Źródło: AUTOR: Wojciech Todur --> PORTAL: SPORT.PLWojciech Todur-->SPORT.PL pisze:
Koniec sezonu dla obrońcy Ruchu Chorzów
Martin Konczkowski, obrońca Ruchu Chorzów, doznał urazu łydki.
Prawy obrońca nabawił się kontuzji podczas treningu. - Martin ma naderwany mięsień brzuchaty łydki. Prognozujemy, że okres rekonwalescencji będzie trwał około 4-5 tygodni. Wątpliwe, by "Konczi" zagrał jeszcze w tym sezonie - mówił Włodzimierz Duś, fizjoterapeuta Ruchu.
Konczkowski był w ostatnich tygodniach podstawowym obrońcą w drużynie trenera Jana Kociana. W trwającym sezonie wystąpił w 15 ligowych spotkaniach.
RUCH W PRASIE - bez komentowania [brig]
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Koniec sezonu dla obrońcy Ruchu Chorzów
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Ruch Chorzów stać na europejskie puchary. Legia poza zasięgi
Źródło: AUTOR: Wojciech Todur --> PORTAL: SPORT.PLWojciech Todur-->SPORT.PL pisze:
Ruch Chorzów stać na europejskie puchary. Legia poza zasięgiem wszystkich? [WYWIAD]
Krzysztof Bizacki, dawny as Ruchu Chorzów uważa, że niebiescy zdobędą medal, a potem... zespół trzeba będzie budować na nowo.
Po dwóch tygodniach przerwy drużyny Ekstraklasy wracają do ligowej rywalizacji. Ruch Chorzów i Górnik Zabrze powalczą o medale, a Podbeskidzie Bielsko-Biała i Piast Gliwice o utrzymanie. Przed każdą z drużyn jeszcze siedem dodatkowych spotkań.
Wojciech Todur: Podoba się Panu "dogrywka" w Ekstraklasie?
Krzysztof Bizacki: - Zdecydowanie nie. To nie jest trafiony pomysł. Jak takie dzielenie punktów ma się do sportowej rywalizacji? To może od początku przyznawajmy za zwycięstwo 1,5 punktu, a za remis pół. Będzie zabawniej... Grałem w przeszłości w lidze [w sezonie 2001/02 - przyp.red.], która w połowie sezonu podzieliła się na grupę mistrzowską i spadkową. Niemal rzutem na taśmę Ruch zakwalifikował się do grupy mistrzowskiej, a potem... a potem to już nie było to. Zeszło ciśnienie, presja i skończyło się granie.
Sugeruje Pan, że teraz może być teraz podobnie?
- No właśnie myślę, że w przypadku Ruchu będzie zupełnie odwrotnie. Jestem przekonany, że ten zespół do końca swoich sił będzie walczył o korzystny wynik. A jaki to będzie wynik? Na pewno stać ich na miejsce na podium i awans do europejskich pucharów. Legia jest już poza zasięgiem. Zresztą Legia jest poza zasięgiem wszystkich drużyn. Ale już Lech... kto powiedział, że Ruch nie może dopaść zespołu z Poznania?
Mimo wszystko stawiam, że będą i takie drużyny, dla których sezon szybko się skończy. Zresztą Górnik już od wielu tygodni prezentuje się tak, jakby w Zabrzu było już po sezonie.
Są piłkarze, którzy mówią, że gdy schodzi presja to gra się lepiej. Mnie to zupełnie nie przekonuje. Dla mnie presja zawsze była czynnikiem motywującym. Lubiłem wychodzić na boisko z myślą, że od tych dziewięćdziesięciu minut coś zależy.
Załóżmy, że Ruch skończy sezon na trzecim miejscu. W 2000 roku był pan zawodnikiem Ruchu, który także cieszył się z brązowego medalu. Jak Pan wspomina tamte rozgrywki?
- Z niedosytem. Przed sezonem też mało kto na nas stawiał, a jednak po rundzie jesiennej byliśmy liderem. Wtedy w głowach zakiełkowała myśl, że mistrzostwo wcale nie jest takie nierealne. Niestety wiosną nie prezentowaliśmy się już tak dobrze. O tym, że nie było złota przesądził moim zdaniem mecz z Polonią Warszawa na Cichej. W przypadku wygranej wrócilibyśmy na fotel lidera, a był remis (2:2). Strzeliłem wtedy dwa gole, a dla Polonii trafił Tomek Szuflita i... Marcin Baszczyński [gol samobójczy - przyp.red.]. Ostatecznie Polonia nam odjechała, a nam została walka z Wisłą Kraków o brąz.
Zachował Pan ten medal?
- Pewnie tak... Ale gdzie on jest? No chyba tam, gdzie wszystkie moje sportowe pamiątki, czyli na strychu. Obiecywałem sobie, że po zakończeniu kariery odkurzę te wszystkie trofea, piłki, kryształowe buty i będę cieszył się ich widokiem. No i niby zimą skończyłem karierę w GKS-ie Tychy i to jest właśnie ten czas, ale... coś mi się wydaje, że nie powiedziałem na boisku jeszcze ostatniego słowa. Nie czuję się jak emeryt. Na razie więc medal musi leżeć przykryty warstwą kurzu.
Ruch, w którym grał Krzysztof Bizacki, ale i ten dzisiejszy łączy jedna rzecz. Zgadnie Pan jaka?
- Brak pieniędzy? (śmiech).
To też, ale myślałem raczej o braku stabilizacji.
