RUCH-CRACOVIA
Może trochę z historii :
Zawsze było dramatycznie
Jak to kiedyś bywało...
Każdy mecz Ruchu z Cracovią był mniejszym lub większym dramatem. Dramatycznie było nie tylko na boisku, ale i poza nim. Przypomnijmy kilka historycznych potyczek Cracovii z Ruchem.
8 maja 1922, Chorzów
Cracovia z 1922 roku
Pierwszy mecz tych drużyn. Cracovia wówczas była mistrzem Polski, Ruch stawiał na boiskach dopiero pierwsze kroki. A właściwie nie na boiskach - swojego stadionu chorzowianie doczekali się dopiero w roku 1935. Za miejsce rozgrywania meczów służyło klepisko przed karczmą Pęziołka w Hajdukach. I na takim klepisku mistrz Polski musiał zagrać mecz z niespodziewanym mistrzem okręgu śląskiego - Ruchem Wielkie Hajduki. Los bowiem zetknął te dwie drużyny w półfinale mistrzostw Polski.
Cracovia - mimo, że grała bez Kałuży i Synowca - nie miała najmniejszych problemów. Grając ostrożnie i na luzie (bo na tym "boisku" można było złapać kontuzję) Pasy prowadziły już 7:0, gdy przy ogłuszającym dopingu kilkuset miejscowych Kibiców Ruch wbił bramkę. Ostatecznie mecz skończył się wynikiem 8:2. W rewanżu - w Krakowie - Ruch zagrał jeszcze bardziej ambitnie i przegrał "tylko" 0:7.
Ruch – Cracovia 2:8 (0:5)
Cracovia:
Wiśniewski, Gintel, Fryc - Styczeń, Cikowski, Kotapka - Alfus, Strycharz, Kogut, Majcherczyk, Sperling
29 października 1935, Chorzów
Chyba najbardziej dramatyczny mecz w historii potyczek obu klubów. Prawdziwy mecz śmierci. Ostatnia kolejka ligi. Cracovia, która przespała sezon tracąc punkty m.in. ze słabym Śląskiem Świętochłowice (1:2 na wyjeździe, 1:1 u siebie) aby utrzymać się w lidze - mecz ten musiała wygrać. Natomiast Ruch (już Chorzów, bo Hajduki właśnie włączono do tego miasta, i na własnym stadionie), mocno naciskany przez Pogoń Lwów - chcąc zostać mistrzem Polski - musiał zdobyć co najmniej jeden punkt.
Teoretycznie lepszym składem dysponował wtedy Ruch, jednakże Cracovia natarła z niesamowitą furią i od 36 minuty po golu Stanisława Malczyka prowadziła 1:0. Pasy przeważały do ok. 60 minuty, kiedy to walka "nad siły" i dość zaawansowany wiek większości krakowskich graczy zaczął dawać znać o sobie.
W 71 minucie obrońcy nie upilnowali Wilimowskiego, który po wymanewrowaniu obrony i bramkarza znalazł się wprawdzie tuż przy linii bramkowej, ale podał piłkę tak, że Wodarz nie miał problemów z wbiciem jej do pustej bramki. Cracovia z furią natarła, ale zabrakło sił i czasu. I w ten sposób po remisie w Chorzowie 1:1 - po raz pierwszy Pasy opuściły I ligę. Zemsta była "straszna", ale o tym piszemy niżej.
Ruch – Cracovia 1:1 (0:1)
Cracovia:
Pawłowski, Lasota, Krężel, Góra, Madryga, Majeran, Mysiak, Malczyk, Chruściński, Szeliga, Zembaczyński
26 maja 1936, Kraków
Cracovia w 1936 r.
Cracovia szła jak burza przez "A"-klasę (wówczas odpowiednik II ligi), gdy na mecz I ligi z Wisłą zjechał Ruch. Po niedzielnym meczu Staszek Malczyk zaproponował "rewanż za październik". Ruch przenocował u rodzin – bardzo wówczas zaprzyjaźnionych z „niebieskimi” kibiców Pasów i mecz z Cracovią odbył się w poniedziałek. Cracovia zaatakowała od pierwszych minut i już w 22 minucie było 3:0 dla Pasów i praktycznie "po meczu". Ale - jak wspominał po latach Zembaczyński - to było za mało aby zmyć plamę.
