego, który sam był doskonałym obrońcą. By strzelić nam gola, trzeba się naprawdę solidnie napracować. Wszystko zaczyna się już od napastników. To oni dają sygnał innym formacjom, że zaczęła się walka o odzyskanie piłki. Wszyscy się wspomagamy, uzupełniamy. Bramkarz ma duży komfort, jeżeli jest częścią tak dobrze zorganizowanego zespołu.
Wrócił Pan do bramki Ruchu przed meczem z Zawiszą, liderem rozgrywek. Wszyscy byli zaskoczeni, a Pan? Ja też! Wcześniej broniłem tylko w meczach pucharowych. Starałem się z całych sił, by trenerzy byli ze mnie zadowoleni. Na maksa pracowałem też na treningach. Sam dałem sobie szansę, a trenerom okazję do wyboru. Myślę, że teraz wszystko idzie już w dobrym kierunku.
Skoro trenera zaskoczył Pana raz, to może i drugi. Czy ma Pan pewność, że zagra z Jagiellonią?
Żadnej. Przy trenerze Wleciałowskim już tak jest, że każdy ma takie same szanse na występ. Nawet Andrzej Szyszko, który czeka na swoją szansę. Podobnie dzieje się na innych pozycjach. Już kilka razy widziałem zdziwione oczy kolegów, którzy siadali na trybunach lub ławce rezerwowych, a myśleli wcześniej, że są pewniakami do podstawowej jedenastki.
Czy to nie jest tak, że jednak bramkarz powinien czuć i wiedzieć, że to on jest pierwszy?
Moim zdaniem tak powinno być. Ta pewność dodaje mi wiary we własne umiejętności. Nie chodzą mi wtedy po głowie niepokojące myśli. Teraz gram i czuję, że odżyłem. Liczę, że tak będzie do końca rundy.
Kilka tygodni temu, jeszcze przed powrotem do bramki Ruchu, podjął Pan razem z menedżerem decyzję, że zimą trzeba zmykać z Chorzowa. Czy to nadal aktualne?
Była taka sytuacja, ale teraz wiele się zmieniło. Nie myślę o tym, skupiam się tylko na grze. O swojej przyszłości pomyślę w grudniu.
A może wrócił Pan do bramki, bo działacze liczą, że za pierwszego bramkarza dostaną większe pieniądze?
Trudno mi powiedzieć, jaka jest polityka klubu. Faktem jest, że mój kontrakt obowiązuje jeszcze przez półtora roku i jeżeli Ruch chce na mnie zarobić, to musi mnie sprzedać lub zaproponować mi nowy kontrakt. A o nowej umowie nikt na razie ze mną nie rozmawiał...
Kibice nie wyobrażają sobie niebieskich bez Nowaka?
Gdy przed meczem z Zawiszą wyszedłem na rozgrzewkę, przyjęli mnie niezwykle ciepło. Skandowali moje nazwisko, to było bardzo miłe. Od razu cieplej zrobiło mi się na sercu. Nie zapomnieli o mnie i za to im dziękuję!
Żródło: portal gazeta.pl
Zimą zastanawiałem się czy nie odejść z Chorzowa. Teraz gram i czuję, że odżyłem. Liczę, że tak będzie do końca rundy - mówi Sebastian Nowak, bramkarz Ruchu Chorzów.
Wojciech Todur: Co Pan sądzi o rywalu?
Sebastian Nowak: Na pewno ma silniejszy skład niż Kmita Zabierzów, z którą graliśmy w ostatniej kolejce. Za nami będą tłum kibiców i świetna murawa, zabłysną też jupitery - liczę, że to wszystko nam pomoże i onieśmieli rywala.
Kto najbardziej przeżywa Pana występy w bramce Ruchu?
- Myślę, że rodzice. Jeżeli spotkanie Ruchu jest transmitowane w telewizji, to tata podskakuje przed telewizorem pod sam sufit (śmiech). Często śledzi też przebieg spotkań w internecie. Na stadionie Ruchu zawsze mogę liczyć na wsparcie mojej narzeczonej Magdy i brata Mariusza. On też grał w piłkę, ale ostatecznie postawił na studia i pracę. Teraz jest tylko kibicem młodszego brata.
Wszyscy chwalą Ruch za organizację gry w ataku, ale fachowcy dodają, że siłą drużyny jest jednak defensywa. - To zasługa trenera Marka Wleciałowskiego, który sam był doskonałym obrońcą. By strzelić nam gola, trzeba się naprawdę solidnie napracować. Wszystko zaczyna się już od napastników. To oni dają sygnał innym formacjom, że zaczęła się walka o odzyskanie piłki. Wszyscy się wspomagamy, uzupełniamy. Bramkarz ma duży komfort, jeżeli jest częścią tak dobrze zorganizowanego zespołu.
