#193
Post
autor: maciek1973 » 17 mar 2014, o 09:52
Człowiek jest na tyle naiwną istotą że żyje marzeniami.
Nie pamiętam 13-tki, ale czternastkę pamiętam doskonale, miałem wówczas 16 lat i oglądałem drużynę, która rywalizację wygrała w sposób bezapelacyjny, co nie przeszkodziło w wieczornym magazynie (taki odpowiednik dzisiejszej Legii+ekstra) św.p. redaktorowi Maciejowi Biedze mówić, że i tak najlepszym zespołem w Polsce jest Legia, a Ruch jest za słaby na grę w pucharach (skąd my to znamy!).
W 1996 roku byłem też na zwycięskim finale PP w Warszawie.
Jak widać minęło 25 lat, a w tym kraju nic się nie zmieniło.
Ale o marzeniach. Dwa lata temu w sposób nieco przypadkowy (bo ta drużyna na majstra nie zasługiwała) pojawiła się szansa. Najpierw w sposób spektakularny przerżnęliśmy PP, potem nagle nie potrafiliśmy wygrać u siebie z Podbeskidziem i ŁKS-em, tak jakby Ruch NIE CHCIAŁ wygrać ligi.
Teraz wraca to samo. Nie wiem jakie jeszcze mamy zobowiązania (bo co do Piasta nie mam wątpliwości), boję się przede wszystkim meczu z Podbeskidziem. Mam nadzieję, że to jedyne "problemy", ale niestety obawiam się, że właśnie ogłosiliśmy koniec sezonu.
A potem wszyscy się dziwią, że w pucharach Piast przegrywa z Azerami, Legia dostaje kulki z Cypryjczykami, Lech z Litwinami, reprezentację łoją Słowacy i Szkoci, zwycięstwo z Czarnogórą jest nieosiągalne. Ale kibic dalej wierzy i jest naiwny.
Panowie i Panie. To siedemdziesiąte której miejsce w rankingu nie jest przypadkowe i nie ulegnie poprawie. Żadna Polska drużyna nie awansuje do Ligi Mistrzów jeszcze przez lata, a w innych pucharach Legie, Wisły i Lechy (które są do nich namaszczone) będą dostawały bęcki.
Kadra nie pojedzie na żadne EURO we Francji, może przy dobrych wiatrach wygra z Gibraltarem.
Jeśli całe to nasze środowisko futbolowe nie zrozumie, że jeśli chcemy zrobić GENERALNY INTERES w postaci budowy silnych drużyn na europejskim poziomie, wówczas musimy przestać robić INTERESIKI, wówczas będzie jak było, albo jeszcze gorzej. Cała liga będzie bliska bankructwa, ale co z tego jak różne samorządy poratują.
Nasza liga nie żyje z kibiców, nie żyje z frekwencji, nie żyje z sukcesów, tylko żyje sama z siebie i z pieniędzy samorządów i spółek państwowych. I wynik oraz dbałość o kibiców nie ma znaczenia. Jeśli nie przetniemy tej pępowiny, nasz futbol będzie się dalej staczał, bo mino faktycznego BANKRUCTWA ciągle dostaje kroplówkę.
Co roku zdarza się mecz, po którym nie chce mi się dalej łazić na stadiony (Polonia Bytom 0-2, Podbeskidzie 1-3, Piast 0-2), no i co roku dalej kupuję karnet. Jestem takim samym idiotą jak cała reszta aktywnych kibiców. Dlatego też ten cały bajzel, choć ledwie zipie, jeszcze funkcjonuje. Nie potrafię się przerzucić na siatkówkę, bo mnie ona ani ziębi ani mrozi, a od stylu kibicowania dostaję odruchów wymiotnych.