RUCH W PRASIE - bez komentowania [brig]

Forum sympatyków KS Ruch Chorzów
Wiadomość
Autor
CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

LOTTO Ekstraklasa: Górnik Łęczna zremisował w Chorzowie i sp

#7381 Post autor: CentrumPrasoweR » 2 cze 2017, o 23:03

Eurosport/Onet-->EUROSPORT.ONET.PL pisze:
LOTTO Ekstraklasa: Górnik Łęczna zremisował w Chorzowie i spadł razem z Ruchem

Obrazek





Ruch Chorzów i Górnik Łęczna w przyszłym sezonie nie zagrają w LOTTO Ekstraklasie. Chorzowianie spadek przypieczętowali tydzień temu, remisując z Arką Gdynia. Teraz zespół z Trójmiasta wygrał z Zagłębiem Lubin i sprawił, że w Nice I Lidze zagrają podopieczni Franciszka Smudy z Górnika.
Już w ubiegłym tygodniu dowiedzieliśmy się, że z LOTTO Ekstraklasą pożegna się Ruch Chorzów. Niebiescy zremisowali w Gdyni z Arką i stracili nawet matematyczne szanse na utrzymanie się w lidze. Po meczu najwięcej mówiło się jednak o bramce dla zespołu z Trójmiasta. Rafał Siemaszko skierował piłkę do siatki ręką. Ruch domagał się powtórzenia spotkania, ale Komisja Ligi odrzuciła ten wniosek bez rozpatrzenia.
Ruch od dłuższego czasu zmagał się z problemami finansowymi. Brak pieniędzy dla zawodników i ukrywanie tego faktu przed Komisją Licencyjną sprawiły, że w piątek podjęto decyzję o zawieszeniu licencji dla chorzowian. To oznacza, że nawet gdyby utrzymali się w LOTTO Ekstraklasie, to i tak nie mogliby w niej zagrać w następnym sezonie. Nieznana jest także przyszłość Ruchu, bowiem ten zasłużony klub może nie otrzymać licencji na grę w pierwszej, a nawet w drugiej lidze.
Do 22 kwietnia klub z Chorzowa prowadził Waldemar Fornalik. Wówczas podjął decyzję o rozstaniu z zespołem, a jego następcą został Krzysztof Warzycha. Nie uchronił on jednak Niebieskich przed spadkiem.
Walka o utrzymanie toczyła się jednak do ostatniej kolejki, bowiem nie było wiadomo, kto dołączy do Ruchu. Swojego bytu nie były pewne Arka Gdynia i Górnik Łęczna. W lepszej sytuacji był zespół z Trójmiasta, który po 30. kolejce był wyżej w tabeli i do utrzymania potrzebował zdobyć przynajmniej tyle samo punktów, co Górnik Łęczna.
Arka nie chciała zostawiać niczego przypadkowi i wygrała spotkanie z Zagłębiem Lubin. Co ciekawe, piłkarze z Gdyni nie wygrali z Miedziowymi od pięciu meczów. Górnik Łęczna nie miał więc szans na utrzymanie. Drużyna Franciszka Smudy, którą do grudnia prowadził Andrzej Rybarski, spadła z LOTTO Ekstraklasy po trzech sezonach gry w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Na ich miejsce w LOTTO Ekstraklasie pojawi się Sandecja Nowy Sącz oraz zespół, który zajmie drugie miejsce w Nice I Lidze. Ostatnia kolejka zaplecza ekstraklasy zostanie rozegrana w niedzielę.
Górnik Łęczna zremisował w piątek z Ruchem Chorzów na jego terenie 2:2 (2:0), ale wskutek wygranej Arki Gdynia w Lubinie (3:1) został - tak samo jak Niebiescy - zdegradowany z LOTTO Ekstraklasy. Obie ekipy pożegnały się więc przy Cichej z elitą, a kibole śląskiej drużyny zadbali, by ten smutny epizod miał wyjątkowo fatalną oprawę. Z rozgrywkami chorzowianie pożegnali się skandalem i racowiskiem.
Piłkarze Górnika Łęczna sezon 2016/2017 LOTTO Ekstraklasy kończyli na boisku zdegradowanego Ruchu Chorzów i musieli pokonać Niebieskich, by zachować szansę na utrzymanie się w elicie. Drugim warunkiem była utrata punktów przez Arkę Gdynia w Lubinie, gdzie rozpędzone Zagłębie gościło zdobywców Pucharu Polski. Przy takim układzie wyników zespół Franciszka Smudy przeskoczyłby w tabeli gdynian i ich kosztem zachował ligowy byt.
Piłkarze z Lubelszczyzny od początku spotkania rzucili się do ataków i potwierdzili dobrą grę trafieniem w 16. minucie meczu. Javi Hernandez w tempo zagrał w pole karne do Bartosza Śpiączki, ten wyprzedził obrońców Ruchu i pewnym strzałem pokonał Libora Hrdlickę. Górnik przez kilkadziesiąt sekund miał w garści utrzymanie, ale długo golem się nie nacieszył, bo Rafał Siemaszko w Lubinie szybko trafił dla Arki i łęcznianom wygrana z Ruchem niewiele dawała.
Ruch Chorzów próbował atakować, zmusić Górnika do błędów, ale te próby były niezwykle przewidywalne i nie dawały efektu. Goście kontrolowali grę, spokojnie rozgrywali piłkę i szukali bramki na 2:0. Nim osiągnęli cel, ugięły im się nogi, bo Arka podwyższyła na 2:0, zdecydowanie zbliżając się do wygranej. Górnik nie miał wyjścia, musiał atakować i liczyć na cud. W 43. minucie swoje trafienie dorzucił Piotr Grzelczak, który dobił strzał Grzegorza Bonina do bramki Ruchu.
Prowadzenie 2:0, z racji wyniku w Lubinie, nie mogło cieszyć łęcznian. Mina Franciszka Smudy, który zasępiony schodził na przerwę, mówiła wszystko. Ale tuż po przerwie pojawił się promyk nadziei, Michał Marcjanik zapisał na swoim koncie "swojaka" i Zagłębie przegrywało z Arką już tylko 1:2. Kolejny gol dla Miedziowych, przy wygranej Górnika w Chorzowie, dałoby utrzymanie ekipie z Łęcznej.
Górnik kontrolował grę, szukał okazji do kontr i... nie miał okazji dokończyć gry. W 58. minucie sędzia Jarosław Przybył musiał przerwać zawody, bo kibole Ruchu wrzucili na murawę płonące race, co zagrażało bezpieczeństwu piłkarzy i zmusiło rozjemców do przerwania gry. Ta została wznowiona, ale po siedmiu minutach znów nie było bezpiecznie i arbiter zaprosił piłkarzy do szatni, oddając decyzję co do rozegrania zawodów obserwatorom PZPN.
Po kwadransie ekscesów chuliganom skończyły się race i... sędziowie zezwolili na powrót do gry. Miejscowi jeszcze ruszyli do walki, a znakomitą okazję zmarnował Miłosz Przybecki, który uderzył obok bramki rywali. Niebiescy mieli okazję pożegnać się z rozgrywkami honorowo, bo przez przerwę w grze sędzia doliczył do podstawowego czasu aż... 23 minuty.
Jeszcze Eduards Visnakovs ucieszył kibiców Ruchu w 12 minucie doliczonego czasu gry, trafił do siatki złamanych łęcznian, którzy mimo wygranej zostali zdegradowani. To zdarzenie miało tak duży wpływ na gości, że w 107. minucie meczu Michał Koj efektownie trafił na 2:2 i dodatkowo pogłębił zespół z Lubelszczyzny. Obrazu gry dwa gole nie zmieniły, piłkarze najchętniej poszliby już do szatni i zakończyli sezon.
Przy Cichej zrobiło się w końcówce gry całkiem cicho. Piłkarze starali się coś wskórać, ale niewiele to dało. Kibice to ruszali do domów, to zawiedzeni patrzyli na dwa najbardziej przegrane zespoły w LOTTO Ekstraklasie. Tylko dwaj trenerzy - Krzysztof Warzycha i Franciszek Smuda - przed laty nasze symbole sukcesu w Lidze Mistrzów, dumali nad losem i przyszłością na zapleczu elity.
Ruch Chorzów – Górnik Łęczna 2:2 (0:2)
Bramki: Eduards Visnakovs (90+12), Michał Koj (90+17) - Bartosz Śpiączka (16), Piotr Grzelczak (43)
Żółte kartki: Gerson, Paweł Sasin.
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów 5 962.
Ruch Chorzów: Libor Hrdlicka - Martin Konczkowski, Rafał Grodzicki, Michał Helik, Michał Koj - Miłosz Przybecki (90+20. Kamil Słoma), Miłosz Trojak (86. Eduards Visnakovs), Bartosz Nowak (53. Michał Walski), Maciej Urbańczyk, Łukasz Moneta - Jakub Arak.
Górnik Łęczna: Wojciech Małecki - Gabriel Matei, Paweł Sasin, Gerson, Leandro - Grzegorz Bonin, Josimar Atoche (90+19. Dariusz Jarecki), Javier Hernandez (90+8. Grzegorz Piesio), Szymon Drewniak (86. Łukasz Tymiński), Piotr Grzelczak - Bartosz Śpiączka.
Źródło: AUTOR: Eurosport/Onet --> PORTAL: EUROSPORT.ONET.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Lech Poznań niegodny mistrzowskiego tytułu

#7382 Post autor: CentrumPrasoweR » 2 cze 2017, o 23:06

brak-->PRZEGLADSPORTOWY.PL pisze:
Lech Poznań niegodny mistrzowskiego tytułu

Obrazek


Mistrzowski tytuł może wywalczyć tylko jedna drużyna, ale na najcenniejsze trofeum ostrzą sobie zęby cztery wygłodniałe i spragnione teamy. „Kolejorz” to największy przegrany tego sezonu - Puchar Polski sprzątnęła mu sprzed nosa Arka Gdynia, a w meczach z Legią, Jagiellonią i Lechią zdobył zaledwie cztery punkty!


