RUCH W PRASIE - bez komentowania [brig]

Forum sympatyków KS Ruch Chorzów
Wiadomość
Autor
CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Niepokój o zdrowie Miłosza Przbeckiego

#6826 Post autor: CentrumPrasoweR » 5 mar 2017, o 10:09

brak-->PRZEGLADSPORTOWY.PL pisze:
Niepokój o zdrowie Miłosza Przbeckiego

Obrazek


Remis po bardzo emocjonującym meczu. Ruch nie dał się Termalice w Niecieczy. Jednak jest i powód do niepokoju. Przedwcześnie grę w spotkaniu z Termalicą zakończył Miłosz Przybecki. Co dolega skrzydłowemu „Niebieskich”?


„Miły” opuścił boisko w 83. minucie meczu w towarzystwie klubowych fizjoterapeutów. Chwilę wcześniej, po jednym z rajdów, złapał się za udo. – Miłosz odczuwał delikatny dyskomfort. Mam nadzieję, że to nie jest groźny uraz. Gdyby kontynuował grę, mogłoby się skończyć dużo groźniej – mówił po końcowym gwizdku trener Waldemar Fornalik, który nie zamierzał ryzykować zdrowia zawodnika. – Wygląda to na naciągnięcie mięśnia dwugłowego. Szczegóły poznamy w poniedziałek, kiedy „Miły” przejdzie badanie usg – powiedział Włodzimierz Duś,


fizjoterapeuta „Niebieskich”.


 


Źródło: AUTOR: brak --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

"Karny to 50 procent zasługi Łukasza Monety"

#6827 Post autor: CentrumPrasoweR » 5 mar 2017, o 11:09

ŁM-->SPORTSLASKI.PL pisze:
"Karny to 50 procent zasługi Łukasza Monety"

Obrazek


- Łukasz jest najprawdopodobniej dobrym analitykiem i statystykiem! Tuż przed jedenastką podpowiedział mi, żebym się rzucił w lewą stronę. Jeśli chodzi o rzut karny jest więc 50 procent jego zasługi - uśmiechał się po meczu w Niecieczy bohater Ruchu, Libor Hrdlicka.

- Muszę wyróżnić Libora Hrdlickę, który oprócz tego, że obronił rzut karny, popisał się kilkoma naprawdę dobrymi interwencjami. Pomógł drużynie w zdobyciu tego punktu - chwalił podopiecznego trener Ruchu, Waldemar Fornalik.



Słowacki golkiper wyrósł na gwiazdę sobotniego wieczoru. Obronił rzut karny, bezbłędny był również w kilku innych sytuacjach. - Nie czuję się bohaterem, bo wszyscy dobrze grali w obronie i nie tylko. Podobała mi się dzisiaj gra obu zespołów, każdy się dobrze czuł na boisku. A jak się dobrze gra, to się dobrze broni - mówi golkiper, który mimo 8 celnych prób gospodarzy ani razu nie dał się pokonać.



Postawę kolegi z boiska docenili jednak jego boiskowi koledzy. - Duże słowa uznania dla Libora przede wszystkim za ten rzut karny, ale było też kilka innych interwencji, które naprawdę pomogły drużynie - przyznawał Martin Konczkowski, który w doliczonym czasie sam ratował kolegów przed utratą gola, wybijajac piłkę z linii bramkowej po uderzeniu Romana Gergela. - Akurat stałem w dobrym miejscu i można powiedzieć, że szczęśliwie uratowałem nas. Trzeba uszanować ten punkt przede wszystkim dlatego, że udało się wybronić rzut karny - mówił skromnie "Konczi".



Ruch nie przegrał po raz trzeci z rzędu. Po raz drugi po stronie bramkowych strat zachował czyste konto. - Na pewno stać nas na lepszą grę niż to, co pokazaliśmy dzisiaj. Trzeba też wziąć pod uwagę, że zespół gospodarzy pozwolił nam na taką grę i ciężko nam było rozwinąć skrzydła. Ten punkt przyjmujemy z zadowoleniem, gdyż sami widzieliśmy, że Termalica miała więcej sytuacji i mogła to spotkanie wygrać. Gratuluję zawodnikom tego punktu, bo w wielu sytuacjach wykazali się walecznością i zaangażowaniem - doceniał sobotnią zdobycz Fornalik. - Trzy mecze bez porażki to jeszcze nie jest seria. Wszyscy widzą, że potrafimy grać w piłkę i mam nadzieję, że zrobimy jeszcze jakieś punkty - zaznaczał Hrdlicka.



Dzięki remisowi w Niecieczy Ruch zyskał kolejny punkt przewagi nad strefą spadkową, w której znalazły się Piast Gliwice i Górnik Łęczna. Za tydzień "niebiescy" podejmą lidera Lotto Ekstraklasy - Lechię Gdańsk.
Źródło: AUTOR: ŁM --> PORTAL: SPORTSLASKI.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Piłkarze Ruchu nie ukrywają wdzięczności dla Hrdlicki

#6828 Post autor: CentrumPrasoweR » 5 mar 2017, o 13:09

brak-->PRZEGLADSPORTOWY.PL pisze:
Piłkarze Ruchu nie ukrywają wdzięczności dla Hrdlicki

Obrazek


To, że Ruch Chorzów wywiózł z Niecieczy jeden punkt po bezbramkowym remisie, to w dużej mierze zasługa bramkarza Libora Hrdlicki. Bramkarz chorzowian miał kilka świetnych interwencji i obronił rzut karny.


Pojedynek z Termalicą był momentami wręcz szalony. Obie drużyny miały swoje sytuacje, ale na koniec głównymi bohaterami okazywali się bramkarze. Wdzięczności dla Libora Hrdlicki nie krył skrzydłowy „Niebieskich”, Łukasz Moneta.


– Trzeba szanować ten wynik, dla nas w obecnej sytuacji każdy punkt jest najważniejszy. Szkoda, że nie udało się nic strzelić, bo sam miałem jakieś sytuacje, ale nie wyszły mi strzały. Z drugiej strony dużo zawdzięczamy Liborowi, zagrał naprawdę świetny mecz. Dziękuję mu w imieniu całej drużyny. Walczymy dalej, ważne że nie przegraliśmy, to dla nas trzeci mecz z rzędu bez porażki, buduje się fajna seria – zaznaczył Łukasz Moneta.




Chorzowianie kilka razy mogli mówić o dużym szczęściu. – Już w meczu z Legią szczęście obróciło się na naszą korzyść. Fajnie, że teraz nam dopisuje, bo to też jest ważne. Pamiętamy, że w poprzedniej rundzie często przegrywaliśmy pechowo jedną bramką. Teraz sytuacja się zmieniła – zauważył pomocnik Ruchu, który uważa, że podział punktów jest sprawiedliwym rozstrzygnięciem tego meczu. – Każdy chciał strzelić tę jedną bramkę, wydaje mi się, że dałaby ona zwycięstwo. Obie drużyny miały swoje sytuacje, patrząc na przebieg całego meczu, to był zasłużony remis – stwierdził Łukasz Moneta.


