Forum kibiców Ruchu Chorzów

egonherman pisze:http://www.sportslaski.pl/gornik-dopnie ... ,info.html

Bliski przejścia ze Śląska Wrocław do Polonii Warszawa jest Sebastian Mila, kapitan wicemistrzów Polski. W WKS-ie jedną nogą jest już natomiast Mateusz Cetnarski.

COBRA pisze:http://sport.interia.pl/pilka-nozna/eks ... nu,1656111

Menedżer piłkarski z Poznania Radosław Osuch oraz prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski podpisali w piątek list intencyjny w sprawie sprzedaży 95 procent akcji klubu Zawisza. Tym samym Osuch będzie właścicielem bydgoskich zawodników i zapowiada rewolucyjne zmiany.

Naszą filozofią funkcjonowania sportu w relacjach z samorządem jest to, by tą dziedziną zajmowali się profesjonaliści, a Urząd Miasta, tak jak w naszym przypadku, ze swych środków wspierał te działania, nie ingerując w sprawy sportowe i zarządzanie - powiedział prezydent Bydgoszczy przed podpisaniem listu intencyjnego z poznańskim menedżerem.

O przejęciu przez Osucha Zawiszy mówiło się już od jakiegoś czasu. Awans do 1. ligi ostatecznie przyczynił się do tego. Klub czekają w najbliższym czasie rewolucyjne zmiany.

Pierwsza z nich już się dokonała; na mocy porozumienia Osuch przejął 95 procent akcji spółki WKS Zawisza, miastu pozostało zaledwie 3 proc. Cenę jednej akcji ustalono na kwotę 100 zł i jeżeli pod wodzą nowego właściciela przez najbliższe cztery lata zespół nie awansuje do ekstraklasy, za tą samą cenę miasto będzie mogło je odkupić. Gdyby jednak klub spadł do 2. ligi, cena akcji będzie obniżona do 1 zł.

Kolejnymi ważnymi zmianami będzie całkowite przemeblowanie składu. - Pod względem personalnym, moim zadaniem, Zawisza nie jest w tej chwili drużyną, która może grać spokojnie w 1. lidze. Zespół wymaga wzmocnień, co pokazał poziom niektórych spotkań w minionym sezonie - uważa Osuch.

Wspomniał, że przez ostatnie trzy miesiące czterech jego skautów oceniało piłkarzy Zawiszy i nie była ona pozytywna. - Nie mam tu na myśli nic złego, bo chwała całemu zespołowi za wywalczenie awansu, ale nie możemy porównywać gry w 2. lidze z występami w pierwszej. Są to zupełnie dwa inne światy, przepaść zarówno sportowa jak i finansowa - powiedział na konferencji w bydgoskim ratuszu.

Za cel w pierwszym sezonie gry na zapleczu Ekstraklasy Osuch stawia utrzymanie w 1. lidze, a konkretnie miejsce w okolicach środka tabeli. Dalej ma być tylko lepiej, a sukces ten ma zostać osiągnięty przez odpowiedni sztab szkoleniowy i ambitnych zawodników.

- Chcę stworzyć zespół młodych chłopaków, którzy są szybcy i mają predyspozycje do szybkiej gry w piłkę, bo taki jest europejski trend w tej dyscyplinie. Takich zawodników w Polsce wyselekcjonowałem osiemnastu i mam nadzieję, że większość z nich uda mi się tu ściągnąć. Oznacza to, że z większością składu, który awansował, rozstaniemy się, choć chcę, by czterech lub pięciu piłkarzy pozostało w Bydgoszczy - mówił Osuch.

Trudne zadanie czeka zatem szkoleniowca bydgoskiego Zawiszy. Nie wiadomo jeszcze, czy będzie nim dotychczasowy szkoleniowiec Adam Topolski, który na razie udał się do swojego rodzinnego miasta. - Chciałbym trenera, który w pełni odda się pracy w klubie i będzie ostro pracował z młodymi piłkarzami. Z Topolskim będę rozmawiał - powiedział nowy właściciel klubu.