Zwykło się mówić „żniwo wielkie, ale robotników mało”, tymczasem na finiszu ekstraklasy chętnych jest więcej niż nagród do wydania. Na ostatniej prostej w zasięgu wzroku jest meta, do której chyżo podążają cztery zespoły. Jednakże tylko jeden z nich będzie mógł sięgnąć po główną nagrodę i skosztować frykasów, pozostałym pozostanie do skonsumowania jedynie chleb razowy. Czyli będą pościć, gdy ich pogromca będzie pławił się w luksusach.


 


Przywilej mistrza
Nie tylko sympatycy urzędującego mistrza z Łazienkowskiej oczami wyobraźni widzą swoich ulubieńców w mistrzowskiej koronie. Również ci, którzy na rywalizacje w elicie patrzą chłodnym okiem, zdążyli namaścić Jacka Magierę i jego podwładnych na nowych władców polskiego futbolu. Przymiarka królewskich szat nie jest przedwczesna? Bynajmniej.





Po pierwsze Legia ma dwa punkty więcej od trzech pozostałych konkurentów, a to duży kapitał zważywszy na fakt, że gra na własnym stadionie. Na dodatek gra z Lechią Gdańsk, która miażdży rywali u siebie, ale w meczach wyjazdowych często sprawia wrażenie boksera, który zainkasował nie o jeden, ale o kilkaset ciosów za dużo. Dorobek na obcych boiskach jest wielce wymowny – 20 punktów w 17 spotkaniach, to jak na kandydata na mistrza śmiesznie mało.


 


Niegodny mistrza
Legia może stracić tytuł mistrza Polski w dwóch przypadkach - gdy na Łazienkowskiej przegra z Lechią, albo zremisuje z biało-zielonymi, zaś Jagiellonia da łupnia Lechowi. „Kolejorz” to największy przegrany tego sezonu - Puchar Polski sprzątnęła mu sprzed nosa Arka Gdynia, a na mistrzowski tytuł ma mniej więcej takie same szanse, co ostatnia porcja lodów na dziecięcej zabawie. Nie przemawia przeze mnie złośliwość, tylko… matematyka. W meczach z ubiegającymi się o mistrzowską koronę Legią, Jagiellonią i Lechią drużyna Nenada Bjelicy zdobyła zaledwie cztery punkty! Nie, to nie jest pomyłka w rachunkach, a tym bardziej żart primaaprilisowy. Lech zdobył z tymi trzema drużynami cztery „oczka” na dwadzieścia cztery możliwe! I wszystko wskazuje na to, że zakończy sezon bez kwalifikacji do europejskich pucharów.



 


Nie płacz…
Na dolę tabeli jedną zagadkę mamy rozwiązaną, w piątek na Cichej będziemy świadkami pożegnalnego meczu Ruchu w ekstraklasie. Jak długo potrwa ta rozłąka, zależy nie tylko od samych piłkarzy, ale o tym wszyscy doskonale wiemy. Tym wszystkim, którzy wciąż zgrzytają zębami na dźwięk nazwiska sędziego ostatniego meczu „Niebieskich” z Arką Gdynia, odświeżę nieco pamięć. Wasza agresja nie do końca jest skierowana we właściwą stronę, bo lont podpalili działacze tego zasłużonego klubu. Cztery odebrane Ruchowi punkty w tabeli są tego namacalnym dowodem. Nazwisk „dobrodziejów” nie będziemy podawać, są one doskonale znane nie tylko w naszej redakcji.



Kto będzie towarzyszem niedoli „Niebieskich”? Pętlę na szyję najchętniej zarzucono by Arce, nie tylko ze względu na jej mizerny potencjał sportowy i ksywkę „siatkarze”. Nie płacz ekstraklaso, kiedy odjadę…


 

Źródło: AUTOR: brak --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Smuda mocno po spadku: "Takiego sędziowania jeszcze nie prze

#7383 Post autor: CentrumPrasoweR » 2 cze 2017, o 23:09

ŁM-->SPORTSLASKI.PL pisze:
Smuda mocno po spadku: "Takiego sędziowania jeszcze nie przeżyłem"

Obrazek


- Trzeba się zastanowić, czy zmiana prezesa nie poprawi sędziowania w lidze. Wiele sezonów przeżyłem, ale takiego sędziowania jeszcze nie - denerwował się po spadku z ligi Górnika Łęczna jego trener, Franciszek Smuda.

Co ciekawe były selekcjoner odwołał się do sytuacji z meczu... Arka - Ruch. - Jeden Siemaszko golem ręką strącił z ligi dwa kluby, bo gdyby Ruch wygrał w Gdyni ten mecz miałby inne znaczenie. Pan Przesmycki nie daje sobie rady. Jeszcze kilka lat temu sędziowie byli lepsi niż dziś. Sędzia, który skandalicznie posędziował nasze spotkanie z Wisłą Płock został nagrodzony prowadzeniem kolejnego, topowego spotkania w Ekstraklasie. Ja tego nie rozumiem! - grzmiał na pomeczowej konferencji Franciszek Smuda. - Piłkarsko potrafiliśmy tworzyć fajne widowiska, co potwierdzali również eksperci i media. W wielu spotkaniach rozgrywaliśmy "mecz kolejki", a niestety żegnamy się z Ekstraklasą. Teraz mamy czas na przełknięcie tego wszystkiego, bo nie przeżywałem jeszcze takiej sytuacji. Na Lubelszczyźnie jest fantastyczny klimat i można tu stworzyć fajny zespół, który wróci do elity. Niejedną porażkę już przełknąłem, ale nie spodziewałem się, że akurat ten zespół spadnie, bo jego potencjał był dużo większy - zakończył swoje wystąpienie Smuda.
Źródło: AUTOR: ŁM --> PORTAL: SPORTSLASKI.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Chcieli topić Arkę, pogrążają Ruch. Kibole żegnają się z lig

#7384 Post autor: CentrumPrasoweR » 2 cze 2017, o 23:12

ŁM-->SPORTSLASKI.PL pisze:
Chcieli topić Arkę, pogrążają Ruch. Kibole żegnają się z ligą po swojemu

Obrazek


"Ruch Chorzów nigdy nie zginie" - wybrzmiewały śpiewy kibiców na pożegnanie Ekstraklasy przy Cichej. Póki co "niebiescy" znajdują się jednak w głębokiej zapaści, a nieodpowiedzialni fani tylko pogorszyli ich sytuację obrzucając murawę odpalonymi wcześniej racami.

Na godziny przed piątkowym meczem z Warszawy gruchnęła wiadomosć o odebraniu Ruchowi licencji na grę w Ekstraklasie w przyszłym sezonie. To jasny komunikat wysłany z centrali na Cichą - na dziś nie spełniacie warunków niezbędnych również do uzyskania zgody na grę na zapleczu elity. Losy trwających rozgrywek zostały tymczasem przesądzone juz tydzień temu, kiedy chorzowianom nie udało się wygrać z Arką w Gdyni.



Ruch zaczął mecz z Łęczną nieźle, był aktywniejszy z przodu i tworzył małe zagrożenie pod bramką Wojciecha Małeckiego. Strzały oddali Miłosz Przybecki i Łukasz Moneta, ale trudno oceniać je w kategorii niebezpiecznych. Goście, którzy toczyli korespondencyjny pojedynek z Arką czyhali głównie na kontry. Po jednej z nich wyszli na prowadzenie. Hernandez zagrał prostopadłą piłkę do Bartosza Śpiączki, który wygrał pojedynek biegowy z Michałem Helikiem i uderzył obok bezradnego Libora Hrdlicki.



Na gola Łęcznej dwoma trafieniami w Lubinie odpowiedzieli Arkowcy. To nie ucieszyło fanów przy Cichej, którzy po skandalicznym golu Rafała Siemaszko który kilka dni temu zdecydował o spadku "niebieskich" zdawali się... nie przejmować wynikiem piłkarzy swojego klubu. Poza tradycyjnymi przyśpiewkami nie zapomnieli zresztą "pozdrowić" klubowych działaczy, odpowiedzialnych ich zdaniem za fatalną kondycję Ruchu. Oberwało się m.in. Januszowi Patermanowi i Dariuszowi Smagorowiczowi.



