Źródło: AUTOR: ŁM --> PORTAL: SPORTSLASKI.PLŁM-->SPORTSLASKI.PL pisze:
W środę namieszali w składzie. W niedzielę powrót do "żelaznej" jedenastki?
Zaryzykował przed starciem z Puszczą w Niepołomicach trener Juan Ramon Rocha i chyba... może żałować. Ruch Chorzów przegrał po raz pierwszy od połowy września i zwiększył dystans do wyprzedzającego go ligowego peletonu.
– Miesiąc temu mieliśmy -2 punkty i sytuacja była dużo gorsza niż teraz. Ta drużyna jest na takim poziomie, że możemy osiągnąć nasze cele - starał się uspokajać po starciu w Niepołomicach trener Rocha. Za kluczową uznał kontrowersyjną sytuację, po której arbiter dopatrzył się faulu Marcina Kowalczyka w polu karnym i podyktował "jedenastkę" dla gospodarzy. - Z ławki nie było widać, czy sędzia podjął słuszną decyzję. Zresztą i tak już tego nie zmienimy. Szanuję sędziów, bo wykonują trudną pracę. Gratuluję przeciwnikowi zwycięstwa, a my przygotowujmy się do kolejnego spotkania, które czeka nas już w niedzielę - powiedział Rocha.
Wydaje się, że w niedzielę argentyński szkoleniowiec powróci do zestawienia, które przynosiło "Niebieskim" kolejne punkty. W Niepołomicach sztab "Niebieskich" zdecydował się na dość niespodziewane eksperymenty, które... nie zadziałały. Niespodziankami były zwłaszcza decyzje o przebudowaniu skutecznej dotychczas linii obrony. O ile powrotu do składu kontuzjowanego przez miesiąc Marcina Kowalczyka można było się jeszcze spodziewać, o tyle postawienie na Gracjana Komarnickiego, który odkąd Rocha został trenerem uzbierał raptem 69 minut na boisku było już sporym zaskoczeniem. Zwłaszcza, że na ławce usiedli ci, którzy z meczu na mecz zdawali się coraz pewniejszymi punktami zespołu: uchodzący ostatnio za jednego z lepszych stoperów w lidze Bojan Marković, i jeden z najaktywniejszych w drużynie prawy obrońca Santiago Villafane. - Niektórzy zawodnicy rozegrali po 5 pełnych meczów z rzędu i doszedłem do wniosku, że trzeba dać im złapać oddech i trochę odświeżyć zespół. Na kilku pozycjach mogliśmy sobie pozwolić na zmiany. Nie chcę jednak oceniać zawodników indywidualnie. Każdy jest ważny i potrzebny dla tej drużyny - przekonuje Rocha.
Mimo wszystko sztab "Niebieskich" jest w dosć komfortowej sytuacji. Przed niedzielnymi derbami z GKS-em Katowice chorzowianie nie mają żadnych kłopotów kadrowych. Żaden z piłkarzy nie narzeka na kontuzje, żaden nie będzie również pauzować za nadmiar żółtych kartek.
RUCH W PRASIE - bez komentowania [brig]
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
W środę namieszali w składzie. W niedzielę powrót do "żelazn
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
"GieKSa" zbudowana przed derbami. Ale... ma swoje problemy
Źródło: AUTOR: ŁM --> PORTAL: SPORTSLASKI.PLŁM-->SPORTSLASKI.PL pisze:
"GieKSa" zbudowana przed derbami. Ale... ma swoje problemy
- Wreszcie mogę się uśmiechnąć po domowym spotkaniu - odetchnął z ulgą trener Piotr Mandrysz po tym, jak jego piłkarze nie zostawili złudzeń rywalom ze Stomilu Olsztyn. To dopiero drugie zwycięstwo "GieKSy" przy Bukowej w tym sezonie. W Katowicach nie kryją, że w derbach z Ruchem bardzo chcieliby sięgnąć po kolejne.
- Spodziewaliśmy się takiej a nie innej gry w wykonaniu Stomilu. Zdawaliśmy sobie sprawę, że otwarcie wyniku spowoduje zmianę podejścia do gry u przeciwnika. Uczulałem zawodników w przerwie, by nie powtórzyła się nam sytuacja z Siedlcami, czy Niepołomicami gdy nie umieliśmy dowieźć wygranej do końca. Tym razem zagraliśmy spokojniej. Dobrze wykonany stały fragment i udane wejście w pole karne Lukasa Klemenza dało nam trzeciego, zamykającego mecz gola. A przecież mieliśmy jeszcze kolejne sytuacje - komentował trener Piotr Mandrysz.
Jednym z bohaterów spotkania był Andreja Prokić. Serb w drugiej połowie zdobył gola na 2:0 dla "GieKSy", a trafienie zawdzięcza swojemu sprytowi i nieustępliwości. Ruszył na zagraną "na uwolnienie" piłkę przez jednego z partnerów z drużyny, wykorzystał zawahanie obrońców i bramkarza Stomilu, po czym precyzyjnym lobem umieścił futbolówkę w siatce. - Wydawało się, że stoperzy nie do końca wiedzieli, czy bramkarz wyjdzie do piłki. Z tej perspektywy to błąd przeciwnika, ale z drugiej strony bramki nie strzelają się same, trzeba na nie popracować, więc przyznaję że miałem w tym swoją zasługę - oceniał Prokić.
"GieKSa" przy dwubramkowym prowadzeniu straciła gola z rzutu karnego po tym jak sędzia słusznie odgwizdał zagranie ręką Tomasza Midzierskiego. O ile jednak w poprzednich domowych meczach takie zdarzenia wprowadzały w poczynania ekipy z Bukowej sporą nerwowość, tym razem katowiczanie w żaden sposób nie dali wybić się z rytmu. - To jest cechą dobrej drużyny. Wierzyliśmy, że nic złego nam się nie przydarzy, a sami zaraz przypieczętujemy wygraną - mówił po meczu jeden z najlepszych graczy na boisku, Adrian Frańczak.
Katowiczanie dzięki trzem zwycięstwom z rzędu w dobrych nastrojach przystąpią do niedzielnych derbów z chorzowskim Ruchem. - Znamy ciężar gatunkowy tego spotkania i mamy świadomość jak ważny to dla wszystkich kibiców mecz. Chcemy podtrzymać swoją passę - zapowiada prawy obrońca GKS-u. - Powtarzaliśmy od początku, że mamy nowy zespół, trzeba nam czasu. Zaczęliśmy wygrywać, ale trzeba o tym zapomnieć i dalej robić swoje. Szykujemy się do derbów. Wiem co one oznaczają, trzy razy byłem na derbach Belgradu. Wiem, że w niedzielę nie będzie u nas kibiców gości, a mówi się, że później na nasz mecz w Tychach nie pojadą z kolei nasi fani. Dla mnie to trochę chore. Nasz stadion może faktycznie nie jest przygotowany na takie imprezy, ale w Tychach jest przecież nowy obiekt. Po co, żeby przyjeżdżali na niego kibice Puszczy Niepołomice? - pyta retorycznie Prokić.
