ZAGŁĘBIE LUBIN - RUCH Chorzów 23.07.2023 r. godz. 17:30

Forum sympatyków KS Ruch Chorzów
ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
JEDI_V
Posty: 749
Rejestracja: 27 wrz 2005, o 19:47
Lokalizacja: TATOOINE
Kontakt:

Re: ZAGŁĘBIE LUBIN - RUCH Chorzów 23.07.2023 r. godz. 17:30

#16 Post autor: JEDI_V » 18 lip 2023, o 10:30

markozyraf pisze:
17 lip 2023, o 14:40
Na jakie sektory Zagłębia kupują bilety osoby spoza przeznaczonej dla nas puli?
Jo z kumplem i bajtlami momy na ich rodzinny.
OFICJALNY KLUB ŚLONZOKÓW/R\, NIY GOROLI, NIY LWOWIOKÓW

Awatar użytkownika
west72
Wspiera "Wielki Ruch"
Wspiera "Wielki Ruch"
Posty: 1670
Rejestracja: 30 lip 2004, o 13:33
Lokalizacja: Świ/R\ony
Kontakt:

Re: ZAGŁĘBIE LUBIN - RUCH Chorzów 23.07.2023 r. godz. 17:30

#17 Post autor: west72 » 18 lip 2023, o 17:03

Moim zdaniem, to jak bedziemy wygladali w Ekstraklasie w duzej mierze zależec będzie od tych ktorzy juz tam grali. Mamy kilku zawodników ogranych na tym poziomie i od nich będzie zależało jak bedzie funkcjonować drużyna. Przyszli po to aby podnieś jakość piłkarską i tego pewnie od nich oczekuje trener. Mamy wielu żółtodziobów na tym poziomie ale za to charakternych. Jesli bedzie PPD to mysle, że w wielu meczach damy radę. Najwazniejszy na poczatku bedzie mental, my nie wchodzimy z rozpedu do Eks tylko po ciezkich bojach w Fortuna 1 lidze i tak musimy nastawić sie też w Ekstraklasie. Tu raczej nie ma mowy o czyms takim jak siła rozpędu, bo w tym sezonie żaden beniaminek nie odstawal az tak mocno od pozostałych . Mysle, że z nowych w Lubinie zagrają. FIGO, LETNIOWSKI, DŁUGOSZ.

Moja wyjściowa 11 - tka
Bielecki, Szywacz, Sadlok, Baranowski, Michalski, Wójtowicz, Starzyński, Sedlak, Letniowski, Długosz, Szczepan
Naszym Honorem Jest Nasz Klub! RUCH Chorzów LEGENDA BEZ KOŃCA

niebieskifanatyk
Posty: 2698
Rejestracja: 20 maja 2006, o 16:55
Lokalizacja: Silesia
Kontakt:

Re: ZAGŁĘBIE LUBIN - RUCH Chorzów 23.07.2023 r. godz. 17:30

#18 Post autor: niebieskifanatyk » 20 lip 2023, o 13:53

Zagłębie Lubin - Ruch Chorzów, godz. 17:30, sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).

tynbydziedobry
Posty: 1068
Rejestracja: 10 kwie 2018, o 18:19
Kontakt:

Re: ZAGŁĘBIE LUBIN - RUCH Chorzów 23.07.2023 r. godz. 17:30

#19 Post autor: tynbydziedobry » 23 lip 2023, o 08:46

DZISIAJ JEST DZIEŃ!

Cały weekend czekania, dziś to już wgl będzie się ciągło do 17:30.

Z kim byśmy nie grali to będzie fest ciężko dobrze wejść w ten sezon, ale jak to godali w 1 lidze.. oni to zrobią! po 3 punkty

moRi95
Wspiera "Wielki Ruch"
Wspiera "Wielki Ruch"
Posty: 1104
Rejestracja: 12 lis 2010, o 23:03
Lokalizacja: TaRnowskie GóRy
Kontakt:

Re: ZAGŁĘBIE LUBIN - RUCH Chorzów 23.07.2023 r. godz. 17:30

#20 Post autor: moRi95 » 23 lip 2023, o 13:39

Największa przebudowa w szybkim tempie w historii ekstraklasy? Chyba śmiało możemy powiedzieć, że Ruch Chorzów właśnie tego dokonał. W ekstraklasie grali ostatni raz w sezonie 2016/2017, jednak wówczas zajęli ostatnie miejsce. Niestety to dopiero zapoczątkowało problemy, których nareszcie widzimy kres. Po sześciu latach „Niebiescy” ponownie będą grali w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce.

Obrazek

Jeżeli spojrzymy na kadrę z ostatniego sezonu Ruchu w ekstraklasie, zobaczymy, że jedynym zawodnikiem, który znajduje się w składzie chorzowian również dziś, jest Łukasz Moneta. I sam ten fakt pokazuje, że w Ruchu bardzo dużo się pozmieniało, co specjalnie dziwne, patrząc na sytuację finansową tego klubu w ostatnich latach, nie jest. Wręcz aby utrzymać ten klub „przy życiu”, trzeba było się rozstać z dosłownie wszystkimi istotnymi graczami. O tym, jak spore rotacje w ostatnich latach były w Chorzowie wiedzą chyba najlepiej Jakub Bielecki, Konrad Kasolik, Tomasz Foszmańczyk, Patryk Sikora czy Tomasz Wójtowicz. To właściwie jedyni zawodnicy, którzy przebrnęli z drużyną od trzeciej ligi aż do ekstraklasy i w każdym kolejnym okienku transferowym zyskiwali aprobatę trenerów.
To było moje marzenie zagrać w ekstraklasie, a już w ogóle w Ruchu, w którym się wychowywałem, to kosmos… Były różne momenty w tym czasie, ale teraz jesteśmy w ekstraklasie.
~ Jakub Bielecki
Niektórzy jeszcze dwa lata temu grali w trzeciej lidze, część kilka lat temu spadała z drugiej do trzeciej i cały czas tutaj jest. Nie możemy powiedzieć, że to zawodnicy trzecioligowi. Oni robili przez ten okres postępy, cały czas szli do przodu i zasłużyli sobie na to, aby zagrać w meczu Ekstraklasy. Teraz wszystko w ich nogach i głowach, aby wyszło jak najlepiej.
~ Jarosław Skrobacz

Pomocnik Patryk Sikora ma dopiero 23 lata, a za sobą dwie poważne kontuzje, dwa spadki i trzy awanse. Urodzony w Mikołowie piłkarz w pierwszym zespole Niebieskich zadebiutował w 2018 roku. Wówczas Niebiescy spadali z I ligi. W II lidze Sikora w każdym z meczów wchodził z ławki. W potyczce Pucharu Polski z Odrą Opole znalazł się w podstawowym składzie, ale jeszcze w 1. połowie boisko opuścił. Okazało się, że pomocnik zerwał więzadło krzyżowe i czekała go rehabilitacja. Do gry Sikora wrócił w ostatnim meczu sezonu, kiedy kolejny spadek Niebieskich już był przesądzony. W III lidze, w odbudowywanym Ruchu, Sikora miejsce w składzie wywalczył sobie dopiero pod koniec rundy. Zdobył nawet premierowego gola dla Niebieskich. Wiosną na boisko wyszedł raz, później sezon został przerwany. W kolejnym Sikora należał do podstawowych zawodników Ruchu. W ostatnim meczu rundy jesiennej, w doliczonym czasie meczu z Górnikiem II Zabrze, zdobył bramkę na wagę trzech punktów. Na kolejny występ musiał poczekać niemal rok. Podczas okresu przygotowawczego Patryk Sikora po raz drugi zerwał więzadła krzyżowe. Uraz leczył przez niemal dwanaście miesięcy. W międzyczasie Ruch awansował do II ligi. Wiosną 2022 roku Patryk Sikora był już podstawowym zawodnikiem Niebieskich. Chorzowianie awansowali do Fortuna I ligi, przy dużym udziale pomocnika, piłkarsko dojrzewającego z każdym meczem. Na zapleczu PKO Ekstraklasy Patryk Sikora był nie do zastąpienia. W kilku meczach pomocnik był kapitanem drużyny. 3 czerwca, po wygranej nad GKS-em Tychy, świętował z Niebieskimi trzeci z rzędu awans. Tym razem do ligowej elity. Miniony sezon zwieńczył 28 występami, trzema golami i dwiema asystami. W niedzielę Patryk Sikora zadebiutuje w PKO Ekstraklasie. Trudno wyobrazić sobie, aby Jarosław Skrobacz nie postawił w meczu na 23-latka.
Nie możemy się doczekać pierwszego meczu. Zrobiliśmy trzy awanse z rzędu. Wróciliśmy tam, gdzie nasze miejsce. Mam nadzieję, że kibice będą z nami na dobre i na złe.
~ Patryk Sikora

