
Ruch Chorzów fatalnie rozpoczął 2025 rok, bo w sześciu meczach Betclic 1. Ligi nie odniósł ani jednego zwycięstwa. W miniony weekend przegraliśmy z Górnikiem Łęczna, tracąc obie bramki w drugiej połowie. Przed przerwą reprezentacyjną zremisowaliśmy z Wisłą Płock. Atmosfera w Chorzowie jest już tak gęsta, że można ją kroić nożem. Na ten moment jednak nikt trenera Dawida Szulczka zwalniać nie chce. Może pracować w spokoju, chociaż oczywiście spokoju i ciszy przy Cichej nie ma, a wszyscy są coraz bardziej nerwowi. Niewątpliwie osobą, która może odmienić złą sytuację Ruchu, jest Szulczek. To przedstawiciel młodego pokolenia trenerów, który trafił do chorzowskiego klubu na początku sezonu, kiedy "Niebiescy" zaliczyli falstart. Potrafił wtedy wyciągnąć ich z dołka. Kibice mają nadzieję, że powtórzy to i osiągnie główny cel klubu na ten sezon. Problemem Ruchu po powrocie z przerwy zimowej jest skuteczność. W lidze strzelił tylko trzy gole w sześciu meczach, mimo że potrafi tworzyć okazje, co udowodnił w ostatnim spotkaniu z Górnikiem Łęczna. W pierwszej połowie chorzowianie zdominowali gospodarzy, oddali sześć strzałów na bramkę, z czego trzy powinny zostać zamienione na gole. Niestety dla "Niebieskich", tak się nie stało, w drugiej odsłonie Ruch stracił impet z początku rywalizacji i pod koniec stracił dwie bramki, ostatecznie przegrywając 0:2.
~ Dawid SzulczekJesienią kilka razy mieliśmy szczęście, teraz trochę nas opuściło – a wiemy, jak to w sporcie. Trochę musisz go mieć pod bramką rywali i pod swoją. Biorąc pod uwagę, że kreujemy sytuacje, za chwilę gol musi wpaść.
Jedynym tegorocznym triumfem 14-krotnych mistrzów Polski była domowa wygrana 2:0 z Koroną Kielce w ćwierćfinale Pucharu Polski, która zapewniła nam awans do półfinału. Tam zmierzymy się z najbardziej utytułowanym klubem w kraju – Legią Warszawa. Mimo tej wygranej i nadziei z nią związanej, działacze "Niebieskich" mówią, że głównym celem jest dla nich powrót do Ekstraklasy.
~ Łukasz JanoszkaKtoś może powiedzieć, że w takiej sytuacji zaangażowanie w pucharowe rozgrywki tylko niepotrzebnie odciągnie uwagę zawodników od głównego celu, ale według mnie sprawę należy stawiać inaczej. Wyeliminowanie w ćwierćfinale Korony Kielce dodało Niebieskim energii i tym większy zastrzyk dobrych emocji dostaliby w przypadku pokonania Legii.
Wiosenna niemoc mocno utrudniła chorzowianom walkę o powrót do Ekstraklasy. „Niebiescy” wypadli ze strefy barażowej, ale drużyna Dawida Szulczka nie zamierza się poddawać. Chorzowianie do rundy wiosennej przystępowali jako czwarta ekipa w tabeli, ze stratą sześciu punktów do drugiej Arki. Obecnie zajmują 7. pozycję i do 2. miejsca tracą już 15 "oczek".
~ Dawid SzulczekTo z pewnością sytuacja, w której pewność siebie może zostać zachwiana. Rozczarowanie ostatnimi wynikami wśród kibiców jest zrozumiałe. Jako trener mogę tylko zapewnić, że musimy iść do przodu i liczyć, że karta się odwróci. Jesienią kilka razy mieliśmy szczęście, teraz trochę nas opuściło. W sporcie trochę go trzeba mieć. Liczę, że za chwilę znowu zaczniemy zdobywać bramki i życie odda nam to, co zabrało w pierwszych meczach tego roku, a wyniki się odwrócą i wejdziemy na zwycięską ścieżkę.