"GieKSa" mimo trzech kolejnych zwycięstw ma jednak swoje problemy. Mowa o kontuzjach które eliminują kolejnych graczy z meczów o stawkę. Nie wiadomo, czy wykurować zdąży się nieobecny w środę Adrian Błąd. Na poważną wygląda kontuzja Petera Sulka. Wciąż oszczędzany jest wchodzący pomału do gry Tomasz Foszmańczyk. - Mam nadzieję, że za cztery dni będziemy zregenerowani i w dobrych nastrojach przystąpimy do derbowego spotkania, bo wiemy jaki ma ono ciężar gatunkowy. W końcu przesunęliśmy się wyżej w tabeli, a to kolejny plusik który powinien podnieść morale zespołu. Jak sobie radzimy z kontuzjami? Musimy sobie radzić. Ci, którzy wchodzą na boisko nie zawodzą - uspokaja trener Piotr Mandrysz.
Derbowy mecz GKS-u z chorzowskim Ruchem odbędzie się w najbliższą niedzielę. Jego początek zaplanowano na godzinę 17:45. Będzie to pierwsze ligowe spotkanie obu drużyn od przeszło 14 lat!
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
brak
Źródło: AUTOR: Tomasz Pikul --> PORTAL: SPORTSLASKI.PLTomasz Pikul-->SPORTSLASKI.PL pisze:
brak
Kibice na Górnym Śląsku z niecierpliwością odliczają godziny do rozpoczęcia pierwszych od 14 lat derbów pomiędzy katowicką "GieKSą" a chorzowskim Ruchem. Niestety - atmosfera niedzielnej konfrontacji będzie uboższa o brak fanów "Niebieskich". Tymczasem historia tego co działo się na trybunach przy Bukowej przy okazji starć z ekipą zza miedzy bywa równie barwna, co wspomnienia typowo boiskowych wydarzeń.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Derby bez kompletu!? Bilety wciąż są do nabycia!
Źródło: AUTOR: ŁM --> PORTAL: SPORTSLASKI.PLŁM-->SPORTSLASKI.PL pisze:
Derby bez kompletu!? Bilety wciąż są do nabycia!
- Sprzedaliśmy około 80 procent biletów na niedzielny mecz z chorzowskim Ruchem - poinformował rzecznik "GieKSy", Maurycy Sklorz.
Wydawało się, że wejściówki na derby szybko staną się towarem deficytowym. Przy Bukowej z dystrybucją ruszyli już kilka tygodni temu. Najpierw proponowali zakup w tzw. "Trójpaków", czyli minikarnetów upoważniających do wstępu nie tylko na derby, ale również na poprzedzające je starcia z Chrobrym Głogów i Stomilem Olsztyn. Frekwencja na obu spotkaniach była jednak mizerna - starcie z głogowianami obserwowało z trybun zaledwie 1330 osób, 2 tysiące widzów wspierało "GieKSę" w środowym spotkaniu ze Stomilem Olsztyn.
Pełna pojemność stadionu przy Bukowej to 7455 miejsc. Posługując się tą liczbą, można ustalić że póki co rozeszło się około 6 tysięcy wejściówek. Pojedyncze bilety na mecz z Ruchem kosztują 25zł (na tzw. "Blaszok") i 30 zł (na Trybunę Główną). W niedzielny wieczór na stadionie GKS-u zabraknie zorganizowanej grupy fanów przyjezdnych, na których ciąży kara zakazu wyjazdowego.
Piłkarze Ruchu zawitają na Bukową po raz pierwszy od 14 lat. O tym jakie zainteresowanie budziły tego typu mecze przed laty, oraz najciekawsze wydarzenia na trybunach w czasie starć "GieKSy" z "Niebieskimi" pisaliśmy obrzernie w artykule: "Bywało barwnie, bywało groźnie, zawsze było wyjątkowo". Zachęcamy do lektury (tutaj).
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Życzenia przed derbami? Dobrego widowiska i zdrowego rozsądk
Źródło: AUTOR: ŁM --> PORTAL: SPORTSLASKI.PLŁM-->SPORTSLASKI.PL pisze:
Życzenia przed derbami? Dobrego widowiska i zdrowego rozsądku!
- Uważam, że na derbach - bez względu jakich - zawsze powinni być kibice obu drużyn. Czasy są jednak takie, że fani również z powodu swojego zachowania czasem nie mogą uczestniczyć w tego typu widowiskach - żałuje trener Ruchu ,Juan Ramon Rocha.
Argentyński szkoleniowiec w niedzielę po raz pierwszy od przyjazdu do Polski poprowadzi swój zespół w meczu tak wysokiej rangi. Co prawda jego drużyna grała już z GKS-em Tychy, ale starcie w Katowicach powoduje wśród sympatyków Ruchu i "GieKSy" nieporównywalnie większą ekscytację. - Ale ja pewnie więcej będę miał do powiedzenia po meczu, niż przed, bo w takim wydarzeniu na Śląsku udziału jeszcze nie brałem - mówi Rocha.
Starcia o dużym ciężarze gatunkowym to jednak dla 63-latka żadna nowość. W swoim piłkarskim, a później trenerskim CV ma kilka najwyższej rangi piłkarskich świąt. W Argentynie grał w prestiżowych derbach Rosario, Buenos Aires, czy Aten, a jako szkoleniowiec prowadził Panathinaikos w meczach z Olympiakosem, czy Aris Saloniki przeciwko PAOK-owi. - Kiedy ja zaczynałem karierę rzeczywistość była jednak nieco inna. Dziś na szczęście to już nie jest tak brutalna i twarda gra jak kiedyś. Nie zmienia się jednak fakt, że dla kibiców to wciąż bardzo ważne spotkania. Wierzę, że jako drużyna dołożymy od siebie wszystko, by stworzyć dobre widowisko dla widzów na trybunach i przed telewizorami - obiecuje szkoleniowiec "Niebieskich".
O tym, że dawniej w meczach GKS-u z Ruchem kości mocno trzeszczały przypominał również Jan Furtok. Legendarny napastnik katowiczan zapisał w pamięci zwłaszcza jedno ze starć z Krystianem Walotem. - Grałem wtedy po nie do końca wyleczonej kontuzji. Naprzeciw mnie był Krystian Walot, wielki chłop. Wyciął mnie naprawdę solidnie, trafiając właśnie w tą nogę którą wcześniej leczyłem. Stwierdziłem że jak ta noga to wytrzymała, to nic złego mi się już nie stanie - wspominał z uśmiechem Furtok. - Wtedy nie miało znaczenia który klub które zajmuje miejsce w tabeli. Ewentualna porażka sprawiała, że nie dało się spokojnie przejść po Chorzowie czy Katowicach - dopowiada Warzycha.
- Dlatego ja mam nadzieję, że moi piłkarze będą grali po męsku i twardo, ale w ramach obowiązujących przepisów. I życzyłbym sobie, by podobna atmosfera panowała na trybunach oraz wokół naszego obiektu. Wierzę, że moi chłopcy staną na wysokości zadania, a ja choć nie mogę pochwalić się takimi osiągnięciami jak trener Rocha, zrobię wszystko by z niedzielnej potyczki wyjść zwycięsko - obiecuje Piotr Mandrysz, opiekun katowickiego GKS-u.
