#348
Post
autor: Konrad » 22 lut 2004, o 08:21
Wielu mówi o honorze, który niewątpliwie w życiu człowieka o jakimkolwiek kręgosłupie moralnym jest bardzo ważną i wręcz konieczną do życia rzeczą. Czasem jednak warto spojrzeć na pewne sprawy troszeczkę z innej strony. Honor - piękna "szabelka" w otaczającej nas zewsząd rzeczywistości. Można być zawsze honorowym, tylko czasem nalezy zapytać "honor, honorem, ale co dalej"???
Był kiedyś w okresie międzywojennym taki minster Beck, który w sierpniu 1939r grzmiał z mównicy sejmowej (gdy hitler zarządał od Polski korytarza) " my Polacy nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę - tą ceną jest HONOR" - piekne słowa, tyle, że co się stało potem? - pan minister "honorowo" spierdolił w połowie września do Rumunii. Około 9 miesięcy temu miałem - jak na panujące w moich stronach - rewelacyjną, bardzo dobrze płatną pracę... W pewnym momencie jednak zachciało mi się honoru. Zachowałem się zgodnie ze swoim wewnętrznym głosem i znowu nasuwa się pytanie: co dalej i co mi z tego przyszło???
Zdaję sobie, że to co mówię może być dla wielu conajmniej kontrowersyjnym mysleniem, ale dla mnie doświadczenia własne i z historii Kraju jednoznacznie wskazują, ze szafowanie słowem HONOR jest niejednokrotnie zgubne nie dające WYMIERNYCH korzyści.
Gdyby np moje dziecko, czy ktoś inny z mojej rodziny umierał to zrobiłbym wszystko żeby go ratować - nie patrzyłbym czy to honorowe czy nie. Myślę że praktycznie 100% Was zrobiło by podobnie...
Moim honorem jest mój kochany klub - RUCH Chorzów - ja podpisałbym nawet pakt z samym diabłem, żeby Go ratować.
Nie chcę przez to co napisałem powiedzieć, że ludzie pokroju mosórów będą zbawcami Ruchu ale czy w tej sytuacji jest jakaś alternatywa???
Polska MOIM KRAJEM, ZAMOŚĆ MOIM MIASTEM, RUCH MOIM ŻYCIEM !!!