A na boisku? Chorzowianie przeważali, ale lepsze okazje wciaż mieli przyjezdni. Groźnie było po uderzeniach Grzelczaka i Gersona. Pierwsze obronił Hrdlicka, drugie okazało się niecelne. Pod bramką Małeckiego okazje mieli Michał Koj i Michał Helik, ale i oni nie zdołali umieścić piłki w bramce. Goście przed przerwą podwyższyli na 2:0 - kolejna strata chorzowian na własnej połowie, po której piłkę dostał Grzegorz Bonin. Jego strzał zdołal jeszcze obronić bramkarz Ruchu, ale wobec dobitki niepilnowanego Piotra Grzelczaka był już bez szans.



Po przerwie jedni i drudzy długo robili niewiele, by zmienić losy meczu. "Fajerwerki" odpaliła za to część kibiców, która zapalonymi racami obrzuciła murawę boiska. Arbiter przerwał grę, a spiker zaapelował o nie dokładanie się do finansowych problemów "niebieskich". Nie pomogło - chwilę po wznowieniu gry przez sędziego Jarosława Przybyła na placu gry znowu pojawiły się środki pirotechniczne. Później na płocie podpalono flagi GKS-u Katowice, w końcu doszło do bójek z ochroną i policją. Przerwa w meczu trwała ponad 20 minut. Arbiter zdecydował się na wznowienie gry, choć w międzyczasie jego rola dla układu tabeli została zminimalizowana, bo Arkowcy zdołali podwyższyć prowadzenie w Lubinie. Ruch próbował nieco naprawić wizerunek - dwa razy bliski bramki gola był Jakub Arak, raz z dystansu sił próbował Walski. Do siatki Małeckiego trafił w końcu Eduards Visnakovs korzystając z podania Araka. 5 minut później po rzucie rożnym i zamieszaniu w szesnastce gości do remisu doprowadził Michał Koj. Okazję na zadanie decydujacego ciosu miał nawet Rafał Grodzicki, ze spalonego trafił jeszcze "Visnia", mocno uderzał Arak, ale ostatecznie mecz skończył się remisem. Pokazały to nieliczne kamery NC+, bo większość sprzętu po zamieszkach na trybunach ewakuowano. I dobrze, po tuż po końcowym gwizdku na murawę ruszyli kibice, za którymi... konno w pogoń ruszyli policjanci.



Chuligani spod znaku "eRki" zrobili w piątek wszystko, by w elicie nikt za nimi nie tęsknił. Skandal i głupota - w taki sposób kończy się Lotto Ekstraklasa w Chorzowie.


Ruch Chorzów - Górnik Łęczna 2:2 (0:2)

0:1 - Bartosz Śpiączka 16"

0:2 - Piotr Grzelczak 43"

1:2 - Eduards Visnakovs 90+12"

2:2 - Michał Koj 90+17"




Ruch: Hrdlicka - Konczkowski, Grodzicki, Helik, Koj - Przybecki (90" Słoma), Trojak (86" Visniakovs), Nowak (53" Walski), Urbańczyk, Moneta - Arak. Trener: Krzysztof Warzycha.



Górnik: Małecki - Matei, Saisin, Gerson, Leandro - Bonin, Hernandez (90" Piesio), Atoche (90" Jarecki), Drewniak (86" Tymiński), Grzelczak - Śpiączka. Trener: Franciszek Smuda.



Sędzia: Jarosław Przybył (Opole)

Żółte kartki: Gerson, Sasin (Górnik)

Widzów: 5962



W 57. minucie mecz przerwano na 24 minuty z powodu obrzucenia boiska środkami pirotechnicznymi
Źródło: AUTOR: ŁM --> PORTAL: SPORTSLASKI.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Ruch Chorzów - Górnik Łęczna 2:2. Racowisko i przerwany mecz

#7385 Post autor: CentrumPrasoweR » 3 cze 2017, o 00:00

DziennikZachodni-->DZIENNIKZACHODNI.PL pisze:
Ruch Chorzów - Górnik Łęczna 2:2. Racowisko i przerwany mecz. Smutne pożegnanie z Ekstraklasą

Obrazek


Ruch w fatalnym stylu pożegnał się z Lotto Ekstraklasą. Fani Niebieskich doprowadzili w drugiej połowie do przerwania meczu. Sędzia do regulaminowego czasu gry musiał doliczyć aż 23 minuty. Do zadymy i starć między policją a kibolami doszło również po końcowym gwizdku. Interweniowała policja konna.

Po przerwie fani gospodarzy zaczęli rzucać na murawę race, a później palili też na trybunach flagui. W sumie na boisku wylądowało kilkadziesiąt rac, a porządkowi nie nadążali usuwać ich z płyty. Mecz był dwa razy przerywany przez sędziego Jarosława Przybyła, a piłkarze z obawy o swoje bezpieczeństwo zeszli do szatni. Przerwa trwała ponad 20 minut. Ostatecznie spotkanie dokończono, ale na chorzowian na pewno posypią się srogie kary.



Ruch nie odniósł w grupie spadkowej ani jednej wygranej i jak najbardziej zasłużenie spada z Ekstraklasy. Ukoronowaniem fatalnej serii Niebieskich (ostatnie zwycięstwo w lidze odnieśli 18 marca) był ostatni mecz z Górnikiem. Łęcznianie mieli przed tym spotkaniem jeszcze cień szansy na utrzymanie, ale musieli liczyć na potknięcie Arki w Lubinie. Zespół Franciszka Smudy szybko objął prowadzenie. Bartosz Śpiączka na tle rozgrywającego 50 mecz w niebieskich barwach Michała Helika mknął niczym pendolino obok podmiejskiego pociągu. Napastnik łęcznian wyszedł sam na sam z bramkarzem i strzelił swojego 10 gola w tym sezonie.


Odpowiedź Arki była natychmiastowa. Gdynianie łatwo strzelili Zagłębiu dwie bramki i wiadomo już było, że nic nie uratuje zespołu Górnika. Wprawdzie goście jeszcze przed przerwą zdobyli drugiego gola, gdy Piotr Grzelczak dobił odbity przez Libora Hrdlickę strzał Grzegorza Bonina, ale w przerwie poznali wynik z Lubina i obie grające na Cichej drużyny zostały zdegradowane do I ligi.


Ruch w sezonie zasadniczym dwa razy wygrał z Łęczną (2:1 i 4:0), lecz w piątkowy wieczór długo nie potrafił nawet poważniej zagrozić bramce gości. Dopiero w końcówce Niebiescy strzelili gole, bo goście wiedzieli już, że też zostali zdegradowani. Na listę strzelców w doliczonym czasie gry wpisali się Eduards Visnakovs i Michał Koj. Trener Warzycha nadal nie odniósł w roli trenera w Polsce zwycięstwa, a jego bilans w rundzie finałowej to cztery remisy i trzy porażki. Niebiescy spadają z Ekstraklasy, ale wcale nie jest pewne, że przystąpią do rozgrywek I ligi, bo na razie nie spełniają warunków licencyjnych.


Przed meczem okazało się, że Komisja ds Licencji Klubowych postanowiła cofnąć Ruchowi licencję na grę w Ekstraklasie wydaną w dniu 12 maja br. Chodziło o sumę miliona złotych, której klub nie wypłacił zawodnikom za awans do grupy mistrzowskiej w sezonie 2015/16. Ruchowi przysługuje od tej decyzji możliwość odwołania do Najwyższej Komisji Odwoławczej. Nie wiadomo jednak czy klub z niej skorzysta, bo działacze czekają najpierw na przesłanie na Cichą pisemnego uzasadnienia tej decyzji.


Niebiescy i tak będą musieli ubiegać się o licencję na grę w I lidze. W porównaniu do dokumentu przygotowanego na Ekstraklasę trzeba będzie zmienić prognozę finansową (mniejsze o 8 mln wpływy z tytułu praw telewizyjnych) i wypłacić przynajmniej połowę zaległej premii należnej zawodnikom. Niebiescy dostaną na to kilka dni, ale przewodniczący Komisji Krzysztof Sachs zapowiedział, że jeśli pieniądze nie zostaną przelane na konta piłkarzy, to chorzowianie nie mają co liczyć na licencję. Sytuacja klubu robi się coraz trudniejsza.

Ruch Chorzów – Górnik Łęczna 2:2 (0:2)


Bramki 0:1 Bartosz Śpiączka (16), 0:2 Piotr Grzelczak (43), 1:2 Eduards Visnakovs (90+12), 2:2 Michał Koj (90+17)


Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork)



Widzów
5962


Żółte kartki Gerson, Sasin (Łęczna)


Ruch Hrdlicka - Konczkowski, Grodzicki, Helik, Koj – Przybecki (90+20. Słoma), Trojak (86. Visnakovs), Urbańczyk, Nowak (53. Walski), Moneta - Arak.


Łęczna Małecki - Matei, Sasin, Gerson, Leandro - Bonin, Hernandez (90+8. Piesio), Atoche (90+19. Jarecki), Drewniak (86. Tymiński), Grzelczak - Śpiączka.




DZISIAJ POLECAMY PROGRAM TOP SPORTOWY24


Źródło: AUTOR: DziennikZachodni --> PORTAL: DZIENNIKZACHODNI.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Piotr Czaja: „Gucio” musi zmienić podejście

#7386 Post autor: CentrumPrasoweR » 3 cze 2017, o 00:06

Leszek Błażyński pisze:
Piotr Czaja: „Gucio” musi zmienić podejście

Obrazek


Przed meczem z Górnikiem Łęczna wesoło nie jest. Ruch jest już spadkowiczem. Dla ludzi związanych z klubem to duży smutek.