Zawodnicy Ruchu nie wiedzieli co się na boisku dzieje, a Cracovia dołożyła jeszcze sześć bramek i dążyła do dwucyfrówki. Niestety - dwa razy słupek stanął nam na przeszkodzie. As chorzowian - Wilimowski - snuł się boisku jak "dziecko we mgle" i tracił każdą piłkę na rzecz naszych obrońców. Dziennikarze wysnuli teorię, iż Wilimowski i kilku jeszcze piłkarzy Ruchu po zwycięstwie nad Wisłą zbyt hucznie świętowali i dlatego "drugoligowa" Cracovia sprawiła im takie lanie.
Było to nieprawdą. Ruch czuł niedzielny mecz w kościach (wtedy piłkarze nie mieli takiej kondycji jak teraz), a Cracovia choć grała w II lidze dysponowała składem, który był w stanie walczyć o mistrzostwo Polski (co zresztą stało się rok później). Tymczasem dziennikarze rozpętali "aferę balangową". W jej efekcie PZPN zawiesił całą drużynę Ruchu. Po złożeniu wyjaśnień przez trenera i działaczy, aby zachować twarz PZPN orzekł, że odwiesi niebieskich jeśli "przeproszą za wypite piwka". Postawił się jedynie Wilimowski - przez co odwieszony nie został. Mimo braku swojego asa Ruch w kończącym się sezonie 1936 zdobył mistrzostwo. Ale... tylko dlatego, że Cracovia grała w II lidze. W następnym sezonie pasy awansowały i...
Cracovia – Ruch 9:0 (6:0)
Cracovia:
Pawłowski, Lasota, Pająk, Góra, Grünberg, Majeran, Żiżka, Malczyk, Korbas, Szeliga, Zembaczyński
26 października 1937, Kraków
Znów terminarz ligi ułożony został jak przed dwoma laty. W ostatniej kolejce Cracovia grała z ruchem. Beniaminek wiosnę przeszedł jak burza (tracąc punkty tylko w 2 wyjazdowych meczach: z AKS-em i Ruchem właśnie [znów 1:1 w Chorzowie]. Na wiosnę jednak Pasy "tradycyjnie dostały zadyszki i rywale poczęli się zbliżać. W przedostatniej kolejce Cracovia pojechała do Lwowa na mecz z Pogonią, która dyszała żądzą rewanżu za wiosenne 1:5 na Kałuży. I lwowianie wygrali 2:0.
W tym momencie wytworzyła się sytuacja dość podobna jak przed dwoma laty. Ruch miał szansę na mistrza - pod warunkiem zwycięstwa w Krakowie i jednoczesnej porażki lwowian z AKS-Chorzów. Cracovii wystarczał remis. Ale - pomni roku 1935 - krakowianie nie dali Ruchowi szans - zwyciężając 4:2. Ponieważ AKS jednak wygrał z Pogonią 2:1 - to inny chorzowski klub (nota bene beniaminek, który wraz z Cracovią wszedł z drugiego miejsca) a nie Ruch został wicemistrzem Polski w roku 1937.
Cracovia – Ruch 4:2 (2:1)
Cracovia:
Pawłowski, Lasota, Pająk, Góra, Grünberg, Majeran, Skalski, Wieruski, Korbas, Szeliga, Zembaczyński
26 maja 1970, Chorzów
Cracovia - 1966 r.
Jadąc na mecz Cracovia już wiedziała, że spadnie (szanse na utrzymanie zaprzepaściła trzy tygodnie wcześniej przegrywając u siebie z bezpośrednim konkurentem do spadku - Stalą Rzeszów 0:2). Ruch wicemistrzostwo miał w kieszeni, jednak przegrać nie mógł – bo naciskali go zabrzanie. Niemniej mecz ten miał dodatkowy smaczek. Był to bowiem jubileuszowy pięćsetny mecz Pasów w I lidze.
