Wspomnienia z sezonu mistrzowskiego 88/89

Forum sympatyków KS Ruch Chorzów
Wiadomość
Autor
Elmer
Posty: 10353
Rejestracja: 7 cze 2004, o 10:26
Lokalizacja: Lokal i Zacja
Kontakt:

Wspomnienia z sezonu mistrzowskiego 88/89

#1 Post autor: Elmer » 21 sty 2018, o 23:13

Piszę w tym temacie żeby do wielu dotrzeć.
Osoby które pamiętają ostatni mistrzowski sezon lub znają osoby, które go... pamiętają proszone są o pomoc. Macie swoje przeżycia z tamtego czasu, śmieszne, smutne. Coś co warto przekazać innym.
Mogą to być przeżycia z wyjazdów, albo z... domu kiedy słuchaliście studia s-13.

Jak możecie to opiszcie sytuację tutaj lub też wyślijcie na maila [email protected]
Nie przejmujcie się składnią itp.

[ Post napisany za posrednictwem urzadzenia mobilnego ]
Pierwszy raz przy Cichej: 10.06.1989 r. Ruch - Olimpia 2:1
Pierwszy wyjazd: 3.10.1992 r. Górnik - Ruch 1:1
Najwyższe zwycięstwo: 7:0 ze Stomilem Olsztyn. Najwyższa porażka: 0:6 z... Pogonią Siedlce.
Sukcesy, które świadomie przeżyłem: 1 mistrzostwo Polski, 1 wicemistrzostwo Polski, 3xbrązowy medal, Puchar Polski (1996), finał Pucharu Intertoto (1998).

grzej
Wspiera "Wielki Ruch"
Wspiera "Wielki Ruch"
Posty: 2623
Rejestracja: 21 lut 2004, o 23:36
Lokalizacja: Tam gdzie mnie nie ma
Kontakt:

Re: Wspomnienia z sezonu mistrzowskiego 88/89

#2 Post autor: grzej » 23 sty 2018, o 20:49

Pamiętnik piszesz ;) ?
historiaruchu.pl

Awatar użytkownika
79Świony
Posty: 1925
Rejestracja: 8 lis 2008, o 17:15
Lokalizacja: Schwientochlowitz
Kontakt:

Re: Wspomnienia z sezonu mistrzowskiego 88/89

#3 Post autor: 79Świony » 23 sty 2018, o 21:07

grzej pisze:Pamiętnik piszesz ;) ?
Dej pokój temat ciekawy, ale byłech za młody co by w tym sezonie jeździć... A pałowanie po mistrzostwie i gaz to kożdy już o tym czytoł pewnie :)

adamo_R
Posty: 10866
Rejestracja: 9 lis 2005, o 11:03

Re: Wspomnienia z sezonu mistrzowskiego 88/89

#4 Post autor: adamo_R » 23 sty 2018, o 21:18

Pamiętnik Albert nie pisze , bo chce znać relacje innych, a nie swoje przeżycia odnośnie cudownego mistrzowskiego sezonu . Trzeba było sie urodzić nieco wcześniej, to byś wiedział jak było ;) Zaczęło sie od 1 spadku do mistrzowskiego sezonu. 2 lata niezapomniane.
Ruhr-Ge-Beat - Mein Schalke
https://www.youtube.com/watch?v=MuJV1wEiP4w&list=RDMuJV1wEiP4w&start_radio=1
ladi ladi ladi oh bvb hurensöhne !!!

Elmer
Posty: 10353
Rejestracja: 7 cze 2004, o 10:26
Lokalizacja: Lokal i Zacja
Kontakt:

Re: Wspomnienia z sezonu mistrzowskiego 88/89

#5 Post autor: Elmer » 23 sty 2018, o 22:10

Coś się rodzi. Na razie mam zarys. Chciałbym na stulecie wydać. Czy się uda, pokaże czas. Nie będzie to pamiętnik. ;-)

[ Post napisany za posrednictwem urzadzenia mobilnego ]
Pierwszy raz przy Cichej: 10.06.1989 r. Ruch - Olimpia 2:1
Pierwszy wyjazd: 3.10.1992 r. Górnik - Ruch 1:1
Najwyższe zwycięstwo: 7:0 ze Stomilem Olsztyn. Najwyższa porażka: 0:6 z... Pogonią Siedlce.
Sukcesy, które świadomie przeżyłem: 1 mistrzostwo Polski, 1 wicemistrzostwo Polski, 3xbrązowy medal, Puchar Polski (1996), finał Pucharu Intertoto (1998).