Leszek BŁAŻYŃSKI: Jak pan przyjął spadek Ruchu?
Piotr CZAJA: - Meczu w Gdyni nie widziałem, bo w tym czasie byłem w Niemczech na spotkaniu SV Plüderhausen. To mały klub, w którym kiedyś pracowałem jako trener. Drużyna też spadła niżej. To taki odpowiednik naszej klasy A. Klub jest bardziej znany z tenisistów stołowych. Degradacja Ruchu? Leżącego nie powinno się kopać. Organizacja w klubie była zła, kasy brakowało, i to wszystko przełożyło się na słabe wyniki sportowe.


 


Brak regularnych wypłat miał duże znaczenie?
Piotr CZAJA: - Ogromne. Jak nie otrzymuje się pieniędzy za swoją pracę, to zawsze jest syf. Nie ma nawet znaczenia wtedy to, kto prowadzi drużynę. Były poślizgi w wypłatach, piłkarze byli niezadowoleni i sztab szkoleniowy nie dał rady zgasić pożaru w szatni. Ja też przechodziłem przez takie rzeczy w swojej karierze, ale inaczej do tego podchodziliśmy. Gdy grałem w GKS Katowice, łączyłem grę z pracą w Rapidzie Wełnowiec, gdzie byłem kontrolerem narzędzi. GieKSa była klubem na dorobku i płaciła z opóźnieniem oraz w ratach. Dlatego byliśmy bardziej wyrozumiali.




 


Ruch słusznie chciał powtórki meczu z Gdyni?
Piotr CZAJA: - Wiele było różnych spotkań, w których piłkarze zdobywali bramkę ręką, a sędziowie tego nie widzieli. Chociażby niedawno - Wolfsburgu z Eintrachtem Brunszwik. Tak dzieje się w każdej lidze.


 


„Niebiescy” powinni w piątek zagrać w rezerwowym składzie?
Piotr CZAJA: - Nie jestem zwolennikiem odpuszczania spotkań. Trzeba się jednak w Ruchu skupić już na przyszłym sezonie. Nie będzie starć z Legią, czy Lechem, ale derby z GKS-em Katowice czy GKS-em Tychy. Należy szykować drużynę na te spotkania.



 


To dobrze, że zespół ma prowadzić Krzysztof Warzycha?
Piotr CZAJA: - Sam się zastanawiam, czy ma odpowiednie predyspozycje do bycia dobrym trenerem. Chociaż ludzie się zmieniają. Waldek Fornalik kiedyś był skromny, cichy, a później okazało się, że potrafi porządnie opieprzyć piłkarzy. Krzysiek Warzycha jako piłkarz był spokojny, lubił się pośmiać... Od lat siedzi w Grecji, a tam raczej inaczej podchodzą do swojej pracy, trenują - według mnie - lżej niż w Polsce. W swoim życiu przeżyłem różnych trenerów. Jurek Wyrobek przejął styl Jerzego Nikla, szkoleniowca, który największe sukcesy odnosił w GKS-ie Tychy. To był coach, który swobodnie podchodził do piłkarzy, czasami dowcipkował, ale jednocześnie był bardzo konkretny, dokładny. Michal Viczan w inny sposób osiągał sukcesy. Pamiętam jego bardzo surowe nauki. Zaznaczał, że piłkarze to... prostytutki. Uczył, że trzeba być bardzo ostrożnym w stosunku do zawodników. Miał na myśli to, aby nie spoufalać się z nimi. Życzę Krzyśkowi, aby jak najszybciej wyciągnął drużynę z I ligi, ale wydaje mi się, że będzie musiał zmienić swoje podejście do zawodników.

Źródło: AUTOR: Leszek Błażyński" border="0 --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Warzycha: "Za krótki okres, by podsumować moją pracę"

#7387 Post autor: CentrumPrasoweR » 3 cze 2017, o 00:09

ŁM-->SPORTSLASKI.PL pisze:
Warzycha: "Za krótki okres, by podsumować moją pracę"

Obrazek


- Nie żałuję powrotu do Ruchu, bo praca tutaj to zaszczyt. Żal, że drużyna spada czwarty raz w historii z Ekstraklasy. Sprawiliśmy zawód samym sobie, ale i kibicom. W Chorzowie fani kochają swój klub, więc to dla nich bardzo przykra sprawa. Takie życie - raz jest gorzej, raz lepiej, postaramy się szybko wrócić do tej elity - mówił po ostatnim meczu Ruchu w elicie trener "niebieskich", Krzysztof Warzycha.

- Chcę przepracować cały okres przygotowawczy, zobaczyć jaki będziemy mieli skład przed startem I ligi i wtedy okaże się, czy Warzycha się nadaje, czy jednak nie - zaznaczał trener chorzowian. - To był za krótki okres, by podsumowywać moją pracę. Na to przyjdzie czas w I lidze. Mogę przyjać słowa krytyki, ale wolę skupić się na meczu z Górnikiem. Mieliśmy go pod kontrolą, a na przerwę schodziliśmy z dwoma golami "w plecy". W szatni padły mocne słowa, powiedziałem chłopakom, że muszą wziąć się mocniej do roboty, bo brakowało zadziorności i walki. Po przerwie na boisku wyszła inna drużyna. Mieliśmy sporo sytuacji, choć nie było łatwo również z powodu przerwy spowodowanej przez kibiców. Podnieśliśmy się, zdobyliśmy dwa gole i tej drugiej połowy trzeba chłopakom pogratulować - komentował piątkowe spotkanie "Gucio".
Źródło: AUTOR: ŁM --> PORTAL: SPORTSLASKI.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Zadyma w Chorzowie po meczu Ruch - Górnik Łęczna. Smutne poż

#7388 Post autor: CentrumPrasoweR » 3 cze 2017, o 01:00

DziennikZachodni-->DZIENNIKZACHODNI.PL pisze:
Zadyma w Chorzowie po meczu Ruch - Górnik Łęczna. Smutne pożegnanie z Ekstraklasą ZDJĘCIA

Obrazek


Ruch w fatalnym stylu pożegnał się z Lotto Ekstraklasą. Fani Niebieskich doprowadzili w drugiej połowie do przerwania meczu. Sędzia do regulaminowego czasu gry musiał doliczyć aż 23 minuty. Do zadymy i starć między policją a kibolami doszło również po końcowym gwizdku. Interweniowała policja konna.

Po przerwie fani gospodarzy zaczęli rzucać na murawę race, a później palili też na trybunach flagui. W sumie na boisku wylądowało kilkadziesiąt rac, a porządkowi nie nadążali usuwać ich z płyty. Mecz był dwa razy przerywany przez sędziego Jarosława Przybyła, a piłkarze z obawy o swoje bezpieczeństwo zeszli do szatni. Przerwa trwała ponad 20 minut. Ostatecznie spotkanie dokończono, ale na chorzowian na pewno posypią się srogie kary.

PPAds.queue.push(function () {
var slot = PPAds.app.getSlot("srodek1");
slot.appendResolution(300, 250);
});





Ruch nie odniósł w grupie spadkowej ani jednej wygranej i jak najbardziej zasłużenie spada z Ekstraklasy. Ukoronowaniem fatalnej serii Niebieskich (ostatnie zwycięstwo w lidze odnieśli 18 marca) był ostatni mecz z Górnikiem. Łęcznianie mieli przed tym spotkaniem jeszcze cień szansy na utrzymanie, ale musieli liczyć na potknięcie Arki w Lubinie. Zespół Franciszka Smudy szybko objął prowadzenie. Bartosz Śpiączka na tle rozgrywającego 50 mecz w niebieskich barwach Michała Helika mknął niczym pendolino obok podmiejskiego pociągu. Napastnik łęcznian wyszedł sam na sam z bramkarzem i strzelił swojego 10 gola w tym sezonie.



Odpowiedź Arki była natychmiastowa. Gdynianie łatwo strzelili Zagłębiu dwie bramki i wiadomo już było, że nic nie uratuje zespołu Górnika. Wprawdzie goście jeszcze przed przerwą zdobyli drugiego gola, gdy Piotr Grzelczak dobił odbity przez Libora Hrdlickę strzał Grzegorza Bonina, ale w przerwie poznali wynik z Lubina i obie grające na Cichej drużyny zostały zdegradowane do I ligi.


Ruch w sezonie zasadniczym dwa razy wygrał z Łęczną (2:1 i 4:0), lecz w piątkowy wieczór długo nie potrafił nawet poważniej zagrozić bramce gości. Dopiero w końcówce Niebiescy strzelili gole, bo goście wiedzieli już, że też zostali zdegradowani. Na listę strzelców w doliczonym czasie gry wpisali się Eduards Visnakovs i Michał Koj. Trener Warzycha nadal nie odniósł w roli trenera w Polsce zwycięstwa, a jego bilans w rundzie finałowej to cztery remisy i trzy porażki. Niebiescy spadają z Ekstraklasy, ale wcale nie jest pewne, że przystąpią do rozgrywek I ligi, bo na razie nie spełniają warunków licencyjnych.