- To się jedno z drugim wiąże. Za moich czasów robiliśmy dobry wynik, a przy okazji udawało się wypromować dwóch, trzech piłkarzy. Po dobrym sezonie odchodzili Piotr Mosór, Łukasz Surma, czy Jakub Wierzchowski. Przychodzili inni, których trzeba było wkomponować w zespół na nowo. A na to zawsze potrzeba czasu. Stąd i ta sinusoida wyników. Nie oszukujmy się. Teraz będzie podobnie. Przecież Ruch tego składu na pewno nie utrzyma. Niebiescy będą latem sprzedawać.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Piłka nożna: Kombinowanie z ligą to nie nowość
Źródło: AUTOR: Tomasz Kuczyński --> PORTAL: DZIENNIKZACHODNI.PLTomasz Kuczyński-->DZIENNIKZACHODNI.PL pisze:
Piłka nożna: Kombinowanie z ligą to nie nowość
Dziś zaczyna się finałowa faza rozgrywek ekstraklasy z podziałem na grupy mistrzowską i spadkową Podział ligi przerabialiśmy już w sezonie 2001/2002. W 1951 roku nastąpiła prawdziwa "reforma"!
Co by tu zrobić, żeby ekstraklasa stała się bardziej atrakcyjna dla kibiców? - tak pomyśleli działacze i wymyślili obecnie przerabianą reformę ekstraklasy. Dziś zaczyna się dodatkowa seria siedmiu kolejek, z podziałem na grupy mistrzowską i spadkową. Kombinowanie z formułą rozgrywek nie jest w Polsce nowością, w dodatku wcale w Europie nie jesteśmy sami.
Górnik i Ruch zdobywali mistrzostwa za 3 punkty
Nie jest naszym zadaniem wymienianie wszystkich reform w naszej lidze, ale wspomnienie o co ciekawszych eksperymentach.
Pamiętacie, jak wygrana trzema lub większą liczbą bramek dawała dodatkowy punkt (w sumie trzy) dla zwycięzcy, a porażka różnicą trzema lub więcej goli oznaczała... minus jeden punkt? Tak było od sezonu 1986/1987 do 1989/1990. Na tych zasadach dobrze funkcjonował Górnik Zabrze, który dwa razy zdobył mistrzostwo Polski (1987 i 1988 r.), ale wcześniej w normalnych warunkach też wygrywał ligę - 1985 i 1986 r. Mistrzem "za trzy punkty" były również Ruch Chorzów (1989) oraz Lech Poznań (1990). Górnik jako mistrz nie zaliczył minusowej wpadki, podobnie jak Ruch. Natomiast "Kolejorz" w mistrzowskim sezonie raz musiał odjąć punkt, po porażce u siebie 1:5 z Zawiszą Bydgoszcz.
- Faktycznie, w sezonie, w którym zdobyliśmy mistrza, był dodatkowy punkt za wygraną minimum trzema bramkami - wspomina były pomocnik Ruchu Mirosław Mosór. - Jednak w następnym sezonie już nam tak dobrze nie szło, skończyliśmy na dwunastym miejscu. Wtedy po rundzie jesiennej Krzysztof Warzycha przeszedł do Panathinaikosu. Rozumiem, że są różne pomysły, aby zwiększyć atrakcyjność meczów, żeby padało więcej bramek. Jednak w tym przypadku sedno nie tkwi w zmianie zasad, tylko w wychowaniu i mentalności piłkarzy. Naturalne powinno być dążenie do strzelania bramek, do jak najwyższych zwycięstw.
- Prawie zapomniałem, że były takie sezony, kiedy dodawano i odejmowano punkty. Dla mnie to był kolejny, nieudany eksperyment - stwierdził Dariusz Fornalak, który też grał w mistrzowskiej drużynie Niebieskich sprzed 25 lat.
W sezonie 1986/1987 Ruch spadł z ekstraklasy po barażach z Lechią Gdańsk. Mecze barażowe też miały uatrakcyjnić rozgrywki, ale teraz są w niełasce.
Kończąc sprawę punktacji, to przypominamy (za Wikipedią), że w sezonach 1927-1994/1995 za zwycięstwo przyznawano dwa punkty, a za remis jeden punkt. Od sezonu 1995/1996 za zwycięstwo przyznaje się trzy punkty, a za remis - punkt.
Niebiescy z tytułem mistrzowskim za... puchar
Górnik i Ruch są najbardziej utytułowanymi drużynami w Polsce - oba kluby szczycą się 14 mistrzowskimi gwiazdkami. Jednak fani Górnika twierdzą, że Niebiescy jeden tytuł mają wątpliwy. Dlaczego? Bo w 1951 roku ligę wygrała Wisła Kraków, a nie Ruch. Jednak wtedy sportowe władze postanowiły wskrzesić rozgrywki o Puchar Polski. Aby podnieść ich rangę, ustalono, że zdobywca pucharu... będzie też mistrzem kraju! Chorzowscy kibice szybko odpowiadają kolegom z Zabrza, że i tak sprawiedliwości stało się zadość. Ruch w finale PP na stadionie Wojska Polskiego w Warszawie pokonał właśnie Wisłę - 2:0 (gole Henryka Alszera i Jana Przecherki).
W lidze Niebiescy, występujący jako Unia Chorzów, zajęli szóste miejsce. Do 1961 roku grano w Polsce systemem wiosna-jesień. By przejść na cykl jesień-wiosna, w 1962 roku przeprowadzono skrócone, przejściowe rozgrywki. Drużyny rywalizowały w dwóch równorzędnych grupach I i II. O 1. miejscu (oraz 3., 5., 7., 9., 11. i 13.) zdecydowały dodatkowe mecze między zespołami zajmującymi te same miejsca w obu grupach.
Podział ligi z dzieleniem punktów przerabialiśmy już w sezonie 2001/2002. Wtedy jesienią były dwie grupy po osiem drużyn, a wiosną grupa mistrzowska i spadkowa. Choć Górnik i Ruch grały w elicie, nie doszło do Wielkich Derbów Śląska. W rundzie jesiennej zab-rzanie i chorzowianie trafili do innych grup. Ruch zdołał awansować do czołowej ósemki, co nie udało się Górnikowi. Kibice musieli się obejść bez najważniejszego meczu w naszym regionie.