W Chorzowie, mimo finansowego wychodzenia na prostą, każdą złotówkę ogląda się kilka razy. Dlatego do klubu nie trafiają przypadkowi piłkarze. Tak było i tym razem. Ruch Chorzów wiele dokonał na rynku transferowym. Zarówno w kwestii piłkarzy przychodzących, jak i jeżeli chodzi o graczy opuszczających chorzowian. Aktywność „Niebieskich” na rynku transferowym nie może dziwić.
Mądrzy uczą się na błędach innych, wielu uczy się na błędach swoich. Głupi nie uczą się w ogóle na błędach. My staramy się należeć do tej pierwszej grupy.
~ Seweryn Siemianowski

Zacznijmy od tych, którzy już nie będą grali w barwach „Niebieskich”. Ta lista jest dość długa, bo Ruch Chorzów musi jednak budować kadrę na wyższym poziomie niż dotychczas. Tym bardziej że praktycznie każdemu z opuszczających klub kończył się kontrakt, który po prostu nie został przedłużony. Niektórzy wrócili też z wypożyczeń. I tak właściwie żaden z nich nie przyczynił się znacząco do awansu… W większości byli oni raczej marginalnymi postaciami w kwestii tego sukcesu. Świadczy o tym samo to, że z zawodników, którzy przebili barierę 1000 minut w sezonie, odszedł tylko Jakub Piątek i Łukasz Janoszka. Poza wspomnianymi nie ma również w Chorzowie Filipa Nawrockiego, Mikołaja Kwietniewskiego, Kacpra Bąka, Marcina Kowalskiego, Maksymiliana Roguły, Mateusza Wacławskiego, Piotra Wyroby i Filipa Żagiela. Poza takim prostym wymienianiem warto przynajmniej jednej postaci poświęcić fragment tekstu… Łukasz „Ecik” Janoszka. Wszystko dlatego, że odeszła prawdziwa legenda „Niebieskich”. Do klubu z Chorzowa trafił bardzo dawno temu, bo w 2005 roku. Był na kilku wypożyczeniach, grał dla Zagłębia Lubin czy Stali Mielec, ale jednak najlepsze chwile spędził w ekipie 14-krotnego mistrza Polski. Na stare lata postanowił więc wrócić do swojej „ziemi obiecanej”, ale w momencie, kiedy w klubie nie działo się najlepiej. Kilka lat tułaczki po niższych ligach jednak się opłaciło. Został on okrzyknięty niezaprzeczalną legendą i jedną z głównych twarzy Ruchu powracającego na szczyt… Tego kibice na pewno mu nie zapomną. Odszedł, bo sentymenty niestety trzeba odłożyć na bok. 36-latek nie przyda się już na poziomie ekstraklasy. Może brutalna, ale słuszna decyzja władz Ruchu Chorzów.

Tak dużo, bo łącznie 14 odejść zmusiło władze Ruchu Chorzów do pójścia na łowy po nowych piłkarzy, którzy mogą być ważnymi wzmocnieniami zespołu. Czy faktycznie są to postacie mogące realnie pomóc Ruchowi? W większości przypadków jest to kwestia bardzo dyskusyjna… Największym transferem bez wątpienia był powrót Filipa Starzyńskiego. Swego czasu bezdyskusyjnie najlepszy punkt „Miedziowych” i jeden z najjaśniejszych w całej lidze. Plotki o rozmowach pojawiały się praktycznie od razu po wywalczeniu awansu, nie wszyscy jednak wierzyli, że uda się porozumieć. „Figo” przecież odchodził z Zagłębia Lubin, w którym miał lukratywny kontrakt i było jasne, że tylko mocne zejście z dotychczasowego pułapu mogłoby sprawić, żeby ponownie zakładał niebieską koszulkę. Choć ostatni rok był w jego wykonaniu dużo słabszy, Zagłębie chciało przedłużyć z nim kontrakt. Decyzja 32-latka była jednak zgoła inna… Czy Starzyński jest jeszcze w stanie dać jakość? Czas pokaże. Niemniej jest to na dziś zdecydowanie największe nazwisko w Chorzowie. Przy Cichej wierzą jednak, że chorzowski klimat sprawi, iż Starzyński odzyska formę.
Możliwe, że właśnie potrzebował zmiany, bo był kilka lat w jednym środowisku. Liczę, że ta odmiana, powrót blisko swojego miejsca zamieszkania, do miejsca, które już zna, sprawi, że zobaczymy Filipa z ogromną chęcią do gry. Jestem przekonany, że bardzo nam pomoże. To bardzo doświadczony zawodnik. Rozegrał mnóstwo spotkań w Ekstraklasie, ona nie może go już niczym zaskoczyć. To czy jest gotowy na dziewięćdziesiąt minut meczu, okaże się
~ Jarosław Skrobacz
Na pewno będę starał się pomóc drużynie. Wiem, jaka odpowiedzialność spoczywa na liderach, ale ja czuję się dobrze w Chorzowie, zawsze tu z miłą chęcią wracałem, więc wierzę, że wspólnie podołamy zadaniu.
~ Filip Starzyński
Życzę mu wszystkiego najlepszego, ale w tym meczu nie życzę mu ani bramek, ani asyst.
~ Michał Kielan, prezes Zagłębia Lubin
Kibiców szczególnie mogą cieszyć wzmocnienia przez piłkarzy, którzy w bardziej bądź mniej odległej przeszłości byli związani z „Niebieskimi”. Klub sprowadził także Mateusza Bartolewskiego, który w przeszłości z sukcesami reprezentował barwy Ruchu i który to przybył z Zagłębia Lubin.
Nie ukrywam, że trochę tej ekstraklasy liznąłem przez te 3 ostatnie sezony w Zagłębiu Lubin. Zimą przyszedł trener Waldemar Fornalik, a ja nie dostałem od niego zaufania i z tego też powodu ostatnie pół roku było dla mnie trudne. Przychodząc teraz do Ruchu mam dużo do udowodnienia.
~ Mateusz Bartolewski

Mimo że pochodzący ze Szczecinka obrońca ma 25 lat, to jest jednym z bardziej doświadczonych zawodników Ruchu pod względem występów w ekstraklasie. Rozegrał na tym poziomie 47 spotkań.
Mimo że czegoś już się nauczyłem grając w ekstraklasie to nadal mam sporo do poprawy. W szatni są zawodnicy dużo bardziej doświadczani niż ja. Np. Filip Starzyński, który teraz też przyszedł, a z którym dzieliłem szatnię w Zagłębiu Lubin. To są moim zdaniem zawodnicy, od których mogę czerpać wiedzę i doświadczenie. Ja nadal czuję, że w ekstraklasie mam sporo do udowodnienia i pokazania.
Ostatnim oficjalnym meczem Bartolewskiego w barwach Ruchu był pojedynek… w Lubinie, przeciwko rezerwom Zagłębia. Pierwszy mecz na wiosnę 2020 roku okazał się ostatnim w sezonie, bo dalszą część rozgrywek „zastopowała” pandemia, latem popularny „Bartol” przeniósł się natomiast na Dolny Śląsk.