 




Bruk-Bet - Ruch (0:0): Hrdlicka zamurował bramkę i nawet Kędziora z rzutu karnego nie pokonał Słowaka. Bohater meczu!

 


 

Źródło: AUTOR: brak --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Łukasz Moneta: to zasłużony remis

#6829 Post autor: CentrumPrasoweR » 5 mar 2017, o 14:03

Eurosport/Onet-->EUROSPORT.ONET.PL pisze:
Łukasz Moneta: to zasłużony remis

Obrazek





Ruch Chorzów zremisował na wyjeździe z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza 0:0 w sobotnim spotkaniu LOTTO Ekstraklasy. - Trzeba szanować ten wynik, dla nas w obecnej sytuacji każdy punkt jest najważniejszy - powiedział Łukasz Moneta, pomocnik "Niebieskich", cytowany przez klubową oficjalną stronę internetową.
- Szkoda, że nie udało się nic strzelić, bo sam miałem jakieś sytuacje, ale nie wyszły mi strzały. Z drugiej strony dużo zawdzięczamy Liborowi, zagrał naprawdę świetny mecz. Dziękuję mu w imieniu całej drużyny. Walczymy dalej, ważne że nie przegraliśmy, to dla nas trzeci mecz z rzędu bez porażki, buduje się fajna seria - stwierdził.
- Już w meczu z Legią szczęście obróciło się na naszą korzyść. Fajnie, że teraz nam dopisuje, bo to też jest ważne. Pamiętamy, że w poprzedniej rundzie często przegrywaliśmy pechowo jedną bramką. Teraz sytuacja się zmieniła - przyznał Moneta.
- Każdy chciał strzelić tę jedną bramkę, wydaje mi się, że dałaby ona zwycięstwo. Obie drużyny miały swoje sytuacje, patrząc na przebieg całego meczu, to był zasłużony remis - ocenił.
Podopieczni Waldemara Fornalika zajmują 14. miejsce w ligowej tabeli. Nad strefą spadkową mają punkt przewagi. W następnej kolejce Ruch zagra u siebie z Lechią Gdańsk.
Źródło: AUTOR: Eurosport/Onet --> PORTAL: EUROSPORT.ONET.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Libor ostro w górę! Słowak uratował Ruch w Niecieczy

#6830 Post autor: CentrumPrasoweR » 5 mar 2017, o 18:09

Michał Trela-->PRZEGLADSPORTOWY.PL pisze:
Libor ostro w górę! Słowak uratował Ruch w Niecieczy

Obrazek


Chorzowianie nie przedłużyli passy zwycięstw. Z Niecieczy mogli wyjechać bez nawet punktu, ale świetnie bronił Libor Hrdliczka.


To nie był łatwy mecz dla żadnej z drużyn. Ruch i Bruk-Bet, najlepiej czujące się w grze z kontrataku, tym razem musiały częściej niż zwykle rozprowadzać ataki pozycyjne. Oba zespoły miały z tym problemy, ale ostatecznie jednym i drugim udało się stworzyć kilka groźnych sytuacji. Minimalnie więcej mieli ich gospodarze. Za każdym razem Ruch ratował jednak Libor Hrdliczka, który zatrzymał groźne strzały choćby Davida Guby i Vladislavsa Gutkovskisa. Po drugiej stronie najlepsze szanse zmarnowali Jarosław Niezgoda i Michał Helik.



 



Kluczowy moment meczu miał miejsce w 65. minucie. Przy rzucie rożnym dla niecieczan, w polu karnym Ruchu doszło do przepychanki, w której – zdaniem arbitra Krzysztofa Jakubika – Michał Helik nieprzepisowo powstrzymał Artema Putiwcewa. Do rzutu karnego podszedł wprowadzony trzy minuty wcześniej Wojciech Kędziora, jednak były napastnik Piasta Gliwice uderzył bardzo lekko – tak, że świetnie dysponowany Hrdliczka nie miał problemów z obronieniem strzału. W jednej z ostatnich akcji meczu, gdy nawet Słowak nie był już w stanie uratować Ruchu, wyręczył go Martin Konczkowski, który wybił piłkę z linii bramkowej po strzale Romana Gergela.




 
Ruch nie zdołał wygrać trzeciego meczu z rzędu, ale podtrzymał serię meczów bez porażki. Punkt pozwolił zwiększyć przewagę nad ostatnim w tabeli Górnikiem Łęczna do dwóch punktów. Niecieczanie z kolei w tym roku jeszcze nie wygrali, notując trzeci remis z rzędu. Nadal nie mogą być pewni gry w grupie mistrzowskiej.


 


Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Ruch Chorzów 0:0


Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów: 3079.
Bruk-Bet: Pilarz – Fryc, Szarek, Putiwcew, Guilherme – Kupczak – Miszak (60. Gergel), Sztefanik, Babiarz (77. Nowak), Guba (62. Kędziora) – Gutkovskis. Trener Czesław MICHNIEWICZ.
Ruch: Hrdliczka – Konczkowski, Helik, Kowalczyk, Koj – Surma, Urbańczyk – Przybecki (83. Trojak), Lipski, Moneta (81. Oleksy) – Niezgoda (90. Arak). Trener Waldemar FORNALIK.


Żółte kartki: Fryc 51 (faul), Szarek 57 (faul), Putiwcew 86 (niesp. Zach.) - Koj 36 (niesp. Zach.), Kowalczyk 47 (faul), Helik 48 (faul)


 


 

Źródło: AUTOR: Michał Trela --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Trójka z Gdańska robi sobie wolne. Nie przyjadą na Cichą

#6831 Post autor: CentrumPrasoweR » 5 mar 2017, o 20:09

ŁM-->SPORTSLASKI.PL pisze:
Trójka z Gdańska robi sobie wolne. Nie przyjadą na Cichą

Obrazek


Mocno osłabieni na mecz z chorzowskim Ruchem przyjadą w następnej kolejce do Chorzowa piłkarze gdańskiej Lechii. Ciśnienia w meczu na szczycie Lotto Ekstraklasy nie wytrzymała trójka podopiecznych trenera Piotra Nowaka.

Okazji przypomnienia się kibicom chorzowskiego Ruchu nie będzie miał Grzegorz Kuświk. Napastnik, który dla "niebieskich" w 98 ligowych meczach zdobył 28 goli w starciu z "Kolejorzem" zobaczył dwie żółte kartki i będzie musiał pauzować w kolejnym meczu. Bezpośrednią czerwoną za uderzenie rywala "zarobił" Sławomir Peszko, choć i on wcześniej zobaczył również "żółtko" które i tak eliminowało go z przyjazdu na Cichą. Dodatkowo czerwoną kartkę przy Bułgarskiej dostał też rezerwowy bramkarz gdańszczan, Vanja Milinkovic-Savić



Ruch podejmie lidera Ekstraklasy w najbliższą sobotę o godzinie 18:00.
Źródło: AUTOR: ŁM --> PORTAL: SPORTSLASKI.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Surma ma powody do dumy, jak mało kto!