Ich celem jest powrót do TOP 6 i jednocześnie pójście śladem Wisły Kraków, która jako pierwszoligowiec sięgnęła w ubiegłym sezonie po Puchar Polski. Ruch zagra w półfinale tych rozgrywek po raz pierwszy od 2013 roku i z pewnością będzie chciał uniknąć powtórki z tamtego czasu, bo wtedy jego pogromcą była właśnie Legia. Warszawski zespół pokonał też Ruch w finale PP w 2012 roku oraz wyeliminował chorzowian w ćwierćfinale rok wcześniej. Co więcej, w edycji 2023/24 za odpadnięcie Ruchu z pucharu odpowiadała... drużyna rezerw Legii.
Nie brakuje argumentów przemawiających za zespołem ze stolicy, choć i Legia boryka się z problemami. Wprost zadziwiające, że w obliczu gry na trzech frontach na wiosnę, pion sportowy nie zdecydował się dokonać wzmocnień na pozycji, która wymagała tego najbardziej. Zamiast tego Legia rozstała się z dwoma niewypałami z letniego okna transferowego, napastnikami Jeanem-Pierre Nsame oraz Migouelem Alfarelą, którzy odeszli na wypożyczenia.
Zimą klub zareagował stanowczo zbyt późno i zbyt chaotycznie. Drużynę wzmocnił Ilja Szkuryn ze Stali Mielec, na którego Legia wydała aż 1,5 mln euro. To wielka kwota, którą można by przeznaczyć na potencjalną gwiazdę ligi. Nie odbieram nowemu snajperowi Legii szansy na to, że w końcu przełamie się w Warszawie, ale do tej pory jeszcze się to nie wydarzyło. Abstrahując już od samego Białorusina, klub zareagował stanowczo za późno, od początku okienka wiedząc, że ma potężny problem z napastnikami. Poza nim Legia sprowadziła zimą jeszcze Wahana Biczachczjana, ale i tak nie notuje wymarzonego wejścia do zespołu, i to nazywając sprawy łagodnie.
Warszawianie nie wygrali żadnego z ostatnich trzech meczów w Ekstraklasie i praktycznie wycofali się z walki o mistrzostwo Polski. Legia Warszawa zajmuje piąte miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy, tracąc dziewięć punktów do podium. Wojskowi wygrali tylko jedno z pięciu ostatnich spotkań. W miniony weekend zremisowali z Pogonią Szczecin w Ekstraklasie, a wcześniej ulegli Rakowowi Częstochowa. Remis z Pogonią był prawie jak porażka. Pierwsza połowa była intensywna, rozgrywana w polu karnym Pogoni. Legioniści do szatni schodzili przy wyniku 0:0. W drugiej połowie dominacja dobiegła końca. Goście przez 45 minut zagrażali w polu karnym Legii. Pogoń w drugiej części spotkania oddała osiem strzałów, z czego trzy celne - legioniści oddali tylko jeden celny strzał. Spotkanie ostatecznie zakończyło się bezbramkowym remisem.