O spokój i zdrowy rozsądek do fanów obu zespołów apelował także Furtok. - Przy meczach z Ruchem zawsze była presja na jeden i drugi zespół. Dlatego uważam, ze to będzie bardzo dobry mecz. Wiele osób na to starcie czeka, spodziewam się fajnego widowiska. Chciałbym, by kibice unikali robienia draki, by nikomu nic złego się tego dnia nie stało - przekonuje Furtok.
- A w naszym klubie również - zwłaszcza ci którzy są tu od lat - zdają sobie sprawę jak to wygląda. Obcokrajowcom trzeba przekazać jaka będzie atmosfera na trybunach, jakiej mają spodziewać się walki na boisku. Ale to będą dwa, trzy dodatkowe słowa. Tyle wystarczy - przekonuje Krzysztof Warzycha. - My już kilkanaście dni temu mieliśmy okazję przekonać się o tym co znaczy to spotkanie. Dochodzą do nas sygnały o wielkim zainteresowaniu, wszyscy czekają na to spotkanie z utęsknieniem podkreślając jego rangę. Faktycznie jest ona duża, ale pamiętajmy że punkty do zdobycia są jak zwykle trzy i my tak właśnie do tego podchodzimy. Spotkaniem z Ruchem zaczęliśmy sobie zaprzątać głowy dopiero w środę, po meczu ze Stomilem. Wiemy, że cztery dni to nie jest dużo by zregenerować siły, ale wystarczy do tego by podzielić się wiedzą na temat przeciwnika z zespołem - zaznacza Piotr Mandrysz.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Ruch wraca na właściwe tory? Golkiper nie ma wątpliwości
Źródło: AUTOR: Leszek Błażyński" border="0 --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PLLeszek Błażyński pisze:
Ruch wraca na właściwe tory? Golkiper nie ma wątpliwości
Wszystko wskazuje na to, że zmiana trenera w chorzowskim klubie wreszcie przynosi efekt. Ruch wygrał trzy kolejne mecze w lidze. - Uwierzyliśmy w siebie – mówi bramkarz Nikołaj Bankow, który w starciu z Rakowem był najlepszym graczem na boisku.
Trener gości Marek Papszun po spotkaniu stwierdził, że „Niebiescy” nie byli lepsi i miał rację. Częstochowianie, którzy przed tą kolejką gromili rywali (wygrali cztery starcia i w każdym strzelili po trzy gole), pokazali sporo dobrych, szybkich akcji, ale szwankowała skuteczność. Obrońcy Ruchu pozwalali im na zbyt wiele. - Nie mam żadnych pretensji do defensorów. Trafiliśmy po prostu na bardzo wymagającego rywala - podkreślił Nikołaj Bankow w rozmowie ze „Sportem”. Bułgar w kolejnym spotkaniu zaprezentował się bardzo dobrze.
Kluczowe Siedlce
Gdy Bankow wskoczył do wyjściowego składu w 8. kolejce, zaczęto spekulować, że Libor Hrdliczka chce odejść z Cichej i złożył już nawet wniosek o rozwiązanie kontraktu. Powody zmiany w bramce miały jednak podłoże sportowe. Bankow w sześciu dotychczasowych występach zaprezentował się lepiej niż Słowak w pierwszych kolejkach. Chorzowianie najpierw wygrali na wyjeździe 3:1 z Pogonią Siedlce, później pokonali u siebie 1:0 Miedź Legnica, a w piątek zatrzymali Raków. - Gdy przyszedłem do klubu, Ruch był na minusie. Na dodatek utrudnieniem było to i nadal jest, że nie mogę bezpośrednio rozmawiać z zawodnikami. Ale w tej kwestii pomaga mi Krzysiek Warzycha, którego znam od wielu lat i z którym świetnie się porozumiewamy. Zaczęliśmy pracować z piłkarzami nad elementami sportowymi, ale także sferą mentalną, która jest bardzo ważna u każdego zawodnika. W Siedlcach rozegraliśmy najlepsze, jak dotąd, spotkanie. Od tego meczu zmieniło się nastawienie graczy. Po starciu z Pogonią w drużynie zaskoczyło - tłumaczy Juan Ramon Rocha.
Budowanie wiary
Słowa Argentyńczyka potwierdza Bankow. - Wcześniej straciliśmy sporo punktów w końcówkach. Nie graliśmy wcale źle, tylko mieliśmy pecha. Kolejne wygrane nas wzmacniają, jesteśmy coraz silniejsi. W ten sposób buduje się wiarę we własne umiejętności. Nasza gra wygląda coraz lepiej. Musimy dalej punktować, aby uciec z dołu tabeli - przyznał bułgarski golkiper.
- Zawodnicy grają pod presją, bo mimo zwycięstw, wciąż tkwimy w dole tabeli. Ale sobie radzą - dodaje Rocha. „Niebiescy” tracą obecnie siedem punktów do 14. - bezpiecznego miejsca w tabeli.
- W środę gramy zaległe spotkanie z Puszczą Niepołomice. Chcemy podtrzymać naszą dobrą passę - zaznaczał Mateusz Zawal, który w starciu z Rakowem rozegrał 45 minut i spisywał się bardzo dobrze. Zawal wzmocnił środek pola.
Argentyński szkoleniowiec zadowolony jest z podstawy dublerów. - Na przedmeczowych zajęciach czterech zawodników wypadło poza „20”, która przygotowywała się do starcia z Rakowem. Ta grupka miała osobny trening i bardzo profesjonalnie do niego podeszła, chociaż wiadomo było, że nie zagra w piątkowym spotkaniu. Każdy jednak zawodnik zdaje sobie sprawę, że jest potrzebny drużynie. Czekają nas przecież kolejne mecze - przyznaje pierwszy trener „Niebieskich”. Ruch w środę zmierzy się na wyjeździe z Puszczą, a w niedzielę na Bukowej z GKS-em Katowice. - O derbach jeszcze nie myślimy, bo wcześniej czeka nas przecież mecz w Niepołomicach - przekonuje Michal Walski, który w piątek zaliczył asystę.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Surma: Z Ruchem nie jestem rozliczony i wątpię czy dostanę w
Źródło: AUTOR: DziennikZachodni --> PORTAL: DZIENNIKZACHODNI.PLDziennikZachodni-->DZIENNIKZACHODNI.PL pisze:
Surma: Z Ruchem nie jestem rozliczony i wątpię czy dostanę wszystkie pieniądze
Po spadku z Niebieskimi z ligi miałem ogromną zadrę w sercu. Dziękuję jednak chorzowskim kibicom na symaptyczne pożegnanie – mówi Łukasz Surma.
Naszą rozmowę powinniśmy zacząć od gratulacji. W poniedziałek z oldbojami Wisły świętował pan zdobycie mistrzostwa Krakowa.
Tak, nawet się śmiałem, że to moje pierwsze trofeum od 2006 roku, gdy z Legią byłem mistrzem Polski.
Co pan poczuł zakładając po tylu latach przerwy koszulkę z białą gwiazdą?
Zdarzyło mi się to już trochę wcześniej. Jeszcze, gdy byłem piłkarzem Ruchu, kiedyś Mirek Szymkowiak zaprosił mnie na turniej w Tychach, żebym z nimi zagrał.
