#5725
Post
autor: niebieski98 » 29 sty 2016, o 09:07
Duża strata z Węglokoksem, nie można zaprzeczyć, jednak ja nie robiłbym aż tak wielkiej tragedii z tego powodu, w 2014 roku spośród 4,2 mln które otrzymywaliśmy od sponsorów tylko 1,2 mln dawał Węglokoks. Jest mitem stwierdzenie, że tylko on trzymał nas w Ekstraklasie, a pojego odejściu nie widać przed nami przyszłości. Z roku na rok jest większa kasa z telewizji, więc w jakiś sposób zapcha się dziure po spółce skarbu państwa. Nikt nie broni mieć mniejszego sponsora na koszulkach choćby za połowe albo ćwierć tej kwoty jaką dawał Węglokoks.
Osobiście mówię NIE dla przejęcia klubu przez miasto. To nie jest gwarancja normalności w klubie co widać po zabrzu. Gliwice to inna bajka, to silne i prężnie rozwijające się miasto które stać na utrzymywanie klubu (wbrew opinii wielu o bardzo mądrym zarządzaniu Piastem - miasto co roku dokłada 10 mln na funkcjonowanie klubu, bez wsparcia samorządu byłby w tej samej sytuacji co my). Podobnie w Katowicach, bez pieniędzy miasta które co roku leją się strumieniami, geje dawno skończyłyby w okręgówce. Jest jeszcze kilka klubów, które utrzymują się wyłącznie dzięki kasie załatwionej przez polityków (miejskie dotacje, sponsorzy ze skarbu państwa). Jak się mają do tego nasze 2 mln pożyczki od Chorzowa i 1 mln od Węglokoksu, do 10 mln dla Piasta od miasta rocznie, 6-8 mln dla gejów z Katowic (kwote strzelam, gdzieś o uszy obiły mi się takie kwoty) na rok, Poręczenie ponad 40 mln zł obligacji przez miasto zabrze (de facto skazanie się na ich spłatę) ?
Na dzień dzisiejszy Ruch jest skazany tylko na Smagorowicza, jeżeli on nas nie wyciągnie z bagna, to nikt tego nie zrobi. Kroki ku normalności zostały poczynione, powtórzę to drugi raz na forum, obecnie klub jest zarządzany tak jak należy, pensje są na dobrym, nie wysokim, zadowalającym zawodników i nasz budżet poziomie, koszty dochodzą już do dolnej granicy, jakie musi ponosić ekstraklasowy klub. Problemem są totalnie zepsute pod względem finansowym lata 2012-2014, każdy wie o kominach płacowych, transferze Sadloka, Sultesach itp. I gdyby nie dług, a konkretnie jego obsługa, który urósł w tamtych latach, już dziś moglibyśmy dopinać budżet. Biorąc pod uwagę nowy stadion w perspektywie kilku lat i wzrost przychodów z tytułu dnia meczowego i sponsorów przyciągniętych przez nowy obiekt moglibyśmy odskoczyć finansowo lokalnej konkurencji utrzymywanej z miejskich pieniędzy ( co za tym idzie totalnie nie rentownych) i pozostać rzeczywiście pod tym względem bez konkurencji w regionie. Tymczasem z bagażem długów będziemy czekać na tak wyczekiwany wzrost przychodów, w nadziei że pozwoli dopiąć pewnego roku budżet i rozpocząć mozolną spłatę długów.