stare to juz ale warto obejzec bo na koncu jest za***iste haslo

Już był o tym ciekawy artykuł na forum, ale może ktoś przeoczył:malibu pisze:Chodzi o to że gorole mają stadion po naszej stronie Brynicy. (Borki, szopienice)Panewniki pisze:No jo nie jest za tym zeby sosnowiec traktowac jako u siebie :roll:
Kiedy w 1957 roku Edward Gierek został partyjnym wielkorządcą województwa, głosił m.in. hasło integracji regionu i puszczenia w niepamięć zadawnionych śląsko-zagłębiowskich animozji. Takim wielkim czynem integracyjnym miała być budowa wspólnego stadionu na granicy Szopienic i Sosnowca, dwóch sąsiednich miast skłóconych ze sobą od pradziejów. O dziwo, obie społeczności podchwyciły tę ideę. Wybrano teren po szopienickiej stronie, w zakolu granicznej rzeki Brynicy, nieopodal historycznego mostu, na którym w 1922 roku gen. Stanisław Szeptycki dokonał aktu przyłączenia części Górnego Śląska do Polski. Niestety, już na starcie pod budowę stadionu zagrabiono grunty trzech szopienickich rolników, nawet nie dbając o pozory praworządnego wywłaszczenia. Ale kto wtedy przejmował się racjami kułaków?
Szopieniczanie i sosnowiczanie chwycili za łopaty i w krótkim czasie Stadion Ludowy zbudowano. Odbyło się na nim kilka politycznych konwentykli, kilka pokazowych meczów i na tym skończyła się gierkowska integracja. Bo oto właśnie powstał GKS Zagłębie Sosnowiec, którego pierwszoligowych aspiracji nie zaspokajał dawny stadion Stali przy ul. Mireckiego. Działacze zażądali Stadionu Ludowego i... go dostali. Pojednanie śląsko-zagłębiowskie chwilowo stało się mniej ważne, więc odłożono je ad acta.
Pojawił się jednak problem: stadion leżał w granicach miasta Szopienice, na zachodnim brzegu Brynicy. A cóż to za kłopot? Granicę też przesunięto, odrywając ją od rzeki i prowadząc wokół stadionu. Od tej chwili aż po dzień dzisiejszy jest to skrawek Górnego Śląska zaanektowany przez miasto Sosnowiec. Kłopot był tym większy, że wraz ze stadionem włączono do Sosnowca skrawek szopienickiej dzielnicy Borki, zamieszkanej przez starych ortodoksyjnych Ślązaków. Do dziś mam przed oczami postać szlochającego emeryta, który odwiedził mojego dziadka, by pokazać nowy wpis w dowodzie osobistym: adres zamieszkania - Sosnowiec.
Od 17 lat upominam się o zadośćuczynienie za tamto łajdactwo, jak na razie daremnie. Ani miasto Katowice (jako sukcesor włączonych doń Szopienic) nie odzyskało tego zagarniętego skrawka własnego terytorium, ani spadkobiercy szopienickich rolników nie odzyskali bezprawnie zawłaszczonych gruntów. Za to widzę w gazecie zadowolonego z siebie eksponenta dawnej nomenklatury, obwieszonego dwoma tuzinami najwyższych orderów państwowych i resortowych, z sentymentem opowiadającego dziennikarzowi, jak to pięknie było w PRL-u.
Już był o tym ciekawy artykuł na forum, ale może ktoś przeoczył:urodzony na sektorze pisze: Chodzi o to że gorole mają stadion po naszej stronie Brynicy. (Borki, szopienice)
[/quote]Kiedy w 1957 roku Edward Gierek został partyjnym wielkorządcą województwa, głosił m.in. hasło integracji regionu i puszczenia w niepamięć zadawnionych śląsko-zagłębiowskich animozji. Takim wielkim czynem integracyjnym miała być budowa wspólnego stadionu na granicy Szopienic i Sosnowca, dwóch sąsiednich miast skłóconych ze sobą od pradziejów. O dziwo, obie społeczności podchwyciły tę ideę. Wybrano teren po szopienickiej stronie, w zakolu granicznej rzeki Brynicy, nieopodal historycznego mostu, na którym w 1922 roku gen. Stanisław Szeptycki dokonał aktu przyłączenia części Górnego Śląska do Polski. Niestety, już na starcie pod budowę stadionu zagrabiono grunty trzech szopienickich rolników, nawet nie dbając o pozory praworządnego wywłaszczenia. Ale kto wtedy przejmował się racjami kułaków?
Szopieniczanie i sosnowiczanie chwycili za łopaty i w krótkim czasie Stadion Ludowy zbudowano. Odbyło się na nim kilka politycznych konwentykli, kilka pokazowych meczów i na tym skończyła się gierkowska integracja. Bo oto właśnie powstał GKS Zagłębie Sosnowiec, którego pierwszoligowych aspiracji nie zaspokajał dawny stadion Stali przy ul. Mireckiego. Działacze zażądali Stadionu Ludowego i... go dostali. Pojednanie śląsko-zagłębiowskie chwilowo stało się mniej ważne, więc odłożono je ad acta.
Pojawił się jednak problem: stadion leżał w granicach miasta Szopienice, na zachodnim brzegu Brynicy. A cóż to za kłopot? Granicę też przesunięto, odrywając ją od rzeki i prowadząc wokół stadionu. Od tej chwili aż po dzień dzisiejszy jest to skrawek Górnego Śląska zaanektowany przez miasto Sosnowiec. Kłopot był tym większy, że wraz ze stadionem włączono do Sosnowca skrawek szopienickiej dzielnicy Borki, zamieszkanej przez starych ortodoksyjnych Ślązaków. Do dziś mam przed oczami postać szlochającego emeryta, który odwiedził mojego dziadka, by pokazać nowy wpis w dowodzie osobistym: adres zamieszkania - Sosnowiec.
Od 17 lat upominam się o zadośćuczynienie za tamto łajdactwo, jak na razie daremnie. Ani miasto Katowice (jako sukcesor włączonych doń Szopienic) nie odzyskało tego zagarniętego skrawka własnego terytorium, ani spadkobiercy szopienickich rolników nie odzyskali bezprawnie zawłaszczonych gruntów. Za to widzę w gazecie zadowolonego z siebie eksponenta dawnej nomenklatury, obwieszonego dwoma tuzinami najwyższych orderów państwowych i resortowych, z sentymentem opowiadającego dziennikarzowi, jak to pięknie było w PRL-u.
Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot], Google Adsense [Bot], uszy i 33 gości