PPAds.queue.push(function () {
var slot = PPAds.app.getSlot("srodek1");
slot.appendResolution(300, 250);
});
Pamiętam, że Marek Motyka na przywitał mnie tekstem, żebym tylko nie rzucał koszulką… Od razu poczułem, że w szatni Wisły nic przez te wszystkie lata się nie zmieniło. Szydera ma się dobrze.
Szybko przeskoczył pan z ekstraklasy na boiska ligi oldbojów.
Poszło to trochę z rozpędu. Nie kryję, że brakuje mi grania. Trudno mi się odnaleźć w nowej dla mnie sytuacji. Nie wiem, co będzie dalej. Na razie czas trochę zrobił pętlę. Spotykam się z ludźmi, z którymi grałem dwadzieścia lat temu i trochę czuję się właśnie jak dwie dekady temu.
W jednym z wywiadów wspomniał pan niedawno, że grając teraz z kolegami sprzed lat, znów odczuwa pan dziecięcą radość z futbolu.
Chodziło mi głównie o to, że ostatni sezon w ekstraklasie był dla mnie najgorszy w karierze. Jest mi strasznie przykro, że tak się to wszystko skończyło. Mam ogromną zadrę w sercu, że spad-liśmy z Ruchem. Po tym wszy-stkim, gdy poszedłem grać w oldbojach Wisły, rzeczywiście poczułem taką prawdziwą radość z gry.
Myśli pan, że gdyby trener Waldemar Fornalik został w Ruchu do końca sezonu, utrzymalibyście się w ekstraklasie?
Ciężko powiedzieć. Po fakcie każdy jest mądry. Na pewno jednak moment, w którym nastąpiła zmiana trenera, był kiepski. Zmiana szkoleniowca zawsze jest ryzykowna. Nie da się w takiej sytuacji uniknąć zamieszania w szatni. A my graliśmy wtedy o życie.
Jest pan rozliczony z Ruchem?
Nie.
Wierzy pan, że odzyska wszystkie pieniądze?
Szczerze? Nie wierzę. Ostatnio Jacek Matyja żartował, że on wciąż jest na liście płac Ruchu. Jak widać dołączyłem do tego grona.
Ale przecież wasze interesy powinien chronić proces licencyjny.
Nie przekonuje mnie taka argumentacja. Jeśli są piłkarze, którzy przez tyle lat nie odzyskali pieniędzy, to o czym tutaj mówić.
Ruch jednak przygotował panu ładne pożegnanie.
To było akurat bardzo miłe.
Widział pan transparent, który powiesili kibice Ruchu, a na którym napisali: „Za piękną karierę, charakter, pokorę – dla przyszłych pokoleń zostaniesz wzorem”?
Gdy zostałem zaproszony do Chorzowa, pomyślałem sobie, że pojadę tam przede wszystkim dla kibiców „Niebieskich”. Widziałem ten transparent. To co na nim napisali… To dla mnie było w tym wszystkim najważniejsze. Dziękuję im za to bardzo. Miło mi też było, że przyjechał trener Kazimierz Kmiecik, że w takim momencie nie zapomniano o mnie w klubie, w którym się wychowałem.
Ma pan poczucie, że „wycisnął maksa” ze swojej kariery?
Absolutnie. Może to z czasem przejdzie, ale obecnie wciąż zastanawiam się, czy dobrze zrobiłem, że już skończyłem karierę. Gdy człowiek gra zawodowo w piłkę ponad dwadzieścia lat i kończy, to powinien odczuwać ulgę. Ja tak się nie czuję. Brakuje mi przede wszystkim atmosfery szatni, zmęczenia po treningu. Rozmawiam dużo z Markiem Zieńczukiem. On był w takiej samej sytuacji, jak ja. Ostrzegał mnie, że ten moment po zakończeniu kariery będzie bardzo ciężki. Wtedy go nie rozumiałem. Teraz wiem, o czym mówił.
Ma pan już plan na siebie po zakończeniu kariery?
Kiedyś myślałem, że to pójdzie szybko i prosto. Skończę grać, zacznę pracować np. z młodzieżą, że to wszystko będzie łatwiejsze. Okazuje się to nieco bardziej skomplikowane.
Po tylu występach w lidze nie myślał pan, żeby przesiąść się na fotel komentatora? Pański brat Filip dobrze sobie w tym radzi.
Rok temu miałem z Canal Plus propozycję. Postanowiłem, że jeszcze rok będę grał. Nie skorzystałem z tej oferty. Teraz trochę współpracuję z Polsatem Sport przy magazynie I-ligowym. Ale to jednorazowy przypadek. Tak naprawdę nie do końca czuję, że już nie jestem piłkarzem.
Przejdź do serwisu:
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
brak
Źródło: AUTOR: Łukasz Michalski --> PORTAL: SPORTSLASKI.PLŁukasz Michalski-->SPORTSLASKI.PL pisze:
brak
Historia zatoczyła koło. Piotr Mandrysz prowadził z ławki chorzowski Ruch podczas ostatnich derbów z "GieKSą" przy Bukowej. - Nie powinniśmy wtedy przegrać, ale sędziował, pewnie tylko przypadkowo później skazany, Zbigniew Marczyk z Piły - wspomina 55-letni dziś szkoleniowiec. Po 14 latach zasiądzie na ławce katowiczan, otwierając kolejny rozdział prestiżowych starć między obiema ekipami.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Bośniak w Ruchu czuje się coraz lepiej, choć słabo u niego z
Źródło: AUTOR: Leszek Błażyński" border="0 --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PLLeszek Błażyński pisze:
Bośniak w Ruchu czuje się coraz lepiej, choć słabo u niego z językiem
Środkowy obrońca Bojan Marković spisuje się coraz lepiej i nie przeszkadzają mu problemy językowe.
32-letni obrońca w lipcu podpisał kontrakt z Ruchem, chociaż w sparingach prezentował się mizernie. Od początku rzucał się w oczy ze względu na warunki fizyczne. Bośniak, który jako dzieciak grał w siatkówkę, mierzy 197 cm wzrostu i jest najwyższym piłkarzem w chorzowskim zespole. Ma też duże doświadczenie, bo zanim przyleciał do Polski, grał w 11 klubach w 7 krajach. Poza swoją ojczyzną występował w Rosji, Grecji, Izraelu, Azerbejdżanie, Rumunii i Albanii.
Piłkarz tłumaczem
Po jednym z meczów kontrolnych chcieliśmy porozmawiać z Markoviciem, ale okazało się, że Bośniak nie mówi po angielsku, a po rosyjsku - bardzo słabo. W jaki sposób komunikuje się więc z duetem trenerskim Juan Ramon Rocha - Krzysztof Warzycha? Pomaga mu w tym skrzydłowy z Chorwacji Vilim Posinković. - Wcielam się w rolę tłumacza, to prawda. Bojan pochodzi z Bośni, ale tam też mówią po chorwacku. Poza tym futbolowy język jest uniwersalny – zaznacza Posinković.