Wrócił Pan do bramki Ruchu przed meczem z Zawiszą, liderem rozgrywek. Wszyscy byli zaskoczeni, a Pan? Ja też! Wcześniej broniłem tylko w meczach pucharowych. Starałem się z całych sił, by trenerzy byli ze mnie zadowoleni. Na maksa pracowałem też na treningach. Sam dałem sobie szansę, a trenerom okazję do wyboru. Myślę, że teraz wszystko idzie już w dobrym kierunku.
Skoro trenera zaskoczył Pana raz, to może i drugi. Czy ma Pan pewność, że zagra z Jagiellonią?
Żadnej. Przy trenerze Wleciałowskim już tak jest, że każdy ma takie same szanse na występ. Nawet Andrzej Szyszko, który czeka na swoją szansę. Podobnie dzieje się na innych pozycjach. Już kilka razy widziałem zdziwione oczy kolegów, którzy siadali na trybunach lub ławce rezerwowych, a myśleli wcześniej, że są pewniakami do podstawowej jedenastki.
Czy to nie jest tak, że jednak bramkarz powinien czuć i wiedzieć, że to on jest pierwszy?
Moim zdaniem tak powinno być. Ta pewność dodaje mi wiary we własne umiejętności. Nie chodzą mi wtedy po głowie niepokojące myśli. Teraz gram i czuję, że odżyłem. Liczę, że tak będzie do końca rundy.
Kilka tygodni temu, jeszcze przed powrotem do bramki Ruchu, podjął Pan razem z menedżerem decyzję, że zimą trzeba zmykać z Chorzowa. Czy to nadal aktualne?
Była taka sytuacja, ale teraz wiele się zmieniło. Nie myślę o tym, skupiam się tylko na grze. O swojej przyszłości pomyślę w grudniu.
A może wrócił Pan do bramki, bo działacze liczą, że za pierwszego bramkarza dostaną większe pieniądze?
Trudno mi powiedzieć, jaka jest polityka klubu. Faktem jest, że mój kontrakt obowiązuje jeszcze przez półtora roku i jeżeli Ruch chce na mnie zarobić, to musi mnie sprzedać lub zaproponować mi nowy kontrakt. A o nowej umowie nikt na razie ze mną nie rozmawiał...
Kibice nie wyobrażają sobie niebieskich bez Nowaka?
Gdy przed meczem z Zawiszą wyszedłem na rozgrzewkę, przyjęli mnie niezwykle ciepło. Skandowali moje nazwisko, to było bardzo miłe. Od razu cieplej zrobiło mi się na sercu. Nie zapomnieli o mnie i za to im dziękuję!
Żródło: portal gazeta.pl
-
- Posty: 2115
- Rejestracja: 4 maja 2006, o 18:17
- Lokalizacja: z bandy wku***ionych misiów
- Kontakt:
Cytat z niebieskiego biletynu przedmeczowego "mecz" (a swoją drogą czemu nie "szpil"
) na mecz z Jagą:
"Warto strzelic gola dla naszych kibiców. Tak fantastycznej publiczności już dawno nie widzialem! Dla nas ich fantastyczny doping jest już codziennościa. Druzyny ktore przyjeżdzają na Cichą są zszokowane! To, co wyprawiają nasi fani smiało mozna nazwać piknikiem - mówi Wojciech Grzyb"
Bardzo fajnie że piłkarze doceniaja to co robimy i wielkie brawa dla nich za to, jednak to co było do tej pory to był jedynie przedsmak dzisiejszej atmosfery!!! Swoim dopingiem wgnieciemy w murawe pilkarzy gosci!!!!
P.S. Wiem że się czepiam słówek ale Cicha to raczej "niebieski żywioł" niz "piknik". Niejesteśmy na Małyszu

"Warto strzelic gola dla naszych kibiców. Tak fantastycznej publiczności już dawno nie widzialem! Dla nas ich fantastyczny doping jest już codziennościa. Druzyny ktore przyjeżdzają na Cichą są zszokowane! To, co wyprawiają nasi fani smiało mozna nazwać piknikiem - mówi Wojciech Grzyb"
Bardzo fajnie że piłkarze doceniaja to co robimy i wielkie brawa dla nich za to, jednak to co było do tej pory to był jedynie przedsmak dzisiejszej atmosfery!!! Swoim dopingiem wgnieciemy w murawe pilkarzy gosci!!!!