~ Paweł WszołekUważam, że to był z naszej strony dobry mecz. Choć jak nie zdobywamy trzech punktów, szczególnie u siebie, to zawsze ten mecz traktujemy jako porażkę, bo taki mental musimy mieć w drużynie. Zawsze gramy o zwycięstwo. Dla nas jeden punkt w tym meczu to jest niedosyt i po prostu go odczuwamy. Ale trzeba się szybko zregenerować, bo gramy w środę bardzo ważny mecz, można powiedzieć, że będzie to dla nas finał - każdy chce zagrać na Stadionie Narodowym. No i chcemy wygrać Puchar Polski. To jest to jest jedno z naszych założeń na ten sezon, więc będziemy do niego dążyć [...]. Po meczu z Pogonią mamy w sobie sportową złość, ona jest zawsze jak nie wygrywamy, jak zagramy słaby mecz i tak dalej. Grając w Legii Warszawa, jak chcesz być zawodowym sportowcem, to musisz mieć w sobie sportową złość. Nie jestem zadowolony, że nie udało nam się wygrać, bo najważniejsze są zwycięstwa. One budują drużynę, ale nie możemy też zapominać o tym, że były dobre momenty w tym meczu, mieliśmy swoje sytuacje. Czasami są takie spotkania, że piłka nie chce wpaść do bramki. Jak już szukać jakichś pozytywów, to uważam, że zagraliśmy na zero z tyłu. To też w ostatnich meczach nam nie wychodziło i myślę, że to jest dobry prognostyk. Oczywiście trzeba dołożyć coś, żeby wygrać, żeby strzelić bramkę. Jestem pewny, że w następnych meczach to zrobimy i zaczniemy wygrywać.
W marcu udało im się jednak wyeliminować FK Molde w 1/8 finału Ligi Konferencji, co zapewniło im awans do ćwierćfinału, gdzie zmierzą się z Chelsea. Tym samym pozostały im dwie ścieżki do europejskich pucharów w przyszłym sezonie – rozgrywki Ligi Konferencji oraz Puchar Polski. Ten drugi scenariusz wydaje się prostszy, ale wymaga zwycięstwa w finale na PGE Narodowym 2 maja. I to tu Goncalo Feio powinien posyłać do boju swój zdecydowanie najmocniejszy skład. Jeśli się nie uda, nastroje w Warszawie będą beznadziejne. A o wyjątkowym czwartkowym wieczorze i ćwierćfinale Ligi Konferencji mało kto przy Łazienkowskiej będzie pamiętał, jeśli po kilku miesiącach Legia nie zagra w Europie. Ruch nic już nie musi, goście mają nóż na gardle i w tym gospodarze mogą upatrywać swojej szansy. Wcześniej stres chorzowianom plątał nogi, teraz podobnie mogą czuć się rywale.
~ były piłkarz Legii Andrzej SikorskiTrochę boleje nad tym, że Legia musi się ratować poprzez wygranie w środę meczu z Ruchem, gdyż tylko tą drogą możemy wejść do europejskich pucharów. Droga wiedzie najpierw przez Chorzów, a później przez Stadion Narodowy w finale. Jeśli tego nie dokonamy, to będzie smutne, a nawet tragiczne.
~ trener Goncalo FeioW środę gramy o trofeum. Nie ma czasu na lamentowanie. Musimy się pozbierać i wejść w mecz z taką energią, jak dzisiaj. Tylko tym razem musimy strzelić gole i awansować do finału Pucharu Polski.
~ Dawid SzulczekMoim zdaniem dla Legii to mecz sezonu w kontekście przyszłości tego klubu w kolejnych rozgrywkach. Z mojej perspektywy rywale muszą traktować środowe starcie jak mecz o wszystko. My również jesteśmy klubem o bogatej historii i wszyscy mamy świadomość, jak ważnym meczem dla kibiców i społeczności Ruchu jest spotkanie z Legią. Musimy sposobem powalczyć, by przejść do kolejnego etapu.
.~ Mariusz ŚrutwaDla Legii brak awansu do europejskich pucharów na przyszły sezon będzie taką samą katastrofą, jak dla Ruchu brak powrotu do Ekstraklasy. Straty sportowe, finansowe, wizerunkowe będą ogromne
Legia z 20 triumfami jest najbardziej utytułowaną drużyną Pucharu Polski. W finale grała łącznie 26-krotnie i pod tym względem także jest rekordzistą. Cztery ostatnie zwycięstwa odniosła już na PGE Narodowym — w 2015, 2016, 2018 i ostatnio 2023 roku.