Rosły gracz w barwach Ruchu zadebiutował dopiero we wrześniu. Wcześniej, jako jedyny zawodnik w chorzowskim zespole spoza Unii Europejskiej, czekał na pozwolenie o pracę. W pierwszych spotkaniach spisywał się mizernie. W meczu z Górnikiem Łęczna (1:2) w ostatnich minutach zobaczył drugą żółtą kartkę za faul i w konsekwencji czerwoną. O tamtym starciu zresztą chciałby jak najszybciej zapomnieć. Ślązacy grali wtedy całą drugą połowę z przewagą jednego zawodnika, prowadzili 1:0 i w ostatnich minutach stracili dwa gole.
Serbskie filmy i muzyka
Ruch tracił punkty, a kibice zaczęli już nawet określać Bośniaka... drewnianego. Rocha z Warzychą konsekwentnie jednak stawiali na niego i od niedawna Marković zaczął grać dobrze w obronie: potrafił się odpowiednio ustawić, wygarnąć piłkę rywalowi a w piątek w starciu z Rakowem zdobył nawet głową bramkę na wagę trzech punktów. - W ostatnich meczach Bojan prezentuje się bardzo pewnie z tyłu. Mając za plecami takiego defensora, nam w drugiej linii gra się o wiele lepiej – podkreśla Posinković, który przyjaźni się z Markoviciem.
- Bojan mieszka w Katowicach razem z żoną i małym dzieckiem, ale czasami spędzamy czas razem. Lubimy pooglądać serbskie komedie oraz posłuchać bałkańskiej muzyki. W przypadku filmów są one bardzo specyficzne: pełno w nich różnego rodzaju gierek językowych, które są praktycznie nieprzetłumaczalne. Sporo w nich również sarkazmu. Ikoną jest nieżyjący już niestety aktor Dragoslav Nikolić. W przypadku muzyki lubimy wykonawców gatunku muzycznego zwanego turbo folk (mieszanka muzyki serbskiej z wpływami orientalnymi – przyp. red.) - dodaje Posinković.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Nikołaj Bankow: Wygrzebiemy się z dna
Źródło: AUTOR: Leszek Błażyński" border="0 --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PLLeszek Błażyński pisze:
Nikołaj Bankow: Wygrzebiemy się z dna
Dla nas, zawodników Ruch, to wielkie szczęście, że mamy tak znakomitego trenera. Juan Ramon Rocha przelał na nas pozytywne bodźce – przekonuje bramkarz „Niebieskich”.
Leszek BŁAŻYŃSKI: - W ostatnich meczach był pan jednym z najmocniejszych punktów drużyny. Na początku rozgrywek musiał być pan jednak cierpliwy, bo trenerzy stawiali na Libora Hrdliczkę.
Nikołaj BANKOW: - To normalne, że gdy pojawia się nowy bramkarz w zespole, musi walczyć o miejsce między słupkami. Początkowo bronił Libor, później ja otrzymałem swoją szansę, ale wiem, że muszę dalej mocno się starać podczas spotkań, jak i treningów, bo mój konkurent to bardzo dobry golkiper. Ta rywalizacja jest korzystna dla nas obu.
Przez całą karierę grał pan tylko w Bułgarii. Dlaczego latem zdecydował się pan na przeprowadzkę do Polski?
Nikołaj BANKOW: - Na stałe mieszkam w miejscowości Dobricz, to średniej wielkości miasto, które leży niedaleko Warny, czyli blisko morza, ale zdecydowałem się na przyjazd, bo chciałem zmian, spróbować gry w innym kraju.
Mój menedżer przekazał mi, że Ruch Chorzów szuka bramkarza i chce mnie sprawdzić. Podpisałem kontrakt i uważam, że podjąłem słuszną decyzję.
Ale zespół plasuje się od początku ligi na ostatnim miejscu.
Nikołaj BANKOW: - Gdy przyleciałem do Polski, wiedziałem, że Ruch ma pewne problemy związane z minusowymi punktami oraz zakazem transferowym. Ja oraz pozostali nowi piłkarze nie mogliśmy grać w pierwszych trzech kolejkach. Było to trochę dziwne, w lidze bułgarskiej zdarzyło się, że drużynie odebrano punkty, ale nie przypominam sobie, aby były jakieś zakazy dotyczące sprowadzania nowych graczy. Jesteśmy nadal na ostatnim miejscu, ale jestem pewny, że wygrzebiemy się z dołu tabeli, bo mamy mocny zespół. Musimy dalej gonić.
Zanim parafował pan umowę z Ruchem, grał pan w Lokomotiwie Gorna Orjachowica, czyli w najwyższej klasie rozgrywkowej. Teraz występuje pan na zapleczu ekstraklasy. Nie jest pan rozczarowany tym, że broni w bramce tylko na drugim poziomie rozgrywkowym?
Nikołaj BANKOW: - Po pierwsze, w poprzednim sezonie Lokomotiw został zdegradowany. Po drugie, Ruch to wielki klub, który ma przebogatą historię, tysiące fanów i jest znany w całej Polsce. Jest zarządzany profesjonalnie, wydaje mi się, że tak jak kluby ekstraklasowe. Dlatego nie mam powodów do tego, aby być niezadowolonym, czy rozgoryczonym.
Przy Cichej twierdzą, że szybko zaaklimatyzował się pan w zespole.
Nikołaj BANKOW: - Do drużyny doszło także kilku innych nowych graczy i błyskawicznie złapaliśmy kontakt.
Co przyczyniło się do tego, że drużyna nagle zaczęła odnosić zwycięstwa?
Nikołaj BANKOW: - Już we wcześniejszych meczach było widać, że potrafimy grać w piłkę, ale mieliśmy strasznego pecha. Wiele punktów uciekło w końcówkach spotkań. Wygrana z Pogonią, później kolejna - to wszystko wpłynęło na to, że zaczęliśmy bardziej w siebie wierzyć, wzmocniliśmy się. Następne zwycięstwa napędzają. W środę z Puszczą liczą się dla nas tylko trzy punkty. Gramy teraz praktycznie co trzy dni, ale ja się z tego cieszę. Wolę walczyć co kilka dni w meczach o stawkę niż przez tydzień, czy dwa tylko ćwiczyć.
Miał pan w swoje karierze tak utytułowanego trenera jak Juan Ramon Rocha?
Nikołaj BANKOW: - Nigdy nie pracowałem ze szkoleniowcem, który miał taki status. W Grecji jest legendą. Znakomicie czyta grę, ma ogromną wiedzę i świetny kontakt z piłkarzami. Dla nas, zawodników Ruchu, to wielkie szczęście, że mamy tak znakomitego trenera. To bardzo pozytywna osoba. Gdy wchodzi do szatni, szeroko się uśmiecha, a po przegranych spotkaniach podnosił nas na duchu. Przelał na nas te pozytywne bodźce.
Co pana zajmuje poza piłką?
Nikołaj BANKOW: - Jest trochę tych rzeczy. Lubię grać w FIFA oraz NBA na PlayStation, w przypadku tej pierwszej gry, wybieram zwykle Real Madryt i rywalizuję z graczami z całego świata. Uwielbiam też podróżować, poznawać nowe miejsca, miasta. Bardzo podoba mi się w Grecji.
W Polsce miał pan okazję pozwiedzać?