Przed meczem okazało się, że Komisja ds Licencji Klubowych postanowiła cofnąć Ruchowi licencję na grę w Ekstraklasie wydaną w dniu 12 maja br. Chodziło o sumę miliona złotych, której klub nie wypłacił zawodnikom za awans do grupy mistrzowskiej w sezonie 2015/16. Ruchowi przysługuje od tej decyzji możliwość odwołania do Najwyższej Komisji Odwoławczej. Nie wiadomo jednak czy klub z niej skorzysta, bo działacze czekają najpierw na przesłanie na Cichą pisemnego uzasadnienia tej decyzji.


Niebiescy i tak będą musieli ubiegać się o licencję na grę w I lidze. W porównaniu do dokumentu przygotowanego na Ekstraklasę trzeba będzie zmienić prognozę finansową (mniejsze o 8 mln wpływy z tytułu praw telewizyjnych) i wypłacić przynajmniej połowę zaległej premii należnej zawodnikom. Niebiescy dostaną na to kilka dni, ale przewodniczący Komisji Krzysztof Sachs zapowiedział, że jeśli pieniądze nie zostaną przelane na konta piłkarzy, to chorzowianie nie mają co liczyć na licencję. Sytuacja klubu robi się coraz trudniejsza.

Ruch Chorzów – Górnik Łęczna 2:2 (0:2)


Bramki 0:1 Bartosz Śpiączka (16), 0:2 Piotr Grzelczak (43), 1:2 Eduards Visnakovs (90+12), 2:2 Michał Koj (90+17)


Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork)



Widzów
5962


Żółte kartki Gerson, Sasin (Łęczna)


Ruch Hrdlicka - Konczkowski, Grodzicki, Helik, Koj – Przybecki (90+20. Słoma), Trojak (86. Visnakovs), Urbańczyk, Nowak (53. Walski), Moneta - Arak.


Łęczna Małecki - Matei, Sasin, Gerson, Leandro - Bonin, Hernandez (90+8. Piesio), Atoche (90+19. Jarecki), Drewniak (86. Tymiński), Grzelczak - Śpiączka.


Źródło: AUTOR: DziennikZachodni --> PORTAL: DZIENNIKZACHODNI.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Zadyma na Cichej: policjanci, konie, psy i... fotoreporterzy

#7389 Post autor: CentrumPrasoweR » 3 cze 2017, o 10:00

DziennikZachodni-->DZIENNIKZACHODNI.PL pisze:
Zadyma na Cichej: policjanci, konie, psy i... fotoreporterzy ZDJĘCIA+WIDEO

Obrazek


Zadyma w Chorzowie po meczu Ruch - Górnik Łęczna. Fani Niebieskich doprowadzili w drugiej połowie do przerwania meczu. Do zadymy i starć między policją a kibolami doszło również po końcowym gwizdku. Interweniowała policja konna.

To był ważny mecz. Ale przebiegał w fatalnym stylu. Po przerwie fani gospodarzy zaczęli rzucać na murawę race, a później palili też na trybunach flagi. W sumie na boisku wylądowało kilkadziesiąt rac, a porządkowi nie nadążali usuwać ich z płyty. Mecz był dwa razy przerywany przez sędziego Jarosława Przybyła, a piłkarze z obawy o swoje bezpieczeństwo zeszli do szatni. Przerwa trwała ponad 20 minut. Ostatecznie spotkanie dokończono, ale na chorzowian na pewno posypią się srogie kary.



CZYTAJCIE TEŻ:




Zadymę skutecznie zakończyli policjanci. Zwłaszcza, kiedy na murawę wjechali na koniach. Policyjne psy też robiły wrażenie. Ale, co ciekawe, zobaczcie Państwo na zdjęciach, można odnieść wrażenie, że policji czynnie pomagali fotoreporterzy! Potężni faceci w kamizelkach z napisem FOTO wyprowadzają z boiska awanturujących się kibiców.





Okazuje się, że funkcjonariusze działali pod tzw. przykrywką. Założyli kamizelki przeznaczone dla fotoreporterów. Skutek został osiągnięty. Ale... na następnych meczach fotoreporterzy mogą mieć, kolokwialnie sprawę nazywając, przechlapane.


Źródło: AUTOR: DziennikZachodni --> PORTAL: DZIENNIKZACHODNI.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Krzysztof Warzycha: żal, że drużyna spada z Ekstraklasy

#7390 Post autor: CentrumPrasoweR » 3 cze 2017, o 10:03

Eurosport/Onet-->EUROSPORT.ONET.PL pisze:
Krzysztof Warzycha: żal, że drużyna spada z Ekstraklasy

Obrazek





- Żal, że drużyna spada z Ekstraklasy czwarty raz w historii. Sprawiliśmy zawód przede wszystkim sami sobie, ale i kibicom - powiedział Krzysztof Warzycha, cytowany przez oficjalną stronę Ruchu.
Ruch Chorzów zremisował z Górnikiem Łęczna 2:2 w meczu 37. kolejki LOTTO Ekstraklasy. Krzysztof Warzycha ocenił po tym spotkaniu, że w jego zespole jest duży żal z powodu spadku.
- Nie chcę podsumowywać okresu mojej pracy, bo był za krótki. Przyjdzie czas na ocenę mojej roboty w przyszłym sezonie. Wiadomo, że są słowa krytyki, trzeba to przyjąć. W pierwszej połowie meczu mogłoby się wydawać, że mamy grę pod kontrolą, a przegrywaliśmy 0:2. W przerwie padło kilka ostrych słów. Może to uspokoi osoby, które twierdzą, że trzeba wpaść do szatni i rzucać mięsem. Powiedziałem chłopakom, że muszą więcej walczyć na boisku. Nie było zadziorności, nie było walki. W drugiej połowie to była inna drużyna. Mieliśmy dużo sytuacji. Nie było łatwo po takiej przerwie strzelić dwie bramki. Za drugą połowę trzeba pogratulować chłopakom. Żal, że drużyna spada z Ekstraklasy czwarty raz w historii. Sprawiliśmy zawód przede wszystkim sami sobie, ale i kibicom - skomentował trener chorzowskiego klubu.
"Niebiescy" już przed tą kolejką zapewnili sobie spadek do 1. ligi.
Źródło: AUTOR: Eurosport/Onet --> PORTAL: EUROSPORT.ONET.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Dogadują się w sprawie premii niezgody

#7391 Post autor: CentrumPrasoweR » 3 cze 2017, o 10:06

Leszek Błażyński pisze:
Dogadują się w sprawie premii niezgody

Obrazek


Czy klub musi zapłacić piłkarzom bonus za poprzedni sezon? Decyzja zostanie ogłoszona w piątek po zakończeniu spotkań grupy spadkowej.


Komisja ds. Licencji Klubowych PZPN 22 maja zawiesiła „Niebieskim” licencję na grę w ekstraklasie w sezonie 2017/18. KL cztery dni wcześniej rozpoczęła postępowanie wyjaśniające w związku z podejrzeniem naruszenia kryterium F.04 Podręcznika Licencyjnego. Sprawa dotyczy niespłaconych premii piłkarzom za sezon 2015/16 za awans do grupy mistrzowskiej. Początkowo problemem był brak całego regulaminu premiowania. - Mamy tylko szczątkowe dokumenty – mówił Krzysztof Sachs, przewodniczący Komisji Licencyjnej. - Nie ma takiego dokumentu w klubie. Są dwa-trzy skrawki papieru – rozkładał ręce Janusz Paterman, prezes Ruchu.



 


Wiedza jest już pełna
- Ten problem już nie istnieje. Od pewnego czasu posiadamy kopię notarialną, czyli kserokopię oryginalnego dokumentu z pieczątką notariusza. Władze chorzowskiego klubu również go widziały. Czy wynika z niego, że klub musi uregulować tę premię? Są w regulaminie pewne niespójności, bo najpierw jest mowa o tym, że drużynie należy się premia za wejście do ósemki, a później, że do wypłaty wymagana jest także uchwała zarządu klubu. Przez tydzień przesłuchaliśmy w tej sprawie wiele osób, rozmawialiśmy z byłymi członkami zarządu, piłkarzami, byłym prokurentem Ruchu Jackiem Bednarzem czy trenerem Waldemarem Fornalikiem. Mamy spójny obraz całej sytuacji oraz pełną wiedzę – tłumaczy Sachs.




 


Połowa wystarczy?
Czy Ruch musi zapłacić piłkarzom ten bonus? Szef KL dodaje, że decyzja zostanie ogłoszona dzisiaj po zakończeniu spotkań grupy spadkowej. Licencja na grę w ekstraklasie nie jest już klubowi potrzebna. Chorzowianie przystąpią do procesu licencyjnego na pierwszą ligę. W przypadku spadkowiczów nie ma określonego terminu, do którego KL ma wydać decyzję w sprawie prawa do gry na zapleczu ekstraklasy. Nieoficjalnie mówi się, że ta kwestia ma się rozstrzygnąć do połowy czerwca. Jeśli KL nakaże chorzowianom spłatę premii, klub będzie musiał ją uregulować jak najszybciej. Cała premia za awans do ósemki to około miliona złotych. Możliwe jednak, że wystarczy spłacić dwie pierwsze raty, czyli połowę wspomnianej sumy, a resztę w późniejszym terminie. W przypadku ubiegania się o prawo do gry w I lidze, Ruch będzie musiał przedstawić nową prognozę finansową, bo degradacja oznacza stratę około 8 mln złotych z tytułu praw telewizyjnych.


