Inna spolka przejmie Ruch Chorzow
: 20 lis 2004, o 07:01
zalozylech nowy temat jak chcecie to go przeniescie do : atmosfera w Ruchu
Tego nikt się nie spodziewał: Sportowa Spółka Akcyjna Ruch Chorzów nie przejmie we władanie drugoligowej drużyny "niebieskich". Przynajmniej nie ta, którą zarejestrowano u notariusza przed czterema miesiącami (23 lipca). Działacze stowarzyszenia Ruch i przychylni im sponsorzy chcą... powołać nową spółkę, która ma być zarejestrowana już w przyszłym tygodniu, a potem - zgodnie z planem - przejąć drugoligowe miejsce stowarzyszenia.
Wszystko przypomina małą rewolucję, bo jeszcze we wtorek połączone siły obu zarządów ustalały harmonogram przejęcia. Dokument powstał - jego pierwszy punkt przewidywał, że spółka pożyczy stowarzyszeniu 100 tys. zł.
Pieniądze miały być w klubowej kasie w piątek rano. Wcześniej piłkarze pojawili się w gabinecie prezesa Stefana Mleczko. Wszyscy podzielili obawę, że spółka, na czele której stoi prezes Andrzej Chrzanowski, nie gwarantuje, że klub stanie na nogi. Zawodnicy stwierdzili, że są gotowi poczekać na pieniądze kolejny tydzień.
W tym momencie zaczął być realizowany scenariusz, którego pomysł zrodził się w klubie kilkadziesiąt godzin temu - rejestrujemy nową spółkę! Nowa grupa sponsorów ma się skupić wokół Mariusza Klimka, prezesa odzieżowej firmy Reporter, logo której piłkarze "niebieskich" mają na koszulkach.
W piątek wieczorem spotkały się zarządy stowarzyszenia i starej spółki. Zgodziły się na nowe rozwiązanie.
- Skąd taki nieoczekiwany zwrot? To przecież mała rewolucja?
Stefan Mleczko, prezes stowarzyszenia Ruch: - Prawie pół roku minęło, a pieniędzy jak nie było, tak nie ma. Spółka miała być zarejestrowana w sądzie, ale nie jest, bo w dalszym ciągu nie jest wpłacony kapitał założycielski. Deklarowano, że początkowy kapitał spółki wyniesie 600 tys. zł. W myśl polskiego prawa, by dokonać rejestracji spółki, trzeba mieć na koncie 25 proc. tej sumy, czyli 150 tys. Tyle powinno być na koncie, a nie ma. Przynajmniej jeszcze w czwartek nie było.
We wtorek zarząd, rada drużyny i trener przyjęli wspólnie harmonogram przejęcia sekcji piłkarskiej przez spółkę. Wypełnienie całości jest uzależnione od wypełnienia kolejnych punktów. Tymczasem musieliśmy zatrzymać się już na starcie...
- Zdążycie dotrzymać terminów, tak by wiosną w drugiej lidze już jednak grała sportowa spółka akcyjna?
- Zdążymy. We wtorek chcemy zarejestrować nową spółkę u notariusza. Główny akcjonariusz spółki, czyli pan Mariusz Klimek (szef odzieżowej firmy Reporter), postawił jeden warunek: ci, którzy podpiszą akt notarialny, przychodzą z gotówką lub kwitem potwierdzającym wpłatę na konto spółki. Jeżeli tak się stanie, to w środę lub czwartek idziemy do sądu. Już uzgodniłem z prezesem Rudolfem Bugdołem [szef Śląskiego Związku Piłki Nożnej - przyp. red.], że spółka wejdzie w poczet członków Śląskiego Związku Piłki Nożnej na początku grudnia.
- Jaki będzie kapitał założycielski spółki?
- Chcemy zacząć od kwoty wymaganej prawem handlowym, czyli od 500 tys. zł i stale kapitał podnosić. Górnej granicy nie określam. Nowi udziałowcy będą dołączać do grona akcjonariuszy na jasno określonych zasadach - to właściciele spółki będą określali wiarygodność partnerów.
- Czy Mariusz Klimek będzie prezesem rady nadzorczej spółki?
- Pan Klimek postawił jeden warunek. Nie interesuje go minimalizm. Wiosną ma być awans. Jeżeli się to nie uda, to podziękuje nam za współpracę. By mieć władzę w klubie, nie musi być prezesem zarządu. Jako główny właściciel i tak jednoosobowo może podjąć każdą decyzję.
- Czy w spółce będzie miejsce dla sponsorów, z którymi ostatnio toczyły się rozmowy?
- Droga do współpracy jest otwarta. We wtorek prezydent Marek Kopel, Mariusz Klimek i ja jedziemy do Pragi, by kontynuować rozmowy [z przedstawicielem koncernu medialnego inwestującego w Czechach - przyp. red.].
- Spotkanie odbędzie się z inicjatywy działaczy Ruchu?
- Nie. To kolejny punkt z harmonogramu, który realizujemy. Musimy przygotować nowy wniosek. W czasie wizyty przedstawiciela sponsora w Chorzowie część naszej pracy została spieprzona. Mniejsza o szczegóły. Teraz musimy to naprawić.
- Cały czas liczymy też na firmę Superfund. Austriacy są na etapie rozpoznania dokumentów. W przyszłym tygodniu menedżer, który reprezentuje firmę na polskim rynku, przyjedzie z kolejną wizytą. Szuka siedziby dla swojej firmy. Nie ukrywam, że staramy się mu w tym pomóc. Chcemy znaleźć przyzwoity obiekt właśnie w Chorzowie, gdzie znalazłoby się potem przedstawicielstwo na Polskę południową. Żadna z tych firm nie postawiła warunku, że chce w klubie stuprocentowej władzy. Współpraca jest więc możliwa.
