#25363
Post
autor: TomSky » 17 paź 2019, o 17:30
Ruch Chorzów,Andrzej Kotala
Chorzowa nie stać dziś na budowę nowego stadionu Ruchu – mówi prezydent miasta. Kibice odpowiadają, że zorganizują referendum ws. odwołania Andrzeja Kotali ze stanowiska.
Manifestacja kibiców ws budowy nowego stadionu Ruchu Chorzów
Czytaj także:
Stadion Ruchu Chorzów nie powstanie. Kibice chcą odwołania prezydenta Kotali
Wojciech Todur: Dlaczego po raz kolejny trzeba opóźnić dzień rozpoczęcia budowy nowego stadionu Ruchu?
Andrzej Kotala: – Zmusza nas do tego sytuacja finansowa, a właściwie prognozy z jakimi się zderzyliśmy. W związku ze zmianami w systemie podatkowym budżet miasta będzie pomniejszony o około 25 milionów złotych.
Dodatkowo musimy wyasygnować pieniądze na podwyżki pensji minimalnych i podwyżki cen energii. Ta kwota zamknie się sumą ok. 30 milionów złotych. To mniej więcej tyle, ile w przyszłym roku chcieliśmy przeznaczyć na budowę nowego stadionu.
W tej sytuacji przyszły rok chcemy poświęcić na analizę. Mamy nadzieję, że w planowanych przepisach dotyczących ulg podatkowych jeszcze coś się zmieni.
Chorzów nie jest jeszcze w najgorszej sytuacji. Mamy w budżecie nadwyżkę operacyjną. Są jednak na Śląsku takie miasta, które już dziś są na minusie. W przypadku Siemianowic mówimy o 15 milionach, Świętochłowice to 5 milionów, a Zabrze nawet 40...
Protest kibiców Ruchu Chorzów w sprawie budowy nowego stadionu
Protest kibiców Ruchu Chorzów w sprawie budowy nowego stadionu Fot. Jan Kowalski / Agencja Gazeta
W Chorzowie nie mówimy więc o upadłości, ale jednak musimy zweryfikować pewne inwestycje. Zaskoczyło nas to, ale to odbije się także na polityce inwestycyjnej innych miast. Nie wszędzie w równym stopniu, bowiem bogatsze miasta – takie jak Gliwice czy Katowice – mają większe nadwyżki i aż tak bardzo tego nie odczują.
My jednak jesteśmy w takiej sytuacji, że nie stać nas dziś na mercedesa na kredyt. Musimy jeździć tańszym samochodem.
Za mniejsze pieniądze chcemy wybudować nową siedzibę klubu, budynek socjalny, boisko treningowe.
Kiedy ruszą prace?
– Projektowanie rozpocznie się jeszcze w tym roku. Przetarg chcemy ogłosić w przyszłym. Pozwolenie na budowę mamy do końca lutego i chcemy w tym czasie rozpocząć prace. Budowa pochłonie ok. 5 milionów złotych.
A co z ewentualnym powrotem do planu budowy nowego stadionu?
– Dziś bazujemy na prognozie finansowej Związku Miast Polskich. Tak naprawdę nie wiemy jeszcze, co nas czeka. Będziemy mądrzejsi w połowie przyszłego roku.
Do kibiców, którzy czekają na stadion od lat, pana argumenty na pewno nie trafią. Nie obawia się pan kolejnych demonstracji pod urzędem miasta i pana domem?
– Od tych demonstracji pieniędzy nie przybędzie. Jeżeli kibice tego nie rozumieją, to ja już jaśniej wyłożyć tego nie potrafię. Problem finansowy, z którym się mierzymy, powstał kilka miesięcy temu. Też nas zaskoczył.
Na pana korzyść na pewno nie przemawia fakt, że mimo deklaracji Chorzów nie zaczął budować wcześniej. Chociażby tak jak Sosnowiec, którego prezydent też miał przecież świadomość zmian w podatkach.
– Sosnowiec jest w innej sytuacji. Nie ma takiego problemu z finansami jak Chorzów. Nadwyżka finansowa tego miasta sięga ok. 80 milionów złotych. Sosnowiec ma około miliarda budżetu rocznie, a my 600 tysięcy.
Mało kto zwraca uwagę na to, że nawet gdy nasz budżet rośnie, to wydatki również. Nikt nam nie pomaga, a ciągle mierzymy się z nowymi obciążeniami.
Czy miasto brało pod uwagę, że stadion wybuduje zewnętrzny podmiot?
– Oczywiście, że tak. Było kilka takich podmiotów. Trzy lata temu odwiedzili nas Włosi. Potem takim rozwiązaniem byli zainteresowani Chińczycy. Tyle że takie rozwiązanie to nic innego jak leasing. Zewnętrzna firma buduje, a miasto potem ją spłaca przez kilkanaście lat. Za zainwestowany tysiąc miasto płaci 1,5 tysiąca.
Stadion Ruchu Chorzów
Stadion Ruchu Chorzów BARTŁOMIEJ BARCZYK
To najdroższe z możliwych rozwiązań. Najtańszy dziś pieniądz na rynku to kredyt w Europejskim Banku Inwestycyjnym. Tyle że instytucja nam odmówiła. Otrzymaliśmy odpowiedź, że to się nie mieści w ich celach pomocowych. Kolejne możliwości na sfinansowanie budowy stadionu to obligacje i kredyty w bankach komercyjnych.
Powtarzam jednak, że skoro nie stać nas na najtańsze rozwiązanie, to trudno żebyśmy się decydowali na te droższe.
Jakie jest pana zdanie na temat zmian w planie restrukturyzacyjnym spółki. Ten ma być wydłużony w czasie, a raty przez to mniejsze.
– Wniosek został złożony w sądzie. Czekamy na decyzję. Miasto popiera takie rozwiązanie.
Czy miasto podpisze list intencyjny z akcjonariuszami Ruchu i stowarzyszeniem kibiców Wielki Ruch, który miał być podstawą do zakończenia kibicowskiego bojkotu?
– Czy to miała być podstawa do zawieszenia bojkotu? Ja, niczego nie podpisując, deklaruję, że miasto będzie dofinansowywało klub dwoma milionami złotych rocznie. To jest realna pomoc dla klubu, w którym w ostatnim czasie nie pojawił się nikt nowy, kto wziąłby na siebie ciężar jego utrzymania. Jesteśmy obecnie jedynym podmiotem, który bierze pełną odpowiedzialność za Ruch. Na dodatek kibice pomniejszyli jeszcze wpływy do klubu, obracając się do niego plecami.
– Kibice się nie odwrócili, tylko wymogli na akcjonariuszach jego dalsze finansowanie – wtrącił w tym momencie Marcin Waszczuk, były wiceprezes klubu, który przysłuchiwał się rozmowie prezydenta z dziennikarzami.
– Kibice niczego nie wymogli. To była umowa między miastem a Zdzisławem Bikiem [akcjonariuszem Ruchu - przyp.red.]. Pan Bik zadeklarował milion, a miasto podjęło decyzję o 2 milionach rocznie dla klubu.
Niedzielnym kierowcom stanowcze NIE