 


Bez wysokich kar
Na początku maja klub zgłosił do sądu wniosek o rozpoczęcie procesu restrukturyzacyjnego. W podręczniku licencyjnym jest zapis, że KL musi być informowana o takich zmianach. - Przedstawiciel Ruchu przekonywał, że klub powinien o tym poinformować dopiero wtedy, kiedy zostanie to zatwierdzone przez sąd. Do tego jednak nie doszło. Do tematu wrócimy, na pewno zajmiemy się tym, ale to nie jest tak ważna sprawa, jak kwestia premii. Za brak informacji o ważnych zmianach w klubie nie odbiera się licencji, ani nie wlepia się wysokich kar – wyjaśnia Sachs.


 

Źródło: AUTOR: Leszek Błażyński" border="0 --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Twaróg: Na gorąco o głupim fortelu policji na stadionie Ruch

#7392 Post autor: CentrumPrasoweR » 3 cze 2017, o 13:00

DziennikZachodni-->DZIENNIKZACHODNI.PL pisze:
Twaróg: Na gorąco o głupim fortelu policji na stadionie Ruchu

Obrazek


Możecie zaklinać rzeczywistość, wykręcać kota ogonem albo mówić, że to mniejsze zło - ale nic nie zmieni faktu, szanowna Policjo, że to skandal. Jak mogliście w kamizelkach FOTO ganiać za kibolami na Ruchu (piątkowy mecz z Łęczną)?

Policja, która udaje dziennikarzy - fotoreporterów to z punktu widzenia tej formacji pewnie tylko udany fortel, dzięki któremu udało się zaskoczyć kiboli. Ale z punktu widzenia dziennikarzy, to naruszenie wszelkich zasad i standardów, a nade wszystko - narażenie nas na niebezpieczeństwo, gdy rozognieni kibole następnym razem wezmą prawdziwych dziennikarzy za policjantów. Z tą różnicą, że fotoreporterzy nie mają broni albo gazu za paskiem i nie mogą liczyć na posiłki oddziałów prewencji.



CZYTAJCIE TEŻ:






Jak wszyscy normalni ludzie, jesteśmy za tym, by na stadionach było bezpiecznie. I rozumiemy, że policja ma swoje sposoby na pacyfikowanie kibiców. Ale bardzo proszę - nie naszym kosztem.


Dziennikarze i fotoreporterzy są tam po to, by dokumentować wydarzenia - zarówno te sportowe, jak i pozasportowe. Zdarza nam się ostro wystąpić przeciw pseudokibicom. Ale także: przeciw działaniom policji, jeśli robi błędy w starciu z kibolami. Pamiętajcie, nie jesteśmy policją i nigdy nie będziemy. Mamy inne zadanie i występujemy w innych rolach.


Ten fortel to głupota i wielkie ryzyko.


Źródło: AUTOR: DziennikZachodni --> PORTAL: DZIENNIKZACHODNI.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Dlaczego spadli? Siedem grzechów głównych Ruchu i Górnika

#7393 Post autor: CentrumPrasoweR » 3 cze 2017, o 13:03

Eurosport/Onet-->EUROSPORT.ONET.PL pisze:
Dlaczego spadli? Siedem grzechów głównych Ruchu i Górnika