Na stadion przy ulicy Cichej zawita po kilku latach rozłąki również Michał Buchalik, czyli swego czasu regularnie grający na poziomie ekstraklasy golkiper. Poza tym ponownie wypożyczony został Michał Feliks z Radomiaka. Taki schemat sprawdzał się już wcześniej z Tomaszem Foszmańczykiem, Łukaszem Janoszką, Maciejem Sadlokiem czy Łukaszem Monetą, więc szefowie klubu nadal szli tym śladem. Z Niemiec wrócił Dominik Steczyk. Do tego sięgnięto po Wiktora Długosza z Rakowa i Juliusza Letniowskiego z Widzewa. Jak co roku, nie brakowało zaciągu z niższych lig. Najciekawiej zapowiada się król strzelców 2. ligi - Maciej Firlej. Kiedy jak nie teraz będzie miał szansę zaistnieć w najwyższej klasie rozgrywkowej? Ze Znicza przeszedł do beniaminka także jeszcze do niedawna według wielu najlepszy młodzieżowiec w 2. lidze, Dawid Barnowski. Ruch zapewnił sobie opcję wykupu, gdyby ten się sprawdził. Jako uzupełnienie składu zostali ponadto sprowadzeni Szymon Szymański oraz Marcel Potoczny. Nie jest to mieszanka, która na starcie wywołuje dreszcze niepokoju u ligowych rywali, ale jak na skromne możliwości Ruchu wydaje się, że w klubie nie przespali ostatnich tygodni.
Zrobiliśmy to, na co mieliśmy pieniądze. Kominów płacowych nie ma i nie będzie. Taką przyjęliśmy zasadę. Wierzymy w naszych zawodników. Oczywiście zmiana ligi to niełatwa rzecz, były pożegnania z niektórymi piłkarzami, ale na rzeczywistość nie ma się co obrażać.
~ Marcin Stokłosa

Obrazek

Jednym z elementów, na który zwracali uwagę przedstawiciele beniaminka w trakcie transferowych zmian, było ligowe doświadczenie. Po awansie był to jeden z czynników, na którego brak chorzowianie mogli delikatnie narzekać. Nawet kapitan „Niebieskich”, 37-letni Tomasz Foszmańczyk, do tej pory rozegrał zaledwie 41 meczów w ekstraklasie. Miało to miejsce już blisko dziesięć lat temu, w czasach gry w Kielcach i Niecieczy. Pozostali liderzy Ruchu dorobek mają jeszcze skromniejszy. Ważne postacie w zespole, jak Jakub Bielecki, Konrad Kasolik, Remigiusz Szywacz, Jan Sedlak, Tomasz Swędrowski, Tomasz Wójtowicz czy Patryk Sikora dopiero teraz staną przed szansą debiutu w PKO BP Ekstraklasie.

Do treningów wrócili 21 czerwca, więc dość szybko wzięli się do pracy w imię dłuższego zagoszczenia w ekstraklasie. Wyjechali wówczas na zgrupowanie do Buska-Zdroju, gdzie rozegrali swój pierwszy sparingowy mecz. Naprzeciw „Niebieskich” stanęło rumuńskie FC Voluntari. Spotkanie to skończyło się wynikiem 0:0. Jako przygotowania do sezonu możemy też uznać wzięcie udziału w turnieju towarzyskim z okazji 100-lecia Górnika Radlin. Poza omawianym Ruchem i gospodarzem grały również takie zespoły jak Unia Oświęcim, Unia Racibórz, Wisła Kraków i Elana Toruń. Tych ostatnich chorzowianie przeszli w pierwszej rundzie, lecz w drugiej odpadli z Unią Radlin. W meczu o trzecie miejsce ograli zaś Unię Oświęcim 8:1. Dla Ruchu turniej był szansą na małe obluzowanie tempa z zachowaniem ciągłości w grze, natomiast dla kibiców ciekawą okazją, aby zobaczyć swoich piłkarzy w nietypowej, podchodzącej pod poziom amatorski scenerii. Wracając zaś już do typowych sparingów, kolejny miał miejsce 5 lipca. Drugi mecz i drugi remis. Tym razem 1:1 z Hutnikiem Kraków. Pierwsza połowa w wykonaniu „Niebieskich” była przyzwoita, natomiast w drugiej widać było, że zawodnicy grają na dość dużym trybie oszczędnościowym. Na szczególne docenienie zasługuje za to Juliusz Letniowski, który jako nowy nabytek nie bał się brać gry na siebie i wziąć się za rozegranie akcji. Robił to jak na długość stażu bardzo dobrze. Trzeci mecz i co? Znowu remis i ponownie 1:1. Tym razem chorzowianie nie byli w stanie wygrać ze Stalą Rzeszów. Niestety był to także kolejny bezbarwny mecz Ruchu, który do tego spotkania podszedł z arsenałem wielu już sprawdzonych zawodników. Na usprawiedliwienie można powiedzieć, że mocno przyczyniły się do tego bardzo niekorzystne warunki pogodowe, a sama Stal zagrała niezłe spotkanie. Przedostatnim sprawdzianem był mecz z ekstraklasowiczem, Piastem Gliwice. Przeciwko najmocniejszemu rywalowi w presezonie Ruch został jednak zweryfikowany. To zespół Aleksandara Vukovicia przeważał, a Ruch Chorzów, z wyłączeniem kilku lepszych okazji, był raczej stroną momentami nieudolnie się broniącą. Ostatecznie skończyło się 1:0 dla gliwiczan.
W pierwszą połowę weszliśmy bardzo bojaźliwie. To był zespół wystraszony. Przez to pozwalaliśmy rywalowi się nakręcać.
~ Jarosław Skrobacz

Końcowym etapem przygotowań było zaś starcie z Odrą Opole, które dla odmiany udało się wygrać wynikiem 2:0. Po wszystkim odbyła się oficjalna prezentacja drużyny. Szlify przed sezonem zakończone i pomijając te wszystkie wyniki i sam styl drużyny, który w przypadku tak naprawdę większości spotkań był daleki od ideału, główny cel sparingów został spełniony – zostali przetestowani nowi gracze. I to w dużej liczbie. Praktycznie każdy dostał szansę w pewnym wymiarze czasowym, aby zgrać się z drużyną. Obyło się też bez kontuzji, a to jest przecież najważniejsze.

Obrazek

Ruch Chorzów naprawdę bardzo mocno rozpieszczał swoich kibiców pod względem sportowym w ostatnich latach. W końcu z poziomu 3. ligi awansować do ekstraklasy w zaledwie cztery lata to nie lada wyczyn. Najwyższa klasa rozgrywkowa to już jednak zupełnie inny poziom, więc raczej nie ma co spodziewać się cudów. Powinni znaleźć się w dolnej połowie tabeli, mało tego, patrząc na kadrę, wzmocnienia, postać trenera i słaby presezon, chorzowianie raczej będą walczyć o utrzymanie w przyszłym sezonie. Nie są najsłabszym beniaminkiem na papierze, ale najlepszym również nie, mają kilka ciekawych, zasłużonych na poziomie 1. ligi bądź ekstraklasy postaci, ale ogólnie większość kadry to jedna wielka niewiadoma w kontekście najbliższego sezonu. W tej drużynie naprawdę drzemie potencjał. Pytanie jednak, czy na ekstraklasę. Czy to już nie są zbyt wysokie progi? Czy moc Ruchu Chorzów jest dostatecznie duża? Czas pokaże. Jeżeli zaś okaże się, że „Niebiescy” zajmą 15., ostatnie miejsce gwarantujące utrzymanie w ekstraklasie, raczej nikt nie powinien kręcić nosem. Każde miejsce gwarantujące pozostanie w lidze będzie traktowane jako spełnienie celu.
Jesteśmy przedstawiani jako jeden z głównych kandydatów do walki o utrzymanie, taka jest prawda. I trudno się temu dziwić. Jeżeli popatrzymy na Ekstraklasę, w ostatnich latach wielu beniaminkom coraz trudniej się w niej odnaleźć. W głównej mierze spowodowane jest to często dużo większymi możliwościami tych, którzy w tej lidze są przynajmniej od paru lat i rokrocznie otrzymują znaczący zastrzyk finansowy od Canal+.
~ Jarosław Skrobacz
Utrzymanie na pewno będzie sukcesem, a spokojne utrzymanie - nawet dużym. Osobiście chciałbym, byśmy wychodzili na każdy mecz z przekonaniem, że możemy wygrać, bo to będzie znaczyć, że punktujemy regularnie.
~ Tomasz Foszmańczyk
Chodzi też o godne reprezentowanie Ruchu w każdym meczu. Mamy ambitną drużynę, głodną sukcesów. Wydaje nam się, że jesteśmy gotowi na ekstraklasę. Przygotowywaliśmy się do niej jeszcze nie wiedząc, czy awansujemy. Transfery były zaplanowane dużo wcześniej. Chcemy zobaczyć zespół walczący bez obaw o trzy punkty – być może – nie taki diabeł straszny, jak go malują.
~ Marcin Stokłosa