Awatar użytkownika
Scypion
Wspiera "Wielki Ruch"
Wspiera "Wielki Ruch"
Posty: 7926
Rejestracja: 20 sie 2003, o 17:57

Re: Wspomnienia z sezonu mistrzowskiego 88/89

#6 Post autor: Scypion » 23 sty 2018, o 22:32

Grzej cizba się robi :)

Elmer
Posty: 10353
Rejestracja: 7 cze 2004, o 10:26
Lokalizacja: Lokal i Zacja
Kontakt:

Re: Wspomnienia z sezonu mistrzowskiego 88/89

#7 Post autor: Elmer » 23 sty 2018, o 23:01

To będzie coś innego

[ Post napisany za posrednictwem urzadzenia mobilnego ]
Pierwszy raz przy Cichej: 10.06.1989 r. Ruch - Olimpia 2:1
Pierwszy wyjazd: 3.10.1992 r. Górnik - Ruch 1:1
Najwyższe zwycięstwo: 7:0 ze Stomilem Olsztyn. Najwyższa porażka: 0:6 z... Pogonią Siedlce.
Sukcesy, które świadomie przeżyłem: 1 mistrzostwo Polski, 1 wicemistrzostwo Polski, 3xbrązowy medal, Puchar Polski (1996), finał Pucharu Intertoto (1998).

grzej
Wspiera "Wielki Ruch"
Wspiera "Wielki Ruch"
Posty: 2623
Rejestracja: 21 lut 2004, o 23:36
Lokalizacja: Tam gdzie mnie nie ma
Kontakt:

Re: Wspomnienia z sezonu mistrzowskiego 88/89

#8 Post autor: grzej » 23 sty 2018, o 23:25

Widza właśnie :) Scypion
Chopcy to był żart do Elmera vel. Alberta, jo je rocznik 75 i pamietom ten sezon jakby był wczoraj..

[ Post napisany za posrednictwem urzadzenia mobilnego ]
historiaruchu.pl

Awatar użytkownika
Lutz
Posty: 9560
Rejestracja: 12 sie 2002, o 00:34
Lokalizacja: Kattowitz
Kontakt:

Re: Wspomnienia z sezonu mistrzowskiego 88/89

#9 Post autor: Lutz » 24 sty 2018, o 00:31

Jo już sam niy roz pisoł żech się na tym szpilu pokakoł z radości :)
Uj z galotami, do takich chwil warto być chorzowskim.
Te czasy już nigdy nit wrócom :(

[ Post napisany za posrednictwem urzadzenia mobilnego ]

Mirek
Wspiera "Wielki Ruch"
Wspiera "Wielki Ruch"
Posty: 12408
Rejestracja: 23 lis 2003, o 12:59
Kontakt:

Re: Wspomnienia z sezonu mistrzowskiego 88/89

#10 Post autor: Mirek » 24 sty 2018, o 08:29

jo mioł szczyńście być na murawie , ale w końcu przyszło mi uciekać na trybuna :P

Awatar użytkownika
Ozor
Wspiera "Wielki Ruch"
Wspiera "Wielki Ruch"
Posty: 11961
Rejestracja: 4 paź 2003, o 20:03
Lokalizacja: CHII
Kontakt:

Re: Wspomnienia z sezonu mistrzowskiego 88/89

#11 Post autor: Ozor » 24 sty 2018, o 08:42

1 spożycie bimbru po meczu w dawce zagrażającej zdrowiu i życiu :P

arcio
Posty: 4789
Rejestracja: 10 sie 2002, o 20:14
Kontakt:

Re: Wspomnienia z sezonu mistrzowskiego 88/89

#12 Post autor: arcio » 24 sty 2018, o 10:34

ja pamiętam jak mnie fater przez żywopłot przeciepnął jak zaczęli gazować z komendą - leć do auta :)
nigdy nie jest za późno

Awatar użytkownika
wojt
Wspiera "Wielki Ruch"
Wspiera "Wielki Ruch"
Posty: 1954
Rejestracja: 16 sie 2002, o 20:35
Lokalizacja: Piekary Śl.
Kontakt:

Re: Wspomnienia z sezonu mistrzowskiego 88/89

#13 Post autor: wojt » 24 sty 2018, o 11:26

arcio pisze:ja pamiętam jak mnie fater przez żywopłot przeciepnął jak zaczęli gazować z komendą - leć do auta :)
Miałem podobnie, skoki przez płot z fatrem, a na twarzy łzy częściowo ze wzruszenia, ale bardziej od gazu i ewakuacja przy kominach wentylacyjnych za dzisiejszym sektorem nr 7. Miałem później krótki szlaban na mecze, na szczęście trzy pierwsze w nowym sezonie były we Wrocławiu i już od połowy sierpnia wszystko się rozeszło po kościach i wróciłem na C6 :)

Awatar użytkownika
Konrad
Wspiera "Wielki Ruch"
Wspiera "Wielki Ruch"
Posty: 868
Rejestracja: 4 gru 2002, o 14:43
Lokalizacja: ZAMOŚĆ
Kontakt:

Re: Wspomnienia z sezonu mistrzowskiego 88/89

#14 Post autor: Konrad » 24 sty 2018, o 11:38

Prawdopodobnie, już o tym gdzieś pisałem, ale - jako, że lubię wracać do tamtych chwil - napiszę jeszcze raz ...
Można powiedzieć, iż ten piękny sukces zaczął się dla mnie i mojej rodziny 2 sezony wcześniej... baraże z Lechią, wrzucona bramka przez Jojkę, pierwszy, jakże bolesny spadek, fatalna atmosfera w domu, masakryczny brak chęci do życia... Pamiętam łzy mojego Ojca - pierwsze i ostatnie łzy jakie u niego widziałem... Później zwycięski sezon w II lidze, co warto odnotować ówcześni dziennikarze na każdym kroku podkreślali, że po spadku na Cichą przychodziło dużo więcej widzów niż w pierwszej lidze. Po spektakularnym awansie naszego RUCHu, przed startem nowego sezonu, w Przeglądzie Sportowym ogłosili konkurs na wytypowanie Mistrza Polski, króla strzelców i spadkowiczów z EX. Nagrodą był, jak to wtedy mówili - "nowoczesny telewizor". Pamiętam swoje typy - w 100 % pokryły się później z faktami. Kuponu oczywiście nie wysłałem, bo Ojciec, gdy zobaczył moje obstawienia powiedział żebym nie robił z siebie idioty.... Przyszedł sezon 88/89, oczekiwania na weekendy, tudzież piłkarskie środy i nadzieje, że mecze będą w miarę o jednej porze - to rodziło szanse, iż będą transmisje w radiowym S-13. Przeciętny chorzowski kibic tego nie zrozumie, ale dla nas - Zamościan RUCH był i jest jak piękna kobieta, przy której z wrażenia ciężko się oddycha, na którą można było co najwyżej popatrzeć, RUCH był jak wspaniałe bóstwo przed którym się gięły się kolana. Miałem wtedy wrażenie, ze mógłbym całować każdy kamień, z którego zbudowany jest nasz stadion. Na Górnym Śląsku można było sobie pójść na mecz, dać upust swoim uczuciom - my w Zamościu mieliśmy utrudnione zadanie. To wszystko rodziło potężną, wręcz niezrozumiała tęsknotę na tym Klubem.
Wracając do ligi... Ruch szedł jak burza, MP stawało się coraz bardziej realne.. Pamiętam remisowy mecz z Legią w W-wie i durny komentarz dziennikarzyny, który stwierdził, że Ruch zachował się bardzo niesportowo, bo zamurował bramkę i nie walczył o zwycięstwo. Nadszedł czas na pamiętne spotkanie z żabami. W domu, przy radiu słuchaliśmy całą rodziną transmisji. Prowadziliśmy z ciulami, ale przyszedł niestety karny dla żab... z siostrą na klęczkach, przy obrazie błagaliśmy Boga, żeby Rychat obronił. I Rychat obronił.... W domu był taki krzyk, że sąsiad przyleciał pytać czy nie stało się nic złego... Przypomina mi się takie zdarzenie po tym meczu... Był jakiś reportaż propagandowy i w telewizorze gadali coś o zabrzu. Mój Ojciec na lekkiej bańce przysypiał na fotelu. Nie zapomnę jak usłyszeliśmy z TV, że "zabrze to jedno z najbardziej polskich miast". Wiązanki "słupów telegraficznych" mojego Ojca nie powstydziłby się Linda w kolejnych dziesieciu edycjach Psów. Gdyby nie mama telewizor niechybnie poleciałby przez okno:)