Polacy pionierami? W Belgii i Szkocji też grają nietypowo
Podobno piłkarska Europa przygląda się polskiemu eksperymentowi z podziałem na grupy i dodatkowymi siedmioma kolejkami po sezonie zasadniczym. Jednak nie tylko u nas gra się inaczej niż w tradycyjnej formule. Na przykład w ekstraklasie Szkocji, przy dwunastu ekipach, już w sezonie zasadniczym każdy zespół ma trzy mecze z pozostałymi, co daje w sumie 33 spotkania. Następuje potem podział na grupy mistrzowską i spadkową, po sześć drużyn. Każdy zespół w Szkocji rozgrywa razem 38 meczów.
Polski eksperyment naśladuje ligę belgijską, gdzie wszystko jest jednak bardziej skomplikowane. Po 30 regularnych kolejkach następuje podział na grupy - mistrzowską (sześć drużyn), dwie grupy A i B (po cztery ekipy) walczące o Ligę Europejską oraz dwudrużynową grupę spadkową. Dwa najlepsze zespoły z grup A i B mają finał play off. Ale to nie koniec, bo lepsza z nich gra jeszcze baraż o LE z ekipą z grupy mistrzowskiej. Uff!
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Pomocnik Ruchu Chorzów: To jest sprawa pomiędzy nami a zarzą
Źródło: AUTOR: Wojciech Todur --> PORTAL: SPORT.PLWojciech Todur-->SPORT.PL pisze:
Pomocnik Ruchu Chorzów: To jest sprawa pomiędzy nami a zarządem
Ruch Chorzów rozpoczyna rywalizację w grupie mistrzowskiej ekstraklasy i wysokie premie. Jeżeli zespół chce dobrze zarobić, to nie może spaść z podium
Zespół po rozmowach z zarządem klubu ustalił, że premia za mistrzostwo wyniesie 2 miliony złotych, za drugie miejsce 1,25 miliona, za trzecie 850 tysięcy złotych. Czy takie kwoty satysfakcjonują piłkarzy?
- Nie chciałbym się nad tym rozwodzić. Wysokość premii na pewno nie jest głównym tematem naszych rozmów w szatni. Koncentrujemy się na tym, żeby jak najlepiej grać. O pieniądzach będziemy myśleć potem. Gradacja sum wynika z faktu, że tak naprawdę tylko miejsce w pierwszej trójce, to jest coś ekstra i daje szanse, by pokazać się dalej nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Tak jest w większości klubów. O szczegółach nie chcę jednak mówić, bo to jest sprawa między nami, a zarządem - podkreśla Łukasz Surma, doświadczony pomocnik niebieskich.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Jan Kocian poirytowany opinią krzywdzącą Ruch Chorzów. "A co
Źródło: AUTOR: Wojciech Todur --> PORTAL: SPORT.PLWojciech Todur-->SPORT.PL pisze:
Jan Kocian poirytowany opinią krzywdzącą Ruch Chorzów. "A co to ma do rzeczy?"
Ruch Chorzów rozpoczyna rywalizację w grupie mistrzowskiej niedzielnym meczem z Lechią Gdańsk. - Cel na najbliższe tygodnie może być tylko jeden. Utrzymać trzecie miejsce lub jeszcze je poprawić - zaznacza Jan Kocian, szkoleniowiec niebieskich.
Liga wznawia rozgrywki po dwóch tygodniach przerwy, a to zawsze powoduje niepewność. - Przed przerwą graliśmy szybką, dynamiczną i skuteczną piłkę. Sam jestem ciekawy, jak to będzie teraz wyglądało - mówi Kocian.
Przerwa ma jednak i dobre strony. - Po ostatnim spotkaniu z Zawiszą Bydgoszcz nie mówiliśmy o tym głośno, ale aż dziewięciu zawodników zgłaszało wtedy urazy. Dziś jest pod tym względem lepiej. Z gry na pewno są wyłączeni Martin Konczkowski, Michał Helik, Artur Gieraga, Bartosz Brodziński... Od dwóch dni trenuje z nami Rołand Gigołajew, który jest na dobrej drodze by wrócić do zespołu - ocenia szkoleniowiec.
Kocian zapewnia, że zespołowi nie zabraknie motywacji na ostatnie siedem spotkań sezonu. - Jacy byliby z nas sportowy, gdybyśmy się zadowalali tym, co dotąd udało się osiągnąć? Na pewno nie zagramy na alibi. Chcemy przynajmniej utrzymać trzecią pozycję, a już najlepiej byłoby ją poprawić. Teraz koncentrujemy się jednak przede wszystkim na Lechii Gdańsk. To jest nasz cel - zaznacza Słowak.
Jeżeli Ruch utrzyma miejsce na podium, to w nagrodę zagra w europejskich pucharach. - Pojawiały się głosy, że Ruch nie jest gotowy na grę w pucharach. Że nie ten stadion, nie ta organizacja klubu... A co to ma do rzeczy? Czy piłka to tylko sport dla bogatych? W naszej drużynie jest jakość, która pozwala nam na grę o najwyższe pozycje. Tylko to się liczy - mówi szkoleniowiec niebieskich.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Ruch Chorzów zaczyna grę o europejskie puchary
Źródło: AUTOR: --> PORTAL: DZIENNIKZACHODNI.PL-->DZIENNIKZACHODNI.PL pisze:
Ruch Chorzów zaczyna grę o europejskie puchary
Piłkarze chorzowskiego Ruchu niedzielnym meczem z Lechią Gdańsk rozpoczną grę w grupie mistrzowskiej ekstraklasy. „Celem jest pozostanie przynajmniej na trzecim miejscu” - stwierdził trener Jan Kocian.