Nikołaj BANKOW: - Ponad miesiąc temu, razem z Vilimem Posinkoviciem i Bojanem Markoviciem, zwiedziliśmy obóz koncentracyjny w Auschwitz. To bardzo smutne i tragiczne miejsce. Ta wizyta zrobiła na nas ogromne wrażenie.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
"Wiemy ile radości możemy dać naszym kibicom"
Źródło: AUTOR: ŁM --> PORTAL: SPORTSLASKI.PLŁM-->SPORTSLASKI.PL pisze:
"Wiemy ile radości możemy dać naszym kibicom"
- Nikomu nie trzeba tłumaczyć wagi tego meczu. Każdy zna historię tych spotkań i naszego regionu. Każdy zdaje więc sobie sprawę z rangi niedzielnego meczu. Motywować nikogo nie trzeba - przekonuje Maciej Urbańczyk, kapitan chorzowskiego Ruchu przed derbowym starciem z GKS-em w Katowicach.
- Od kilku tygodni czuć, że zbliża się ten mecz. Nawet piłkarze zza granicy pytają mnie o szczegóły, o to jak wyglądają u nas takie spotkania. I oni i cała drużyna jesteśmy bardzo zmotywowani, podejdziemy do derbów z chęcią zwycięstwa - zapewnia Maciej Urbańczyk, kapitan "Niebieskich".
GKS przystąpi do starcia z "Niebieskimi" z serią trzech wygranych spotkań. Podobną passę przerwała Ruchowi w minioną środę ekipa Puszczy Niepołomice. - Bardzo żałujemy tej porażki. Wiadomo jak wyglądamy w tabeli, każdy punkt jest nam potrzebny. Ale zostawiamy to za sobą, wytknęliśmy błędy i będziemy je poprawiać w niedzielę - mówi Urbańczyk.
22-latek był w kadrze Ruchu w czasie jej ostatniego dużego, derbowego sukcesu. W lutym 2016 roku "Niebiescy" wygrali 2:0 z Górnikiem Zabrze, na otwarcie nowego obiektu przy Roosevelta. Po powrocie na Cichą zostali przez swoich fanów przywitani po królewsku. Fani z Chorzowa dali im odczuć co znaczy dla nich wygrana z rywalem zza miedzy. - Wiemy ile możemy dać radości swoim kibicom, mieszkańcom Chorzowa. Sami też w przypadku wygranej przy Bukowej możemy zyskać bardzo wiele. Zwycięstwo dałoby nam sporo pewności siebie i zbudowało jeszcze lepszą atmosferę w szatni. Zrobimy więc wszystko by przywieźć w niedzielę do Chorzowa 3 punkty - obiecuje Urbańczyk.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Ruch w tył. Przerwana passa „Niebieskich”
Źródło: AUTOR: Michał Trela --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PLMichał Trela-->PRZEGLADSPORTOWY.PL pisze:
Ruch w tył. Przerwana passa „Niebieskich”
Nie udał się Ruchowi Chorzów pierwszy w historii oficjalny mecz z Puszczą Niepołomice.
Po wygranej z Rakowem Częstochowa, już trzeciej z rzędu, trener Juan Ramon Rocha nie popadał w euforię i podkreślał, że jego zespół ma jeszcze sporo do poprawy. Było to widać od pierwszych minut meczu w Niepołomicach, mimo że teoretycznie spotkanie ułożyło się dla gości znakomicie. Puszcza od początku zepchnęła „Niebieskich” do głębokiej defensywy. Pierwszy wypad udał się zawodnikom z Chorzowa dopiero w 9. minucie, ale od razu zakończył się golem. Rzut wolny źle wykonał Bartosz Żurek, pomocnik Puszczy, a Ruch wyprowadził błyskawiczny kontratak. Vilim Posinković dobrze podał piłkę na lewe skrzydło do Mello, a Brazylijczyk precyzyjnym strzałem w kierunku dalszego słupka dał Ruchowi prowadzenie.
Ślązacy nie zdążyli się jednak nacieszyć prowadzeniem, bo od razu zrehabilitował się aktywny od początku Żurek. Po zbyt krótkim wybiciu piłki przez obrońców z własnego pola karnego po rzucie rożnym, skrzydłowy Puszczy natychmiast uderzył z pierwszej piłki, nie dając szans Nikołajowi Bankowowi, który w poprzednich meczach należał do najlepszych graczy Ruchu. Niepołomiczanie przez całą pierwszą połowę byli stroną aktywniejszą i w końcu dopięli swego, choć w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach. W końcówce pierwszej połowy Longinus Uwakwe wdarł się pomiędzy obrońców Ruchu i padł na murawę, faulowany przez Marcina Kowalczyka. Sędzia Tomasz Wajda podyktował rzut karny, mimo że przewinienie miało miejsce przed linią szesnastego metra. Puszcza skorzystała z prezentu, bo jedenastkę pewnie wykorzystał Maciej Domański.
Po przerwie, z intensywności gry, którą było widać w pierwszej połowie nic już jednak nie zostało. Ruch, chociaż potrzebował gola, nie zdołał bardzo długo poważniej zagrozić bramce Marcina Staniszewskiego. Dopiero w ostatnim kwadransie zaczęło się dziać więcej. Po strzale Domańskiego z linii pola karnego, bramkarz wybił piłkę na rzut rożny. Na tak marnie dysponowanych „Niebieskich” to jednak wystarczyło, choć minutę przed końcem strzał z dystansu Mateusza Zawala nieznacznie minął słupek. W doliczonym czasie gry z kolei Marcin Orłowski trafił w poprzeczkę bramki chorzowian. Niepołomiczanie przerwali dobrą passę Ruchu. Chorzowianie nadal są na ostatnim miejscu w tabeli i wciąż mają bardzo dużo do poprawy.
Puszcza Niepołomice – Ruch Chorzów 2:1 (2:1)
0:1 – Mello, 9 min (asysta Posinković)
1:1 – Żurek, 10 min (bez asysty)
2:1 – Domański, 43 min (rzut karny)
Sędziował Tomasz Wajda (Żywiec). Widzów 957.
PUSZCZA: Staniszewski – Furtak, Stawarczyk, Czarny, Bartków – Uwakwe, Stefanik (86. Szewczyk) – Żurek (72. Kotwica), Domański (87. Ziętarski), Ryndak – Orłowski. Trener Tomasz TUŁACZ.
RUCH: Bankow – Komarnicki, Trojak, Kowalczyk, Hołownia – Zawal, Urbańczyk – Przybecki, Walski (68. Balicki), Mello (78. Słoma) – Posinković (73. B. Nowak). Trener Juan ROCHA.
Żółte kartki: Orłowski (47. faul), Staniszewski (90. niesp. zach.)
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Zegar tyka. Do derbów już tylko godziny. Kto faworytem?
Źródło: AUTOR: ŁM --> PORTAL: SPORTSLASKI.PLŁM-->SPORTSLASKI.PL pisze:
Zegar tyka. Do derbów już tylko godziny. Kto faworytem?