''Niebiescy" na zwycięstwo nad Legią czekają od 2017 roku. W poprzednim sezonie Ekstraklasy Legia dwukrotnie pokonała Ruch i nie straciła przy tym żadnej bramki. Jesienią Legia pewnie pokonała Ruch na własnym stadionie, a w lutym wygrała skromnie po trafieniu Marca Guala. Wówczas obie drużyny prowadzili trenerzy, których teraz w tych klubach już nie ma – Janusz Niedźwiedź i Kosta Runjaić.

Teraz również potrzebują zwycięstwa na Stadionie Śląskim, choć może to stanowić dla nich nie lada wyzwanie, bo w 2025 roku Legia nie wygrała jeszcze żadnego oficjalnego meczu wyjazdowego. Jeszcze gorszą informacją dla warszawskich kibiców jest to, że w każdym z ostatnich czterech wyjazdowych spotkań ich zespół tracił dokładnie trzy gole!
Środowy mecz będzie 175. oficjalnym starciem Ruchu z Legią. Bilans to 53 wygrane chorzowian, 48 remisów i 73 porażki. Ogółem w 17 konfrontacjach Legii z Ruchem w rozgrywkach Turnieju Tysiąca drużyn, siedem razy wygrywali Wojskowi, trzy razy padł remis i również siedem razy lepsi okazywali się piłkarze Niebieskich. Bilans bramkowy nieznacznie na korzyść drużyny z Warszawy - 21:19. Tylko raz obydwie drużyny zmierzyły się w finale tych rozgrywek. 24 kwietnia 2012 roku w Kielcach legioniści pewnie pokonali chorzowian 3:0, po golach Ljuboji, Radovicia i Żyro.


W XXI wieku pierwszy dwumecz miał miejsce w sezonie 2001/02, kiedy w ćwierćfinale drużyna ze Śląska wyeliminowała warszawiaków. W 2009 roku chorzowski zespół również pokonał "Wojskowych", eliminując ich z rozgrywek tuż przed finałem. Gospodarze na prowadzenie wyszli już w 2. minucie po trafieniu Pavola Balaža i utrzymali ten wynik do końca, co oznaczało ich awans do wielkiego finału. Po niemal 16 latach w tym samym miejscu Ruch znowu w konfrontacji z Legią powalczy dokładnie o ten sam cel.

~ Łukasz JanoszkaTamten półfinałowy mecz z Legią miał identyczną rangę, a jednak jego otoczka nie równała się z tą, która będzie teraz. To był Stadion Śląski jeszcze przed modernizacją, nie wyglądał tak pięknie i efektownie. Oczywiście to miejsce zawsze działa w wyjątkowy sposób, ale nawet kibiców na trybunach będzie teraz znacznie więcej. Takiej areny gospodarzom można tylko zazdrościć.
Kluby trafiły na siebie już rok później. W pierwszym meczu górą był Ruch i mimo zwycięstwa w Warszawie, Legia musiała uznać wyższość "Niebieskich" przez przepis o bramkach zdobytych na wyjeździe. Los odwrócił się po roku, kiedy drużyny znów zmierzyły się na etapie ćwierćfinału i tym razem to legioniści wywalczyli awans do dalszej fazy. Ostatni raz Legia mierzyła się Ruchem w Pucharze Polski w sezonie 2012/13 na tym samym etapie, na którym będzie rywalizować w środę. W pierwszym spotkaniu półfinałowym w Chorzowie padł bezbramkowy remis, jednak przy Łazienkowskiej legioniści pokonali chorzowski zespół 2-1, a dublet skompletował Wladimer Dwaliszwili.

