PZPN Uratował "Niebieskich"
: 19 paź 2004, o 14:31
"Po sobotniej porażce z beniaminkiem z Mławy sytuacja chorzowskiego Ruchu w tabeli jest i tak nie do pozazdroszczenia. A jeszcze kilka dni temu istniało całkiem realne zagrożenie, że z mizernego dorobku "niebiescy" stracą jeszcze kilka dodatkowych "oczek". Wszystko za sprawą Toniego Jurjeva, chorwackiego bramkarza, który dołączył do zespołu z Cichej latem 2002 roku. Wielkiej kariery w polskiej lidze nie zrobił - w ekstraklasie (Ruch jeszcze wtedy w niej występował...) zagrał tylko raz. 9 sierpnia 2002 roku puścił w Krakowie pięć bramek, chorzowianie przegrali z Wisłą 2-5. Potem - do końca jesieni - siadał na ławie, wreszcie trafił do... rezerw "niebieskich". Z klubem rozstał się latem 2003 roku, ale nie dał o sobie zapomnieć władzom chorzowskiego Ruchu. Postanowił bowiem przez FIFA walczyć o swoje pieniądze. W efekcie od pół roku mniej więcej do Polski spływać zaczęły pisma, w których międzynarodowa federacja domagała się oficjalnego stanowiska klubu w tej sprawie. Ale ponieważ przy Cichej - w ferworze przygotowań do zmian strukturalnych i personalnych - nikt nie miał specjalnie głowy do przygotowania rzetelnej i satysfakcjonującej światowy związek odpowiedzi, FIFA postanowiła "tupnąć nogą". - W tej chwili wszystko jest już "wyprostowane", ale groziło nam odebranie punktów - mówi obecny dyrektor Ruchu, Krzysztof Hermanowicz. Tak on, jak i inni włodarze chorzowscy całą sprawę otrzymali "w spadku" po poprzednich władzach. Trudno więc w jego przypadku o wylewność, choć sytuacja rzeczywiście była mocno podbramkowa. - Chodziło oczywiście o zaległość w stosunku do zawodnika - tłumaczy dyrektor Departamentu Rozgrywek PZPN, Marcin Stefański. To kierowana przezeń komórka związku prowadziła korespondencję z Międzynarodową Federacją Piłkarską. - FIFA nie zawsze żąda od razu pieniędzy, domaga się natomiast poważnego traktowania. Na razie władze światowe mówiły o odebraniu Ruchowi sześciu punktów, w perspektywie jednak chorzowianom mogła grozić nawet relegacja z II ligi!
PZPN - zgodnie z deklaracją Stefańskiego: "jesteśmy po to, by pomagać klubom" - sprawę załatwił. Dyrektor o szczegółach mówić nie chce, domniemywać jednak trzeba, że związek po prostu wyłożył kasę w imieniu "niebieskich". - Znajdziemy sposób na kompensację tej kwoty - mówi w końcu z ociąganiem. Chyba niepotrzebnie, bo akurat w tym przypadku związek nie ma się czego wstydzić. Nie po raz pierwszy zresztą działa w ten sposób - kiedyś w podobny sposób przed sankcjami FIFA uratowany został Stomil Olsztyn, gdy zaległych sum od klubu domagał się menedżer Janusz Feiner.
- Zaręczam, że w przypadku chorzowian nie chodziło o żadne wielkie kwoty - podkreśla Marcin Stefański. - FIFA jednak w pierwszej kolejności stoi na straży interesów zawodników, więc trzeba bardzo uważać przy podpisywaniu kontraktów. A w polskich klubach, niestety, świadomość prawna działaczy wciąż nie jest zbyt wielka."
Teraz PZPN bedzie na kazdym kroku pokazywal jak to Nam Pomogl. Chociaz z dugiej strony jakby nie oni to nie wiadomo co by sie z nami stalo.
PZPN - zgodnie z deklaracją Stefańskiego: "jesteśmy po to, by pomagać klubom" - sprawę załatwił. Dyrektor o szczegółach mówić nie chce, domniemywać jednak trzeba, że związek po prostu wyłożył kasę w imieniu "niebieskich". - Znajdziemy sposób na kompensację tej kwoty - mówi w końcu z ociąganiem. Chyba niepotrzebnie, bo akurat w tym przypadku związek nie ma się czego wstydzić. Nie po raz pierwszy zresztą działa w ten sposób - kiedyś w podobny sposób przed sankcjami FIFA uratowany został Stomil Olsztyn, gdy zaległych sum od klubu domagał się menedżer Janusz Feiner.
- Zaręczam, że w przypadku chorzowian nie chodziło o żadne wielkie kwoty - podkreśla Marcin Stefański. - FIFA jednak w pierwszej kolejności stoi na straży interesów zawodników, więc trzeba bardzo uważać przy podpisywaniu kontraktów. A w polskich klubach, niestety, świadomość prawna działaczy wciąż nie jest zbyt wielka."
Teraz PZPN bedzie na kazdym kroku pokazywal jak to Nam Pomogl. Chociaz z dugiej strony jakby nie oni to nie wiadomo co by sie z nami stalo.