Derby rządzą się swoimi prawami - ten slogan, choć mocno oklepany, wciąż niesie z sobą sporo prawdy. Spotkania o takim natężeniu emocji jak to, które odbędzie się w niedzielny wieczór przy Bukowej przebieg miewają daleki od przewidywanego. Jeśli jednak coś ma przyjść nam w sukurs przy próbie poszukania faworyta prestiżowego starcia miedzy GKS-em a Ruchem, to stawiamy na... matematykę.
Niby to tylko statystyka, która bez obudowania wnikliwą obserwacją staje się głównie ciekawostką, ale... przyjrzyjmy się co o nadchodzących derbach mówią liczby - przede wszystkim te opracowane przez specjalistów firmy InStat.
W obronie solidniejsi zdają się "Niebiescy". Niby w trakcie rozgrywek stracili tylko jedną bramkę mniej od katowiczan, ale indywidualnie radzą sobie po prostu lepiej. Nikołaj Bankow (Index 234) broni średnio skuteczniej od Sebastiana Nowaka (Index 212), wpuścił zresztą mniej goli i częściej zachowywał czyste konto. Środkowi obrońcy Ruchu też w liczbach górują nad stoperami z Bukowej. Przede wszystkim dlatego, że ich lider - Bojan Marković (Index 237), nie tylko jest jednym z lepszych specjalistów w stawce (świetny zwłaszcza w odbiorach i grze głową), ma za partnera kogoś z wyrównanej dwójki Miłosz Trojak (Index 220) - Marcin Kowalczyk (Index 217). Na plus zaskakuje zwłaszcza 23-latek, który ma sporo argumentów by nie dać się wypchnąć ze składu byłemu reprezentantowi Polski. Tymczasem w Katowicach o ile lider - Tomasz Midzierski (Index 222) - spisuje się naprawdę solidnie, to już ani Lukas Klemenz (Index 197) ani mogący wrócić do składu po pauzie za kartki Mateusz Kamiński (Index 214) pewności w tyłach raczej nie gwarantują.
Dużo więcej atutów od chorzowian mają za to katowiczanie na bokach obrony. Mateusz Mączyński (Index 226) i Adrian Frańczak (Index 228) to dziś postaci wyróżniające się na zapleczu Ekstraklasy. Napędzają grę bokami i są jednym z najlepszych zawodników na tle całej drużyny. "Mąka" choćby w środę pokazał, że potrafi namieszać w szeregach rywala jeśli tylko dostaje zgodę na częstsze "zaglądanie" na jego połowę. Frańczak to na tym szczeblu zmagań uznana marka - ma na koncie 2 asysty, bierze udział w co czwartym ataku swojego zespołu, świetnie radzi sobie zarówno w pojedynkach defensywnych jak i w destrukcji. Piotr Mandrysz wspomnianej dwójki raczej nie zamieniłby ani na coraz solidniejszego w Chorzowie Santiago Villafane (Index 216), ani tym bardziej dopiero uczącego się dorosłego futbolu Mateusza Hołownię (Index 200)
Siłą Ruchu jest za to środek boiska. Zwłaszcza dwójka defensywnych pomocników - Maciej Urbańczyk (Index 229) i Michał Walski (Index 215) to mimo młodego wieku filary zespołu. 22-letni kapitan "Niebieskich" angażuje się w 50 procent ataków swojego zespołu, niewiele rzadziej do przodu rusza 20-letni Michał Walski. Razem mają na koncie 3 gole i 3 asysty, ale częsta gra do przodu odbija się na ich skuteczności w poczynaniach defensywnych. Na tych ostatnich skupieni są z kolei Łukasz Zejdler (Index 202) i Bartłomiej Kalinkowski (202), choć - zwłaszcza ten drugi - w destrukcji też nie jest zbyt skuteczny. Z kolei częściej od niego w ekipie z Katowic fauluje tylko... Zejdler. Razem duet z Bukowej ma już na koncie 5 tzw. "pomyłek bramkowych".
Katowiczanie dużo większe pole manewru mają za to w ofensywie. O ile Juan Ramon Rocha musi poruszać się wśród niemal tych samych nazwisk, często rotując jedynie przy przydzielaniu im konkretnych pozycji, o tyle Piotr Mandrysz wybór ma zdecydowanie większy. Andreja Prokić (Index 207), Armin Cerimagić (Index 201) i Tomasz Foszmańczyk (Index 215), czy łapiący w końcu znakomitą formę Dawid Plizga (Index 189) mogą grać zarówno w środku, jak i na bokach, gdzie potrafią błysnąć również Paweł Mandrysz (Index 194) i Oktawian Skrzecz (Index 187). Jedyny, choć chyba całkiem spory problem polega na tym, że z Ruchem raczej nie zagra świetny ostatnio Adrian Błąd, a i popularny "Fosa" dopiero wraca do pełni sił.
"Niebiescy" z przodu mają tymczasem solidnego Giacomo Mello (Index 202) (próbowanego ostatnio na skrzydle), szybkiego choć za często niedokładnego Miłosza Przybeckiego (Index 217), który jest głównym motorem napędowym zespołu, oraz walecznego Vilima Posinkovicia (Index 217) z konieczności wystawianego w ataku. Tu pole manewru się kończy - Rocha z realnych wyborów ma jeszcze w ataku do dyspozycji młokosa - utalentowanego, 17-letniego Artura Balickiego (Index 209) i kreatywnego Bartosza Nowaka (Index 207), z którego usług korzysta jednak wyjątkowo rzadko. O postaciach takiego kalibru jak Wojciech Kędziora (Index 208), czy Grzegorz Goncerz (Index 196) - nawet jeśli ta dwójka nie prezentuje optymalnej formy - może jedynie pomarzyć, a przecież nie wolno zapominać również o Czechu, Jakubie Yunisie (Index 208).
"Niebiescy" muszą uważać na rzuty rożne przeciwników, bo z tego elementu dali sobie wbić już 4 gole. Ani razu nie stracili za to gola po rzucie wolnym, co katowiczanom zdarzyło się już 3-krotnie. Obie ekipy mają pecha do "jedenastek" - w ten sposób rywale pokonywali ich bramkarzy po 3 razy, a przecież bramkarze chorzowian kolejne dwa uderzenia z karnych bronili. W Katowicach najskuteczniejszy z przodu jest Wojciech Kędziora (3 gole i asysta), w Chorzowie Vilim Posinkovic (1 gol i 3 asysty), oraz... Maciej Urbańczyk (2 gole i 2 asysty).
Jak szanse obu zespołów oceniają bukmacherzy z firmy Fortuna? Mocnym faworytem, choć jeszcze nie pewniakiem, jest GKS. Po serii 3 wygranych kurs na czwarte zwcięstwo katowiczan wynosi 1.85. Szansę na wygraną Ruchu oceniono kursem 3.8. Najbardziej prawdopodobne wyniki to 1:1 (kurs 5.6), 1:0 (kurs 6.2), lub 2:1 (kurs 7.1). Nasz typ? Obie drużyny strzelą przynajmniej po golu (kurs 1.7), a większość z nich padnie po przerwie (kurs 2.04). Jak będzie w rzeczywistości, przekonamy się już wieczorem. Początek pierwszych od ponad 14 lat derbów pomiędzy GKS-em Katowice a Ruchem Chorzów o godzinie 17:45!