Obrazek





Górnika Łęczna i Ruchu Chorzów nie zobaczymy w przyszłym sezonie w ekstraklasie. Oba kluby pracowały na to przez cały sezon.
Okoliczności samej końcówki ligowego finiszu w grupie spadkowej mogą wywoływać trochę współczucia wobec Ruchu Chorzów i Górnika Łęczna. Oszukańcza bramka Rafała Siemaszki w przedostatniej kolejce pogrążyła Ruch, a Górnik postawiła w arcyciężkiej sytuacji.
Pokaz przyjaźni lubińsko-gdyńskiej ostatecznie pogrążył drugi klub, krzywdzony zresztą przez sędziów już od kilku tygodni. Oba jednak spadki można – w skali całego sezonu – uznać za zasłużone. Ruch i Górnik popełniły siedem grzechów, które sprawiły, że w przyszłym sezonie nie zobaczymy ich już w ekstraklasie.
Grzech 1: Problemy finansowe
Nie od dziś wiadomo, że długi, zaleganie z wypłatami, zwykle kończy się spadkiem z ligi. Pierwsza drużyna to odbicie wszystkiego, co się dzieje w klubie. Na krótką metę da się czasem zaciemnić wynikami obraz sytuacji w klubie, ale na dłuższą metę problemy zawsze wyjdą. Piłkarze Ruchu i Górnika nie mogli się skupić na samej tylko grze o utrzymanie. Musieli jeszcze cały czas nasłuchiwać wieści o pieniądzach.
W przypadku Ruchu na jaw wychodziły co kilka miesięcy różnego rodzaju nieprawidłowości, drużyna grała z balastem ujemnych punktów, a w trakcie walki o utrzymanie okazało się, że licencji na ekstraklasę Ruch raczej i tak by nie dostał. Trudno było od piłkarzy oczekiwać, by mieli czyste głowy. W Górniku nie było lepiej, bo kilkumiesięczne opóźnienia w wypłatach mieli nawet aktualni piłkarze. Przed meczem poprzedniej kolejki z Zagłębiem myśleli nawet o strajkowaniu. Część pieniędzy dostali przed starciem z Ruchem, ale było już za późno. Drużyny, które w środku gry o utrzymanie muszą się martwić o pieniądze, zwykle źle kończą.
Grzech 2: Chaos organizacyjny
Ani o Ruchu, ani o Górniku nie da się powiedzieć, by były w ostatnim czasie klubami stabilnymi, o dobrze zorganizowanych strukturach. Szczególnie dużo działo się w minionym sezonie w Ruchu, gdzie regularnie dochodziło do zmian prezesów, wiceprezesów, członków rady nadzorczej, a wreszcie właściciela. W klubie toczyła się nieustanna walka o wpływy, a szala co kilka miesięcy przechylała się w różne strony. Chaos w gabinetach był nie mniejszy niż na boisku w ostatnich meczach sezonu. W Górniku zmieniało się mniej, ale i tam trudno mówić o klubie z solidną strukturą. Dyrektora sportowego ściągnął w zimie do klubu trener, choć w zdrowo funkcjonujących klubach dzieje się odwrotnie.
Grzech 3: Nierozwiązana kwestia stadionu
W obu przypadkach cały czas kulą u nogi klubu była kwestia stadionu. Górnik pierwszy sezon, który musiał w całości spędzić poza obiektem w Łęcznej, od razu zakończył spadkiem. Piłkarze często podkreślali, że w Lublinie czują się obco, a na pustym w trakcie większości meczów stadionie, nie czuli dostatecznego wsparcia. Zostali wyrwani z Łęcznej, ale nie stali się klubem Lublina. Ruch grał u siebie, więc spadek nie jest bezpośrednim następstwem występów przy Cichej. To jednak zarzut do Ruchu w skali dziesięciu lat spędzonych w ekstraklasie.
W sezonie 2006/2007, gdy Niebiescy ostatni raz wracali do ekstraklasy, w Polsce nie było żadnych nowoczesnych stadionów. Powoli boom uruchamiał kończony wtedy obiekt Korony Kielce. Przez dekadę, w nowe stadiony, dzięki miastom, zdążyła się wyposażyć cała liga. W Ruchu cały czas toczyła się debata, czy grać na Cichej, czy przenosić się na Stadion Śląski. I nagle okazało się, że chorzowski stadion został ligowym skansenem. To duży problem, bo nie ma na czym oprzeć nadziei Ruchu na przyszłość.
Gdy przed rokiem spadał Górnik Zabrze, przynajmniej ten jeden, palący problem miał już rozwiązany. Nawet w województwie śląskim, gdzie budowa stadionów szła opornie, trochę się od nich ostatnio zaroiło. Nowe obiekty mają Piast, Górnik, GKS Tychy czy Podbeskidzie. W Chorzowie ten wielki temat nadal jest odkładany. A nie grając w ekstraklasie, trudniej będzie wywierać presję w tej kwestii.
Grzech 4: Brak pomysłu przy zatrudnianiu trenerów
Bezpośrednio spadek do CV muszą sobie wpisać Franciszek Smuda i Krzysztof Warzycha. Nie są jednak oczywiście jedynymi, którzy prowadzili Górnik i Ruch w tym sezonie. Sezon w Łęcznej zaczynał Andrzej Rybarski, przez chwilę jego następcą był Sławomir Nazaruk, by wreszcie zrobić miejsce byłemu selekcjonerowi. W Ruchu sezon zaczynał były selekcjoner. W obu klubach dało się jednak w kwestii trenerów zauważyć brak wizji.
Łęczna zaczynała sezon z człowiekiem, który mówił o robieniu z piłki nożnej „Moneyballa”, mającym obsesję na punkcie liczb i starającym się zmierzyć wszystko, nowoczesnym szkoleniowcem. Gdy działaczom przestały odpowiadać wyniki, zatrudnili Smudę, którego najważniejszym narzędziem pracy trenerskiej jest nos. To nie grzech. Futbol wielokrotnie pokazał, że jest w nim miejsce dla trenerów jednego i drugiego gatunku.
Ale jeśli ten sam prezes, w trakcie tego samego sezonu, zatrudnia najpierw Rybarskiego, a potem Smudę, to znaczy, że miota się od ściany do ściany i w gruncie rzeczy nie ma pomysłu na to, jaki miałby być trener Górnika. W Ruchu sytuacja była trudniejsza, bo z Fornalikiem zespół był nad kreską i miał wszelkie szanse się utrzymać. Po jego rezygnacji, zatrudniono jednak Krzysztofa Warzychę, który – mimo 50 lat na karku – dopiero zaczyna trenerską karierę, nie był na bieżąco z polską ligą, a z marszu musiał przejąć zespół w bardzo trudnej sytuacji.Okazało się, że nie wygrał żadnego meczu. Ruch pewnie nie miał wielkiego wyboru, bo mało który trener chciałby przejąć zespół po Fornaliku, ale powierzene tego zadania komuś bez trenerskiego doświadczenia, było błędem.
Grzech 5: Dryfowanie bez celu
Ani Górnik, ani Ruch nie pojawiły się w lidze wczoraj, a odpowiednio trzy i dziesięć lat temu. Po takim czasie nadal jednak nie wiadomo było, jak sami ludzie w klubach wyobrażają sobie ich rolę w łańcuchu pokarmowym polskiej piłki. Górnik wszedł do ekstraklasy zgranym składem, pełnym doświadczonych, znanych z ekstraklasy zawodników.
Później trochę odmłodził skład, ale nadal nie wiadomo było, na kogo w Łęcznej chcą stawiać. Ani nie było wychowanków, ani wyszukiwania talentów w regionie, ani sensownego sprowadzania piłkarzy z zagranicy, by sprzedać ich z zyskiem. Zbierano, kogo popadnie, by jakoś przetrwać następny sezon. Co roku Górnik do samego końca bronił się przed spadkiem i w końcu mu się nie udało. Ruch potrafił wprowadzać do ligi młodych piłkarzy.
Niestety, od jakiegoś czasu nic już z tego nie miał, bo wysiłki trenerów niweczyli działacze. Filipa Starzyńskiego Niebiescy stracili za darmo. Patryk Lipski rozwiązał w trakcie sezonu. Do pewnego momentu celem Ruchu była walka o możliwie najwyższe cele oraz wypuszczanie w świat młodzieży, na której można zarobić. Dzięki temu chorzowianie w ostatnich latach zaskakująco regularnie pojawiali się w pucharach i zarabiali na sprzedaży choćby Macieja Sadloka czy Artura Sobiecha.
Od pewnego czasu jednak ani nie mieli ambicji walczyć o czołowe lokaty, a zawodników promowali za darmo, bo pozostałe wyróżniające się postacie były do Ruchu tylko wypożyczone. Zanosiło się kilka lat temu, że Ruch może mieć ciekawy model wprowadzania talentów i zarabiania na nich. Później zaczął jednak tylko walczyć o przetrwanie.
Nawet w przypadku Mariusza Stępińskiego, którego udało się przed rokiem sprzedać do Nantes, mówi się, że uzyskana za niego kwota była mniejsza od tej, jaką dało się za niego dostać. Ale wszyscy wiedzieli, że Ruch dramatycznie potrzebuje pieniędzy, więc jego pozycja negocjacyjna nie była najlepsza.
Grzech 6: Ściąganie zawodników na hurra
Z brakiem wizji wiąże się kolejny grzech, czyli pozyskiwanie zawodników w pośpiechu, zależnie od doraźnej potrzeby. Gdy rozpoczynał się sezon, Fornalik nie mógł się doprosić w Ruchu żadnych wzmocnień. W miejsce Matuša Putnocky"ego, oddanego do Lecha – a jakże – za darmo, klub pozykał tylko rezerwowego Arki Jakuba Miszczuka.
W miejsce Stępińskiego też nie było na początku nikogo. Dopiero gdy okazało się, że Kamil Lech i Wojciech Skaba nie prezentują poziomu ekstraklasy, dopiero, gdy stało się jasne, że Arak nie będzie nowym Stępińskim ani Sobiechem, zaczęło się szukanie po omacku nowych zawodników. Libor Hrdlička stanął w bramce Ruchu, gdy sezon był już w pełni.
Eduards Visnakovs i Jarosław Niezgoda też trafili do Ruchu z marszu, bez okresu przygotowawczego. W Łęcznej było podobnie. Vojo Ubiparip, Dragomir Vukobratović, Gerson, Adam Dźwigała, Javi Hernandez, Nika Dzalamidze trafiali do klubu, gdy rozgrywki były już w pełni. W zimie Smuda i dyrektor sportowy Zdzisław Kapka próbowali się ratować posiłkami z Ameryki Południowej, nie zważając na limit obcokrajowców spoza Unii Europejskiej. Kompletny chaos. Na końcu i tak okazało się, że najlepiej grali Bartosz Śpiączka i Grzegorz Bonin, występujący w Górniku od dawna.
Grzech 7: Brak jakości na boisku
Spadek Ruchu i Górnika jest jednak zasłużony przede wszystkim dlatego, że obu drużynom brakowało dobrych piłkarzy, na których warto byłoby zawiesić oko. Owszem, były pojedyncze wyjątki. Niezgoda, Łukasz Moneta czy Michał Helik to zawodnicy, którzy o przyszłość w ekstraklasie raczej nie muszą się martwić. Bonin i Śpiączka także spokojnie powinni znaleźć zatrudnienie w najwyższej lidze. Ale to wszystko dramatycznie mało.
Po takim sezonie, jak miniony, piłkarsko Górnika i Ruchu nie będzie w ekstraklasie brakować. Gdyby nie sześć poprzednich grzechów, dałoby się pewnie coś z tych zbieranin ukręcić, ale w połączeniu z chaosem na wszystkich szczeblach, słabe drużyny grają słabo. I Górnik i Ruch miały w tym sezonie fazy, w których prezentowały się dobrze. Były jednak zbyt krótkie, byśmy oba kluby oglądali w lidze w przyszłym sezonie.
Źródło: AUTOR: Eurosport/Onet --> PORTAL: EUROSPORT.ONET.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Sześciu zatrzymanych po burdach na stadionie Ruchu Chorzów.

#7394 Post autor: CentrumPrasoweR » 3 cze 2017, o 19:00

Eurosport/Onet-->EUROSPORT.ONET.PL pisze:
Sześciu zatrzymanych po burdach na stadionie Ruchu Chorzów. Protest dziennikarzy po interwencji policji