Później wygraliśmy we Wrocławiu 0-1 i 4-1 w Chorzowie z G.Wałbrzych i zdobyliśmy Mistrza Polski :-).
Po tym sukcesie przyszedł czas na 8 lipca 1989, godzinę 17.00. Mecz o Superpuchar w moim mieście w Zamościu. Coś niesamowitego - wszak do mojej twieRdzy przyjeżdżała moja "piękna kobieta", moje wielkie 'bóstwo" - Mistrz Polski RUCH Chorzów. Jeśli się nie mylę, to wtedy zrozumiałem słowa przyśpiewki: "nie potrzebna jest mi k..., nie potrzebna mi dziewczyna - moja miłość to Ruch Chorzów, ukochana ma drużyna". Dzień przed meczem, a była to sobota, szukałem Ruchu po wszystkich zamojskich hotelach. Wieczorem, razem z Ojcem powtórzyliśmy poszukiwania, ale niestety bezskutecznie. Gdy mieliśmy zrezygnować za nami pojawił się wielki autokar... Pamiętam, że Ojciec powiedział, że byłyby to niezłe jaja gdyby to jechał nasz Ruch... Zwolniliśmy i w pewnym momencie wyprzedził nas autokar z napisem na bocznej burcie HUTA BATORY i na szybie KS RUCH. Do dziś się zastanawiam jak wtedy wytrzymało zawieszenie w naszym fiaciku. Kiedy nasi Mistrzowie zatrzymali się przed jakimś skrzyżowaniem z autobusu wyszedł p. Bernard Bem pytać o drogę do hotelu. Wyskoczyłem z malucha, podbiegłem do kierownika drużyny i powiedziałem, że jestem kibicem Ruchu, że zaprowadzę. W jednej chwili znalazłem się w samochodzie z moimi Mistrzami. Nogi trzęsły mi się niesamowicie - wszak oddychałem tym samym powietrzem co Mietek Szewczyk, Józek Nowak, Waldek Fornalik, Gucio, Pingol! Miałem wtedy 16 lat i dziś mogę stwierdzić, ze to było jedno z najpiękniejszych przeżyć związanych z Ruchem. Na drugi dzień był mecz, a ja rano poszedłem kumplami na pływalnię. Na basenie wybitnie obrzydliwa atmosfera - cały obiekt opanowany przez ległą. Naszych nie było.... nie było do czasu :-) W pewnym momencie przed wejsciem na obiekt zrobił się dym... niebieski dym... Legia paliła wrotki, aż miło było patrzeć. Mnie nad głową latały szklane butelki, metalowe kosze, frg płyt chodnikowych, ale wtedy, w moim romantycznym przekonaniu nic nie mogło się stac - przecież "sprawiedliwości" dokonywali moi chorzowscy bRacia :-) Mecz niestety nasi przegrali, a ja wk..ny na maxa obraziłem się na RUCH. Jak oni mogli mi to zrobić? Przegrać w moim mieście? Ponadto 10 minut przed końcem meczu nasi kibice opuścili stadion - dziś rzecz wręcz nie do wyobrażenia. Czy któryś ze starszych kibiców wie dlaczego tak się stało? Na drugi dzień w TV śp. redaktor Maciej Biega dostawał orgazmu nad grą Legii mówiac o bardzo nieprzyjemnych ludziach z Chorzowa, którzy rozbili zamojską pływalnię. Aż dziw bierze, ze rozróby legii mu nie przeszkadzały.... Mineło wiele lat od tamtych przeżyć, emocje sa dalej silne. Mysle, że wielu z nas ma zblizone myslenie o Ruchu, ale (pozwolę sobie na uwagę poza tematem) jestem mega zdziwiony dlaczego w wielu z nas nie ma wiary w lepsze jutro, dlaczego się poddajemy w naszych umysłach, dlaczego niektórym - gdy jest cień szansy na uratowanie Klubu tak łatwo przychodzą słowa typu "zacznijmy od 4 ligi"? Pyrsk!
ZAMOŚĆ ZAWSZE Z RUCHEM!