Kiedy we wrześniu 2013 przejmował zespół po Jacku Zielińskim „Niebiescy” zajmowali 14. miejsce w tabeli i w klubie mówiło się głównie o utrzymaniu. Teraz ustalone zostały wysokości premii także za mistrzostwo.
„Nie chcę komentować doniesień medialnych (2 mln za tytuł, ale tylko 20 tys. za czwarte miejsce). Gradacja wynika z tego, że pierwsza trójka to coś ekstra – daje możliwość pokazania się w Europie” - skomentował pomocnik Łukasz Surma, w przeszłości gracz Lechii.
Trener przyznał, że nowy system z siedmioma kolejkami i podziałem punktów po sezonie zasadniczym jest pewną niewiadomą.
Podkreślił, że dla Ruchu byłoby lepiej, gdyby sezon się już skończył. Z kolei drużyny walczące o utrzymanie, czy znajdujące się na 7–8. miejscu mają szanse na znaczącą poprawę swoich lokat.
Chorzowianie odpoczywali przez pierwsze kilka dni po zakończeniu pierwszej fazy rozgrywek. Wynikało to z faktu, iż Ruch grał przez większość kolejek tym samym, wąskim składem.
„Nie trzeba zawodników motywować. Gramy przecież o europejskie puchary. Czytałem, że z taką infrastrukturą i kadrą nie mamy szans. Ale futbol nie jest tylko dla bogatych, a jakość gry już pokazaliśmy” - dodał Kocian.
Surma też podkreślił, że nie wie, jak dwutygodniowa przerwa wpłynęła na jego formę.
„Dlatego bardzo czekam na mecz. Zrobiliśmy wszystko, by dojść do optymalnej dyspozycji. Wiadomo, że trzeba walczyć, biegać, wtedy są wyniki” - podkreślił.
Początek niedzielnego meczu w Chorzowie o godz. 18.00.(PAP)
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Trener Jan Kocian musiał się tłumaczyć przed Słowakami. "Krę
Źródło: AUTOR: Wojciech Todur --> PORTAL: SPORT.PLWojciech Todur-->SPORT.PL pisze:
Trener Jan Kocian musiał się tłumaczyć przed Słowakami. "Kręcili głowami"
Jan Kocian, trener Ruchu Chorzów przyznaje, że system rozgrywek Ekstraklasy jest niezrozumiały dla jego rodaków.
Kocian spędził ostatnio kilka dni w ojczyźnie, gdzie wyjechał na świąteczną przerwę. - Oczywiście trafiłem też na stadion, a tam zaczęły mnożyć się pytania o system rozgrywek w Polsce - opowiada.
- Wiele osób kręciło głowami, gdy poznawali zasady, jakimi rządzi się Ekstraklasa. Sam nie mam z tym problemu. Gdy rozpocząłem pracę w Ruchu, to po prostu przyjąłem do wiadomości, że po zakończeniu sezonu zasadniczego podzielimy punkty na pół i rozegramy dodatkowe siedem spotkań. Nie ma co z tym dyskutować. Moim zdaniem taki system rozgrywek promuje słabszych. Daje im drugą szansę. W drugiej części sezonu każdy będzie mógł wygrać z każdym. Wszystko będzie możliwe - ocenia Słowak.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Łukasz Surma: Patrzę na terminarz i nie znajduję żadnego klu
Źródło: AUTOR: Wojciech Todur --> PORTAL: SPORT.PLWojciech Todur-->SPORT.PL pisze:
Łukasz Surma: Patrzę na terminarz i nie znajduję żadnego klucza
Łukasz Surma, pomocnik Ruchu, podkreśla, że w grupie mistrzowskiej najważniejsze dla niebieskich będą pierwsze mecze.
Liga wznawia rozgrywki po dwóch tygodniach przerwy. - Powrót po przerwie to zawsze jakaś niewiadoma. Towarzyszy nam niepewność, bo to jednak mecz jest czasem próby i wykładnikiem formy. Przez ostatnie dwa tygodnie robiliśmy wszystko, by teraz być w dobrej dyspozycji. Naszą siłą jest zespół. Jeżeli wszyscy walczą, to są wyniki - mówi przed niedzielnym spotkaniem z Lechią Gdańsk Surma. - Spodziewam się ciężkiego meczu. W Gdańsku jest ciśnienie na dobry wynik - dodaje.
Ruch zagra w grupie mistrzowskiej cztery mecze na Cichej oraz trzy na wyjeździe. - Patrzyłem na terminarz i nie mogłem znaleźć klucza, według którego ustalono pary i terminarz. Wydaje mi się, że w naszym przypadku najważniejszy będzie początek, czyli mecze z Lechią i Górnikiem Zabrze. Dobre wyniki powinny nas ustawić w korzystnej pozycji przed kolejnymi, trudnymi wyjazdowymi spotkaniami, które czekają nas na koniec rywalizacji - podkreśla piłkarz.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Michał Buchalik: Ruch ma ogromne serce do gry, jesteśmy jak
Źródło: AUTOR: Tomasz Osowski --> PORTAL: SPORT.PLTomasz Osowski-->SPORT.PL pisze:
Michał Buchalik: Ruch ma ogromne serce do gry, jesteśmy jak jedna wielka rodzina. A Lechia? Ma... potencjał
Michał Buchalik na początku obecnego sezonu został skreślony w Lechii Gdańsk i musiał poszukać sobie nowego klubu. Wylądował w Ruchu i szybko stał się tam podstawowym bramkarzem. W niedzielę zagra przeciwko niedawnym kolegom. Początek meczu w Chorzowie o godz. 18.