Takiego meczu nie wypadało przegrać. I - rozbita fizycznie i psychicznie - Cracovia wzniosła się na wyżyny dając lekcję futbolu znacznie lepszym wtedy piłkarsko chorzowianom. Tylko jednemu błędowi naszej obrony chorzowianie zawdzięczają to, że mecz zakończył się remisem. Wprawdzie jedna z (jak zwykle) „obiektywnych krakowskich gazet” napisała w sprawozdaniu, że Ruch „puścił” Cracovii ten mecz – niemniej chyba autor sprawozdania na zawodach nie był, albo nie chciał napisać prawdy o tym co widział.
Nie był to tak porywający mecz jak jesienny z Górnikiem Zabrze (w 1969), niemniej Cracovia bardzo dobrze rozegrała piłkarską partię szachów uzyskując wynik lepszy od swoich ówczesnych możliwości. Bramkę dla Pasów zdobył w 72 minucie Ryszard Sarnat (ojciec Artura), który już wówczas był "gorąco namawiany" do zmiany barw klubowych.
Ruch – Cracovia 1:1 (1:0)
Cracovia:
Paluch - Joczys, D. Kubik, Jałocha, Rybka - Zuśka, Z. Stroniarz, Szymczyk, Zawiślan - Sarnat, Gigoń
17 sierpnia 2003, Kraków
Cracovia - 2003 r. (fot. Crac)
Ten mecz pamiętamy wszyscy. Warto jednak przypomnieć kilka chwil z tego dramatycznego (zarówno na murawie jak i trybunach) meczu. Ruch zjechał do Krakowa w glorii lidera, Cracovia po udanym starcie przegrała w bardzo dziwnych okolicznościach w Opocznie 0:2.
Początek należał do Ruchu, Pasy były jakby nieco wystraszone. Niebiescy mieli kilka sytuacji (Bajera, Śrutwa, Bizacki, Cecot). Gdy wydawało się, że do przerwy będzie 0:0 - błąd obrony wykorzystał Bajera.
Po przerwie Pasy niesione pierwszym od lat porządnym dopingiem na Kałuży ruszyły z furią do ataku. Matuszek bronił jednak groźne strzały Dudzińskiego i Bastera, jednak w 52 min. po ładnej akcji Szczoczarza, Ankowskiego i Gizy - ten ostatni wyrównał. Od tego momentu Pasy przygniotły, ale znów dobre sytuacje zmarnowali Nowak, Dudziński i Ankowski.
Dobrze strzelał Szczoczarz, ale jeszcze lepiej obronił to Matuszek. Ruch odpowiedział dwoma akcjami, na które odpowiedzią były kolejne niecelne strzały Pasów. Jednak miażdżąca w końcówce przewaga Cracovii przyniosła sukces. Po akcji Szczoczarza w 89 minucie – Piotr Giza zdobył zwycięską bramkę.
Dramatycznie było też na trybunach. Już przed meczem policja dopuściła do zbytniego "zbliżenia" kibiców, co zakończyło się "zadymą" w trakcie meczu. W efekcie po meczu PZPN zamknął stadion Cracovii na pół roku, na szczęście kara ta została zawieszona.
Cracovia – Ruch 2:1 (0:1)
Cracovia:
Olszewski – Wacek, Skrzyński, Węgrzyn, Baster – Szwajdych (46. Szczoczarz), Giza, Baran, Nowak – Dudziński (88. Hajduk), Ankowski (82. Kubik).
Miś
źródło : www.teraz.pasy.net
Mam nadzieję że jakoś wszyscy wejdziemy. Chyba każdy sobie zdaję sprawę, że łatwiej upilnować 1500 osób na sektorze, niż 500 na stadionie, a 1000 pod. Jak jechaliśmy do Jaworzna były te same problemy, weszliśmy wszyscy, było spokojnie i bardzo fajnie. Do soboty.
Zawsze było dramatycznie
Jak to kiedyś bywało...
Każdy mecz Ruchu z Cracovią był mniejszym lub większym dramatem. Dramatycznie było nie tylko na boisku, ale i poza nim. Przypomnijmy kilka historycznych potyczek Cracovii z Ruchem.
