PRZECZYTAJCIE !!!!!!!!!
: 21 lip 2003, o 15:40
Śmiać się czy płakać? Jeszcze nie wyjaśniono sprawy barażowego meczu Szczakowianki ze Świtem, a już w Jaworznie nowa afera. Tym razem kaliber jest nieco cięższy, wszak chodzi o defraudowanie publicznych pieniędzy. Tadeusz Fudała, prezes pierwszoligowego klubu, który jest jednocześnie prezesem Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej w Jaworznie, jest podejrzany o odprowadzanie "autobusowych" pieniądzy do kasy klubu. Piłkarze zatrudniani jako kierowcy, podpisywanie umów z samym sobą, czy z osobami zmarłymi, to niektóre z elementów tego przedstawienia.
Tadeusz Fudała jest prezesem klubu od ośmiu lat, ale głośno dał o sobie znać przy okazji zeszłorocznych baraży o ekstraklasę. Już w 1 lidze zespołowi z Jaworzna co jakiś czas towarzyszyły wszelkiego rodzaju afery i kombinacje. Dochodzenia PZPN nie wykazywały nieprawidłowości. Teraz do gry wchodzi prokuratura. Powód: nielegalne finansowanie klubu z środków PKM w Jaworznie, którego dziwnym traferm prezesem jest... Fudała. Jest on także radnym sejmiku wojewódzkiego z ramienia SLD.
Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej w Jaworznie - spółka należąca do miasta i z jego kasy dotowana - wpłaciło w 2002 roku na rzecz Szczakowianki 140 300 zł brutto. Płatności dokonywano w ratach, na postawie faktur wystawianych przez klub. Na dokumentach tych jako rodzaj usługi widnieje "reklama według umowy z 8.01.2002". Tyle tylko, że z tą umową nie wszystko jest jasne.
Pierwsza rzecz - Fudała podpisywał umowę de facto z... samym sobą jako prezes klubu sportowego i spółki PKM. Druga - kiedy umowa miała być na początku kwietnia skontrolowana - to zaginęła. A kiedy się odnalazła okazało się, że jest podpisana miedzy innymi przez sekretarza klubu Bohdana Cygnara... który nie żyje od kilku miesięcy. Dokument wraz z materiałem porównawczym został przesłany do badań w laboratorium kryminalistycznym w Toruniu, które zatrudnia biegłych sądowych. Wynik badania wskazuje, że umowy tej nie podpisał Bohdan Cygnar. Dokument więc został sfałszowany!
Na pytanie kto go sfałszował odpowiedzi będzie szukać prokuratura. "Zamierzamy zebrać od tych osób próbki pisma do porównań - mówi prokurator Liliana Sobańska z prokuratury w Jaworznie, która prowadzi sprawę. - Nie wykluczamy, że fałszerstwa mógł się dopuścić ktoś inny. Musimy określić krąg osób, które mogły to zrobić. Policja już prowadzi dochodzenie"
Ale to nie wszystko... Okazuje się, że Po sprawdzeniu dokumentów PKM , w przedsiębiorstwie, które zostało powołane do przewozu ludzi, zatrudniono na etatach... piłkarzy. Co prawda od czasu, gdy Szczakowianka gra w ekstraklasie, na listach płac piłkarzy już nie ma, ale np. jeszcze w II lidze byli. Kierowcami raczej nie byli, bo nikt ich w PKM nie widział.
Z "Autobusowego źródełka" klub czerpał też inne korzyści. Do PKM spływały rachunki, które powinny obciążać kasę klubu, np. za obóz przygotowawczy w Straszęcinie albo ogrzewanie budynków Szczakowianki. Nowy zarząd domaga się jednak, żeby to klub pokrył te koszty, dlatego wystawiono mu już nawet faktury za owe usługi i Szczakowianka ma oddać za to pieniądze.
Cyrk wokół Szczakowianki trwa. Ciekawe czy prezes ma też w szafie "ukryty" magnetofon, na który zawsze można nagrać uwagi co do pracy klubu. "Łubu dubu, łubu dubu niech nam żyje prezes naszego klubu..." więcej w "Gazecie Wyborczej"
Tadeusz Fudała jest prezesem klubu od ośmiu lat, ale głośno dał o sobie znać przy okazji zeszłorocznych baraży o ekstraklasę. Już w 1 lidze zespołowi z Jaworzna co jakiś czas towarzyszyły wszelkiego rodzaju afery i kombinacje. Dochodzenia PZPN nie wykazywały nieprawidłowości. Teraz do gry wchodzi prokuratura. Powód: nielegalne finansowanie klubu z środków PKM w Jaworznie, którego dziwnym traferm prezesem jest... Fudała. Jest on także radnym sejmiku wojewódzkiego z ramienia SLD.
Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej w Jaworznie - spółka należąca do miasta i z jego kasy dotowana - wpłaciło w 2002 roku na rzecz Szczakowianki 140 300 zł brutto. Płatności dokonywano w ratach, na postawie faktur wystawianych przez klub. Na dokumentach tych jako rodzaj usługi widnieje "reklama według umowy z 8.01.2002". Tyle tylko, że z tą umową nie wszystko jest jasne.
Pierwsza rzecz - Fudała podpisywał umowę de facto z... samym sobą jako prezes klubu sportowego i spółki PKM. Druga - kiedy umowa miała być na początku kwietnia skontrolowana - to zaginęła. A kiedy się odnalazła okazało się, że jest podpisana miedzy innymi przez sekretarza klubu Bohdana Cygnara... który nie żyje od kilku miesięcy. Dokument wraz z materiałem porównawczym został przesłany do badań w laboratorium kryminalistycznym w Toruniu, które zatrudnia biegłych sądowych. Wynik badania wskazuje, że umowy tej nie podpisał Bohdan Cygnar. Dokument więc został sfałszowany!
Na pytanie kto go sfałszował odpowiedzi będzie szukać prokuratura. "Zamierzamy zebrać od tych osób próbki pisma do porównań - mówi prokurator Liliana Sobańska z prokuratury w Jaworznie, która prowadzi sprawę. - Nie wykluczamy, że fałszerstwa mógł się dopuścić ktoś inny. Musimy określić krąg osób, które mogły to zrobić. Policja już prowadzi dochodzenie"
Ale to nie wszystko... Okazuje się, że Po sprawdzeniu dokumentów PKM , w przedsiębiorstwie, które zostało powołane do przewozu ludzi, zatrudniono na etatach... piłkarzy. Co prawda od czasu, gdy Szczakowianka gra w ekstraklasie, na listach płac piłkarzy już nie ma, ale np. jeszcze w II lidze byli. Kierowcami raczej nie byli, bo nikt ich w PKM nie widział.
Z "Autobusowego źródełka" klub czerpał też inne korzyści. Do PKM spływały rachunki, które powinny obciążać kasę klubu, np. za obóz przygotowawczy w Straszęcinie albo ogrzewanie budynków Szczakowianki. Nowy zarząd domaga się jednak, żeby to klub pokrył te koszty, dlatego wystawiono mu już nawet faktury za owe usługi i Szczakowianka ma oddać za to pieniądze.
Cyrk wokół Szczakowianki trwa. Ciekawe czy prezes ma też w szafie "ukryty" magnetofon, na który zawsze można nagrać uwagi co do pracy klubu. "Łubu dubu, łubu dubu niech nam żyje prezes naszego klubu..." więcej w "Gazecie Wyborczej"