Z poprzedniego sezonu 1. ligi Ruch Chorzów nie został zapamiętany jako bardzo widowiskowa drużyna. Prędzej można tak powiedzieć o innym beniaminku, ŁKS-ie Łódź, bądź Wiśle Kraków, której akurat nie udało się awansować. Czym zatem wyróżnili się „Niebiescy”? Przede wszystkim postawą w defensywie. Ma to też przełożenie w liczbach, ponieważ nikt w 1. lidze nie stracił w poprzednim sezonie tak małej liczby bramek co Ruch. A pamiętajmy, że byli oni również i wówczas ligowym beniaminkiem. To pozwala sądzić, że także w ekstraklasie będą tracili mało goli. A to przecież przede wszystkim liczy się w walce o utrzymanie.
Ustaliliśmy sobie już, że Ruch Chorzów swoją grą raczej nie przyciągnie nowych kibiców przed telewizory. Co jednak może wnieść? W Polsce od lat trwa dyskusja na temat zagranicznych piłkarzy i ich wpływu na drużynę. W tej chwili chorzowianie są najbardziej polską drużyną w PKO Ekstraklasie! I trudno będzie ich przebić… Jarosław Skrobacz ma tylko jednego obcokrajowca w swoich szeregach – Czecha Jana Sedlaka. Jest to wynik niezwykle dobry, patrząc na to, że ostatni raz jakakolwiek drużyna miała w kadrze tylko jednego piłkarza nie z naszego kraju w sezonie 2009/2010. Wówczas wstrzemięźliwością od niepolskich graczy mógł się pochwalić Piast Gliwice.
Chcemy nadal opierać kadrę na Polakach, najlepiej związanych z naszym regionem, mających typowo Śląski charakter, co może mieć decydujące znaczenie w najtrudniejszych momentach meczów.
~ Seweryn Siemianowski

Zawsze najtrudniej z całej ligi jest przewidzieć skład beniaminka. Wytypowanie składu Ruchu na inaugurację w Lubinie to tak naprawdę wróżenie z fusów. Możliwości jest mnóstwo. Tym bardziej gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że doszło do zespołu aż dziesięciu nowych graczy! Większość z dużymi perspektywami na grę, natomiast duża część z nich pewnie finalnie nie będzie zadowolona ze swojej roli w zespole. Tak to już jest, kiedy klub ma aż tylu piłkarzy na podobnym poziomie. A Ruch Chorzów w tej chwili właśnie w taki sposób jest zbudowany. Pierwszą zagwozdką była kwestia formacji, ponieważ to nie jest pewne. W poprzednim sezonie Ruch Chorzów grał w systemie 1-3-4-2-1 albo 1-3-5-2, albo 1-4-2-3-1. Ewentualnie klasyczne 1-4-3-3. W sparingach był testowany system z trzema obrońcami i dwoma napastnikami z przodu, czego kontynuacji też nie możemy wykluczyć w trakcie sezonu. Niemniej postanowiliśmy postawić na najbardziej sprawdzony wariant trenera Jarosława Skrobacza, a więc pierwsze wymienione 1-3-4-2-1. Skoro kwestie techniczne mamy omówione, przejdźmy do samych personaliów…

Obrazek

Na bramce akurat żadnych wątpliwości nie było – Jakub Bielecki. Został co prawda sprowadzony Michał Buchalik z dużo większym ekstraklasowym doświadczeniem, natomiast raczej jako dwójka. Na tę chwilę 22-latek ma pewny plac gry. Przejdźmy do trójki środkowych obrońców. Tu pewniakiem jest Konrad Kasolik – absolutny lider defensywy Ruchu. Do uzupełnienia składu przewidujemy obecność doświadczonego Macieja Sadloka, a także Remigiusza Szywacza. Wszystkie te wybory jednakże z zastrzeżeniem, że do pierwszego składu równie dobrze za któregoś z dwóch ostatnich wymienionych panów mógłby wskoczyć Przemysław Szur czy Paweł Baranowski. Powoli do drzwi pierwszego składu będzie w dodatku pukał nowo sprowadzony ze Skry Częstochowa Szymon Szymański. Wybory te były poparte głównie okresem przygotowawczym, podczas którego właśnie ten tercet najczęściej wzajemnie się uzupełniał. W poprzednim sezonie zresztą również się sprawdzał. Z pozycją tych dwóch bardziej defensywnie usposobionych pomocników raczej nie powinno być większych zaskoczeń. Tomasz Swędrowski występował przez większość sezonu w pierwszym składzie, natomiast w ostatnich decydujących miesiącach został zastąpiony Janem Sedlakiem, którego umieściliśmy w naszej jedenastce. Obok Czecha przewidujemy obecność Patryka Sikory. Na bokach pomocy z racji na małe doświadczenie również nie postawiliśmy na nikogo nowego. Na prawej Kacper Michalski, zaś na lewej też bez zaskoczeń, gdyż tam naszym zdaniem od początku zagra „perełka” Ruchu, Tomasz Wójtowicz. Musimy natomiast wspomnieć o jeszcze kilku piłkarzach, którzy w trakcie sezonu będą na pewno naciskali na wspomnianą dwójkę… Chodzi nam o Wiktora Długosza, który na pewno będzie otrzymywał więcej szans niż w Rakowie, ale również o sprowadzonego z Zagłębia Lubin Mateusza Bartolewskiego. Podwieszeni pomocnicy/fałszywi napastnicy to chyba jednak najtrudniejsza rola do wytypowania. My zdecydowaliśmy się po pierwsze na Filipa Starzyńskiego, który powinien zagrać przynajmniej na początku sezonu ze względu na to, że pokazywał się z całkiem solidnej strony w sparingach, jest najbardziej doświadczonym piłkarzem na poziomie ekstraklasy spośród wszystkich „Niebieskich”, a na dodatek inauguracyjny mecz Ruchu odbędzie się przecież w Lubinie przeciwko Zagłębiu, którego jest legendą. Scenariusz pod jego oficjalny debiut wręcz idealny… Kto obok niego? Wydaje się, że najbezpieczniejszą opcją na początek jest Michał Feliks, który nie dość, że gra dużo w sparingach, to jest po prostu najbardziej obytą z drużyną postacią spośród rozsądnie wyglądających opcji. Występami przed sezonem niby zasłużył na to miejsce Juliusz Letniowski. Ale tu trzeba się zastanowić, czy rzeczywiście jest najlepszą opcją? Jak widzicie po naszych wyborach, naszym zdaniem nie. Przynajmniej nie na ten moment… Potencjał na późniejszy etap sezonu lub nawet meczu na pewno jednak jest. Została szpica i tu pomimo głośnego transferu Macieja Firleja, który może naprawdę dużo znaczyć w tym sezonie Ruchu, wybór jest oczywisty i wcale nieskierowany ku kandydaturze byłego napastnika Znicza Pruszków. Maciej Firlej ma za sobą znakomity sezon w drugiej lidze, ale w Ekstraklasie w barwach Korony Kielce zadebiutować mu się nie udało. W pierwszej lidze też nie zaistniał. Snajperskie obowiązki należycie wypełniał tylko na trzecim i czwartym szczeblu, teraz notuje przeskok o dwa poziomy. Wielka niewiadoma. Nie można też zapomnieć o Dominiku Steczyku. Steczyk miał jedną niezłą rundę w Piaście, a oprócz tego nie spełniał oczekiwań. W Stali wyróżnił się tylko ładną bramką w Poznaniu. Ostatnio rozegrał pełny sezon w trzeciej lidze niemieckiej i dostaje jeszcze jedną szansę w Ekstraklasie. W jego przypadku kluczowe może być wystawianie go właśnie w ataku, a nie gdzieś na bokach. Steczyk uważa, że jest typową „dziewiątką”, na tej pozycji chce grać i między innymi dlatego zdecydował się na Ruch. 16-letni Bartłomiej Barański to melodia przyszłości. Niemniej najpewniejszą opcją wciąż jest Daniel Szczepan, na którego dyspozycję w poprzednim sezonie kibice nie mogli narzekać. W Ruchu na razie systematycznie idzie do góry: w drugiej lidze jedenaście goli i cztery w barażach, w pierwszej lidze czternaście bramek, ale czy w polskiej elicie uda mu się pójść za ciosem? Mamy wątpliwości. Bez wątpienia będzie to nieprzyjemny rywal dla obrońców, bo specjalizuje się w twardej grze. Mogą być ciężary.

