#20727
Post
autor: robbo2k » 20 sie 2019, o 11:01
Bogdan Kalus, aktor, były spiker, a przede wszystkim wielki fan Ruchu Chorzów jest przeciwny bojkotowi kibiców. Jednocześnie uważa, że działającego dziś na Cichej klubu ratować nie warto.
– Gdybym był w ostatni weekend na Śląsku, to na pewno poszedłbym na mecz Ruchu. Tak samo poszedłbym z kibicami na manifestację w sprawie budowy, a właściwie „nie budowy” nowego stadionu. Wiem, że po raz kolejny narażę się na falę hejtu ze strony bojkotujących klub fanów, ale moim skromnym zdaniem nie można być z Ruchem na dobre i na złe, wyśpiewywać, że Ruch to całe nasze życie, a jednocześnie obracać się do niego plecami. Jestem przekonany, że ze wsparciem fanów Ruch ograłby w sobotę zespół z Gaci. Bojkot tak naprawdę nie uderza bowiem w klub, tylko w piłkarzy. To ci – w przeważającej liczbie młodzi chłopcy – zostali teraz pozostawieni sami sobie. Żaden piłkarz nie chce grać przy pustych trybunach. Oni też na to nie zasłużyli – mówi Kalus.
Bojkot uderza w piłkarzy Ruchu Chorzów
Były spiker czternastokrotnego mistrza Polski jednocześnie uważa, że obecny Ruch powinien odejść do przeszłości. – Że nie ma w tym logiki? Moim zdaniem jest. Zdaję sobie sprawę, że siedzę trochę okrakiem na barykadzie, ale tak to już jest. Prawda nigdy nie leży po jednej stronie. Nawoływałem do likwidacji klubu, gdy wylały się wielomilionowe długi. Teraz też uważam, że trzeba to wszystko zaorać. Cały czas są jednak osoby, którym jest to nie na rękę. Chcą odzyskać pieniądze, które rzekomo w ten klub zainwestowały. I to właśnie te osoby są najbardziej zainteresowane tym, żeby ten klub trwał. Bojkot kibiców nic tu nie zmieni. Jak widać, klub może dostać pieniądze z miasta za promocję nawet w czwartej lidze i nawet przy pustych trybunach. No to komu kibice robią naprawdę na złość? – pyta aktor.
Likwidacja klubu i budowa nowego Ruchu w oparciu o nowe struktury będzie oznaczała, że niebiescy nie będą mogli już się odwoływać do historii i tradycji stulatka? – Pewnie znajdą się argumenty za tym, że to jednak ten sam klub. Przyznam jednak, że będzie z tym trochę gimnastyki. Na pewno nie wszyscy to kupią. A już na pewno nie ci, którzy są Ruchowi nieprzychylni. Jeżeli do tego dojdzie, to wiele osób będzie czuło wielką krzywdę i żal. Gdyby wciąż żył Gerard Cieślik, to na pewno byłyby dziś razem z drużyną i z tym klubem. Nie wiem, jakbym starał się mu wytłumaczyć, że ratowanie obecnego Ruchu nie ma sensu... Trudna sprawa – przyznaje Kalus.
Kto prezesem Ruchu Chorzów?
Aktor przyznaje, że najlepsza byłaby trzecia droga. – Ruch to nie są ludzie, którzy doprowadzili ten klub do upadku. To właśnie te osoby powinny odpowiedzieć personalnie za to, co się wydarzyło na Cichej. Powinny być wymienione z imienia i nazwiska. Niektórym na pewno można postawić zarzut niegospodarności. Gdyby Ruch udało się oczyścić z wszelkich mętnych postaci i oddać go w ręce ambitnych i majętnych ludzi, to historię tego klubu udałoby się kontynuować pod obecnym szyldem. Ruch mogą też rzecz jasna przejąć kibice. Powtarzam: kibice, a nie chuligani. Tylko, że w dzisiejszych czasach prezesem klubu musi być osoba majętna. Taka, która w trudnym czasie sięgnie do własnej kieszeni. Nie interesuje mnie rozwiązanie: dajcie mi pięć milionów, a ja to pociągnę. To za mało. Nawet jeżeli za stery złapie mądry i oddany Ruchowi człowiek – podkreśla Kalus.
Akcjonariusz Ruch Chorzów S.A
Współwłaściciel FC United of Manchester