http://www.slasknet.com/ pisze:Według prasy dostałeś obok Mariana Kelemena najlepsze noty za mecz w Poznaniu. Jesteś zadowolony ze swojego występu?
Nie. Byłbym zadowolony, gdyby Śląsk nie stracił żadnej bramki. Daliśmy sobie strzelić dwie, także cała drużyna, w tym i ja, nie wywiązaliśmy się zbyt dobrze z gry obronnej.
Po tych sytuacjach macie dosyć sporo materiału do analizy. Rozmawialiście w szatni o tym?
Tak, przede o tych dwóch straconych bramkach. Były przy nich popełnione i indywidualne błędy, ale również mało było pomocy od partnerów, którzy niekoniecznie brali czynny udział w tych dwóch akcjach Lecha. Powinniśmy zdecydowanie szybciej przesuwać się w stronę zawodnika z piłką i prędzej reagować.
Dużą część rozgrywek spędziłeś na ławce rezerwowych. Jak z niej wyglądała postawa kolegów na boisku?
Nic nowego nie powiem. Gramy poniżej oczekiwań. W naszym zespole jest kilku piłkarzy, którzy prezentują lub kiedyś prezentowali naprawdę wysoki poziom jak na ligę polską. Ten sezon pokazuje, że momentami, od czasu do czasu, jeden z graczy w danym meczu może zagrać świetnie. Ale cała drużyna nie potrafi się do niego dostosować. Gramy poniżej naszych i kibiców oczekiwań. Nawet stojąc z boku na treningach widać, że ta ekipa w tym składzie personalnym w każdym sezonie spokojnie powinna być w czołowej piątce ekstraklasy.
Obecny jest jeszcze do uratowania?
Zostało kilka meczów. Naszym celem jest każdy kolejny z nich. W tamtym tygodniu skupialiśmy się na Lechu i na tym, żeby wywieźć stamtąd punkty. Nie udało się. Następnym zadaniem jest Ruch Chorzów i chcąc jeszcze myśleć o uratowaniu tego sezonu, żeby jeszcze móc do końca o coś walczyć, oczywiście mówię o górnej ósemce, to musimy wygrać.
Półtora roku temu przychodziłeś tu jako gwiazda chorzowskiego zespołu. WKS wtedy stracił w krótkim czasie 3 stoperów. Dlaczego od razu nie zostałeś podstawowym zawodnikiem? Bo dotąd dosyć mało grałeś.
Zgadza się. Odchodząc z Ruchu byłem przekonany, że przyjdę do Śląska i będę się czuł tak samo jak w Chorzowie. Że będę bardzo pewny siebie na boisku, że dużo ode mnie będzie zależało. Niestety zderzyłem się z rzeczywistością. Wszedłem do drużyny, w której takich piłkarzy jak ja było wielu. Do tego to był mistrz Polski, od którego wszyscy wymagali z każdym rokiem czegoś więcej. Mi proces aklimatyzacji zajął co najmniej rok. Żeby odnaleźć się w szatni, żeby poczuć tę pewność siebie. Sam byłem bardzo zaskoczony, że wychodząc na boisko nie potrafię dać zespołowi tego, co umiem.
Było wiele treningów, po których schodziłem z głową spuszczoną, bo nawet na nich nie umiałem zaprezentować się dobrze. Z biegiem czasu ta wiara w siebie wracała, zacząłem się lepiej czuć na zajęciach u trenera Levego i myślę, że ten zimowy okres przygotowawczy pokazał, że w tej rundzie już jestem w stanie kolegom naprawdę pomóc i zagrać na moich najwyższych obrotach.
To będzie szczególnie potrzebne ze względu na kłopoty kadrowe.
Jest to bardzo zła sytuacja. Pokazał to nawet poprzedni mecz. Ci, którzy z powodu kontuzji wypadli ze składu, mieli wielkie szanse na występ w pierwszej jedenastce, dawaliby jakość drużynie. Tak naprawdę trener musiał kombinować, żeby w ich miejsce wprowadzić kogoś na boisko i żeby proporcje pomiędzy atakiem i defensywą nie były zaburzone. Stąd gra Adama Kokoszki na środku pomocy z przymusu. Adaś to bardzo dobry piłkarz, ale przede wszystkim środkowy obrońca, a nie pomocnik. Na pewno daje nam więcej grając z tyłu. Niestety potrzebny był ktoś do środka pola i pewne kryteria spełniał właśnie on.
A Rafała Grodzickiego da się ustawić na innej pozycji niż stoper?
Na początku mojej przygody z ligą próbował trener Orest Lenczyk. Występowałem parę razy na boku obrony, także na defensywnym pomocniku. Ale wydaje mi się, że już samo to, że do tej pory gram wciąż na stoperze, pokazuje, że to nie były moje pozycje.
W niedzielę pojedynek z Twoim poprzednim pracodawcą. Spędziłeś tam 4 i pół roku, od półtorej jesteś u nas, a Śląsk w tym czasie ani razu z chorzowianami nie przegrał. To przypadek?
Bardziej to przeciwnik, który nie leży. Są takie zespoły. My chociażby mamy Piasta Gliwice, z którym od paru sezonów nie potrafimy wygrać. Jeszcze jak ja grałem w barwach Ruchu, przyjazd do Wrocławia wiązał się z tym, że mieliśmy w głowach złe myśli. Że będzie ciężko, że chociaż czujemy się dobrze, to tu się trudno gra. Szczerze mówiąc nie wiem, co w tej chwili piłkarze Niebieskich myślą. Ja skupiam się na swojej drużynie i tak jak cała ekipa pragnę przede wszystkim trzech punktów w niedzielnym meczu. Bo nam są one bardzo potrzebne. Mam w Chorzowie wielu znajomych, przyjaciół, wielki sentyment przede wszystkim do tego klubu. Jednak mam nadzieję, że karta się odwróci na naszą korzyść i chorzowianie przegrają to spotkanie.