Jarosław Skrobacz nie ukrywa, że o ile na zewnątrz oczekiwania względem jego drużyny są stonowane i bardzo realistyczne, o tyle w kibicowskim gronie trudno liczyć na twarde stąpanie po ziemi.
Ich marzenia są daleko idące, oczekiwania są ogromne, ale na dłuższą metę trudno mi z tym polemizować. Kibic zawsze będzie marzył i oczekiwał wielkich rzeczy. Mówimy o rzeszy ludzi, która za ten klub oddałaby wszystko. Ruch jest jedną z legend polskiego futbolu, wielu pamięta jeszcze okres świetności tego klubu, dlatego tym bardziej trudno im było zaakceptować wydarzenia z ostatnich lat i przejść nad nimi do porządku dziennego
Z drugiej strony, fani Ruchu co rusz dostają potwierdzenie, że warto mierzyć wysoko. Kierując się wyłącznie rozsądkiem, po wejściu do drugiej ligi powinni podejść do tematu na spokojnie, okrzepnąć i potem popatrzeć wyżej. Na zapleczu Ekstraklasy to już w ogóle wskazana chłodna głowa, a znów wynik na boisku zaskoczył nawet największych optymistów. Teraz wyzwanie będzie jeszcze trudniejsze. O wiele trudniejsze.

Budka Suflera. Wielka marka, legenda na polskim rynku, po krótkiej przerwie ciągle trzymająca się na nogach, tyle że już w innym składzie, w odmienionej wersji. Jacek Kawalec to nie jest ta klasa co Krzysztof Cugowski czy Felicjan Andrzejczak, ale też nie próbuje ich naśladować. Śpiewa po swojemu i całkiem nieźle to wychodzi. Zespół wciąż istnieje i koncertuje, ludzie ciągle chodzą na jego występy. Ruch ma wielką historię, jest jednym z najbardziej utytułowanych klubów w Polsce, jednak liczy się tu i teraz. Najnowsza rzeczywistość to wprawdzie nie lata świetności, ale lata utrzymywania się na powierzchni w godny sposób. Najgorsze już było, największe wichry przeminęły, a jak wiadomo „po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój”. Jest szansa na spokój będąc w elicie i mogąc się nadal krok po kroku rozwijać. Byleby unikać nerwowych ruchów i nie dokonywać rozliczeń zbyt szybko. Pokusa, żeby tak postąpić na pewno w trakcie sezonu się pojawi, trzeba być na nią przygotowanym. Skrobacz latem otrzymał dziesięciu nowych zawodników, tyle że na różnym etapie przygotowań i dopiero w trakcie rundy będzie to wszystko składał w sensowną całość.
Przy tak dużych roszadach w zespole i jednocześnie dość krótkim okresie przygotowawczym, nie mogliśmy rozegrać zbyt wielu minut w najsilniejszym zestawieniu. Myślę, że na samym początku może nam trochę brakować zgrania, wzajemnego rozeznania w swoich mocnych i słabych stronach, w boiskowych nawykach. Tutaj czas powinien działać na naszą korzyść.
~ Jarosław Skrobacz

Ruch nie ma w Ekstraklasie nic do stracenia. Jeżeli spadnie, nikt nie będzie przecierał oczu ze zdziwienia. Jeżeli się utrzyma, wykona olbrzymi krok naprzód w swoim rozwoju. Do sytuacji „Niebieskich” idealnie pasują słowa z utworu „Sięgnąć gwiazd”.

Zawsze start ligi jest obarczony dawką niepewności. Jesteśmy umówieni z zarządem, że mamy jeszcze jakieś możliwości. Gdyby rzeczywiście była jakaś bardzo nagląca potrzeba, to będziemy myśleć o ewentualnych kolejnych wzmocnieniach. Podczas przygotowań zrobiliśmy wszystko, co było możliwe do zrobienia. Jeśli mieliśmy jakieś górnolotne plany, co do niektórych nazwisk, to zostały one bardzo szybko zweryfikowane. Cały okres przygotowawczy przebiegł tak, że nie było większych urazów, przerw w treningach.
~ Jarosław Skrobacz

Obrazek


Zagłębie Lubin ukończyło poprzedni sezon na 9 miejscu. Kibiców „Miedziowych”, jak i samych zawodników nie ominęły jednak liczne perturbacje. Zespół długo bowiem okupował miejsca w dolnej części tabeli, potrafił przegrać pięć ligowych spotkań z rzędu, a przy Skłodowskiej-Curie padały słowa o „zapierdzielaniu do Niepołomic.” Po tych wydarzeniach został już tylko cień wspomnień. Zimą Piotra Stokowca zastąpił Waldemar Fornalik i Zagłębie w lepszym czy gorszym stylu wywalczyło sobie utrzymanie.

Nie zamierzamy mędrkować o artystycznej wartości oper, symfonii, kantat, mszy czy oratoriów. Umowność komercyjnego „Amadeusza” Formana wystarczy w zupełności. Rzecz dzieje się na cesarskim dworze Józefa II, którego Antonio Salieri jest nadwornym kompozytorem. Wolfgang Amadeusza Mozart pojawia się w tym świecie znienacka, chichocze jak opętany, zachowuje się jak ostatni kretyn, ale każdym ruchem i każdą kompozycją objawia talent niedostępny dla ciut starszego rywala: tak wygląda i brzmi wielkość. Cały ten film to jedna wielka opowieść o zderzeniu nieposkromionego geniuszu z mierną przeciętnością, o parszywej niemożności osiągnięcia mistrzostwa w swoim fachu, o zwykłym zjadaczu chleba, którego egzystencja zaczyna sprowadzać się do podziwiania i uznawania wyższości jednostki wybitnej. Dzieła Salieriego były bowiem absolutnie stosowne i do bólu poprawne, ale nie miały w sobie nic z niemal rockandrollowego błysku arcydzieł Mozarta. I oto odwieczny problem Zagłębia. To klub ciepłej wody w kranie. Płynność finansowa. Atrakcyjne pensje. Porządna infrastruktura. Uznana akademia. Stabilna pozycja w Ekstraklasie. Rezerwy w II lidze. Stałe dofinansowanie od KGHM-u. Pozornie niczego nie brakuje, a jednak w ostatnich latach mniejsze lub większe sukcesy odnoszą inne kluby. Czołówka odjechała na kilometry, inni średniacy przyspieszają, beniaminkowie ostrzą noże, a oni jak to oni: na cesarskim dworze, ale w cieniu lepszych, mądrzejszych, bardziej pomysłowych.