Przyznał, że ma już w głowie niemal kompletny skład nowego Zawiszy. Osuch prawdopodobnie osobiście będzie kierował bydgoskim klubem.

By przyciągnąć jak największą rzeszę kibiców na trybuny 20-tysięcznego stadionu, bilety na spotkania będą po 6,50 zł. Cena ma być związana z 65. rocznicą powstania Zawiszy, która przypada właśnie w tym roku.

- Udało nam się przełożyć wszystkie mecze u siebie, zaplanowane w terminarzu ekstraklasy na sierpień, z wyjątkiem pojedynku z Ruchem Chorzów 21 sierpnia. Grozi nam to, że to spotkanie skończy się walkowerem, ale zrobimy wszystko, by tego uniknąć - mówi Lech Poznań, oburzony tym, że bez konsultacji z nim stadion przy Bułgarskiej został zamknięty do września z powodu zawodów Reb Bull X-Fighters. W związku z tym zawiesił swoje negocjacje w sprawie przejęcia stadionu jako operator.


- Wynikające z tego komplikacje są ogromne - mówi reprezentujący Lecha Poznań mec. Jacek Masiota. - Związane są z przełożeniem meczów, które Ekstraklasa zaplanowała nam na sierpień.

Lech Poznań miał grać u siebie 7 i 21 sierpnia. Już wiadomo, że będzie problem z tym drugim meczem, w którym Kolejorz miał podejmować Ruch Chorzów. Chorzowski klub nie wyraził zgody na przeniesienie spotkania na swój stadion. Dziś odbędą się jeszcze negocjacje w tej sprawie.

Kolejorz będzie musiał zmienić swój wniosek licencyjny do PZPN, w którym podał tylko jeden stadion, na którym rozgrywa mecze - Bułgarską. Nie ma stadionu zastępczego. Teraz poznański klub odrzuca możliwość gry we Wronkach. Pozostaje spróbować wynająć stadion w Bydgoszczy. Jeśli nie? - Wówczas przegramy mecz walkowerem, ale zrobimy wszystko, by do tego nie dopuścić - mówi mec. Jacek Masiota.

Lech jest oburzony tym, w jaki sposób został potraktowany. Nikt nie uprzedził go o planowanej imprezie i zamknięciu stadionu. - Dowiedzieliśmy się w piątek w południe. Do tej pory traktowano nas jako partnerów, tym razem nie - mówi.

Zdaniem Lecha, w ścisłym związku ze sobą pozostaje to, że najpierw POSiR wypowiedział klubowi umowę na korzystanie ze stadionu, a następnie zamknięcie stadionu do września. - To miało spowodować, że nie będziemy mogli domagać się odszkodowania. Miało, gdyż my uznajemy takie rozwiązanie za nieskuteczne i nie przyjmujemy go w ogóle do wiadomości. Nie poprzedziło go wezwanie do uregulowania zaległości i wypowiedzenie - mówi mec. Jacek Masiota.

- Chodzi o dwie raty płatności, które już uregulowaliśmy - uściśla prezes klubu Andrzej Kadziński. Dodaje też, że klub zapłacił także Bydgoszczy za straty spowodowane przez jego kibiców podczas finału Pucharu Polski 3 maja. - Mam więc nadzieję, że w Bydgoszczy nie będą nam pamiętali tamtych zajść - mówi.

Lech zaznaczył, że jeśli mecz z Ruchem Chorzów nie dojdzie do skutku, będzie się domagał od miasta odszkodowania. Straty szacuje na 1mln zł.

- W zaistniałej sytuacji zawieszamy negocjacje z miastem w sprawie przejęcia stadionu jako operator - mówi mec. Jacek Masiota. - Jestem pewien, że do nich wrócimy, ale na dziś musimy zweryfikować swoje stanowisko.