Awatar użytkownika
czoRny
Wspiera "Wielki Ruch"
Wspiera "Wielki Ruch"
Posty: 3671
Rejestracja: 4 wrz 2007, o 23:30
Lokalizacja: Glezgoł
Kontakt:

Re: Wspomnienia z sezonu mistrzowskiego 88/89

#15 Post autor: czoRny » 24 sty 2018, o 14:39

Konrad piękne słowa! Szacun!!! Co moga napisać? Miyszkajonc na Klimzowca lokna z moigo pokoju wylazily prosto na stadion Ruchu. Niy bolo sily zeby niy zostac Niebieskim! Kibicym, fanym lub wryncz fanatykiym do kerego niy liczy sie nic ino Ruch. Ciynzkie I dziwne to boly czasy i w życiu codziennym jak i sporcie. Po latach wylazily wszyskie swindle z kupczyniym szpilami. Ale miało być o Mistrzostwie. Spadek hm to bola tragedia do kozdego kibica Ruchu. I tyn samoboj Jojki. Farsa, tragikomedia, cufal? Pamiyntom jak stoli my w garstce kibicow w mlynie pod zygorym i zastanawiali my sie co sie stało? Potym rewanz w Gdansku i swiadomosc, ze Nasz Ruch , MOJ Ruch piyrszy roz w historii sleciol z ligi i juz nigdy niy zaspiywomy,, wieczny ligowiec Ruch Chorzów wieczny ligowiec '' abo,, nigdy niy spadnie... ''. Potym wspaniale chwile po kolejnych 2go ligowych zwyciynstwach i w koncu,, bojcie sie chamy do piyrszyj ligi wracamy''.No i nazot w 1szyj lidze. Obawy co to zas bydzie? Z roznych stron dolazily plotki co w klubie jest niywesolo poru zawodnikow chce odejść. Na szczynscie lostali i dali nom kupa radosci i duma z bycia Niebieskim! Pamiyntom szpil we Zobrzu. W nocy przed szpilym snilo mi sie co Gesior szczeli tor. W drodze na stadion godom znajomym o moim snie a loni w ryk. Podczas szpilu jak
Gegol szczelol to sie na mie paczeli jak na jasnowidza.Ta euforia bo bramce Gucia i chyconym przez Richata ( dużo zdrowia panie Ryszard ie) elwrze. Niyzapomniane chwile w drodze powrotnyj w marszu przez Zabrze, obciepany kamieniami pociong w drodze powrotnyj. Ale to wszystko bol hooj! Liczylo sie pokonanie, upokorzenie wroga na jego terynie! Lostatni szpil... Full ludzi na stadionie my we mlynie stoli my koło 10ny. Bolo ustalone z wonsatym gliniorzym kery wtedy bol nojwyzszy ze smerfow, ze po końcowym gwizdku mogemy leciec na murawa swiyntowac. A tu zonk. Przed koncym szpilu wysyp smerfow w kaskach z metrowy palami w rynkach.,, co jest, co jest, co jest.... " Okazuje sie co jednak niy wylecymy na murawa. Jednak po koncowym gwizdku ekipa zaczyno sie wspinac na plot i hop juz poru chopcow jest na murawie. Dugo niy trza czekac az ta calo chmara kibicow sie wylej (niy niy wysiko ino wyleci) na szpilplatz. Miyndzy boiskiym a trybunami stoli zolnierze kerzy niy mieli nojmynszyj ochoty sie udzielac w zaczymywaniu kibicow. Pamiyntom jak skokajonc bez plot ( kule poczulech sie jak byly prezydent) chcieli mie i kumpla zatrzimac gliniorze ale jakimis unikam my im pitli, te ciu...lecom za nami, my miyndzy ojokami a ci zwarli szereg i stanylii ramie w ramie i ni chu ja niy puscili tych w kaskach. Niy lotolech za bardzo po murawie niy ciepolech niczym w gliniorzy polecili my z kumplym na Głowno Trybuna i z porudziesiyncioma innymi kibicami spiywalimy i czekali ze dwie godziny az pilkarze wylejzom cieszyc sie z kibicami bo tak nom bolo powiedziane. Niystety niy doczekali my sie i po jakims czasie bez problymow opuscili my stadion... Amen

[ Post napisany za posrednictwem urzadzenia mobilnego ]
19.11.1947-24.10.2012 R.I.P
http://www.youtube.com/watch?v=DHz_RYOoWo4

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 93 gości