8 maja 1922, Chorzów
Cracovia z 1922 roku
Pierwszy mecz tych drużyn. Cracovia wówczas była mistrzem Polski, Ruch stawiał na boiskach dopiero pierwsze kroki. A właściwie nie na boiskach - swojego stadionu chorzowianie doczekali się dopiero w roku 1935. Za miejsce rozgrywania meczów służyło klepisko przed karczmą Pęziołka w Hajdukach. I na takim klepisku mistrz Polski musiał zagrać mecz z niespodziewanym mistrzem okręgu śląskiego - Ruchem Wielkie Hajduki. Los bowiem zetknął te dwie drużyny w półfinale mistrzostw Polski.
Cracovia - mimo, że grała bez Kałuży i Synowca - nie miała najmniejszych problemów. Grając ostrożnie i na luzie (bo na tym "boisku" można było złapać kontuzję) Pasy prowadziły już 7:0, gdy przy ogłuszającym dopingu kilkuset miejscowych Kibiców Ruch wbił bramkę. Ostatecznie mecz skończył się wynikiem 8:2. W rewanżu - w Krakowie - Ruch zagrał jeszcze bardziej ambitnie i przegrał "tylko" 0:7.
Ruch – Cracovia 2:8 (0:5)
Cracovia:
Wiśniewski, Gintel, Fryc - Styczeń, Cikowski, Kotapka - Alfus, Strycharz, Kogut, Majcherczyk, Sperling
29 października 1935, Chorzów
Chyba najbardziej dramatyczny mecz w historii potyczek obu klubów. Prawdziwy mecz śmierci. Ostatnia kolejka ligi. Cracovia, która przespała sezon tracąc punkty m.in. ze słabym Śląskiem Świętochłowice (1:2 na wyjeździe, 1:1 u siebie) aby utrzymać się w lidze - mecz ten musiała wygrać. Natomiast Ruch (już Chorzów, bo Hajduki właśnie włączono do tego miasta, i na własnym stadionie), mocno naciskany przez Pogoń Lwów - chcąc zostać mistrzem Polski - musiał zdobyć co najmniej jeden punkt.
Teoretycznie lepszym składem dysponował wtedy Ruch, jednakże Cracovia natarła z niesamowitą furią i od 36 minuty po golu Stanisława Malczyka prowadziła 1:0. Pasy przeważały do ok. 60 minuty, kiedy to walka "nad siły" i dość zaawansowany wiek większości krakowskich graczy zaczął dawać znać o sobie.
W 71 minucie obrońcy nie upilnowali Wilimowskiego, który po wymanewrowaniu obrony i bramkarza znalazł się wprawdzie tuż przy linii bramkowej, ale podał piłkę tak, że Wodarz nie miał problemów z wbiciem jej do pustej bramki. Cracovia z furią natarła, ale zabrakło sił i czasu. I w ten sposób po remisie w Chorzowie 1:1 - po raz pierwszy Pasy opuściły I ligę. Zemsta była "straszna", ale o tym piszemy niżej.
Ruch – Cracovia 1:1 (0:1)
Cracovia:
Pawłowski, Lasota, Krężel, Góra, Madryga, Majeran, Mysiak, Malczyk, Chruściński, Szeliga, Zembaczyński
26 maja 1936, Kraków
Cracovia w 1936 r.
Cracovia szła jak burza przez "A"-klasę (wówczas odpowiednik II ligi), gdy na mecz I ligi z Wisłą zjechał Ruch. Po niedzielnym meczu Staszek Malczyk zaproponował "rewanż za październik". Ruch przenocował u rodzin – bardzo wówczas zaprzyjaźnionych z „niebieskimi” kibiców Pasów i mecz z Cracovią odbył się w poniedziałek. Cracovia zaatakowała od pierwszych minut i już w 22 minucie było 3:0 dla Pasów i praktycznie "po meczu". Ale - jak wspominał po latach Zembaczyński - to było za mało aby zmyć plamę.