#6832 Post autor: CentrumPrasoweR » 5 mar 2017, o 23:09

brak-->PRZEGLADSPORTOWY.PL pisze:
Surma ma powody do dumy, jak mało kto!

Obrazek


Dla kibiców Ruchu Chorzów jest symbolem trwania na swojej pozycji. Łukasz Surma zanotował jubileuszowy występ w koszulce koloru niebieskiego.


– Niewielu zawodników może się pochwalić takim dorobkiem. Jest to dla mnie ogromny powód do dumy i radości – podkreślał Łukasz Surma, który wczoraj zanotował 250. ligowy występ w barwach Ruchu.


Podopieczni trenera Waldemara Fornalika odzyskali wiosną pewną równowagę. Po dwóch kolejnych zwycięstwach wywalczyli wczoraj remis na trudnym terenie w Niecieczy. „Niebiescy” notują serię trzech meczów bez porażki. – Powoli wychodzimy z tej najgorszej strefy. Jednak porównując to spotkanie do dwóch poprzednich, to wczoraj byliśmy najmniej groźni w ofensywie. Na to musimy zwrócić uwagę przed kolejnym starciem. To poniekąd wynikało z tego, że Termalica nie zostawiała nam zbyt wiele miejsca i musieliśmy grać w ataku pozycyjnym. Szczerze powiem, że nie wychodziło to tak jak powinno. Graliśmy za wolno i zawiązywaliśmy za mało akcji. Nad tym aspektem musimy się skupić w kolejnym tygodniu, bo bez tego nie będziemy wygrywać. Żelazna defensywa jest kluczem, ale też atak kombinacyjny jest ważny – analizował Łukasz Surma.




Doświadczony pomocnik obchodził wczoraj jubileusz. „Surmik” rozgrywał swój 250. ekstraklasowy mecz w barwach Ruchu. Debiutował w „Niebieskiej” koszulce prawie 19 lat temu. – Fajnie, że to tak długo trwa. Jestem bardzo dumny z tego, że było mi dane rozegrać tyle spotkań w barwach Ruchu. Myślę, że niewielu zawodników może się pochwalić takim dorobkiem. Jest to dla mnie ogromy powód do dumy i radości – podkreślił Surma. Jaką receptę na piłkarską długowieczność ma rekordzista Ekstraklasy pod względem liczby występów? – Przede wszystkim ważny jest ciężki trening. Myślę, że to jest klucz – stwierdził „Surmik”.


 

Źródło: AUTOR: brak --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Patryk Lipski: Założenia zrealizowane w połowie

#6833 Post autor: CentrumPrasoweR » 6 mar 2017, o 18:09

brak-->PRZEGLADSPORTOWY.PL pisze:
Patryk Lipski: Założenia zrealizowane w połowie

Obrazek


Po meczu padło stwierdzenie, że trzeba szanować ten punkt i to jest prawda. Zdobyliśmy go na ciężkim terenie, ale wiemy, że jeszcze wiele elementów musimy poprawić - tak remis Ruchu w starciu z Termaliką skomentował pomocnik Niebieskich.


Ruch w sobotę bezbramkowo zremisował z Termaliką i przedłużył do trzech passę meczów bez porażki. To jedne z niewielu pozytywów, jakie chorzowianie mogli wyciągnąć po tym spotkaniu. Co więcej, gdyby nie świetna dyspozycja w bramce Libora Hrdliczki, "Niebiescy" z Niecieczy wracaliby bez punktu.


 


- Po meczu padło stwierdzenie, że trzeba szanować ten punkt i to jest prawda. Zdobyliśmy go na ciężkim terenie, ale wiemy, że jeszcze wiele elementów musimy poprawić. Mam nadzieję, że ochy i achy będą już po meczu z Lechią - powiedział w programie "Radio Canal" emitowanym na facebookowym profilu Canal + Patryk Lipski.



 


Choć oba zespoły preferują grę z kontrataku, Termalika zdecydowanie lepiej radziła sobie w ataku pozycyjnym od podopiecznych Waldemara Fornalika. - Byłem tym zaskoczony, bo w poprzednich meczach preferowali inny styl gry. Bardziej skupiali się na defensywie, ale tutaj poniekąd to my ich zmusiliśmy do takiej gry. Wiedzieliśmy, że oni mogą wykorzystać jakiś nasz błąd, gdy będziemy grać w ataku pozycyjnym, a chcieliśmy ich popełnić jak najmniej. Myślę, że nasze założenia zostały w połowie zrealizowane, bo nie straciliśmy bramki, ale z przodu także było zero. Możemy być tylko połowicznie zadowoleni - podsumował pomocnik Ruchu Chorzów.


Źródło: AUTOR: brak --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Bramkarz Ruchu nie czuje się bohaterem

#6834 Post autor: CentrumPrasoweR » 7 mar 2017, o 09:09

Michał Trela-->PRZEGLADSPORTOWY.PL pisze:
Bramkarz Ruchu nie czuje się bohaterem

Obrazek


- Jesienią często brakowało mi przy interwencjach farta. Czas wreszcie pomagać drużynie – mówi bramkarz „Niebieskich”, Libor Hrdliczka. I dodaje, że w Niecieczy rozegrał swój najlepszy mecz w polskiej LOTTO Ekstraklasie.

MICHAŁ TRELA: Na pomeczowej konferencji prasowej mówili o panu obaj trenerzy. Czuje się pan bohaterem meczu?
LIBOR HRDLICZKA: - Nie czuję się, bo wszyscy koledzy w obronie i nie tylko w obronie, rozegrali dobry mecz. Podobała mi się nasza gra. Ale Termaliki też. Wszyscy dobrze się bawiliśmy. Miałem wrażenie, że obu drużynom dobrze się grało. A gdy się dobrze gra, to też dobrze się broni. Były strzały na moją bramkę, ale to nie były jakieś ekstra interwencje. Bramkarz rywali też świetnie bronił, bo my też mieliśmy okazje. Ogólnie, to był dobry mecz. Szkoda, że bez bramek. Obroniony rzut karny to natomiast w pięćdziesięciu procentach zasługa Łukasza Monety. Przed strzałem powiedział mi, żeby rzucić się na lewą stronę, po ziemi. Łukasz prawdopodobnie byłby dobrym analitykiem albo statystykiem. Dziękuję mu za tę wskazówkę.




To był pana najlepszy mecz w Ruchu?
LIBOR HRDLICZKA: - Myślę, że tak. Da się go porównać jedynie z debiutem z Koroną Kielce, który też był dobry. Potrzebowałem takich interwencji, bo jesienią często brakowało mi farta. A bramkarz musi pomagać drużynie. Najwyższy czas to robić.



Kibice mogą powoli zapominać o Matuszu Putnockym?
LIBOR HRDLICZKA: - Trudno sprawić, by kibice nie tęsknili za Matuszem. Znam go jeszcze ze Słowacji. To bardzo dobry bramkarz. Nadal stoi przede mną ciężkie zadanie, ale liczę, że się uda. Jesienią było mi trudniej, bo wchodziłem w trakcie rundy. Teraz znam już drużynę, byliśmy razem na obozie, trochę lepiej radzę sobie po polsku. Komunikacja jest łatwiejsza, przez co sam lepiej się czuję.