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Rocha: Trochę trzeba odświeżyć zespół
Źródło: AUTOR: Michał Trela --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PLMichał Trela-->PRZEGLADSPORTOWY.PL pisze:
Rocha: Trochę trzeba odświeżyć zespół
Trener zespołu z Chorzowa trochę zawiedziony obrotem spraw w Niepołomicach. Oto jego opinia po przegranym 2:1 meczu z Puszczą.
Juan Ramon ROCHA, trener Ruchu Chorzów: - Wydaje mi się, że widzieliśmy dwie drużyny z odmiennym stylem gry. Jedna chciała utrzymywać się przy piłce, wymieniać podania, stwarzać okazje bramkowe, a druga, z całym szacunkiem, zupełnie inaczej. Opierała się na stałych fragmentach, rzutach rożnych i autach. Kluczowym momentem było szybkie wyrównanie stanu gry. Potem był jeszcze rzut karny. Nasza sytuacja nadal jest ciężka, więc musimy ciężko pracować. Niektórzy zawodnicy grali po pięć meczów z rzędu po 90 minut i stwierdziłem, że trochę trzeba odświeżyć zespół.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
GKS Katowice - Ruch Chorzów LIVE TRANSMISJA NA ŻYWO 14 lat m
Źródło: AUTOR: DziennikZachodni --> PORTAL: DZIENNIKZACHODNI.PLDziennikZachodni-->DZIENNIKZACHODNI.PL pisze:
GKS Katowice - Ruch Chorzów LIVE TRANSMISJA NA ŻYWO 14 lat minęło!
GKS KATOWICE RUCH Chorzów NA ŻYWO TRANSMISJA LIVE WYNIK Pierwszoligowe derby GKS-u Katowice z Ruchem Chorzów rozpoczną się w niedzielę o godzinie 17.45. Na ten mecz kibice na Śląsku czekali bardzo, bardzo długo... Zapraszamy do naszej relacji NA ŻYWO.
GKS KATOWICE RUCH Chorzów NA ŻYWO TRANSMISJA LIVE WYNIK
Chociaż trudno w to uwierzyć od ostatniego meczu GKS-u Katowice z Ruchem Chorzów minęło już 14 lat!
W I lidze (o nazwaniu jej formalnie Ekstraklasą nie było jeszcze mowy) grały wtedy między innymi Amica Wronki, Szczakowianka Jaworzno, Groclin Grodzisk Wielkopolski i Odra Wodzisław. W 20. kolejce na plan pierwszy wybiło się zwycięstwo 9:0 Górnika Zabrze nad Pogonią Szczecin, ale na Górnym Śląsku najwięcej uwagi poświęcano skromnej wygranej 1:0 GKS-u Katowice z Ruchem Chorzów.
PPAds.queue.push(function () {
var slot = PPAds.app.getSlot("srodek1");
slot.appendResolution(300, 250);
});
Na Bukowej zasiadło 7.000 widzów, a jedyną bramkę strzelił Jacek Kowalczyk w 29. minucie spotkania. I chociaż na mecie tamtego sezonu 2002/03 Niebiescy - w towarzystwie KSZO i Pogoni - pożegnali się z elitą, nikt chyba nie przypuszczał, że na kolejną konfrontację GieKSy (zdobyła wtedy brązowy medal) z Ruchem przyjdzie czekać kibicom aż 14 lat.
Katowiczanie po sezonie 2004/05 z hukiem i w korupcyjnym dymie, który potem ogarnął całą polską piłkę, spadli z Idea Ekstraklasy i wylądowali, dzięki przychylności Śląskiego Związku Piłki Nożnej, w IV lidze. Wydostanie się z niej na szczebel I ligi zajęło im trzy lata. Gdy w rozgrywkach 2007/08 zameldowali się na zapleczu najwyższego szczebla, Ruch już grał w Orange Ekstraklasie. Od tamtego czasu GKS tkwi w I lidze, a chorzowianom aż do czerwca 2017 udawało się uniknąć degradacji, chociaż po drodze przeżywali trudne chwile związane z procesami licencyjnymi, a także wynikami sportowymi (w 2012/13 uratowało ich tylko bankructwo Polonii Warszawa).
W najbliższą niedzielę (o godzinie 17.45) znów dojdzie na Bukowej do meczu GKS-u z Ruchem. Na trybunach nie będzie jednak kibiców gości, którzy sami sobie zgotowali ten los „popisami” na trybunach. Tym większe wyzwanie stoi przed sympatykami katowickiego klubu - jeśli nawet na tak długo wyczekiwanym spotkaniu nie pojawi się komplet widzów, będzie można mówić o frekwencji w kategoriach... wstydu.
W 52 dotychczasowych derbach katowicko-chorzowskich GKS wygrywał 15 razy, Niebiescy 13, a 24 mecze pozostały bez rozstrzygnięcia. Remis jest także w bramkach: 54:54. Na Bukowej goście cieszyli się z kompletu punktów jeszcze w poprzednim wieku, w sezonie 1998/99, gdy Ruch zwyciężył 1:0. Dwa lata później padł remis 1:1, a ostatnie dwa starcia na swoją korzyść rozstrzygali gospodarze (2:1 w 2001/02 i wspomniane na wstępie 1:0 w 2002/03).
W tej bogatej historii znajduje się wiele niezwykłych momentów i pamiętnych goli. Zdarzały się także awantury na trybunach i wyjątkowo efektowne „oprawy”. Piłkarze, trenerzy i szefowie klubów nie szczędzili sobie złośliwości nawet przed kamerami telewizyjnymi, zgadzając się co do jednego - mecze obu drużyn były dla nich jednymi z najważniejszych, jeśli nie w ogóle najważniejszymi w sezonie. Co ciekawe, stawka nie sprzyjała efektownym widowiskom. Tylko czterokrotnie zwycięzcy strzelali więcej niż dwa gole, a najwyższą wygraną było jedyne w kronikach 3:0 z 1989 roku, gdy taki wynik GKS osiągnął w Chorzowie.
Legendarnym meczem stał się jednak nie pojedynek ligowy, a pucharowy. 23 czerwca 1993 na Stadionie Śląskim zmierzył się GKS z... rezerwami Ruchu. O zdobyciu trofeum decydowały rzuty karne. Janusz Jojko obronił jedenastkę wykonywaną przez Radosława Gilewicza, katowi-czanie strzelali bezbłędnie i w ten sposób Puchar Polski pojechał na Bukową. Mecz oglądało tylko 10.000 widzów, ale o takiej frekwencji na spotkaniu tych drużyn dziś można jedynie pomarzyć.
Niedzielne derby stanowią wyzwanie nie tylko dla piłkarzy obu klubów, ale także dla służb porządkowych. Fani obu klubów nigdy nie darzyli się - mówiąc delikatnie - sympatią, a sytuacja uległa jeszcze pogorszeniu po niedawnej kradzieży katowickich flag z budynku stadionu na Bukowej i późniejszym spaleniu ich przez bojówkę Niebieskich. Miejmy jednak nadzieję, że w okolicach stadionu, nie zdarzy się w niedzielę nic, co mogłoby przysłonić wydarzenia na murawie.
POLECAMY TWOJEJ UWADZE
Przejdź do serwisu:
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 66 gości