Zawodnicy Ruchu nie wiedzieli co się na boisku dzieje, a Cracovia dołożyła jeszcze sześć bramek i dążyła do dwucyfrówki. Niestety - dwa razy słupek stanął nam na przeszkodzie. As chorzowian - Wilimowski - snuł się boisku jak "dziecko we mgle" i tracił każdą piłkę na rzecz naszych obrońców. Dziennikarze wysnuli teorię, iż Wilimowski i kilku jeszcze piłkarzy Ruchu po zwycięstwie nad Wisłą zbyt hucznie świętowali i dlatego "drugoligowa" Cracovia sprawiła im takie lanie.
Było to nieprawdą. Ruch czuł niedzielny mecz w kościach (wtedy piłkarze nie mieli takiej kondycji jak teraz), a Cracovia choć grała w II lidze dysponowała składem, który był w stanie walczyć o mistrzostwo Polski (co zresztą stało się rok później). Tymczasem dziennikarze rozpętali "aferę balangową". W jej efekcie PZPN zawiesił całą drużynę Ruchu. Po złożeniu wyjaśnień przez trenera i działaczy, aby zachować twarz PZPN orzekł, że odwiesi niebieskich jeśli "przeproszą za wypite piwka". Postawił się jedynie Wilimowski - przez co odwieszony nie został. Mimo braku swojego asa Ruch w kończącym się sezonie 1936 zdobył mistrzostwo. Ale... tylko dlatego, że Cracovia grała w II lidze. W następnym sezonie pasy awansowały i...
Cracovia – Ruch 9:0 (6:0)
Cracovia:
Pawłowski, Lasota, Pająk, Góra, Grünberg, Majeran, Żiżka, Malczyk, Korbas, Szeliga, Zembaczyński
26 października 1937, Kraków
Znów terminarz ligi ułożony został jak przed dwoma laty. W ostatniej kolejce Cracovia grała z ruchem. Beniaminek wiosnę przeszedł jak burza (tracąc punkty tylko w 2 wyjazdowych meczach: z AKS-em i Ruchem właśnie [znów 1:1 w Chorzowie]. Na wiosnę jednak Pasy "tradycyjnie dostały zadyszki i rywale poczęli się zbliżać. W przedostatniej kolejce Cracovia pojechała do Lwowa na mecz z Pogonią, która dyszała żądzą rewanżu za wiosenne 1:5 na Kałuży. I lwowianie wygrali 2:0.
W tym momencie wytworzyła się sytuacja dość podobna jak przed dwoma laty. Ruch miał szansę na mistrza - pod warunkiem zwycięstwa w Krakowie i jednoczesnej porażki lwowian z AKS-Chorzów. Cracovii wystarczał remis. Ale - pomni roku 1935 - krakowianie nie dali Ruchowi szans - zwyciężając 4:2. Ponieważ AKS jednak wygrał z Pogonią 2:1 - to inny chorzowski klub (nota bene beniaminek, który wraz z Cracovią wszedł z drugiego miejsca) a nie Ruch został wicemistrzem Polski w roku 1937.
Cracovia – Ruch 4:2 (2:1)
Cracovia:
Pawłowski, Lasota, Pająk, Góra, Grünberg, Majeran, Skalski, Wieruski, Korbas, Szeliga, Zembaczyński
26 maja 1970, Chorzów
Cracovia - 1966 r.
Jadąc na mecz Cracovia już wiedziała, że spadnie (szanse na utrzymanie zaprzepaściła trzy tygodnie wcześniej przegrywając u siebie z bezpośrednim konkurentem do spadku - Stalą Rzeszów 0:2). Ruch wicemistrzostwo miał w kieszeni, jednak przegrać nie mógł – bo naciskali go zabrzanie. Niemniej mecz ten miał dodatkowy smaczek. Był to bowiem jubileuszowy pięćsetny mecz Pasów w I lidze.
Takiego meczu nie wypadało przegrać. I - rozbita fizycznie i psychicznie - Cracovia wzniosła się na wyżyny dając lekcję futbolu znacznie lepszym wtedy piłkarsko chorzowianom. Tylko jednemu błędowi naszej obrony chorzowianie zawdzięczają to, że mecz zakończył się remisem. Wprawdzie jedna z (jak zwykle) „obiektywnych krakowskich gazet” napisała w sprawozdaniu, że Ruch „puścił” Cracovii ten mecz – niemniej chyba autor sprawozdania na zawodach nie był, albo nie chciał napisać prawdy o tym co widział.