Nie podtrzymaliście serii zwycięstw, ale zaliczyliście trzeci mecz bez porażki. To dodaje wam siły?
LIBOR HRDLICZKA: - Wszyscy widzą, że umiemy grać w piłkę i że jest za wcześnie, by nas skreślać. W zimie, gdy byliśmy na ostatnim miejscu, też było na to za wcześnie, bo różnice w tabeli były bardzo małe. Walka będzie do samego końca. Nasza passa jest na razie krótka. Dla mnie trzy mecze to jeszcze nie seria. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie dalej będziemy zdobywać punkty.

Źródło: AUTOR: Michał Trela --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Trzech graczy Ruchu może nie zagrać z Lechią

#6835 Post autor: CentrumPrasoweR » 7 mar 2017, o 13:03

Eurosport/Onet-->EUROSPORT.ONET.PL pisze:
Trzech graczy Ruchu może nie zagrać z Lechią

Obrazek





Przed meczem z Lechią Gdańsk trzech zawodników Ruchu narzeka na urazy - poinformował chorzowski klub za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej.
Po ligowym starciu z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza (0:0), trzech zawodników "Niebieskich" narzeka na urazy. Nie wiadomo jeszcze, czy będą mogli zagrać w sobotę przeciwko Lechii Gdańsk. W poniedziałek razem z drużyną Ruchu nie trenowali Miłosz Przybecki, Patryk Lipski i Marcin Kowalczyk.
Przybecki w Niecieczy doznał urazu mięśnia dwugłowego uda, jednak niebawem powinien wrócić do zajęć z zespołem. Lipski naciągnął mięsień czworogłowy uda i również pracuje indywidualnie. Jak informuje fizjoterapeuta Ruchu, Włodzimierz Duś w jego przypadku decydującym dniem będzie czwartek. U Kowalczyka pojawiło się natomiast zapalenie ścięgna Achillesa.
Podopieczni Waldemara Fornalika zajmują obecnie czternaste miejsce w ligowej tabeli i mają na koncie 23 punkty. Z Lechią Gdańsk zmierzą się w sobotę 11 marca w ramach 25. kolejki rozgrywek.
Źródło: AUTOR: Eurosport/Onet --> PORTAL: EUROSPORT.ONET.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Miłosz Przybecki: "Nie będę się wstydził tego że szybko bieg

#6836 Post autor: CentrumPrasoweR » 7 mar 2017, o 13:09

Łukasz Michalski-->SPORTSLASKI.PL pisze:
Miłosz Przybecki: "Nie będę się wstydził tego że szybko biegam"

Obrazek


Długo trzeba było czekać na okazję do tej rozmowy. Po przeciętnej jesieni i niepowodzeniach w poprzednich klubach Miłosz Przybecki w końcu nawiązuje do skali talentu, jaką objawił kilka lat temu w barwach warszawskiej Polonii. O zaglądaniu do portfela, przygodach w Polonii Wojciechowskiego i Króla, motywacji do gry w Chorzowie i kilku innych sprawach - zapraszamy do lektury wywiadu z najszybszym człowiekiem w lidze.

Łukasz Michalski: Pomału odklejasz z siebie łatkę lekkoatlety bez piłkarskich walorów. Przylgnęła do ciebie w ciągu ostatnich lat.

Miłosz Przybecki: Tak i czuję, że to mój czas. Solidnie przepracowałem okres przygotowawczy i wierzę w utrzymanie Ruchu w Ekstraklasie.



O Ruchu jeszcze pomówimy. Siedziały ci w głowie te nieprzychylne komentarze dotyczące gry w ostatnich sezonach? Choćby pamiętna zbitka nieudanych zagrań ze spotkania Zagłębia Lubin z Pogonią Siedlce jeszcze w I lidze?

Wiadomo jak to jest. Jak ci nie idzie, łatwo zrzucić na ciebie kubeł pomyj. Faktycznie trochę się w tym czasie o sobie naczytałem. Tylko co to za problem zmontować film z takich zagrań, jakie przytrafiają się praktycznie każdemu zawodnikowi w meczu. I to w meczu, w którym całej drużynie szło po prostu kiepsko. Każdy woli, gdy pisze się o nim w superlatywach, niż ze słowami krytyki, ale ja nauczyłem się z tym radzić i przestałem zwracać uwagę na prasowe artykuły.



"Czy najbogatszy sprinter w Polsce znów kogoś nabierze" - to cytat z portalu "Weszlo" po przygodzie w Lubinie. Ani jej, ani nawet tej w Pogoni nie mogłeś zaliczyć do udanych.

Nie do końca. W Pogoni może nie miałem pewnego miejsca w składzie, ale zaliczałem minuty praktycznie w każdym spotkaniu. Problem polegał na tym, że na moją pozycję sprowadzono zawodnika za którego klub zapłacił sporo pieniędzy. I on grał, a przecież Adam Gyursco wiosny 2016 wcale nie miał zachwycającej. Dostał zaufanie od klubu, na pewno było mu łatwiej.



To jak zapracować sobie na zaufanie, skoro to ono determinuje to czy masz miejsce w składzie, czy nie? Bo to chyba nie tak, że dostaje się je "ot tak"?

Tak jak mówię - ściąga się kogoś za grube pieniądze, to ma się na niego jakiś plan. Ale... nie ma sensu o tym mówić i się tłumaczyć. Robiłem wszystko co mogłem i myślę, że gdyby trener Czesław Michniewicz został w Pogoni, to ja też wciąż bym w Szczecinie grał. Dobrze wyglądałem w treningach, kiedy dostawałem szansę to potrafiłem coś dać zespołowi.



Śledząc twoją karierę można jednak odnieść wrażenie, że idzie ci tam, gdzie akurat nie ma kasy. Ruch Radzionków, Polonia Warszawa za czasów Ireneusza Króla i teraz obiecujący początek wiosny w Chorzowie.

Trudno mi powiedzieć... W Polonii faktycznie odpaliłem gdy przy Konwiktorskiej pojawiły się problemy. Po tamtej rundzie w Lubinie oczekiwania wobec mnie były już bardzo duże. Ale to nie jest tak, że ja nie chciałem tam grać dobrze. Nie wiem... może był jakiś problem w głowie.



Wyjścia są dwa - albo nie wytrzymywałeś presji, albo osiadasz na laurach gdy na koncie pojawia się regularna wypłata. "Piłkarzyki" dostają duże pieniądze i nie chce im się biegać - to przecież utarty slogan wśród kibiców, gdy nie idzie.

W Lubinie nie pomagało też to, że jako zespół wyglądaliśmy słabo. Wtedy, gdy spadaliśmy z ligi trudno było w sumie kogoś wyróżnić. Chyba każdy z nas miał tam słabszy okres. Dobrze, że udało się wtedy do tej elity szybko wrócić. Widać jak dziś funkcjonuje ten klub.



Pierwszy raz kasa mogła zawrócić ci w głowie po przenosinach z ubogiego Ruchu Radzionków do Polonii Warszawa Józefa Wojciechowskiego.