Buchalik trafił do Lechii przed sezonem 2011/12 z Odry Wodzisław. Przez pierwsze 12 miesięcy grał przede wszystkim w III-ligowym zespole rezerw, a w ekstraklasie wystąpił tylko w jednym meczu - z Zagłębiem Lubin, kiedy na początku spotkania zmienił kontuzjowanego Sebastiana Małkowskiego.
Podstawowym bramkarzem Lechii stał się dopiero w sezonie 2012/13, ale głównie dzięki pechowi konkurentów. Małkowski i Bartosz Kaniecki łapali kontuzję za kontuzją, a Buchalik, choć w hierarchii trenera Bogusława Kaczmarka był tak naprawdę dopiero numerem 3, bronił z krótkimi przerwami niemal przez cały sezon (25 meczów w ekstraklasie).
Kiedy stanowisko szkoleniowca Lechii objął Michał Probierz, Buchalik znów poszedł w odstawkę i postanowił znaleźć sobie nowy klub. Wylądował w Ruchu.
- Musiałem coś zmienić, bo jestem jeszcze w miarę młodym bramkarzem [w lutym skończył 25 lat], a nie uśmiechała mi się gra w III-ligowych rezerwach. Teraz mogę powiedzieć, że był to doskonały wybór, choć trzeba przyznać, że miałem też trochę szczęścia, bo początkowo byłem tylko rezerwowym - przypomina Buchalik.
Były bramkarz Lechii wskoczył do składu po porażce Ruchu z Jagiellonią Białystok aż 0:6 i zmianie trenera na Jana Kociana (zastąpił zdymisjonowanego Jacka Zielińskiego I). Zadebiutował w nowych barwach w meczu 8. kolejki ze Śląskiem Wrocław i spisuje się na tyle dobrze, że miejsca w bramce nie oddał do dziś. Od tego momentu Ruch zdobył w 23 meczach 44 punkty (z 50 w sumie) i stracił tylko 23 bramki (w pierwszych 7. kolejkach aż 15). Obok Legii Warszawa najmniej ze wszystkich zespołów ekstraklasy.
Jaka jest według Buchalika tajemnica sukcesów Ruchu, który do rywalizacji w grupie mistrzowskiej przystąpi z 3. miejsca?
- Myślę, że nasz zespół ma przede wszystkim ogromne serce do walki, nikt nie odpuszcza ani na treningu, ani podczas meczów. Atmosfera w drużynie jest naprawdę niespotykana - podkreśla Buchalik w rozmowie z trojmiasto.sport.pl. - Jesteśmy jedną wielką rodziną, która pomaga sobie i na boisku i poza nim. Przed sezonem mało kto widział nas w pierwszej "8", ja sam kiedy przechodziłem z Lechii do Ruchu nie myślałem, że po 30. kolejkach będziemy o wiele wyżej w tabeli i zdobędziemy 10 punktów więcej. Na pewno jesteśmy cichą rewelacją sezonu [nomen omen - stadion Ruchu znajduje się przy ul. Cichej] i chcemy, żeby tak pozostało do końca sezonu. Chociaż po podziale punktów na pół szansę na podium ma każdy zespół, Lechia także - zaznacza bramkarz Ruchu.
Zespół z Chorzowa to fenomen polskiej ekstraklasy. Mimo permanentnych kłopotów finansowych z regularnością szwajcarskiego zegarka co dwa lata walczy o miejsce na podium (sezon 2009/10 skończył na 3. miejscu, 2011/12 na 2. miejscu). Tymczasem Lechia od momentu powrotu do ekstraklasy (sezon 2008/09) stoi w miejscu i jest tylko ligowym średniakiem. Jak tłumaczy to Buchalik?
- Nie chciałbym mówić czego nie ma Lechia, a co ma Ruch. Na pewno Lechia jako klub ma ogromny potencjał, drużyna kadrowo też prezentuje się bardzo dobrze. Są wspaniali kibice, piękny stadion, niby jest wszystko, a jednak czegoś brakuje. Może impulsem będzie przyjście nowego trenera, może to będzie ten bodziec potrzebny chłopakom. Pod wodzą Moniza Lechia prezentuje się moim zdaniem dużo lepiej, gra odważniej, ofensywnie. Kiedy tylko mam czas oglądam mecze mojego niedawnego zespołu i rzeczywiście widzę poprawę. Na pewno czeka nas w niedzielę trudna przeprawa - podkreśla Buchalik, który na własnej skórze przekonał się ile może dać zespołowi trafiona zmiana na stanowisku trenera. Od kiedy Ruch przejął Kocian, "Niebiescy" spisują się rewelacyjnie.
- Trener Kocian wniósł do zespołu ogromny spokój, prezentuje taką "czeską siłę spokoju". Poza tym to bardzo pozytywny i charakterny człowiek. Nie da się ukryć, że pod jego wodzą gramy dużo lepiej i na pewno jego przyjście miało ogromny wpływ na to, gdzie obecnie jesteśmy - nie ma wątpliwości Buchalik.
Bramkarz Ruchu wciąż utrzymuje kontakt z kilkoma piłkarzami Lechii, ale zapowiada, że w niedzielę taryfy ulgowej nie będzie.