„Miedziowi” wrócili z letnich wakacji 20. czerwca i rozpoczęli szlifowanie formy przed nowym sezonem rozgrywek. Plan był prosty. Zapowiedziano pięć meczów kontrolnych, w których świeżo zakontraktowani zawodnicy i młodzi adepci z Akademii mieli pokazać się z jak najlepszej strony. Pierwszy sparing Zagłębie rozegrało 24. czerwca z rywalem zza miedzy, Miedzią Legnica. Spotkanie to zakończyło się remisem, a gola dla gospodarzy zdobył Kamil Kruk. 4 dni po remisowym starciu, zawodnicy wraz ze sztabem udali się na dziesięciodniowy obóz przygotowawczy w Arłamowie. Tam rozegrali kolejne dwa sparingi, oba z nich były dla „Miedziowych” zwycięskie. Najpierw pokonali aż 3:0 trzeci zespół grupy spadkowej słowackiej ligi MFK Zemplin Michalovce, by sześć dni później pokonać pierwszoligową Resovię. Ostatnim etapem przygotowań po powrocie na Dolny Śląsk były mecze kontrolne z Chrobrym Głogów i czeskim FK Jablonec. Oba spotkania były rozgrywane w sobotę 15. lipca. Z przeciwnikiem z niższego polskiego szczebla lubinianie przegrali 0:1 po golu straconym w końcowych minutach. Swoją szansę otrzymali tam młodzi zawodnicy, którzy występują na co dzień w drugoligowych rezerwach. Natomiast na płycie głównej Stadionu Zagłębia pod wieczór rozegrano drugi mecz. Również okazał się on przegrany dla drużyny gospodarzy.
Obrazek
Nastawienie jest na pewno bojowe. Wszyscy są głodni tego pierwszego spotkania. Uważamy, że jesteśmy dobrze przygotowani na pierwszy mecz sezonu, ale to wszystko boisko zweryfikuje już w niedzielę za tydzień z Ruchem Chorzów. Sądzę, że dobrze przepracowaliśmy ten okres.
~ Mateusz Grzybek

Jest 19. maja tego roku, Zagłębie wygrywa ostatni mecz sezonu przed własną publicznością. Na pomeczowej konferencji Waldemar Fornalik mówi o dobrych podwalinach podłożonych pod zespół na przyszłość. Dodaje także, że nie chciałby, żeby drużyna, którą zdążył przez całą rundę poukładać, przeszła rewolucję. Podejście całkowicie zrozumiałe. Jednak nieraz rzeczywistość może być sprzeczna z naszymi założeniami.

Zagłębie ma opierać się na starych i sprawdzonych klasykach. Trwa ostateczne sprzątanie po bajzlu, który powstał dwa lata temu wskutek ogłoszenia absurdalnego planu na „rozwój klub”, którego główne założenia opierały się na porzuceniu jakichkolwiek celów ściśle sportowych na rzecz przesunięcia wajchy w stronę wychowywania i sprzedawania piłkarzy poniżej 25. roku życia, którzy docelowo stanowić mieli 70% pierwszego składu. Szatnia zespołu została porządnie przewietrzona. Z Zagłębiem pożegnało się kilku kluczowych graczy i również takich, którzy w hierarchii trenera znajdowali się ciut niżej.
Nie mówię, że kadra musi być wiekowa, ale na pewno konieczna jest obecność piłkarzy, którzy znają wymagania Ekstraklasy, żeby w trudnych czy ekstremalnych momentach byli w stanie wziąć ciężar odpowiedzialności na swoje barki. Ważna jest konstrukcja psychiczna, odporność na stres. Nie wyobrażam sobie, że utrzymalibyśmy się w Ekstraklasie tylko z młodymi zawodnikami, nawet przy proporcji pół na pół mógłby być problem.
~ Waldemar Fornalik

Zagłębie ma być więc typowym zespołem Fornalika. Przede wszystkim szczelnym w defensywie, poukładanym taktycznie i skleconym wokół doświadczonych piłkarzy. W konsekwencji: godnie punktującym. Nic dziwnego, w końcu największy Polski specjalista od tworzenia cieplarnianych warunków będzie rządził w klubie, który… słynie z cieplarnianych warunków. I istnieje całkiem niemałe prawdopodobieństwo, że akurat on się na tym nie wywróci.

Najgłośniejszym echem rozeszło się odejście do szwajcarskiego Young Boys Łukasza Łakomego. 22-letni pomocnik na zasadzie transferu definitywnego opuścił Dolny Śląsk i podpisał pięcioletni kontrakt. Z klubem pożegnała się również niekwestionowana legenda i najlepszy w historii strzelec Zagłębia, Filip Starzyński. Podobny kierunek obrał Mateusz Bartolewski. Nie zdecydowano się również na przedłużenie wygasających umów z Jakubem Świerczokiem, który w Lubinie raczej rozczarował, Jakubem Żubrowskim i Sasą Zivcem. Kontrakt rozwiązał Martin Dolezal, szeregi „Czarnych Koszul” zasilił wypożyczony Kobusiński, a Kacper Bieszczad przyszły sezon spędzi w Rakowie Częstochowa.

Należy jednak delikatnie pochwalić pion sportowy Zagłębia za to, że bardzo szybko udało się mu załatać powstałe w kadrze dziury. Jeszcze przed wyjazdem zespołu do Arłamowa ogłoszono przyjście Damiana Dąbrowskiego i Marka Mroza. Dla tego pierwszego jest to powrót w strony, w których zaczynał swoją piłkarską karierę. Jego ligowe doświadczenie z pewnością pomoże wejść na miejsce Łukasza Łakomego. „Miedziowi” nie postanawiali w tym okienku oszczędzać i dokonali najwyższego transferu w historii, wykupując Dawida Kurminowskiego z duńskiego Aarhus. Prezentował on najlepszą dyspozycję ze wszystkich napastników w poprzednim sezonie, nawet pomimo tego, że wiele czasu zabrała mu kontuzja. W Lubinie znaleziono również dla niego konkurencję. Jest to Juan Munoz, były zawodnik CD Leganes. Na swoim koncie ma prawie 200 spotkań rozegranych na zapleczu La Ligi, w dodatku może zabezpieczyć dwie pozycje. Zbiera również pozytywne opinie od hiszpańskich dziennikarzy.

Obrazek

Od lat Zagłębie kręci się wokół środka tabeli, nie licząc oczywiście ostatnich dwóch sezonów, gdzie momentami wisiało nad nim widmo spadku. Coraz głośniej mówiło się o tym, że w Lubinie jest po prostu zbyt wygodnie. Teraz apetyty rosną. Mądre, przemyślane transfery, doświadczony trener, z którym już końcówka poprzedniej kampanii wyglądała naprawdę obiecująco. Wśród kibiców da się dostrzec spory optymizm. Nie mówimy tu od razu o walce o puchary, Zagłębie skończy ten sezon w okolicach miejsc 5-8, ale jest pewna furtka, która pozwoli kilku klubom powalczyć o więcej. Mowa tu oczywiście o naszych pucharowiczach. Nie wiemy jeszcze, ilu z nich awansuje do fazy grupowej, ale gdyby któryś z nich miał problemy z łączeniem gry na wielu frontach, wtedy stwarza to szansę na lepszą pozycję dla właśnie takich zespołów, jak Zagłębie Lubin czy Piast Gliwice. By to wykorzystać, potrzebna jest stabilizacja i równy poziom prezentowany przez cały sezon. A i z tym lubinianie miewali problemy, zarówno za czasów Piotra Stokowca, jak i już Waldemara Fornalika. Dopiero pod koniec rundy wiosennej „Miedziowi” złapali wiatr w żagle i potrafili wygrać nawet cztery mecze z rzędu – taka sztuka udała im się pierwszy raz od 2017 roku.