Radzionków chciał mnie wtedy sprzedać, bo w kasie pieniądze za ten transfer bardzo się przydały. To samo było później z Makami. Ale ja się cieszę, że w ten sposób spłaciło się zaufanie jakim mnie w "Cidrach" obdarzono. Przed przenosinami do Warszawy miałem sporo propozycji, ale świadomie wybrałem Polonię. Tam był wtedy mocny skład, bardzo duże aspiracje - paliłem się do tego, by spróbować.



Z jednej strony aspiracje z drugiej... to był wtedy trochę zwariowany klub. Trenerzy zmieniali się z ogromną częstotliwością, prezes lubił ostro skomentować wasze występy, a nawet wymusić na trenerze zmianę w trakcie meczu. Jak sobie z tym radziłeś?

Było kilka ciekawych akcji. Każdy wie, jaki był prezes Wojciechowski. Lubił zabierać nas ja jakieś lunche, no i komentować. Po wygranych bardzo mocno chwalił, po przegranych mogło wydarzyć się wszystko. Trenerzy też nie mieli spokoju, często się zmieniali. Ale ja te pierwsze miesiące traktowałem przede wszystkim jako aklimatyzację. Na początku to w Polonii faktycznie było dobrze. Finansowo poukładane, skład bardzo dobry. Mieliśmy tam duże nazwiska, więc ja miałem problemy z miejscem w jedenastce. Założenie było takie, by grać o najwyższe cele. A ja młody, mimo że dostawałem powołania do młodzieżowej reprezentacji, szans na grę w lidze nie otrzymywałem.



Kiedyś powiedziałeś nawet, że po pewnym czasie wiedziałeś że bez względu na formę i tak nie zagrasz.

No, bo jeździłem na kadrę, notowałem tam dobre występy, czułem, że jestem w niezłej dyspozycji. Bywało, że przez cały tydzień w treningach byłem przygotowywany pod grę w wyjściowej jedenastce, a gdy trener czytał skład okazywało się, że brakuje dla mnie miejsca nawet w "osiemnastce". Trudno mi to było sobie wytłumaczyć. Chodziłem wkurzony, no ale musiałem cierpliwie czekać. No i pewnego razu drużynie coś nie poszło, prezes Wojciechowski wziął nas na lunch. W trakcie jedzenia spojrzał na mnie i mówi:



- Sikorski! A co ty tak słabo grasz, nic nie możesz strzelić. Ja ci tyle płacę, a ty co?

- Prezesie, ale ja nie jestem Sikorski... Jestem Przybecki.



Nastąpiła mała konsternacja. Prezes po cichu zapytał o coś kogoś z boku z małym niedowierzaniem, a po chwili mówi:



- Przybecki, ale ty też coś mi nie błyszczysz. Nic jeszcze nie zagrałeś.



Ja się już nic nie odezwałem, a w następnym meczu... wyszedłem w pierwszym składzie.



Przychodząc z Radzionkowa było jakiekolwiek miejsce na negocjacje z prezesem? Czy od razu potraktowałeś to co ci proponowano jak jakąś kosmiczną stawkę?

To się odbywało między dyrektorem sportowym a moim menadżerem. Ja byłem wtedy młody, nie podpalałem się, nawet nie skupiałem się na tym ile chcę zarabiać. Menadżer poinformował mnie co i jak. Wiadomo, to były dobre pieniądze, ale też nie jak to powiedziałeś "kosmiczne". Młodzi zawodnicy wcale nie byli tak rozpieszczani jak ci, którzy trafiali na przykład zza granicy. Ale jasne, byłem zadowolony z tego co miałem.



Mówiło się jednak wtedy, że Wojciechowski psuje rynek i psuje was - młodych piłkarzy.

Ale my naprawdę mieliśmy wtedy rozsądne pieniądze, a nie jakieś wygórowane. Ale ci starsi to faktycznie, mogli liczyć na wielokrotnie wyższe uposażenie.



Tak czy inaczej, można było przez chwilę zapomnieć o piłce i trochę zwariować. Pewna wypłata, Warszawa - żyć nie umierać. Pojawił się taki problem?

Nie, ja mogę powiedzieć, że wspominam tamten czas bardzo dobrze. Potrafiłem się skupić na piłce, choć wiadomo, że było trochę opcji co zrobić z wolnym czasem (śmiech). Ale jak jesteś profesjonalistą, to musisz sobie to poukładać i wiedzieć co wolno, a co nie. Nie odbiło mi, ale życie stało się lepsze. W Radzionkowie rosły problemy, bo o ile z początku nie było źle, to potem trzeba było się z chłopakami składać na paliwo żeby dojechać na trening. Ale i to fajnie wspominamy. A Warszawa? Duży przeskok, ale sodówa nie odwaliła.



Zdążyłeś przy Wojciechowskim przygotować się na to, co działo się za rządów jego następcy?

Tak się zdążyłem finansowo zabezpieczyć, że później... miałem bardzo duże długi. Mieliśmy naprawdę ogromne plecy, niektórzy nawet 10 miesięcy zaległości. To, co sobie odłożyliśmy szybko się skończyło.



Od początku wiedzieliście, że z Królem będą problemy?

Ja go wcześniej nie znałem, myślałem że będzie tak jak nam obiecywał. Nie skupiałem się na tym, myślałem o szansie na grę. Wierzyłem, że coś się w tej kwestii zmieni już po wcześniejszym wypożyczeniu do Korony Kielce. W sparingach szło mi tam świetnie, ale tuż przed wznowieniem rozgrywek zerwałem więzadło krzyżowe i to znowu mnie przystopowało. No a jak już wróciłem po kontuzji, to akurat przy Konwiktorskiej zaczęło się organizacyjnie psuć. Z początku jeszcze jakieś zaliczki na życie do nas trafiały, potem zaczęły się słynne przelewy z Wiednia które idą do dziś. Stworzyła się za to szansa na grę dlatego ja z jednej strony faktycznie - musiałem dawać sobie radę, ale z drugiej strony bardzo skupiałem się na piłce. Chciałem w końcu zaistnieć. Trener Piotr Stokowiec mi zaufał i udało się - i mi indywidualnie i drużynowo, bo zrobiliśmy dobry wynik.



Faktycznie, to była runda po której świat o tobie usłyszał. Na boisku błyszczałeś, szerokim echem odbiły się twoje wyniki badań dynamiki, czy skoczności. Szybszy niż Bolt, skacze wyżej niż Cristiano Ronaldo. Jak ty do tego podchodziłeś?

Nie brałem tego jakoś bardzo do siebie, ale... skłamałbym, gdybym powiedział że było mi z tego powodu smutno (śmiech). Mówiono o mnie, pisano, a to było wtedy dla mnie coś nowego. Strzeliłem kilka bramek, pokazałem się z dobrej strony, pokazałem walory szybkościowe. Do tego dobrze wypadłem na tych badaniach, o których akurat powstał film. Sporym echem się to odbiło. Tylko... szybko przycichło, a wrócono do tego filmu już ze złośliwościami wtedy, kiedy grałem słabiej.