- Od czasu do czasu rozmawiam z Krzyśkiem Bąkiem, Rafałem Janickim czy Piotrkiem Wiśniewskim. Również tu w Chorzowie, kiedy tylko coś ciekawego dzieje się wokół Lechii, to wymieniamy poglądy z Łukaszem Surmą [grał w Lechii przez 4,5 roku, podobnie jak Buchalik przed tym sezonem przeniósł się do Ruchu]. W końcu spędziliśmy w Gdańsku trochę czasu, sentyment do klubu i miasta pozostał. Jednak w niedzielę chcemy wygrać i odskoczyć Lechii na bezpieczne osiem punktów - podsumowuje były bramkarz biało-zielonych.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Mecz Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk [ZAPOWIEDŹ, GDZIE OGLĄDAĆ]
Źródło: AUTOR: Jacek Sroka --> PORTAL: DZIENNIKZACHODNI.PLJacek Sroka-->DZIENNIKZACHODNI.PL pisze:
Mecz Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk [ZAPOWIEDŹ, GDZIE OGLĄDAĆ]. Czas na pierwszą wygraną Niebieskich
Piłkarze Ruchu Chorzów dziś o godz. 18 zmierzą się na Cichej z Lechią Gdańsk. Spotkanie inaugurujące występy Niebieskich w grupie mistrzowskiej transmitować będzie Canal+ Family. TUTAJ możesz śledzić RELACJĘ LIVE z tego meczu.
RUCH - LECHIA - ZAPOWIEDŹ MECZU:
W dwóch wcześniejszych meczach Ruchu z Lechią w tym sezonie padły remisy: 1:1 w Chorzowie i 0:0 w Gdańsku, więc pora wreszcie na zwycięstwo Niebieskich, zwłaszcza że w historii bojów tych drużyn w ekstraklasie to chorzowianie częściej mieli powody do radości wygrywając 16 pojedynków wobec 13 sukcesów gdańszczan.
Ruch zagra dziś poważnie osłabiony bo kontuzje zdziesiątkowały zwłaszcza linię obronną gospodarzy.
– To normalne, że kontuzje się zdarzają, ale nasza sytuacja kadrowa nie jest teraz tak dramatyczna jak po meczu z Zawiszą, gdy brakowało mi dziewięciu graczy. Z Lechią na pewno nie zagrają kontuzjowani Konczkowski, Helik, Gieraga i Brodziński oraz pauzujący za kartki Dziwniel. Wspólnie z drużyną ostatnio trenował już Gigołajew dlatego myślę, że jest na dobrej drodze, żeby dostać się do zespołu, tak więc przy tych negatywnych informacjach pojawiają się także pozytywy – powiedział trener chorzowian Jan Kocjan.
Kłopoty kadrowe ma też Lechia. W Chorzowie na pewno nie zagrają Deleu, Madera i Oualembo, a pod znakiem zapytania stoi występ Lekovicia.
– Gdańszczanie rzutem na taśmę awansowali do grupy mistrzowskiej, więc teraz otwiera się przed nimi wielka szansa powalczenia o czołowe lokaty, a wiadomo, że aspiracje po ostatnich zmianach w tym klubie Lechia ma duże. Na pewno czeka nas ciężkie spotkanie. Mam nadzieję, że w trakcie tej dwutygodniowej przerwy w rozgrywkach ekstraklasy nie zgubiliśmy formy z ostatnich meczów z Koroną oraz Zawiszą i w niedzielę zaprezentujemy się jako drużyna równie dobrze jak w tych wcześniejszych zwycięskich pojedynkach – stwierdził doświadczony pomocnik Ruchu Łukasz Surma.
RUCH - LECHIA - RELACJA LIVE:
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk 0:0 [RELACJA LIVE, TRANSMISJA T
Źródło: AUTOR: Jacek Sroka --> PORTAL: DZIENNIKZACHODNI.PLJacek Sroka-->DZIENNIKZACHODNI.PL pisze:
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk 0:0 [RELACJA LIVE, TRANSMISJA TV, ONLINE NA ŻYWO]
Piłkarze Ruchu Chorzów dziś o godz. 18 zmierzą się na Cichej z Lechią Gdańsk. Spotkanie inaugurujące występy Niebieskich w grupie mistrzowskiej transmitować będzie Canal+ Family. TUTAJ możesz śledzić RELACJĘ LIVE z tego meczu.
RUCH - LECHIA 0:0 PO 1. POŁOWIE:
RUCH - LECHIA - ZAPOWIEDŹ MECZU:
W dwóch wcześniejszych meczach Ruchu z Lechią w tym sezonie padły remisy: 1:1 w Chorzowie i 0:0 w Gdańsku, więc pora wreszcie na zwycięstwo Niebieskich, zwłaszcza że w historii bojów tych drużyn w ekstraklasie to chorzowianie częściej mieli powody do radości wygrywając 16 pojedynków wobec 13 sukcesów gdańszczan.
Ruch zagra dziś poważnie osłabiony bo kontuzje zdziesiątkowały zwłaszcza linię obronną gospodarzy.
– To normalne, że kontuzje się zdarzają, ale nasza sytuacja kadrowa nie jest teraz tak dramatyczna jak po meczu z Zawiszą, gdy brakowało mi dziewięciu graczy. Z Lechią na pewno nie zagrają kontuzjowani Konczkowski, Helik, Gieraga i Brodziński oraz pauzujący za kartki Dziwniel. Wspólnie z drużyną ostatnio trenował już Gigołajew dlatego myślę, że jest na dobrej drodze, żeby dostać się do zespołu, tak więc przy tych negatywnych informacjach pojawiają się także pozytywy – powiedział trener chorzowian Jan Kocjan.
Kłopoty kadrowe ma też Lechia. W Chorzowie na pewno nie zagrają Deleu, Madera i Oualembo, a pod znakiem zapytania stoi występ Lekovicia.
– Gdańszczanie rzutem na taśmę awansowali do grupy mistrzowskiej, więc teraz otwiera się przed nimi wielka szansa powalczenia o czołowe lokaty, a wiadomo, że aspiracje po ostatnich zmianach w tym klubie Lechia ma duże. Na pewno czeka nas ciężkie spotkanie. Mam nadzieję, że w trakcie tej dwutygodniowej przerwy w rozgrywkach ekstraklasy nie zgubiliśmy formy z ostatnich meczów z Koroną oraz Zawiszą i w niedzielę zaprezentujemy się jako drużyna równie dobrze jak w tych wcześniejszych zwycięskich pojedynkach – stwierdził doświadczony pomocnik Ruchu Łukasz Surma.
