#45
Post
autor: Morris » 30 wrz 2002, o 16:26
Przed sezonem również byłem realistą i widziałem Ruch maksymalnie w środkowych rejonach tabeli i wszystko mógłbym przeżyć, łącznie z porażkami bylebym tylko nie czuł się oszukany, a po ostatnich popisach Niebieskich co mecz, wychodząc ze stadionu czuję się jakby ktoś napluł mi w mordę. Grajki przechodzą obok meczu a wszyscy udają że nic się nie stało - kibice idą do domów lub co gorsza knajpy opić kolejny zawód, grajki idą pod kasę a potem do albo domu albo pobalować do jakiejś Piramidy. Trener zaś idzie na konferencję prasową i rzuca hasłem, żeby dać sobie spokój, bo lepiej to ten Ruch grać nie będzie bo nie może. Toć to jawne kpiny z ludzi!!!
Jeśli jeszcze dodać skandaliczną moim zdaniem (ale chyba niestety prawdziwą) wypowiedź Mariusza Śrutwy, że dla działaczy "Cała sztuka polega na tym, aby Ruch był w środku ewentualnie w górnej części tabeli. Broń Boże za wysoko i za nisko" to krew mnie zalewa, bo po co bawić się w jakieś kibicowanie, po co być sercem z Ruchem skoro wszystko to i tak nie ma sensu, bo mamy do czynienia z bandą minimalistów???
Oczywiście pojawię się na Cichej w sobotę, choćby był śnieg i choćbym był jednym z tych 10 ludzi o których wspomniał wojt, bo jestem nieuleczalny jeśli chodzi o Ruch i choćby w A klasie to mecz Niebieskich będzie dla mnie świętością, której podporządkowuję całe życie. Ale Bóg mi świadkiem - jeśli w meczu z Lechem znowu biegający po murawie zrobią sobie ze mnie jaja, to jeśli pojawi się taka opcja, przejdę przez ten obcięty płot i w geście desperacji będę pierwszym, który skopie dupy reprezentującym nas piłkarzykom - może to jest w tej chwili jedyny sposób na to, żeby coś się zmieniło. Może takiego impulsu potrzebują ludzie w klubie???