Atut nagle przestał być atutem?

Właśnie! Ale nauczyłem się, że zawsze tak będzie. I że muszę pamiętać, by doceniać te swoje mocne strony.



Dziś, kiedy powtarzasz tego typu badania, dalej masz takie imponujące wyniki?

Jeśli chodzi o szybkość to... szybszy jestem. Poważnie! Nie wiem od czego to zależy. Nie skupiam się na tym, by być szybszy, skupiam się po prostu na treningu, wykonuję ćwiczenia. Co jakiś czas są badania i wychodzi na to, że te wyniki są lepsze niż miałem w Polonii. Tylko wiadomo, najważniejsze jest to, co sprzedam na boisku. Nie zamierzam wstydzić się tego, że szybko biegam. Muszę na tym bazować. W końcu to mój główny atut. Ale to też nie jest tak, że szybkość to wszystko co mogę pokazać. Przecież kilka bramek strzeliłem, parę asyst dałem, a do tego mimo wszystko trzeba umieć grać w piłkę. Nawet jak nie szło w lidze, to nie było tak że się obijałem. Wymagano ode mnie bardzo wiele, a w piłce bywa tak, że nawet bez asyst i goli możesz być zadowolony z występu.



Za samą szybkość nie trafiłbyś choćby do Lubina.

No właśnie. Nie trafiłbym też do młodzieżówki i to do pierwszego składu w którym były wielkie dziś nazwiska. Nigdy się nie podłamałem, motywowałem się do ciężkiej pracy. Nie jestem jeszcze taki stary, wierzę, że najlepsze ciągle przede mną.



Podobno nie skorzystałeś z możliwości przenosin do Premier League?

Było minęło. To było tak, że jak dostałem propozycję z Anglii to musiałem szybko podjąć decyzję o przenosinach do Lubina. W Anglii trzeba było czekać kilka dni na rozmowy, w Zagłębiu ponaglali. Pomyślałem, że na wyjazd może jest jeszcze trochę za wcześnie. Postanowiliśmy z menadżerem, że warto zostać jeszcze w Polsce i trochę się ograć. Cóż... czasu nie cofnę. Jestem tu gdzie jestem, przede mną jeszcze trochę grania.



Po tym najlepszym dotychczas okresie w Warszawie mówiłeś, że liczyłeś nawet na jakieś powołanie do pierwszej reprezentacji. W porównaniu do tamtego czasu - gdzie jesteś teraz? Miałbyś odwagę, by wrócić do tych marzeń?

Marzyć nikt mi nie zabroni i zawsze będę mówił, że chciałbym kiedyś zagrać w pierwszej reprezentacji. Tylko że teraz inaczej podchodzę do sprawy. Nie myślę o tym co kto mówi. Pracuję, robię wszystko by dobrze wypaść na boisku a nagrody za to jeszcze przyjdą. Kilku moich kolegów w tej kadrze jest - Wszołek, Teodoroczyk, jeździłem przecież z Krychowiakiem czy ze Szczęsnym. Mnie to motywuje, wiem, że kiedyś z nimi grałem i zrobię wszystko by jeszcze z nimi zagrać!



Ten Lubin to ostatecznie był dla ciebie niewypał?

Nie jestem zadowolony z tego okresu, ale nie będę tego żałował. Dużo się nauczyłem. Każdy ma swoją drogę, na której nie zawsze jest pięknie i kolorowo. Wiem jak ważne jest dla piłkarza by podołał oczekiwaniom. Do dziś mam zajęcia z trenerem mentalnymi i bardzo mi to pomaga. Stałem się odporny na to co dzieje się wokół. Kiedyś udawałem, że tego wszystkiego nie słucham, ale... leżało mi to na serduchu. Każdy lubi mieć dobrą prasę, a nikt nie lubi jak pisze się o nim źle.



To złe pisanie było sprawiedliwe?

To jak pisali świadczyło też o oczekiwaniach. To w sumie znaczyło, że wiedzieli na co tak naprawdę mnie stać. Gdyby ludzie od początku uważali mnie za słabego zawodnika, nie poświęcaliby mi nawet czasu. Ale wcześniej zobaczyli, że potrafiłem grać bardzo dobre mecze, więc czemu miałbym zapomnieć jak grać w piłkę? Poza tym nie mogę żałować pobytu w Lubinie, w którym jako piłkarze nie mieliśmy żadnych problemów - warunki, boiska, kontrakty, wypłaty - tam niczego nie brakowało!



Pewnie nie żałujesz też, że byłeś w Warszawie, choć tam tak różowo nie było.

Żałuje tylko tego, że Polonia została w taki sposób potraktowana. Ktoś to zwyczajnie rozwalił, a ten klub zasługuje na to by być w Ekstraklasie. Do dziś mi żal, bo pokazaliśmy że sportowo dobrze sobie radzimy, a wszystko tak szybko się rozpadło.



W Lubinie za to mocno zaglądano ci do portfela...

I tego właśnie nie lubię. Nie lubię gdy ocenia się zawodnika przez pryzmat tego ile zarabia, jakim jeździ samochodem. Nikt z nas się nie dziwił, że kibice reagują na naszą postawę na boisku, na wyniki. Tylko, że jak już byliśmy bliscy spadku zrobiło się... za gorąco. Obrzucić komuś auto cegłami, bić kogoś... Sam chodziłem po mieście mocno się za siebie oglądając.



Jaki to przynosi skutek?

Nie ma w tym żadnego sensu. Każdy reaguje inaczej. Jeden się boi, drugi się nie boi, ale nigdy nie wiesz czy za chwilę nie oberwie ktoś z twojej rodziny. Na boisku się o tym nie myśli, a i tak każdy dawał z siebie maksa ale nie szło. Nie rozumiem tamtego spadku, bo mieliśmy mocną drużynę. Ale... nazwiska nie grają.



Pod tym względem w Chorzowie macie ogromne wsparcie i cierpliwych kibiców.

Szczerze mówiąc to ja takiego czegoś w życiu nie widziałem. Przyjeżdżamy z obozu a tu pełno kibiców pod stadionem. Race, motywujące hasła, piosenki. Widać, jak tym kibicom zależy na tym by Ruch był w Ekstraklasie i dlatego oddamy serce dla tego zespołu by ten klub utrzymać.



Czujecie się rozgrzeszani tym, że wokół klubu panuje trudna atmosfera i warunki pracy dalekie są od spokojnych?

Każdy wie, że jest ciężko, ale tak jak mówiłem - wychodząc na boisko nikt nie myśli o niczym innym jak tylko o zwycięstwie. Daję sobie rękę uciąć za ten zespół, że tu nikt nie myśli na placu gry o tym kiedy będzie wypłata i nikomu nie przyjdzie do głowy by odpuszczać. Nie ma takiej opcji.



Ok, ale na mecz wychodzisz w lutym, a wcześniej musisz jakoś skupić się na przygotowaniach w trakcie których ciosy spadają z każdej strony.