Do ostatniej wyjazdowej porażki Legii z "Niebieskimi" doszło 10 sierpnia 2013 roku, czyli prawie 12 lat temu. Warszawiacy przystępowali do 4. kolejki Ekstraklasy jako lider, a chorzowianie zajmowali 11. miejsce. Po pierwszej połowie gospodarze prowadzili 2:0 po golach Grzegorza Kuświka i Łukasza Surmy. Chwilę po przerwie goście, prowadzeni przez Jana Urbana, złapali kontakt za sprawą Marka Saganowskiego, ale nie zdołali odwrócić losów rywalizacji. Ostatecznie miejscowi dowieźli zwycięstwo 2:1.

Ruch Chorzów sprawił sporą niespodziankę awansując do półfinału Pucharu Polski jako jedyny zespół spoza PKO Ekstraklasy. W jutrzejszym meczu z Legią Niebiescy nie są faworytem, ale chcą powtórzyć wyczyn z 1996 roku, gdy również grali na zapleczu elity, a jednak wywalczyli swój ostatni PP w historii, a także wrócili do grona najlepszych. Co ciekawe w tamtej edycji pucharowych zmagań podopieczni trenera Jerzego Wyrobka również grali w Chorzowie z Legią i wygrali z występującymi wtedy w Lidze Mistrzów warszawianami na Cichej 2:1. Wówczas na Ruch nikt nie stawiał. Chorzowianie już w pierwszej akcji otworzyli wynik, Legia równie szybko wyrównała, ale po przerwie Niebiescy zadali drugi cios. Goście z Leszkiem Piszem, Jackiem Zielińskim czy Tomaszem Wieszczyckim w składzie atakowali do końca. Ruch dowiózł skromne prowadzenie i dotarł do finału. Jedną z bramek dla Niebieskich strzelił w tamtym spotkaniu Mirosław Bąk, którego w środowe popołudnie będzie można spotkać na Stadionie Śląskim. Razem z innym członkiem drużyny, która 29 lat temu sięgnęła po PP - Marcinem Baszczyńskim, Bąk przez godzinę między 16.30 i 17.30 będzie rozmawiał z kibicami Ruchu, pozował do zdjęć i rozdawał autografy przed zachodnimi sektorami Kotła Czarownic. W specjalnym namiocie wystawione zostaną też dwa z trzech Pucharów Polski zdobytych przez Ruch: nie tylko ten z 1996 roku, ale także z 1974.
Niebiescy wywalczyli krajowy puchar trzy razy, a sześć razy przegrali finałową rywalizację.
~ Dawid SzulczekRównież jesteśmy klubem o bogatej historii i wszyscy mamy świadomość, jak ważnym meczem dla kibiców i społeczności Ruchu jest spotkanie z Legią. Musimy powalczyć sposobem, by przejść do kolejnego etapu Pucharu Polski.
Niebiescy w drodze do półfinałowego starcia wyeliminowali m.in. Koronę Kielce, Unię Skierniewice i Avię Świdnik. Piłkarze Dawida Szulczka nie mieli więc bardzo wymagającej drogi do półfinału. Po raz pierwszy od 12 lat zagrają w półfinale krajowego pucharu. Mecz w 1/4 finału z Koroną Kielce był w tej edycji pierwszym dużym sprawdzianem dla piłkarzy Szulczka. Spotkanie z Legią będzie dla Ruchu kolejną poważną weryfikacją. Patrząc na ostatnie problemy chorzowian, czeka ich arcytrudne wyzwanie.
~ trener Dawid SzulczekChcemy podążać za naszymi marzeniami. Zagramy w półfinale Pucharu Polski pierwszy raz od 12 lat, o to, by znaleźć się w finale pierwszy raz od 13 lat. Oba te wspomnienia, w połączeniu z teraźniejszością, mają wspólny mianownik w postaci Legii Warszawa. To z nią przegraliśmy 13 lat temu finał w Kielcach, to z nią mierzyliśmy się rok później w półfinale i to naprzeciw niej staniemy w środę na Stadionie Śląskim, licząc na sprawienie niespodzianki i dziewiąty w historii finał z udziałem Ruchu.