RUCH - LECHIA - RELACJA LIVE:
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Źródło: AUTOR: --> PORTAL: SPORT.PL-->SPORT.PL pisze:
Ruch Chorzów i Lechia Gdańsk grają o europejskie puchary [NA ŻYWO]
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Pierwszy z siedmiu kroków Ruchu Chorzów na remis. Skauci z W
Źródło: AUTOR: Wojciech Todur --> PORTAL: SPORT.PLWojciech Todur-->SPORT.PL pisze:
Pierwszy z siedmiu kroków Ruchu Chorzów na remis. Skauci z Włoch i Francji na Cichej [ZDJĘCIA]
Ruch Chorzów obronił miejsce na najniższym stopniu podium, ale w remisowym meczu z Lechią Gdańsk formą nie zachwycił. Zespół z Trójmiasta prezentował się lepiej po przerwie, ale grał nieskutecznie.
Pozycja Ruchu Chorzów na zakończenie sezonu zasadniczego ekstraklasy to największe zaskoczenie rozgrywek. Nie było takiego, który by przewidział, że niebiescy będą finiszować na podium. Tyle że zespół z Cichej wcale nie chce na tym poprzestać. Trener Jan Kocian i jego piłkarze zapowiadają, że chcą więcej.
Z siedmiu kroków-meczów, których celem jest przynajmniej obrona trzeciej pozycji, a tym samym wywalczenie miejsca premiowanego grą w europejskich pucharach, ten pierwszy wydawał się w teorii najłatwiejszy.
Lechia awansowała do grupy mistrzowskiej z ostatniej, ósmej pozycji. Gdańszczanie to tylko ligowy średniak.
Ruch zaczął mecz spokojnie, ale bez bojaźni. Piłka częściej krążyła między piłkarzami w niebieskich koszulkach, a co ważniejsze - działo się to na połowie Lechii. W pierwszej połowie najbliższy pokonania Mateusza Bąka, bramkarza drużyny z Gdańska, był Marek Zieńczuk.
Doświadczony pomocnik i były gracz Lechii dwa razy sprawił, że kibice podnieśli się z miejsc. Za pierwszym razem chybił z ostrego kąta, a do bramki miał wtedy około pięciu metrów. Za drugim razem pięknie kopnął z dystansu, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce. Lechia szukała swoich okazji raczej w grze z kontry. Po szybkiej akcji formę Michała Buchalika sprawdził m.in. Maciej Makuszewski.
Lechia oddawała sporo strzałów, ale nie były to uderzenia, po których cierpiałaby skóra fanów niebieskich.
W obronie Ruchu po raz pierwszy od grudnia 2012 roku zagrał Maciej Sadlok. Wychowanek Pasjonata Dankowice stracił tyle miesięcy z powodu błahej - z pozoru - kontuzji. Zawodnik miał na nodze narośl, której usunięcie miało być prostym zabiegiem. Rana jednak wciąż się ślimaczyła. Sadlok poddawał się więc kolejnym operacjom. Przechodził kuracje antybiotykowe.
Te problemy na szczęście już za nim. Teraz obrońca potrzebuje przede wszystkim gry, wraz z którą powinny wrócić spokój i pewność.
Ciekawostką meczu na Cichej była obecność na trybunach skautów Chievo Werona oraz Girondins Bordeaux. Kto trafił do ich notesów? Szanse na wyjazd ma z pewnością Filip Starzyński z Ruchu, ale akurat w jego przypadku mecz z Lechią do najlepszych nie należał.
Zawodnicy z Chorzowa obawiali się, jak zaprezentują się po dwóch tygodniach ligowej przerwy i trzeba przyznać, że szału nie było. Po przerwie Lechia miała kilka wymarzonych okazji, żeby skarcić niebieskich. Sytuacje, jakie spartolili Zaur Sadajew czy Patryk Tuszyński, powinny ich straszyć po nocach.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Dla Lechii szklanka jest pełna
Źródło: AUTOR: Leszek Błażyński --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PLLeszek Błażyński-->PRZEGLADSPORTOWY.PL pisze:
Dla Lechii szklanka jest pełna
Szklanka jest do połowy pełna – mówił po remisie w Chorzowie trener Lechii Gdańsk Ricardo Moniz.
Na Cichej najbardziej obawiano się o zdrowie Jakuba Kowalskiego, który ma taki sam uraz z jakim zmagała się podczas igrzysk olimpijskich w Soczi podwójna mistrzyni olimpijska w biegach Justyna Kowalczyk. Pomocnik Ruchu grał w niedzielę ze złamaną kością stopy! Przed spotkaniem wziął garść tabletek przeciwbólowych. - Nie wiem, ile wytrzyma, ale mam nadzieję, że Kuba da radę – mówił przed spotkaniem trener Jan Kocian. W pierwszej połowie po Kowalskim nie było widać, że zmaga się z taką dolegliwością. Był szybki, zwinny i stwarzał zagrożenie pod bramką. Później jednak zaczął popełniać coraz więcej błędów. Na lewej obronie kłopoty miał także Maciej Sadlok, który po raz pierwszy od ponad roku zagrał w wyjściowym składzie. Boczny obrońca, który bardzo długo zmagał się z bolesną kontuzją pięty, zastąpił pauzującego za kartki Daniela Dziwniela. Nie grał źle, ale w kolejnym meczu Kocian postawi na Dziwniela. - Od Maćka wymagałem lepszej gry w ofensywie. Z tyłu prezentował się solidnie, ale brakowało jego aktywności z przodu – oceniał słowacki szkoleniowiec.