Nie był to tak porywający mecz jak jesienny z Górnikiem Zabrze (w 1969), niemniej Cracovia bardzo dobrze rozegrała piłkarską partię szachów uzyskując wynik lepszy od swoich ówczesnych możliwości. Bramkę dla Pasów zdobył w 72 minucie Ryszard Sarnat (ojciec Artura), który już wówczas był "gorąco namawiany" do zmiany barw klubowych.
Ruch – Cracovia 1:1 (1:0)
Cracovia:
Paluch - Joczys, D. Kubik, Jałocha, Rybka - Zuśka, Z. Stroniarz, Szymczyk, Zawiślan - Sarnat, Gigoń
17 sierpnia 2003, Kraków
Cracovia - 2003 r. (fot. Crac)
Ten mecz pamiętamy wszyscy. Warto jednak przypomnieć kilka chwil z tego dramatycznego (zarówno na murawie jak i trybunach) meczu. Ruch zjechał do Krakowa w glorii lidera, Cracovia po udanym starcie przegrała w bardzo dziwnych okolicznościach w Opocznie 0:2.
Początek należał do Ruchu, Pasy były jakby nieco wystraszone. Niebiescy mieli kilka sytuacji (Bajera, Śrutwa, Bizacki, Cecot). Gdy wydawało się, że do przerwy będzie 0:0 - błąd obrony wykorzystał Bajera.
Po przerwie Pasy niesione pierwszym od lat porządnym dopingiem na Kałuży ruszyły z furią do ataku. Matuszek bronił jednak groźne strzały Dudzińskiego i Bastera, jednak w 52 min. po ładnej akcji Szczoczarza, Ankowskiego i Gizy - ten ostatni wyrównał. Od tego momentu Pasy przygniotły, ale znów dobre sytuacje zmarnowali Nowak, Dudziński i Ankowski.
Dobrze strzelał Szczoczarz, ale jeszcze lepiej obronił to Matuszek. Ruch odpowiedział dwoma akcjami, na które odpowiedzią były kolejne niecelne strzały Pasów. Jednak miażdżąca w końcówce przewaga Cracovii przyniosła sukces. Po akcji Szczoczarza w 89 minucie – Piotr Giza zdobył zwycięską bramkę.
Dramatycznie było też na trybunach. Już przed meczem policja dopuściła do zbytniego "zbliżenia" kibiców, co zakończyło się "zadymą" w trakcie meczu. W efekcie po meczu PZPN zamknął stadion Cracovii na pół roku, na szczęście kara ta została zawieszona.
Cracovia – Ruch 2:1 (0:1)
Cracovia:
Olszewski – Wacek, Skrzyński, Węgrzyn, Baster – Szwajdych (46. Szczoczarz), Giza, Baran, Nowak – Dudziński (88. Hajduk), Ankowski (82. Kubik).
Miś
źródło : www.teraz.pasy.net
Mam nadzieję że jakoś wszyscy wejdziemy. Chyba każdy sobie zdaję sprawę, że łatwiej upilnować 1500 osób na sektorze, niż 500 na stadionie, a 1000 pod. Jak jechaliśmy do Jaworzna były te same problemy, weszliśmy wszyscy, było spokojnie i bardzo fajnie. Do soboty.
- spyru
- Wspiera "Wielki Ruch"
- Posty: 5081
- Rejestracja: 13 lis 2003, o 19:47
- Kontakt:
- radzion
- Posty: 3850
- Rejestracja: 23 wrz 2002, o 13:08
- Lokalizacja: Świony
- Kontakt:
... a jako kibice poprzez stowarzyszenie ( chyba jakies macie? ) nie możecie wpłynąć na władze klubu o przyznanie nam wiekszej ilości biletów? Myśmy Wam dali prawie tyle ile chcieliście!!!(powinna byc zasada wzajemności)
... i względami bezpieczenstwa niech sie nie zasłaniaja Wasi włodarze, bo przy dobrej organizacji nawet gdyby nas przyjechało z 1000 - nic złego by sie nie wydarzyło! Pogoń jakoś sobie poradziła z 550 naszymi kibicami, tylko , ze zdajsie panu Rogali nie chce sie wysilac i zapewnic wiekszej ilości ochroniarzy, bo to kosztuje ... ale czy my chcemy te bilety za darmo ?!?!?!