Tymczasem drużyna Goncalo Feio w ćwierćfinale pokonała Jagiellonię Białystok przy Łazienkowskiej, a bohaterem meczu został Ryoya Morishita, który strzelił dwa gole. Wcześniej Wojskowi poradzili sobie z ŁKS-em Łódź i Miedzią Legnica. Stołeczna drużyna musi pamiętać, że nie wolno lekceważyć rywala, aby uniknąć powtórki z Niecieczy sprzed niecałych trzech lat, kiedy "Wojskowi" wygrali dopiero po dogrywce, a w ostatnich minutach regulaminowego czasu byli o krok od odpadnięcia z rozgrywek.
Dobrą wiadomością jest powrót do składu bohatera lutowego ćwierćfinału z Koroną Jakuba Bieleckiego, który obronił w nim dwa rzuty karne. W meczu z Legią nie wystąpią Adkonis, Denis Ventura i Patryk Sikora, który na początku lutego br. przeszedł zabieg zespolenia rzepki.
~ Dawid SzulczekW poniedziałek wszyscy byli na treningu, zawodnicy leczący urazy już biorą udział w zajęciach. Wrócił "Konczi" czy Kuba Bielecki i wszystko wskazuje na to, że będzie już gotowy na Legię.
Legia zaś na pewno wystąpi bez kontuzjowanych Gabriela Kobylaka i Jana Leszczyńskiego. W składzie Legii nadal jest obrońca Artur Jędrzejczyk, który grał w finale w Kielcach. Inny zdobywca tamtego pucharu Michał Żewłakow został pod koniec marca dyrektorem sportowym stołecznego klubu.
przewidywane składy
Ruch Chorzów: Turk – Preisler, Szymański, Cykało, Karasiński – Mezghrani, Szwoch – Barański, Borowski, Kozak – Szczepan
Legia Warszawa: Tobiasz – Wszołek, Pankov, Kapuadi, Vinagre – Kapustka, Elitim, Morishita – Chodyna, Luquinhas – Gual
Najświeższym legijnym akcentem w drużynie Ruchu jest wypożyczony do końca sezonu 17-letni pomocnik Jakub Adkonis. Poza nim, w drużynie z Chorzowa jest trzech zawodników z legijną przeszłością. Mateusz Szwoch był piłkarzem "Wojskowych" w latach 2014 – 2018, spędzając większość czasu na wypożyczeniach. Miłosz Kozak, prawoskrzydłowy, reprezentował stołeczny klub w latach 2014 – 2018, nigdy nie zagrał w pierwszej drużynie. Lewoskrzydłowy Łukasz Moneta był zawodnikiem Legii w latach 2013 – 2016 i 2017 – 2019. Co ciekawe, w sezonie 2015/16 trafił do Ruchu na zasadzie transferu definitywnego, ale po 1,5 roku wrócił do stołecznej drużyny.
Faworytem półfinałowego starcia Pucharu Polski na Stadionie Śląskim w Chorzowie jest Legia Warszawa. Jeśli jednak wierzysz w zwycięstwo Ruchu w regulaminowym czasie gry, bukmacherzy oferują na taki scenariusz kurs w okolicach 5.10. Triumf Wojskowych wyceniono na około 1.62, natomiast remis oscyluje w granicy 4.00.
~ dziennikarz TVP Sport Bartosz WieczorekMam wrażenie, że Legia Warszawa może pokonać Legię Warszawa w tym spotkaniu. Największym przeciwnikiem jest właśnie ta presja, że trzeba ten mecz wygrać, bo tak naprawdę gramy o uratowanie sezonu. Ruch na pewno wyjdzie bez kompleksów. Finalnie uważam, że Legia ma na tyle dużo jakości, że powinna spokojnie awansować.