Więcej w "Gazecie Wyborczej".
Tego nikt się nie spodziewał: Sportowa Spółka Akcyjna Ruch Chorzów nie przejmie we władanie drugoligowej drużyny "niebieskich". Przynajmniej nie ta, którą zarejestrowano u notariusza przed czterema miesiącami (23 lipca). Działacze stowarzyszenia Ruch i przychylni im sponsorzy chcą... powołać nową spółkę, która ma być zarejestrowana już w przyszłym tygodniu, a potem - zgodnie z planem - przejąć drugoligowe miejsce stowarzyszenia.
Wszystko przypomina małą rewolucję, bo jeszcze we wtorek połączone siły obu zarządów ustalały harmonogram przejęcia. Dokument powstał - jego pierwszy punkt przewidywał, że spółka pożyczy stowarzyszeniu 100 tys. zł.
Pieniądze miały być w klubowej kasie w piątek rano. Wcześniej piłkarze pojawili się w gabinecie prezesa Stefana Mleczko. Wszyscy podzielili obawę, że spółka, na czele której stoi prezes Andrzej Chrzanowski, nie gwarantuje, że klub stanie na nogi. Zawodnicy stwierdzili, że są gotowi poczekać na pieniądze kolejny tydzień.
W tym momencie zaczął być realizowany scenariusz, którego pomysł zrodził się w klubie kilkadziesiąt godzin temu - rejestrujemy nową spółkę! Nowa grupa sponsorów ma się skupić wokół Mariusza Klimka, prezesa odzieżowej firmy Reporter, logo której piłkarze "niebieskich" mają na koszulkach.
W piątek wieczorem spotkały się zarządy stowarzyszenia i starej spółki. Zgodziły się na nowe rozwiązanie.
- Skąd taki nieoczekiwany zwrot? To przecież mała rewolucja?
Stefan Mleczko, prezes stowarzyszenia Ruch: - Prawie pół roku minęło, a pieniędzy jak nie było, tak nie ma. Spółka miała być zarejestrowana w sądzie, ale nie jest, bo w dalszym ciągu nie jest wpłacony kapitał założycielski. Deklarowano, że początkowy kapitał spółki wyniesie 600 tys. zł. W myśl polskiego prawa, by dokonać rejestracji spółki, trzeba mieć na koncie 25 proc. tej sumy, czyli 150 tys. Tyle powinno być na koncie, a nie ma. Przynajmniej jeszcze w czwartek nie było.
We wtorek zarząd, rada drużyny i trener przyjęli wspólnie harmonogram przejęcia sekcji piłkarskiej przez spółkę. Wypełnienie całości jest uzależnione od wypełnienia kolejnych punktów. Tymczasem musieliśmy zatrzymać się już na starcie...
- Zdążycie dotrzymać terminów, tak by wiosną w drugiej lidze już jednak grała sportowa spółka akcyjna?
- Zdążymy. We wtorek chcemy zarejestrować nową spółkę u notariusza. Główny akcjonariusz spółki, czyli pan Mariusz Klimek (szef odzieżowej firmy Reporter), postawił jeden warunek: ci, którzy podpiszą akt notarialny, przychodzą z gotówką lub kwitem potwierdzającym wpłatę na konto spółki. Jeżeli tak się stanie, to w środę lub czwartek idziemy do sądu. Już uzgodniłem z prezesem Rudolfem Bugdołem [szef Śląskiego Związku Piłki Nożnej - przyp. red.], że spółka wejdzie w poczet członków Śląskiego Związku Piłki Nożnej na początku grudnia.
- Jaki będzie kapitał założycielski spółki?
- Chcemy zacząć od kwoty wymaganej prawem handlowym, czyli od 500 tys. zł i stale kapitał podnosić. Górnej granicy nie określam. Nowi udziałowcy będą dołączać do grona akcjonariuszy na jasno określonych zasadach - to właściciele spółki będą określali wiarygodność partnerów.
- Czy Mariusz Klimek będzie prezesem rady nadzorczej spółki?
- Pan Klimek postawił jeden warunek. Nie interesuje go minimalizm. Wiosną ma być awans. Jeżeli się to nie uda, to podziękuje nam za współpracę. By mieć władzę w klubie, nie musi być prezesem zarządu. Jako główny właściciel i tak jednoosobowo może podjąć każdą decyzję.
- Czy w spółce będzie miejsce dla sponsorów, z którymi ostatnio toczyły się rozmowy?
- Droga do współpracy jest otwarta. We wtorek prezydent Marek Kopel, Mariusz Klimek i ja jedziemy do Pragi, by kontynuować rozmowy [z przedstawicielem koncernu medialnego inwestującego w Czechach - przyp. red.].
- Spotkanie odbędzie się z inicjatywy działaczy Ruchu?
- Nie. To kolejny punkt z harmonogramu, który realizujemy. Musimy przygotować nowy wniosek. W czasie wizyty przedstawiciela sponsora w Chorzowie część naszej pracy została spieprzona. Mniejsza o szczegóły. Teraz musimy to naprawić.
- Cały czas liczymy też na firmę Superfund. Austriacy są na etapie rozpoznania dokumentów. W przyszłym tygodniu menedżer, który reprezentuje firmę na polskim rynku, przyjedzie z kolejną wizytą. Szuka siedziby dla swojej firmy. Nie ukrywam, że staramy się mu w tym pomóc. Chcemy znaleźć przyzwoity obiekt właśnie w Chorzowie, gdzie znalazłoby się potem przedstawicielstwo na Polskę południową. Żadna z tych firm nie postawiła warunku, że chce w klubie stuprocentowej władzy. Współpraca jest więc możliwa.
Więcej w "Gazecie Wyborczej".