... skoro Wasi działacze i policja boją sie 800-1000 kibiców CRACOVII to jakim cudem radzą sobie z 1200 GKS-y - nas bardziej nie lubicie niż ich? ;-)
... i względami bezpieczenstwa niech sie nie zasłaniaja Wasi włodarze, bo przy dobrej organizacji nawet gdyby nas przyjechało z 1000 - nic złego by sie nie wydarzyło! Pogoń jakoś sobie poradziła z 550 naszymi kibicami, tylko , ze zdajsie panu Rogali nie chce sie wysilac i zapewnic wiekszej ilości ochroniarzy, bo to kosztuje ... ale czy my chcemy te bilety za darmo ?!?!?!
... skoro Wasi działacze i policja boją sie 800-1000 kibiców CRACOVII to jakim cudem radzą sobie z 1200 GKS-y - nas bardziej nie lubicie niż ich? ;-)
- radzion
- Posty: 3850
- Rejestracja: 23 wrz 2002, o 13:08
- Lokalizacja: Świony
- Kontakt:
-
- Posty: 891
- Rejestracja: 28 lut 2004, o 12:55
- Lokalizacja: Świony
- Kontakt:
TYLKO 6 TYS BILETOW DLA NAS po***alo ICH CZY JAK ???
przeciez na pewno wiecej ludzi chce byc na tym meczu !!
[/img][/quote][/url]

viro napisał cyt: "my na zarzad mozemy wplynac na policje nie i to kolo zamkniete[/quote]"
wcale, ze NIE
... to organizator decyduje o ilości ludzi na danej imprezie , a psim obowiązkiem policji jest zapewnienie bezpieczeństwa na zewnątrz
... a więc skoro macie mozliwość rozmów z zarządem (organizatorem) to przynajmniej spróbujcie wpłynąć na nich, ( tylko spróbujcie- nic więcej) w imie solidarności kibicowskiej ;-) przeciwko absurdalnym zarządzeniom działaczy! ... Was tez kiedyś to może spotkać !
ps
Dobrze wiecie, że w Waszej sprawie wtedy w Krakowie- to było za mało czasu- by próbować cos zrobic- to wszystko wtedy działo sie za szybko,na gorąco co mielismy zrobic? -przeciez mecz juz trwał?!
... teraz jest jeszcze dość czasu by przynajmniej spróbować !!!
a co do GKS-u ...to "am sory" zapomniałem , że to DZIEWCZYNY ;-)))
wcale, ze NIE
... to organizator decyduje o ilości ludzi na danej imprezie , a psim obowiązkiem policji jest zapewnienie bezpieczeństwa na zewnątrz
... a więc skoro macie mozliwość rozmów z zarządem (organizatorem) to przynajmniej spróbujcie wpłynąć na nich, ( tylko spróbujcie- nic więcej) w imie solidarności kibicowskiej ;-) przeciwko absurdalnym zarządzeniom działaczy! ... Was tez kiedyś to może spotkać !
ps
Dobrze wiecie, że w Waszej sprawie wtedy w Krakowie- to było za mało czasu- by próbować cos zrobic- to wszystko wtedy działo sie za szybko,na gorąco co mielismy zrobic? -przeciez mecz juz trwał?!
... teraz jest jeszcze dość czasu by przynajmniej spróbować !!!
a co do GKS-u ...to "am sory" zapomniałem , że to DZIEWCZYNY ;-)))
Ostatnio zmieniony 24 mar 2004, o 17:04 przez PonuryCRACOVIA, łącznie zmieniany 1 raz.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot], Google [Bot], JEDI_V, Rickenn10, uszy i 42 gości