~ szkoleniowiec Dawid SzulczekMyślę, że Legia zacznie w środę tak, jak wszystkie poprzednie mecze, czyli bardzo intensywnie. Będzie chciała trzymać piłkę jak najbliżej naszego pola karnego. Naszym zadaniem będzie łamanie jej planu i realizowanie swojego, korzystanie z faz przejściowych, stałych fragmentów. A przede wszystkim – zaskoczenie rywali tym, że potrafimy też utrzymywać się przy piłce. Niektóre spotkania warszawiaków w tym roku pokazały, że to drużyna, którą na pewno można zaskoczyć.
~ Łukasz JanoszkaMecze z Legią to, podobnie jak w przypadku kilku innych rywali z bardzo znaczącą w kraju marką, prestiżowe starcia hanysów z gorolami. Tak czasem, na zasadzie przekomarzania, mogą mówić kibice i oczywiście należy mieć do tego pozytywny dystans [...]. To zawsze generuje dodatkowe emocje i podteksty. Oczywiście faworytem jest Legia, lecz istnieje wiele powodów, by Ruch uniósł ciężar tego spotkania i sprawił miłą niespodziankę swoim kibicom, a więc również mnie.
Prestiż i wejście do eliminacji europejskich pucharów to nie są jedyne benefity wiążące się z potencjalnym triumfem w rodzimym pucharze. Zgodnie z jego regulaminem każdy z klubów, który wszedł do najlepszej czwórki, już ma zagwarantowane 380 tysięcy złotych netto. Ekipy dzieli jedna wygrana od otrzymania okrągłego miliona złotych. Zdobywca trofeum dostanie z kolei pięć milionów złotych - dalej mowa o kwocie netto. Przeskok między samą grą w półfinale a ostatecznym zwycięstwem pod kątem finansowych jest więc ogromny. Pewnie w nieco innym stopniu, ale mimo wszystko dla każdego z klubów byłby to bardzo duży zastrzyk gotówki, a ta oczywiście dojdzie jeszcze za późniejsze zmagania na międzynarodowej arenie. Szczególnie zależy na tym Legii, która chciałaby skorzystać z wypracowanego w obecnym sezonie rankingu UEFA.
Piłkarze trenera Dawida Szulczka w tym roku wygrywają na razie tylko w PP, więc może w środę pójdą za ciosem i powalczą o spore pieniądze. Pomóc im w tym powinni kibice Niebieskich, których mimo słabej wiosną postawy drużyny, wybiera się na mecz z Legią około 30 tysięcy. Chorzowski klub w miarę sprzedaży kolejnych biletów otwierać będzie na mecz z Legią następne sektory. Maksymalna pojemność trybun dostępnych na to spotkanie wynosi 40.800 miejsc. Na Stadionie Śląskim pojawi się też 2 tys. sympatyków warszawskiego klubu.
Teoretycznie Kocioł Czarownic powinien być wielkim atutem gospodarzy, ale ostatnio pokazywali oni, że nie potrafią z niego dobrze korzystać, a zamiast wiatru w żagle pojawiało się coś, co mogło przypominać paraliżującą presję. Najlepiej obrazuje to porażka z Wisłą Kraków aż 0:5 w obecności ponad 50 tys. widzów.
~ Łukasz JanoszkaTo było duże zaskoczenie, ale nie zmienia to mojej opinii, że dobry występ w meczu z Legią dla Ruchu mógłby być jednak bodźcem do lepszej gry w decydującej fazie sezonu.
Spotkanie posędziuje Damian Sylwestrzak. Na liniach pomagać mu będą Bartosz Heinig i Adam Karasewicz, natomiast sędzią technicznym będzie Kornel Paszkiewicz. System VAR obsługiwać będą Paweł Malec oraz Marcin Borkowski.
Mecz będzie transmitowany na antenie TVP Sport i na stronie internetowej sport.tvp.pl. Starcie skomentuje duet Mateusz Borek – Grzegorz Mielcarski. Studio przedmeczowe rozpocznie się 40 minut wcześniej.