Waldemar Fornalik raczej nie zaskoczy i od pierwszego meczu sezonu będziemy oglądać Zagłębie w ustawieniu 4-2-3-1. Formacja ta przeważnie zdawała egzamin w rundzie wiosennej. Idealnie dopasowana do kontrataków, z których „Miedziowym” udało się zdobyć kilka ważnych bramek. Na inaugurację z Ruchem Chorzów przewidujemy taką oto jedenastkę:

Obrazek

W bramce absolutny pewniak – Sokratis Dioudis. Jeden z najmocniejszych punktów Zagłębia z poprzedniego sezonu. Całe szczęście dla lubinian udało się przedłużyć z nim kontrakt, ponieważ wcześniejsza umowa obowiązywała tylko do końca rundy wiosennej 2023 roku. Przechodząc do linii defensywy, lewa strona – Mateusz Grzybek. Może nieco z konieczności wskoczył w miejsce kontuzjowanego Luisa Maty. W środku powinno obyć się bez zmian w porównaniu z poprzednim sezonem. Aleks Ławniczak i Bartosz Kopacz prezentowali wspólnie solidny poziom, lecz nie mogą zapominać o konkurencji w postaci chociażby Kamila Kruka, czy sprowadzonego Michała Nalepy. Prawą stronę zamyka Bartłomiej Kłudka. Więcej zmian możemy spodziewać się w środku pola. Tam duet powinni tworzyć Marko Poletanović i Damian Dąbrowski. Drugi z nich naturalnie zajmie miejsce po Łukaszu Łakomym. Bliżej bramki przeciwnika, za plecami napastnika, według nas zagra Marek Mróz. Na tę pozycję mogą również wskoczyć Juan Munoz i Tomasz Pieńko, lecz Hiszpan dołączył do zespołu niedawno, a Pieńko był w kadrze na młodzieżowe mistrzostwa Europy i ominął część przygotowań. Na skrzydłach bez zaskoczeń. Prawa strona – Kacper Chodyna. Najlepszy strzelec Zagłębia Lubin w poprzednim sezonie. Gdyby poprawił skuteczność, jego dorobek bramkowy byłby okazalszy, a tak licznik zatrzymał się na siedmiu trafieniach. Więcej pola do namysłu pozostawia lewe skrzydło. Umieściliśmy tam Damjana Bohara, choć równie dobrze wystąpić na tej pozycji może Tornike Gaprindashvili lub Tomasz Pieńko. Na szpicy oczywiście postawiliśmy na Dawida Kurminowskiego. Nie tylko dlatego, że Zagłębie Lubin wyłożyło na niego zbyt dużą sumę by trzymać go na ławce, lecz na chwilę obecną nie ma on godnego konkurenta. Juan Munoz będzie prawdopodobnie potrzebował ogrania z kolegami, ponieważ wystąpił w tylko jednym sparingu.



Terminarz sprawił, że w pierwszym meczu sezonu 2023/24 chorzowianie zagrają w Lubinie z KGHM Zagłębiem, na którego stadionie odnieśli ostatnie zwycięstwo w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wówczas "Niebieskich" prowadził obecny trener... "Miedziowych", Waldemar Fornalik.
Mecz w Lubinie będzie miał dla mnie dodatkowy dreszczyk emocji. Tam spędziłem ostatnie 3 lata. Tam zaczynałem grę w ekstraklasie i będę chciał pokazać, że stać mnie na dobrą grę. Mam podwójną motywację, by wygrać ten mecz
. ~ Mateusz Bartolewski
W Zagłębiu nie grają zawodnicy z wielkim stażem, ale końcówkę poprzedniego sezonu zanotowali bardzo dobrą. Mają dużą pewność siebie. Na pewno nastawiają się na ciężki bój z zespołem, który przyjedzie do nich zdeterminowany. Nie liczyłbym na żadną taryfę ulgową. Pierwsze spotkania pod takim kątem są bardzo trudne, jeśli nie przeciwstawimy się tym samym, to będzie nam ciężej.
~ Jarosław Skrobacz

Opiekun Niebieskich w niedzielę zaliczy swoje pierwsze spotkanie w Ekstraklasie.
Czuję stres, ale po prostu przed startem ligi. Obojętnie, czy Ekstraklasa, czy pierwsza liga – kolejne godziny oczekiwania na start powodują rosnącą adrenalinę. Bezpośrednio przed meczem będzie spora, ale moje odczucia są chyba jak najmniej ważne. Istotne, by zespół czuł się dobrze i wiedział, po co wychodzi na boisko.
Niedzielny mecz będzie szczególny przede wszystkim ze względu na osobę trenera Zagłębia, Waldemara Fornalika. Popularny „Waldek King” to autor ostatnich największych sukcesów Ruchu, był właściwie ostatnim trenerem, który prowadził chorzowian w ekstraklasie. Na siedem kolejek przed końcem sezonu rozstał się z drużyną, zastąpił go Krzysztof Warzycha, ale po tej zmianie już wszyscy w Chorzowie stracili nadzieje. Tylko 2 spotkania brakują trenerowi Zagłębia Lubin do imponującej bariery 500 meczów w roli szkoleniowca w ekstraklasie. Najwięcej takich meczów były selekcjoner reprezentacji Polski zaliczył w roli opiekuna chorzowskiego Ruchu – 188. Z kolei 180 razy poprowadził drużynę gliwickiego Piasta. Jubileusz nastąpi zatem już w 2. kolejce rozgrywek nowego sezonu, ale najpierw „Waldek King”, ten przydomek otrzymał od kibiców „Niebieskich” właśnie, poprowadzi „Miedziowych” w starciu przeciwko Ruchowi. Taka sytuacja ma miejsce po raz pierwszy od ponad… 20 lat! Tylko w jednym sezonie Fornalik prowadził zespół przeciwko ekipie z ul. Cichej, a miało to miejsce w rozgrywkach 2002/03, gdy był trenerem Górnika Zabrze, a więc na długo przed tym, jak po raz pierwszy objął Ruch. Oba mecze w ramach Wielkich Derbów Śląska zakończyły się wówczas bezbramkowymi remisami. Dodatkowo raz gościł na Cichej jako trener drugoligowej Polonii Warszawa, w sezonie 2006/2007. Zmierzający po awans do ekstraklasy Ruch przegrał to spotkanie 0:2. Gdy w 2012 roku Fornalik obejmował reprezentację Polski, co przecież dla wielu jest szczytem szkoleniowych osiągnięć, Skrobacz był asystentem Rafała Góraka w GKS-ie Katowice. 11 lat później Fornalik i Skrobacz, dokładnie pojutrze, zmierzą się w ekstraklasie, podczas gdy Górak poprowadzi „GieKSę”, w której odbywa drugą kadencję, na inaugurację zaplecza ekstraklasy. Rozgrywki 2018/19 były zarówno dla Jarosława Skrobacza, jak i dla Waldemara Fornalika, szczególne. Pierwszy z wymienionych sezon wcześniej wprowadził GKS Jastrzębie na zaplecze ekstraklasy, notując drugi awans z tym zespołem z rzędu, a drużyna z ul. Harcerskiej pod jego wodzą spisywała się następnie w I lidze bardzo dobrze, zajmując na koniec sezonu znakomite 5. miejsce. „Waldek King” z kolei doprowadził Piasta do historycznego mistrzostwa Polski. To właśnie w tamtym sezonie, jedyny raz w historii, Fornalik i Skrobacz zmierzyli się w oficjalnym spotkaniu. To był mecz I rundy Pucharu Polski, rozegrany 26 września 2018 roku w Jastrzębiu-Zdroju, w którym Piast pokonał GKS 2:1.

W roli zdecydowanego faworyta do niedzielnego starcia podejdzie Zagłębie Lubin. W każdym razie w podobnym położeniu Ruch Chorzów był w 2007 roku, gdy w roli underdoga podchodził do starcia z Groclinem Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski po awansie do elity. Niebiescy wówczas wygrali. Bramki zdobyli: Martin Fabus, Pavol Balaz, Remigiusz Jezierski i Wojciech Grzyb. Tak naprawdę każdy scenariusz jest możliwy w Lubinie. Kibice mają głód goli. Prawdopodobnie tych nie braknie w trakcie rywalizacji Miedziowych z Niebieskimi.

Pierwszy raz obie drużyny stanęły naprzeciw siebie w sezonie 1985/1986. Wówczas Ruch Chorzów wygrał 1:0. W kolejnej rundzie zmagań górą byli już Miedziowi. Miedziowi na kolejne zwycięstwa z Ruchem Chorzów musieli czekać kilka lat – aż do sezonu mistrzowskiego 1990/1991. Zagłębie wygrało wówczas 1:0 na boisku przeciwnika oraz 2:0 na Stadionie w Lubinie. W rozgrywkach, gdy lubinianie zdobywali pierwsze mistrzostwo Polski w swojej historii Ruch Chorzów – nie spisywał się zbyt dobrze. Najwyższe zwycięstwo KGHM Zagłębia Lubin z Ruchem Chorzów to 4:1 w sezonie 2015/2016. Bramki dla Miedziowych w tym meczu strzelali Krzysztof Piątek, Arkadiusz Woźniak, Łukasz Piątek i Paweł Oleksy. Honorowego gola dla Niebieskich zdobył Michał Koj.