Obrazek





Policjanci zatrzymali sześciu uczestników piątkowych burd na stadionie Ruchu Chorzów i ustalają personalia innych uczestników awantur. W trakcie interwencji część funkcjonariuszy miała na sobie kamizelki, jakie noszą fotoreporterzy, co wywołało protest kilku śląskich redakcji.
Do stadionowej awantury doszło podczas zakończonego remisem 2:2 meczu piłkarskiego między Ruchem Chorzów a Górnikiem Łęczna. W drugiej połowie mecz został przerwany na 23 minuty, ponieważ chuligani wrzucili na boisko dużą ilość zapalonych rac.
- Podczas tej przerwy agresywna grupa około 50 stadionowych chuliganów wydostała się z sektorów, kierując się do budynku zarządu klubu i pomieszczeń socjalnych (…). Zabezpieczający mecz policjanci zauważyli również przygotowania stadionowych chuliganów do wtargnięcia na murawę – relacjonowała rzeczniczka śląskiej policji podinspektor Aleksandra Nowara.
Właśnie wówczas część funkcjonariuszy włożyła kamizelki z napisem "Foto", jakie zwykle podczas meczu noszą fotoreporterzy.
- Przepisy Ekstraklasy zabraniają przebywania na płycie boiska innym osobom niż zawodnicy, trenerzy czy fotoreporterzy. Aby móc obserwować i nagrywać agresywne zachowania pseudokibiców oraz natychmiast podjąć odpowiednie kroki w przypadku zagrożenia, część policjantów przedstawiciele klubu wyposażyli w kamizelki klubowe, które upoważniają do przebywania na murawie w trakcie meczu. Było to odpowiednie miejsce do szybkiej reakcji. M.in. policjanci z zespołu monitorującego zapobiegli bezpośrednim atakom na piłkarzy – podała rzeczniczka.
Sytuacja, w której policjanci wystąpili w kamizelkach fotoreporterów, wywołała sprzeciw trzech śląskich redakcji. Pod protestem w tej sprawie podpisali się: redaktor naczelny portalu Silesion.pl Kamil Durczok, redaktor naczelny katowickich stron Gazety Wyborczej Dariusz Kortko oraz redaktor naczelny Dziennika Zachodniego Marek Twaróg, którzy wyrazili nadzieję, że do protestu przyłączą się wszystkie media.
- Stanowczo sprzeciwiamy się praktykom, do jakich doszło podczas piątkowych zajść na stadionie Ruchu Chorzów. Ukrywanie policjantów bądź funkcjonariuszy jakichkolwiek służb pod szyldem mediów nie ma żadnego usprawiedliwienia. Jest to przejaw kompletnego braku wyobraźni osób kierujących działaniami policji – napisali redaktorzy naczelni.
- Media były, są i powinny pozostać bezstronnymi obserwatorami wydarzeń. Dotyczy to zwłaszcza demonstracji, starć i działań o charakterze siłowym. Status dziennikarza czy fotoreportera gwarantuje nam, że nie zostaniemy potraktowani jako jedna ze stron konfliktu. Brak pewności, że pod szyldem "media" występuje dziennikarz, może doprowadzić do tragedii. Dlatego oczekujemy od osób odpowiedzialnych za działania policji natychmiastowego zaprzestania takich praktyk – czytamy w dziennikarskim proteście.
Sprzeciw w tej sprawie wyrazili też przedstawiciele Press Club Polska. - Stanowczo sprzeciwiamy się używaniu emblematów identyfikujących dziennikarzy do działań policyjnych. Policja dysponuje odblaskowymi kamizelkami z napisem "POLICJA" i nie ma żadnego powodu, by podczas działań na stadionie lub w każdym innym miejscu udawała dziennikarzy - napisali w przekazanym PAP w sobotę stanowisku prezes Press Club Polska Jarosław Włodarczyk oraz przewodniczący Rady Marcin Lewicki. .
Jak podkreślili, dziennikarz na stadionie, demonstracji, czy innym publicznym miejscu, w którym zazwyczaj używa kamizelek z napisem "FOTO", "MEDIA", "PRASA" jest niezaangażowanym w wydarzenie obserwatorem dokumentującym jego przebieg, by następnie przekazać relację odbiorcom. - To jasny sygnał dla innych uczestników, czego mogą się spodziewać ze strony takiej osoby (m.in. rejestrowania dźwięku i obrazu, zbierania informacji w celu późniejszej publikacji, ale także ochrony tajemnicy źródła informacji). Zadania i uprawnienia policjanta w takich sytuacjach są z natury rzeczy odmienne. Dlatego powinien występować jako policjant, nie dziennikarz - czytamy.
Rzeczniczka śląskiej policji nie skomentowała w sobotę listu redaktorów naczelnych, wskazując, że Śląski komendant wojewódzki policji nie otrzymał dotąd takiego pisma. Podkreśliła przy tym, że w swoim komunikacie policjanci szczegółowo zrelacjonowali przebieg zdarzeń oraz działania podjęte przez funkcjonariuszy, służące zapewnieniu bezpieczeństwa na stadionie. Obecnie trwa identyfikacja pozostałych uczestników zajść.
Według relacji policji, w drugiej połowie spotkania, w sektorze gospodarzy, grupa pseudokibiców odpaliła kilkadziesiąt rac, rzucając nimi w zawodników i pracowników ochrony. Duża ich część upadła na murawę boiska. Po chwili sytuacja powtórzyła się. Ilość odpalonych rac i spowodowana tym konieczność ich dogaszania oraz sprzątnięcia z murawy spowodowała, że sędzia przerwał mecz na 23 minuty.
Podczas tej przerwy agresywna grupa około 50 stadionowych chuliganów wydostała się z sektorów, kierując się do budynku zarządu klubu i pomieszczeń socjalnych. Kierownik ochrony organizatora zwrócił się wtedy z prośbą o pomoc do policjantów, twierdząc, że swoimi siłami nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa pracownikom klubu i zawodnikom, bojąc się o ich życie. Dowódca zabezpieczenia wprowadził odpowiednie siły policyjne, a grupy kibiców wróciły do sektorów.
Wtedy jednak rozpoczęły się przygotowania chuliganów do wtargnięcia na murawę. Po zakończonym meczu na murawie pozostali tylko zawodnicy spadającego z Ekstraklasy Ruchu Chorzów, chcący pożegnać się ze swoimi kibicami. Wtedy – według policji - z różnych stron stadionu na płytę boiska przedostało się kilkunastu agresywnych pseudokibiców, biegnących w kierunku piłkarzy i budynku klubowego. Nie reagowali oni na polecenia służb ochrony.
- Wtedy do działań wkroczyli policjanci. Uniemożliwili oni przedostanie się na murawę dalszym chuliganom, zatrzymując także tych, którzy już weszli na płytę. W działaniach uczestniczyli także mundurowi na koniach. Zakończyło się to zatrzymaniem sześciu osób w wieku od 18 do 45 lat – podała śląska policja.
Właśnie podczas tych działań część policjantów miała na sobie kamizelki fotoreporterów. Jak powiedziała podinsp. Nowara, były to kamizelki udostępnione policjantom przez klub, przeznaczone dla osób przebywających w strefie murawy boiska. Zaznaczyła, że do zadań policjantów z tzw. zespołów monitorujących należy również filmowanie i fotografowanie – na tej podstawie są później ustalani uczestnicy zajść.
Jak podała policja, podczas zatrzymywania pseudokibiców jeden z policjantów Oddziału Prewencji Policji w Katowicach został przez nich zaatakowany i kilkakrotnie kopnięty – dostał ogólnych stłuczeń.
Przedstawiciele śląskiej policji wskazują, że reakcja policjantów, na prośbę ochrony organizatora meczu, która nie potrafiła swoimi siłami przywrócić porządku, zapobiegła groźnym skutkom, jakie mogły być następstwem działań agresywnych chuliganów wobec zawodników i pracowników klubu. - Policjanci będą zajmowali się teraz ustaleniem i zatrzymaniem pozostałych osób, które wtargnęły na murawę boiska, jak również tych, którzy rzucali racami w zawodników i ochroniarzy – poinformowała podkomisarz Nowara.
Źródło: AUTOR: Eurosport/Onet --> PORTAL: EUROSPORT.ONET.PL

CentrumPrasoweR
Posty: 8660
Rejestracja: 13 mar 2014, o 16:04
Kontakt:

Zemszczą się na Arce?!

#7395 Post autor: CentrumPrasoweR » 3 cze 2017, o 22:06

Leszek Błażyński pisze:
Zemszczą się na Arce?!

Obrazek


Drużyna z Gdyni powinna zostać ukarana – przekonuje Marian Ostafiński, były świetny obrońca „Niebieskich”. Część kibiców uważa, że zespół powinien zagrać w rezerwowym składzie.


Chorzowianie zostali już zdegradowani. Zadecydował o tym mecz w ostatniej kolejce z Arką (1:1). Napastnik Rafał Siemaszko po wpakowaniu piłki do siatki ręką pocałował swoją dłoń, a trener Leszek Ojrzyński przekonywał, że on i jego drużyna nie mają się czego wstydzić. Kibice w Chorzowie są wściekli, część z nich uważa, że w piątkowym spotkaniu z Górnikiem Łęczna trener powinien wystawić głównie rezerwowych. Drużyna z Łęcznej walczy o utrzymanie w korespondencyjnym starciu z Arką.



Nie wiadomo, na kogo postawi Krzysztof Warzycha, który jednak podkreśla, że jego zespół podejdzie profesjonalnie do meczu i będzie walczył o wygraną. Drużyna pod jego wodzą jeszcze ani razu nie zwyciężyła, w fazie finałowej ma bilans trzech remisów i tylu samo porażek. Piłkarze przed meczem nie chcą się wcale wypowiadać.




 


Powinien wylecieć z ligi
- Docierają do mnie głosy kibiców, którzy uważają, że Ruch mógłby podejść na luzie do tego meczu i zemścić się na Arce. Ja jestem przeciwny takim zachowaniom, to nie jest sportowe i etyczne. Ruch powinien się w dobrym stylu pożegnać z ekstraklasą – podkreśla Władysław Jan Żmuda, były trener Ruchu. - Jestem ciekawy, w jakim zestawieniu wyjdzie drużyna. Ja jednak na miejscu Krzysztofa Warzychy, postawiłbym na tych samych zawodników, co w meczu z Arką – dodaje utytułowany szkoleniowiec.




- „Niebiescy” zostali skrzywdzeni w paskudny sposób. Chamstwo nie może popłacać. Arka zasłużyła na to, aby ją ukarać, a Siemaszko za swój wybryk nie powinien już nigdy grać w ekstraklasie. Niech on lepiej już kopie piłkę w niższych ligach. Co zrobiłbym na miejscu Warzychy? Chyba wystawiłbym rezerwowych. Coś czuję jednak, że Zagłębie Lubin nie będzie walczyć na noże z Arką i klub z Gdyni zapewni sobie utrzymanie – dodaje Marian Ostafiński, mistrz olimpijski z 1972 roku.


 


Trojak od początku?
W spotkaniu zabraknie Łukasza Surmy. Defensywny pomocnik, który żegna się z Cichą, pauzuje za żółte kartki. Prawdopodobnie jego miejsce w środku pola zajmie Miłosz Trojak. Mierzący 191 cm wzrostu zawodnik w wyjściowym składzie zagrał w tym sezonie raz, przeciwko Piastowi Gliwice (0:3). Sztab szkoleniowy dał wtedy odpocząć Surmie ze względu na to, że mecze ligowe odbywały się co kilka dni. Trojak wypadł nieźle. W kadrze na tę pozycję jest jeszcze Milen Gamakow, ale Bułgar nie przekonał do siebie Warzychy. Wypożyczony z Lechii Gdańsk gracz od pewnego czasu nie mieści się już nawet na ławkę rezerwowych.

Źródło: AUTOR: Leszek Błażyński" border="0 --> PORTAL: PRZEGLADSPORTOWY.PL

Zablokowany

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot], Darth Kabut, stillimatic82 i 63 gości