W związku z najazdem fanów w godzinach popołudniowych w Katowicach i Chorzowie w okolicach Parku Śląskiego będą utrudnienia w ruchu drogowym. Te największe przewidywane są w godz. 14-22 i będą dotyczyć dróg zarówno w Katowicach, jak i w Chorzowie. Jak informuje Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach, największych utrudnień w Katowicach można spodziewać się w godzinach 14-16 na ulicach: Bocheńskiego, Brackiej, Złotej, Chorzowskiej i Gliwickiej. Jest to związane z przyjazdem na mecz kibiców Legii. Możliwe jest też zamknięcie drogi przy zjazdach z autostrady A4 w ul. Bocheńskiego. Wystąpią też utrudnienia przy wjeździe na os. Tysiąclecia. Jak zwykle przy okazji dużych wydarzeń na Stadionie Śląskim, wjazd na osiedle od strony ul. Chorzowskiej zostanie zablokowany. Utrudnienia wystąpią też przy wjeździe od strony ul. Wojska Polskiego. Z kolei w Chorzowie, od godz. 16:00 do zakończenia meczu, na ul. Parkowej zostanie wprowadzony ruch jednokierunkowy i zakaz parkowania na tym odcinku. Utrudnień można się też spodziewać w rejonie Rynku, ul. Kościuszki, Katowickiej i Wojska Polskiego. W zależności od natężenia ruchu pieszych, może zapaść decyzja o całkowitym zamknięciu ulic Katowickiej w Chorzowie na odcinku od ulicy Gałeczki do Parkowej, a także ulicy Chorzowskiej w Katowicach - od przewiązki drogowej przy tak zwanej Karolince, do skrzyżowania ulic Katowickiej i Parkowej w Chorzowie. Na skrzyżowaniach, jeśli to będzie konieczne, ruchem kierować będą policjanci.
Przed meczem Ruch - Legia Fundacja DKMS prowadzić będzie rejestrację dawców szpiku kostnego, która może pomóc osobom walczącym z nowotworami krwi. Jedną z takich osób jest Monika - wierna fanka Niebieskich czekająca na swojego genetycznego bliźniaka.
Przed sportowymi emocjami NSZZ „Solidarność” będzie namawiać, aby dołożyć się do ogólnopolskiej inicjatywy obywatelskiej zorganizowania referendum w sprawie odrzucenia tzw. Zielonego Ładu.
~ Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności.Spodziewamy się kilkadziesiąt tysięcy osób na stadionie. Planujemy kilka lub kilkanaście stanowisk, gdzie będzie można złożyć podpis pod referendum. W akcji wspomogą nas kibice Ruchu Chorzów, bez ich pomocy to by się nie udało. Jeżeli goście z Warszawy będą chcieli się dołączyć do wsparcia inicjatywy, to pewnie też im to umożliwimy [...]. Do złożenia inicjatywy wymagane jest 500 tysięcy. Brakuje nam około 70 tysięcy
Proponowane pytanie w referendum brzmi następująco: „Czy jest Pan/Pani za zobowiązaniem Prezydenta RP, Parlamentu RP, Rządu RP do odrzucenia przez Polskę polityki klimatycznej UE w obecnym kształcie, zawartej w europejskim Zielonym Ładzie?”

Pogoń Szczecin jest pierwszym zespołem, który zameldował się w wielkim finale Pucharu Polski. Kamil Grosicki i spółka pewnie pokonali Puszczę Niepołomice aż 3:0. Bramki dla Dumy Pomorza zdobywali Leaonardo Koutris, Rafał Kurzawa, a także Eftimis Kuluris. Po ostatnim gwizdku sędziego Grosicki na antenach TVP Sport zdradził swojego wymarzonego przeciwnika w finale tegorocznej edycji krajowego pucharu.