Bramkę Lechii w pierwszej połowie bombardował Marek Zieńczuk. Doświadczony pomocnik grał w przeszłości w pomorskim klubie jako nastolatek, później wrócił do Gdańska w sezonie 2010/11, ale rozegrał wtedy jedynie trzy spotkania. Stamtąd trafił na Cichą, gdzie odbudował się, a wczoraj mocno się starał. W pierwszej połowie piłka po jego strzale trafiła w poprzeczkę. Zieńczuk był rozczarowany remisem. - Ten punkt nic nam nie daje. W drugiej połowie niestety zabrakło nam paliwa, a mecz był po prostu bez historii – trzeźwo oceniał miejscowy zawodnik. - Bez historii? Tak bym tego nie określił – mówił z kolei bramkarz Lechii Mateusz Bąk. Zieńczuk miał również pretensje do sędziego Tomasza Radkiewicza z Łodzi. - Wygląda na to, że coraz słabsi arbitrzy prowadzą nasze mecze – przekonywał Zieńczuk. Arbiter nie wypaczył wyniku mecz, ale czasami mylił się.
<p class="notformobile">>> Ruch - Lechia. Przeczytaj relację z meczu
Mecz na Cichej obserwowali zagraniczni skauci. Na trybunach siedzieli między innymi Thierry Bonalair, były francuski piłkarz, pracujący obecnie dla Bordeaux oraz jeden ze skautów Chievo Werona. Włosi po raz kolejny obserwowali Filipa Starzyńskiego. Niedzielnym występem pomocnik nie mógł przekonać przedstawiciela klubu Serie A. Grał ślamazarnie i często był zagubiony. Goście grali odważnie, przeważali. W pole karne często wbiegał Patryk Tuszyński. 24-latek założył sobie, że strzeli w tym sezonie 10 bramek. Na razie ma na koniec 6 i w niedzielę nie powiększył swojego dorobku, chociaż miał kilka okazji do tego. Trener Ricardo Moniz całe spotkanie oglądał na stojąco, a czasami zapisywał w swoim notesie jakieś uwagi. Po spotkaniu był... uśmiechnięty. - Szklanka jest do połowy pełna. Mamy duże problemy z obroną, straciliśmy pięciu ważnych defensorów, a mimo to dobrze graliśmy z tyłu. Poza tym byliśmy aktywni w ataku, mieliśmy pięć stuprocentowych sytuacji – mówił holenderski szkoleniowiec, który zaznaczył również, że jego drużyna walczy o podium.
Miejscowi kibice z rozczarowaniem przyjęli remis. Niezadowoleni byli także działacze. Przed rundą finałowa wprowadzono bardzo tanie bilety. Można było nawet zakupić wejściówki na 4 mecze za zaledwie 40 złotych. Mimo to na Cichej pojawiło się tylko 6500 widzów, a spodziewano się, że będzie komplet, czyli 9300.
Ruch Chorzów - Lechia Gdańsk 0:0
Żółta kartka - Ruch Chorzów: Marek Szyndrowski. Lechia Gdańsk: Paweł Stolarski.
Sędzia: Tomasz Radkiewicz (Łódź). Widzów 6 500.
Ruch Chorzów: Michał Buchalik - Marek Szyndrowski, Marcin Malinowski, Piotr Stawarczyk, Maciej Sadlok - Jakub Kowalski (78. Jakub Smektała), Bartłomiej Babiarz, Filip Starzyński, Łukasz Surma, Marek Zieńczuk - Grzegorz Kuświk (77. Maciej Jankowski).
Lechia Gdańsk: Mateusz Bąk - Marcin Pietrowski, Rafał Janicki, Krzysztof Bąk, Nikola Lekovic - Maciej Makuszewski, Maciej Kostrzewa (46. Paweł Stolarski), Patryk Tuszyński (85. Przemysław Frankowski), Stojan Vranjes, Piotr Grzelczak - Zaur Sadajew.
-
- Posty: 8660
- Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
- Kontakt:
Ruchowi Chorzów zabrakło paliwa. Marek Zieńczuk narzeka na s
Źródło: AUTOR: Wojciech Todur --> PORTAL: SPORT.PLWojciech Todur-->SPORT.PL pisze:
Ruchowi Chorzów zabrakło paliwa. Marek Zieńczuk narzeka na sędziów [OPINIE]
Ruch Chorzów podzielił się punktami z Lechią Gdańsk, co spotkało się z dużym rozczarowaniem piłkarzy niebieskich.
- W pierwszej połowie byliśmy lepsi, ale po przerwie zabrakło nam już paliwa - mówił po meczu na Cichej Marek Zieńczuk. Doświadczony pomocnik miał najlepsze okazje na pokonanie bramkarza Lechii.
- Szkoda, że nie wpadło, bo jednak tak dobrych sytuacji było jak na lekarstwo. Za pierwszym razem piłka podskoczyła za wysoko, za drugim zabrakło szczęścia [piłka zatrzymała się na poprzeczce - przyp. red.] - tłumaczył.
- Taki nijaki to był mecz. Bez historii. Na pewno nie można go porównać chociażby do spotkania z ubiegłego sezonu, które zakończyło się wynikiem 4:4. Remis generalnie nic nam nie daje - ocenił piłkarz, który narzekał też na arbitrów. - Moim zdaniem co mecz to jest słabsze sędziowanie - stwierdził.
Filip Starzyński, pomocnik Ruchu, też nie był do końca zadowolony z przebiegu gry. - Zaczęliśmy wysokim pressingiem i były tego efekty w postaci naszej przewagi. Po przerwie więcej z gry miała już Lechia - podkreślał.
Mateusz Bąk, bramkarz zespołu z Gdańska nie zgodził się z opinią, że był to "mecz bez historii". - A dlaczego? Jakieś akcje, wrzutki, strzały były. Mecz jak mecz. Trzeba szanować ten punkt - mówił.