P.S. Wiem że się czepiam słówek ale Cicha to raczej "niebieski żywioł" niz "piknik". Niejesteśmy na Małyszu

[img]http://i42.tinypic.com/x3s60w.jpg[/img]
-
- Posty: 1272
- Rejestracja: 30 gru 2003, o 03:41
- Lokalizacja: Ruda Slaska
- Kontakt:
Panie i Panowie! Widze, ze juz nikt nie dopuszcza do mysli mozliwosci porazki lub remisu. Mowie wam spokojnie, jak sedzia gwizdnie poraz ostatni raz i bedziemy miec 1 bramke wiecj strzelona od Jagiellonii to mozemy zaczac swieto, a do tego czasu:
HOLD YOUR HORSES!!!! Czyli po Noszymu dejcie sie karlusy na luz.........
HOLD YOUR HORSES!!!! Czyli po Noszymu dejcie sie karlusy na luz.........
w zadnej lidze RUCHu sie nie wstydze!
-
- Posty: 2115
- Rejestracja: 4 maja 2006, o 18:17
- Lokalizacja: z bandy wku***ionych misiów
- Kontakt:
Dobrze mówisz, ale po tym co ostatnio dzieje się z naszym kochanym Ruchem cięzko zachować zdrowy rozsadek, tez tak mam.
I pomimo że jezdze juz 10 lat bez paru miesiecy to dzis czuje jakies duzo wieksze cisnienie niż zwykle. Mam przeczucie ze to bedzie niezapomniany szpil!
I pomimo że jezdze juz 10 lat bez paru miesiecy to dzis czuje jakies duzo wieksze cisnienie niż zwykle. Mam przeczucie ze to bedzie niezapomniany szpil!
[img]http://i42.tinypic.com/x3s60w.jpg[/img]
-
- Posty: 1272
- Rejestracja: 30 gru 2003, o 03:41
- Lokalizacja: Ruda Slaska
- Kontakt:
Ja jezdze na Ruch znacznie dluzej, ale dawno nie widzialem takiego czegos co sie teraz dzieje. Dlatego nie chce zeby to wszystko peklo jak banka mydlana po jednej porazce. A zadyszka moze sie zawsze zdarzyc.
Zeby bylo wiecej ludzi niz ostatnio, mecz i wynik moga byc takie same!
Zeby bylo wiecej ludzi niz ostatnio, mecz i wynik moga byc takie same!
w zadnej lidze RUCHu sie nie wstydze!
-
- Posty: 2674
- Rejestracja: 20 maja 2006, o 16:55
- Lokalizacja: Silesia
- Kontakt:
- obronca
- Posty: 375
- Rejestracja: 4 kwie 2004, o 20:09
- Lokalizacja: Deutsch-Piekar
- Kontakt:
Oczywiście nie chodzi mi o licytowanie się z Wami, ale ja jeżdżę na RUCH od roku 1984, czyli 22 lata. Pamiętam różne czasy, rozpacz do spadku w 1987, kiedy po przegranym barażu w Gdańsku płakałem jak małe dziecko, triumfalny powrót do ligi i mistrzostwo zdobyte niemal "z marszu", mecz z CSKA Sofia w Pucharze Mistrzów na Śląskim (30 000 ludzi i super doping), Puchar Polski w 1995 r. kolejne wzloty (P. UEFA, INTERTOTO z fajnymi wyjazdami) i bolesne upadki - porażki z jakimiś szmatławymi namysłowami czy mławami które ciężko znależć na mapie.
Ale powiem Wam, że takiego ciśnienia jak teraz dawno nie czułem, a chyba jeszcze nigdy tak bardzo nie czekałem na mecz UKOCHANYCH NIEBIESKICH.
A atmosfera na stadionie jest chyba najlepsza odkąd pamiętam.
Oby dziś WYGRALI.
PozdRo
Ale powiem Wam, że takiego ciśnienia jak teraz dawno nie czułem, a chyba jeszcze nigdy tak bardzo nie czekałem na mecz UKOCHANYCH NIEBIESKICH.
A atmosfera na stadionie jest chyba najlepsza odkąd pamiętam.
Oby dziś WYGRALI.
PozdRo
-
- Posty: 1592
- Rejestracja: 22 sie 2005, o 12:40
- Lokalizacja: Pszczyna
- Kontakt:
-
- Posty: 1592
- Rejestracja: 22 sie 2005, o 12:40
- Lokalizacja: Pszczyna
- Kontakt:
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot], Google Adsense [Bot], julko20, nołnejm, OLSZA, Rickenn10 i 42 gości