Obrazek

Najwyższa wygrana Ruchu z Zagłębiem to 4:0 w 1997 roku. Wówczas do bramki trafiali trzy razy Mariusz Śrutwa i Krzysztof Bizacki.

Obrazek

Po raz ostatni KGHM Zagłębie Lubin mierzyło się z Ruchem Chorzów w sezonie 2016/2017. W pierwszym starciu ze zwycięstwa cieszyli się Miedziowi, którzy po golach Łukasza Janoszki i Krzysztofa Janusa pokonali rywali w Chorzowie 2:1.

Obrazek

W meczu rewanżowym lepsi byli za to piłkarze Ruchu. W 67. minucie jedyną bramkę w tym spotkaniu zdobył Jarosław Niezgoda. Warto wspomnieć również o tym, że w obu tych spotkaniach chorzowski zespół prowadził obecny szkoleniowiec lubinian, Waldemar Fornalik. Do ostatniego bezpośredniego starcia Miedziowych z Niebieskimi doszło 5 maja 2017 roku, gdy obie drużyny spotkały się w grupie spadkowej. Wynik otworzył Łukasz Moneta, który później przeniósł się do Lubina, a nieco ponad kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry do wyrównania doprowadził Jakub Tosik. Dotychczasowa historia konfrontacji obu drużyn nieznacznie przemawia na korzyść Miedziowych. Do tej pory KGHM Zagłębie pokonywało Ruch 17 razy, padło 16 remisów, a piętnastokrotnie ze zwycięstwa cieszyli się piłkarze Niebieskich.


Mavo1920
Posty: 1017
Rejestracja: 14 maja 2022, o 17:02
Kontakt:

Re: ZAGŁĘBIE LUBIN - RUCH Chorzów 23.07.2023 r. godz. 17:30

#21 Post autor: Mavo1920 » 23 lip 2023, o 14:19

Niedawno dość mocno wzrósł kurs na wygraną Zagłębia, tak w ramach ciekawostki :P

FCNH1920
Posty: 300
Rejestracja: 1 maja 2023, o 19:54
Kontakt:

Re: ZAGŁĘBIE LUBIN - RUCH Chorzów 23.07.2023 r. godz. 17:30

#22 Post autor: FCNH1920 » 23 lip 2023, o 16:34

No to momy piyrszo 11-tka już. Starzyński i Długosz z nowych zawodników, reszta po starymu. Jeszcze godzina i jadymy z tym 💪🏻
Niebieska Holandia!

Dams0n
Posty: 723
Rejestracja: 5 gru 2017, o 16:50
Lokalizacja: Świętochłowice
Kontakt:

Re: ZAGŁĘBIE LUBIN - RUCH Chorzów 23.07.2023 r. godz. 17:30

#23 Post autor: Dams0n » 23 lip 2023, o 18:23

Nie wygląda to zle, naprawde wyglada to calkiem okej. Na plus Figo, naprawde bardzo duzo daje w naszych atakach. Fajnie Michalski wygladal pod koniec polowy, Wojtowicz widac ze sie rozkreca. Na minus Swedrowski, moim zdaniem pierwszy do zmiany. Swieci sie czerwone swiatelko, naszych dwoch obroncow ma kartke. Przecietne zawody Sadloka i Baranowskiego, troche klopot z wyprowadzeniem. Ale na ogol naprawde niezly mecz

AdiBatory
Posty: 28
Rejestracja: 6 kwie 2022, o 21:18
Kontakt:

Re: ZAGŁĘBIE LUBIN - RUCH Chorzów 23.07.2023 r. godz. 17:30

#24 Post autor: AdiBatory » 23 lip 2023, o 18:24

Nie wygląda to źle. Jedynie Sadlok i Swedrowski poniżej oczekiwań + bardzo niepewny Bielecki

Tylko mi się wydaje, że Szczepkowi przy bramce piłka poszła po ręce/ramieniu ? Byłem zdziwiony, że nie sprawdzał VAR

tynbydziedobry
Posty: 1068
Rejestracja: 10 kwie 2018, o 18:19
Kontakt:

Re: ZAGŁĘBIE LUBIN - RUCH Chorzów 23.07.2023 r. godz. 17:30

#25 Post autor: tynbydziedobry » 23 lip 2023, o 18:27

słabe Zagłębie. My bardzo ostrożnie, dla postronnego kibica pewnie nudy, ale ważne że wpadła brama. Czuję że szybko nam się obrońcy zaczną kończyć z powodu kartek.

Sadlok tradycyjnie długa piła przez środek na kontrę, Bielu mógł lepiej się zachować przy nieuznanej bramce.

Ogólnie pierwsza połowa do zaakceptowania. Utrzymać i nie bać się atakować, ale nie panikować z tyłu.

NG1920
Posty: 1236
Rejestracja: 23 lis 2011, o 17:46
Kontakt:

Re: ZAGŁĘBIE LUBIN - RUCH Chorzów 23.07.2023 r. godz. 17:30

#26 Post autor: NG1920 » 23 lip 2023, o 18:28

Lewy i półlewy obrońca z kartką, podejrzewam, że Bartolewski za Sadloka lub Kasol na środek obrony od max 60 minuty.
Jest konsekwencja, doskok. Widać też, że lekko spętane nogi i zobaczymy czy doświadczeniem ekstraklasowym w drugiej połowie nas stłamszą czy nie.
Kilka fajnych kombinacyjnych akcji z udziałem całej ofensywnej części zespołu i niezły strzał Michalskiego.
No to niech się zgrywają dalej i łapią punkty ;)

tynbydziedobry
Posty: 1068
Rejestracja: 10 kwie 2018, o 18:19
Kontakt:

Re: ZAGŁĘBIE LUBIN - RUCH Chorzów 23.07.2023 r. godz. 17:30

#27 Post autor: tynbydziedobry » 23 lip 2023, o 18:30

AdiBatory pisze:
23 lip 2023, o 18:24
Nie wygląda to źle. Jedynie Sadlok i Swedrowski poniżej oczekiwań + bardzo niepewny Bielecki

Tylko mi się wydaje, że Szczepkowi przy bramce piłka poszła po ręce/ramieniu ? Byłem zdziwiony, że nie sprawdzał VAR
Odbiło się od barku, ale nie przyglądałem bardziej czy aż tak nisko spadła żeby uznać to już za rękę

arcio
Posty: 4800
Rejestracja: 10 sie 2002, o 20:14
Kontakt:

Re: ZAGŁĘBIE LUBIN - RUCH Chorzów 23.07.2023 r. godz. 17:30

#28 Post autor: arcio » 23 lip 2023, o 18:30

Przyczajony tygrys, ukryty smok. 😎
Brakuje lewej obrony, za mało Sikory przy wyprowadzeniu, Swędrowski musi uzupełniać prawą pomoc bo Długosz bardzo słabo jak przewidywałem. Szczepan naładowany jak zawsze. Figo klasa.
Ustawienie idealnie pod nas. 4-1-4-1. Spokojnie z tyłu. Brakuje mi ciągle rozegrania od typu. Plan na 2 połowę: dotrwać do końca...
nigdy nie jest za późno

Awatar użytkownika
krzysiu20
Wspiera "Wielki Ruch"
Wspiera "Wielki Ruch"
Posty: 187
Rejestracja: 11 maja 2009, o 21:43
Lokalizacja: Chorzów
Kontakt:

Re: ZAGŁĘBIE LUBIN - RUCH Chorzów 23.07.2023 r. godz. 17:30

#29 Post autor: krzysiu20 » 23 lip 2023, o 18:37

Moneta właśnie mówił w wywiadzie Canal+sport że będzie walczył i skład w Ruchu


ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 155 gości