Ale jest czas na rozmowę i jest czas na pracę. Jak jest trening to trenujemy. Jak jest po zajęciach, to takie rzeczy można wspólnie omówić. Bo były kłopoty i wciąż są nie do końca rozwiązane kwestie. Ale ja chce się tu odbudować, osobiście robię wszystko by grać i to jest teraz dla mnie kluczowe.



Sam fakt, że trafiłeś do Ruchu świadczy o tym, że nie jesteś w tym miejscu, w którym chciałeś? Na Cichą trafiają dwie kategorie piłkarzy - tacy, których jeszcze nikt nie zna i tacy w których już mało kto wierzy.

Ruch wyciągnął do mnie rękę. Pomógł w tym, bym ruszył z miejsca. Ja zrobię wszystko by się za to odpłacić dobrą grą. I powiem ci, że jest mi tu dobrze. To nie tak, że jestem tu na siłę, bo nie miałem wyjścia i będę chciał szybko uciekać. Trafiłem do wielkiego klubu, 14-krotnych Mistrzów Polski i bardzo sobie to cenię. Nie chcę czarować, wiem, że nie miałem ostatnio dobrej passy w poprzednich klubach. Ale doceniam to, że Ruch mnie chciał i zrobię wszystko by dobrze grać dla tego zespołu.



Byłeś przygotowany na to, że w Chorzowie początkowo trudno będzie wskoczyć do składu? U trenera Fornalika często trzeba przepracować kilka miesięcy, by być przygotowanym do gry w jego jedenastce.

W pierwszych meczach nie zagrałem, ale jak wskoczyłem do zespołu z Arką to wypadłem nieźle. Z Wisłą Płock pokazałem się z dobrej strony, zrobiłem karnego i wydawało mi się, że wszystko idzie do przodu. Szybko przystopowały mnie kontuzje w pucharowych meczach ze Stomilem i Lechem. Ale ja żyję tym, że teraz dostaję szanse. Chcę je jak najlepiej wykorzystać i utrzymać Ruch w Ekstraklasie.



Brałeś pod uwagę, że trener Fornalik ma rękę do takich piłkarzy jak ty? Że przy Cichej w ostatnich latach odrodziło się kilka nazwisk?

Na pewno Ruch słynie z tego, że potrafi wyciągać piłkarzy z dołka. Nie wiem jak to się dzieje, nie analizowałem dlaczego. Wierzę, że i mnie dotknie ten fenomen. Jestem dobrze przygotowany, dobrze się czuję. To jest mój moment! Ja już na obozie czułem się bardzo dobrze. To, że nie zagrałem z Cracovią podwójnie mnie zmotywowało. Wiedziałem, że jak w końcu zagram to wykorzystam szansę. Bramka, czy asysta dodają pewności siebie, ale nie podpalam się. Ciężko pracuję na to by wywalczyć miejsce w składzie, nie było w tym żadnego farta. I nie myślcie, że tu nie ma konkurencji. To klub w Ekstraklasie, w kadrze jest dwudziestu paru zawodników, są młodzi którzy też pokazują potencjał i liczą, że ich czas nadejdzie.



Zabrano wam zimą 4 punkty a Ruch już wyskoczył "nad kreskę". Dla was pewnie budujące?

Po tym nie do końca udanym spotkaniu z Cracovią mecz z Legią mocno nas napędził. Uwierzyliśmy w siebie i w to, że faktycznie możemy wygrać z każdym. I takich spotkań będzie więcej. Ruch to nie jest zespół, który tylko wybija piłkę. Ruch potrafi w nią grać. OK, nastawiamy się na kontry, ale robimy to mądrze, ma do tej gry dobrych zawodników i uważam, że dziś zasługiwalibyśmy nawet na miejsce w ósemce. Ale okoliczności są jakie są i dziś celem nadrzędnym musi być utrzymanie.


Źródło: AUTOR: Łukasz Michalski --> PORTAL: SPORTSLASKI.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Górnik pobił rekord ligi! Śledzimy frekwencje na śląskich st

#6837 Post autor: CentrumPrasoweR » 7 mar 2017, o 15:09

Sportslaski.pl-->SPORTSLASKI.PL pisze:
Górnik pobił rekord ligi! Śledzimy frekwencje na śląskich stadionach

Obrazek


Już w pierwszym wiosennym meczu Górnik Zabrze pobił rekord frekwencji Nice I ligi. Trzy razy mniej widzów oglądało spotkanie Piasta Gliwice z Wisłą Kraków.

Górnik Zabrze - GKS Tychy: 17 777 widzów (905 gości)

Derby Śląska pod względem kibicowskim nie zawiodły. Na stadionie pojawiło się prawie 18 tysięcy kibiców, w tym blisko tysięczna grupa gości. Obie drużyny mogły liczyć na głośny doping, przez co atmosfera spotkania znacznie przewyższała poziom meczu. Tyszanie w drugiej połowie odpalili pirotechnikę, a część rac została wyrzucona na sąsiednie sektory i murawę.



Piast Gliwice - Wisła Kraków: 5447 widzów (1150 gości)

Przy Okrzei zapełniła się nieco ponad połowa stadionu. Sporą część frekwencji stanowili przyjezdni, którzy zostali solidnie wsparci fanami Ruchu Chorzów. Łącznie w sektorze gości było 1150 osób, w tym 300 "Niebieskich". Chorzowianie co prawda tego samego dnia grali w Niecieczy, ale na ten mecz kibice spod znaku "eRki" mieli zakaz wyjazdowy. Mimo to, na obiekcie pojawiła się skromna grupka przyjezdnych.



Frekwencja w regionie - 2017 rok (średnia - łączna liczba widzów - liczba meczów)

1. Górnik Zabrze: 17 777 - 17 777 (1)

2. Ruch Chorzów: 5868 - 11 736 (2)

3. Piast Gliwice: 4661 - 9322 (2)

4. Odra Opole: 1600 - 1600 (1)

5. Polonia Bytom: 781 - 781 (1)

6. Rozwój Katowice: 425 - 425 (1)



GKS Katowice, GKS Tychy, Podbeskidzie Bielsko-Biała i ROW 1964 Rybnik jeszcze w tym roku u siebie nie grały.
Źródło: AUTOR: Sportslaski.pl --> PORTAL: SPORTSLASKI.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Laur najlepszej interwencji w lutym dla Libora Hrdlicki

#6838 Post autor: CentrumPrasoweR » 7 mar 2017, o 18:09

brak-->PRZEGLADSPORTOWY.PL pisze:
Laur najlepszej interwencji w lutym dla Libora Hrdlicki

Obrazek


Mecz z Legią Warszawa wygrany 3:1 pokazał, że Ruch Chorzów dobrze popracował zimą. Duży udział w sukcesie drużyny Waldemara Fornalika miał Libor Hrdlicka, który kilka razy zatrzymał warszawiaków.


Pierwsze tygodnie po powrocie na ligowe boiska po zimowej przerwie należały do Ruchu Chorzów. Niebiescy dźwignęli się już z ostatniej lokaty w tabeli ponad strefę spadkową, a piłkarze z Chorzowa zgarnęli tytuły autora najładniejszego gola (Maciej Urbańczyk) i najlepszej interwencji miesiąca (Libor Hrdlicka).


