Kto kapitanem ??
: 17 mar 2006, o 23:42
Kto kapitanem Ruchu Chorzów? Niewykluczone, że wiosną będzie ich aż czterech! - Śmieszy mnie takie stawianie sprawy przez trenera. Na pozycję lidera pracuje się latami - mówi najbardziej doświadczony w zespole Mariusz Śrutwa.
Jesienią piłkarzy "niebieskich" najczęściej wyprowadzał na boisko Mariusz Śrutwa. 35-letni napastnik nadal ma szanse, by założyć kapitańską opaskę, ale nie jest to już tak oczywiste, jak w poprzedniej rundzie.
Do tej roli pretenduje bowiem czterech piłkarzy, oprócz Śrutwy są to: Grażvydas Mikulenas, Grzegorz Bonk i Wojciech Grzyb. Ta czwórka tworzy bowiem radę drużyny. - Niewykluczone, że kapitan będzie się zmieniał przed każdym meczem. Zawodników eliminują przecież kartki, kontuzje... Na pewno będę jeszcze na ten temat rozmawiał z drużyną - mówi Marek Wleciałowski, trener zespołu.
W pierwszym spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec (24 marca) największe szanse na zostanie kapitanem Ruchu ma Bonk. Śrutwa i Mikulenas będą pauzować w tym spotkaniu z powodu żółtych kartek, a Grzyb, który wraca do formy po kontuzji, nie jest pewny miejsca w podstawowej jedenastce.
- Kapitan, nawet gdyby był człowiekiem o wyjątkowym charakterze, nie przesądzi o grze całej drużyny. Rola kapitana ogranicza się coraz częściej do zadań czysto technicznych. Jeżeli wymaga tego sytuacja, ma podejść do sędziego, wyjaśnić sporną sytuację - tłumaczy Wleciałowski. - Nie zgadzam się z trenerem. Śmieszy mnie takie stawianie sprawy. Kapitan to lider, przywódca zespołu. Łącznik drużyny ze sztabem trenerskim i działaczami. Jeżeli zespół wygrywa, wszystko jest OK, ale gdy już przegrywa, odpowiedzialność spada głównie na niego - podkreśla Śrutwa. - Trzeba postawić sprawę jasno. Liderów się nie kreuje. Na taką pozycję pracuje się latami. Przypomnę, że w Ruchu zdarzało się już, że płaciłem za zespół 5 tys. zł kary, gdy drużyna opóźniła swoje wyjście na boisko. Płaciłem, bo byłem kapitanem. A jak teraz będzie? Zrzucimy się we czterech? Odpowiedzialność za wynik też będzie zbiorowa? - irytuje się Śrutwa, który dziwi się, że radzie drużyny nie ma Krzysztofa Bizackiego.
Jesienią piłkarzy "niebieskich" najczęściej wyprowadzał na boisko Mariusz Śrutwa. 35-letni napastnik nadal ma szanse, by założyć kapitańską opaskę, ale nie jest to już tak oczywiste, jak w poprzedniej rundzie.
Do tej roli pretenduje bowiem czterech piłkarzy, oprócz Śrutwy są to: Grażvydas Mikulenas, Grzegorz Bonk i Wojciech Grzyb. Ta czwórka tworzy bowiem radę drużyny. - Niewykluczone, że kapitan będzie się zmieniał przed każdym meczem. Zawodników eliminują przecież kartki, kontuzje... Na pewno będę jeszcze na ten temat rozmawiał z drużyną - mówi Marek Wleciałowski, trener zespołu.
W pierwszym spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec (24 marca) największe szanse na zostanie kapitanem Ruchu ma Bonk. Śrutwa i Mikulenas będą pauzować w tym spotkaniu z powodu żółtych kartek, a Grzyb, który wraca do formy po kontuzji, nie jest pewny miejsca w podstawowej jedenastce.
- Kapitan, nawet gdyby był człowiekiem o wyjątkowym charakterze, nie przesądzi o grze całej drużyny. Rola kapitana ogranicza się coraz częściej do zadań czysto technicznych. Jeżeli wymaga tego sytuacja, ma podejść do sędziego, wyjaśnić sporną sytuację - tłumaczy Wleciałowski. - Nie zgadzam się z trenerem. Śmieszy mnie takie stawianie sprawy. Kapitan to lider, przywódca zespołu. Łącznik drużyny ze sztabem trenerskim i działaczami. Jeżeli zespół wygrywa, wszystko jest OK, ale gdy już przegrywa, odpowiedzialność spada głównie na niego - podkreśla Śrutwa. - Trzeba postawić sprawę jasno. Liderów się nie kreuje. Na taką pozycję pracuje się latami. Przypomnę, że w Ruchu zdarzało się już, że płaciłem za zespół 5 tys. zł kary, gdy drużyna opóźniła swoje wyjście na boisko. Płaciłem, bo byłem kapitanem. A jak teraz będzie? Zrzucimy się we czterech? Odpowiedzialność za wynik też będzie zbiorowa? - irytuje się Śrutwa, który dziwi się, że radzie drużyny nie ma Krzysztofa Bizackiego.