Słowacki bramkarz bardzo dobrze wprowadził się na boiska Ekstraklasy i w Chorzowie dawno już przestali płakać po Matusu Putnockim, który przeniósł się do Lecha Poznań. Hrdlicka broni pewnie, a często także efektownie, tak jak w meczu z Legią, kiedy zatrzymał strzał Tomasa Necida z zaledwie kilku metrów.


 


Wyróżniona przez internautów interwencja bramkarza Ruchu Chorzów:




 




Legia - Ruch (0:1): Hrdlicka znów ratuje Ruch! Necid wciąż daleko od formy, to powinien być gol

 


 

Źródło: AUTOR: brak --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Warto stawiać na słowackich bramkarzy

#6839 Post autor: CentrumPrasoweR » 7 mar 2017, o 19:09

Leszek Błażyński-->PRZEGLADSPORTOWY.PL pisze:
Warto stawiać na słowackich bramkarzy

Obrazek


Libor Hrdliczka wiosną spisuje się znakomicie. Wszyscy doceniają jego interwencje w ostatnich spotkaniach.


 


Słowacki golkiper w sobotę w Niecieczy rozegrał najlepszy swój mecz w „niebieskich” barwach. - Da się go porównać jedynie z debiutem z Koroną Kielce – przyznaje sam Libor Hrdliczka. 24 października poprzedniego roku „Niebiescy” pokonali w lidze kielczan 4:0. Bramkarz otrzymał wysokie noty za swoje parady, ale wtedy nie miał tak dużo pracy jak w ostatniej kolejce.
- Bez wątpienia przeciwko Niecieczy spisał się bardzo dobrze. Rywale nie zaskoczyli go nawet z rzutu karnego i to była kluczowa obrona w tym spotkaniu – podkreśla Mirosław Dreszer, który w swojej długiej karierze występował także w bramce Ruchu. Hrdliczka w 65 minucie wyczuł intencje Wojciecha Kędziory i pewnie złapał uderzaną z 11 metrów piłkę. Wcześniej wygrał pojedynki sam na sam, wybronił uderzenia z dystansu, jak i z bliska. - To nie były jednak jakieś ekstra interwencje – mówił skromnie.




Było ich wielu
Po rundzie jesienniej nie zachwycano się jego grą. Bronił przyzwoicie, ale zdarzały mu się także wpadki. - Muszę dalej ciężko pracować – tłumaczył. Zimą przy Cichej chciano nawet sprowadzić kolejnego golkipera. W pewnym momencie trenowało z pierwszą drużyną pięciu bramkarzy! Testowany był Szwajcar Miodrag Mitrović, ale nie zdecydowano się na jego zatrudnienie. W końcu, po tym jak rozwiązał umowę Wojciech Skaba, okazało się, że o miejsce w bramce Hrdliczka będzie rywalizował przede wszystkim z Jakubem Miszczukiem. Słowak okazał się lepszy. Na inaugurację, w starciu z Cracovią, bronił niepewnie. W kolejnych trzech spotkaniach spisywał się już wyśmienicie. - Sztab szkoleniowy postawił na niego a gdy bramkarz ma takie zaufanie, czuje poparcie, wtedy gra mu się zdecydowanie lepiej. Z Cracovią prezentował się tak sobie, ale miał świadomość, że po jednym-dwóch błędach nie siądzie na ławce rezerwowych, tylko nadal będzie grał – zaznacza Dreszer.
- Hrdliczka wreszcie zaczął bronić na miarę swoich umiejętności – zaznacza Marian Ostafiński, były stoper „Niebieskich”. - Ruch zmienił jednak także styl. Drużyna broni się większą ilością piłkarzy, prawie wszyscy zawodnicy wracają na własną połowę, a później zespół kłuje rywali kontrami. Podoba mi się ich gra, to mądra i skuteczna taktyka. Chorzowianie zdobyli w trzech ostatnich meczach 7 punktów. W Niecieczy też mogli wygrać. Tak naprawdę niewiele im do tego zabrakło – dodaje mistrz olimpijski z 1972 roku.



Szybki, gibki, dynamiczny
Hrdliczka od początku, gdy podpisał kontrakt z Ruchem, porównywany jest do swojego rodaka Matusza Putnocky"ego, który przy Cichej wypromował się.
- Matusz był szybki, gibki, dynamiczny. Libor też ma te cechy. To bardzo ciekawy golkiper i dobrze, że wiosną spisuje się coraz lepiej. Cała drużyna jednak idzie do przodu. Chłopcy coraz bardziej w siebie wierzą. Wygrana na Łazienkowskiej podbudowała ich – nie ma wątpliwości Mieczysław Szewczyk, pomocnik, który zdobył z Ruchem w 1989 roku mistrzostwo Polski. - Trzeba pochwalić Libora za ostatnie spotkania, ale to nie jest jeszcze ten poziom, co Putnocky. Jego poprzednik był bardzo regularny, a o tym, że Matusz jest naprawdę dobrym bramkarzem jak na naszą ligę, świadczy jego postawa w Lechu. W barwach „Kolejorza” nie puścił jeszcze w tym roku bramki – dodaje Ostafiński.

Źródło: AUTOR: Leszek Błażyński --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Maciej Urbańczyk z najładniejszym golem miesiąca!

#6840 Post autor: CentrumPrasoweR » 7 mar 2017, o 21:09

brak-->PRZEGLADSPORTOWY.PL pisze:
Maciej Urbańczyk z najładniejszym golem miesiąca!

Obrazek


Taki mecz pamięta się długo. Wygrana 3:1 Ruchu Chorzów z Legią przy Łazienkowskiej to nie zdarza się często. Każda z bramek była piękna. Jednak gol Macieja Urbańczyka, zdaniem internautów - najpiękniejszy.


LOTTO Ekstraklasa w lutym wróciła na boiska z przytupem, a na murawach zobaczyliśmy kilka naprawdę efektownych goli. Najładniejszym z nich było waszym zdaniem trafienie Macieja Urbańczyka z Ruchu Chorzów z meczu z Legią Warszawa.


W spotkaniu Ruchu z Legią przy Łazienkowskiej padły dwa niezwykle efektowne gole, bo obok Macieja Urbańczyka pięknym trafieniem z rzutu wolnego popisał się także Patryk Lipski.


W innych lutowych meczach wspaniałych goli też zresztą nie brakowało, żeby przypomnieć chociaż woleja Patryka Małeckiego ze starcia z Koroną Kielce czy atomowe uderzenie Ariela Borysiuka w meczu z Cracovią.


Zdaniem internautów to jednak Urbańczyk popisał się najefektowniejszym uderzeniem w minionym miesiącu. Zobaczmy, więc tego gola jeszcze raz:




 




Legia - Ruch (0:2): ALEŻ HISTORIA! Drugi strzał z dystansu Niebieskich i piłka znów trafia w okienko. Urbańczyk!

 


 


 


 

Źródło: AUTOR: brak --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PL

Zablokowany

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot], Google Adsense [Bot], Johnievoinc, Marek Nowak, Pulocini i 78 gości